Wrzesień 1998 (numer 81)
  Spis treści: 

Dziel i rządź czyli logika władzy
Kto bronił Łobza, kto kłamie?
Komunikat
Oświadczenie
Łobez do Nowogardu
Oświadczenie posła
Od redakcji
Uchwała Zarządu Miasta
Czytelnicy do Redakcji

Trochę kultury
Obrońcy lasów wygrali - sosna nie rozumie polityki
Emeryci na wycieczce
Refleksje ze spływu kajakowego
Stare ale jare
Nie jesteśmy sami
Budżet gminy
Kronika policyjna
Wychowanie zdrowotne w szkole
W Urzędzie Stanu Cywilnego
Z żałobnej karty


Dziel i rządź czyli logika władzy

Divide et impera - dziel i rządź - to stara i praktyczna zasada rządzenia stosowana powszechnie przez Rzymian, która pozwoliła im przez kilkaset lat panować nad Europą i całym obszarem śródziemnomorskim. Ich imperium powstało z podbojów. Jednak utrzymywanie go w podległości wymagało stałego zaangażowania wielkich sił wojskowych, bo podbite narody ciągle próbowały wybić się na niepodległość. Nawet bogatych Rzymian nie stać było na kosztowne armie na tym olbrzymim terenie. Poradzili sobie zatem tak (tu Dziadek przeprasza za ten naiwny wykład tych czytelników, którzy to od dziecka wiedzą): Po podbiciu jakiegoś kraju budowali w nim warowne obozy, w których utrzymywali w pogotowiu nieduże, ale niezwykle sprawne, zawodowe, świetnie wyszkolone i uzbrojone wojskowe oddziały interwencyjne. Władzę w terenie pozostawiali miejscowym królom, wodzom, kacykom, najczęściej nawet tym, którzy się im wcześniej opierali. Równocześnie "hodowali" sobie ich zmienników, bez przerwy podpuszczając ich cichcem przeciw "legalnej" władzy. Co z tego mieli? Podatki i daniny, które płaciła im ciągle niepewna swego miejscowa władza. Gdy próbowała ona brykać, wtedy wypuszczano konkurencję i pchano ją do konfliktów. Gdy te wybuchały, wkraczali między walczących Rzymianie i robili "porządek", pozwalali na samosądy, wskazywali winnych i ofiary, doprowadzali do wrażenia, że miejscowa społeczność jest samorządna, potem dawali władzę kolejnym naiwnym, myślącym, że coś wygrywają, za co ci musieli też płacić podatki na ogół zwiększone, bo przecież nie ma nic za darmo. Po czym Rzymianie wracali do swych obozów. I tak im się to udawało przez bodaj 600 lat. Zasady te są dzisiaj powszechnie znane socjologom i psychologom oraz pierwszym lepszym studentom tych nauk. Opracowano na ten temat szczegółowe podręczniki socjotechniki czyli umiejętności sterowania grupami ludzi czy nawet całymi społeczeństwami. Korzystają z tych zasad i porad politycy. Pod tym względem obecna reforma administracyjna kraju została przeprowadzona wręcz wzorowo według socjotechnicznych wskazówek. Bez względu na to, czy jest ona słuszna czy też nie, ofiarą jej padł nasz Łobez. Przy jej wprowadzeniu rząd naprzód zaproponował 240 powiatów pewnych, resztę utrzymano w niepewności. W końcu zlikwidowano ich 20, między innymi nasz Łobez. Jakieś tam zyski z tego wyszły, jak nie gospodarcze to polityczne. Bo kto się niby za tą dwunastką, oprócz niej samej się ujmie? A niech tam sobie blokują drogi, kładą się na szyny kolejowe. Przecież na pomoc nie ruszą im np. Pyrzyce czy nasi sąsiedzi z Drawska czy Świdwina, których spotkała łaska bycia powiatami, mimo że też były zagrożone. Nie pomoże też Stargard, bo ten dostawszy Łobez ma okazję zawłaszczyć sobie likwidowane w Łobzie instytucje i większe pieniądze wprawdzie na cały powiat, ale rozdysponowywane z tegoż Stargardu. Poza tym - jakie znaczenie mogą mieć takie miejscowe protesty, skoro nawet winni są na miejscu i można ich rzucić na żer miejscowej opinii i skanalizować przynajmniej część oburzenia? Co z tego, że zablokowano w Łobzie tory kolejowe, kiedy tysiące pasażerów przeklinają dni, kiedy musieli stracić swój czas zabrany im przez jakichś strajkujących łobzian. Kolej występuje do prokuratury. To wszystko jest wykalkulowane przez sojotechnikę. A dlaczego by nie? Przecież się udało i cel został osiągnięty. Cóż w tych warunkach znaczą głosy i losy jakichś tam łobzian? Zasady socjotechniki mówią zresztą, że takie małe społeczności, które mają na dodatek do wieszania swoich rzekomych miejscowych winowajców bałaganu spowodowanego przez rząd dobrze jest zostawić czasowi. Osamotnione pohałasują, zmęczą się i po problemie. Nie trzeba wcale siłą uczyć ich uległości. Można je tochę uspokoić, obiecać, że za dwa lata coś się może poprawi, może zostawi się na miejscu trochę likwidowanych instytucji, może ...Na razie demokracją w kiepskim polskim wydaniu bardzo dobrze da się sterować. Doprawdy mądrych mamy polityków. Prawdziwe rzymskie głowy.
Dziadek
Już po napisaniu tego felietonu posłuchał Dziadek w dniu 17 sierpnia br. w porannym dzienniku wypowiedzi premiera Tomaszewskiego na temat żywiołowych protestów mieszkańców niektórych miejscowości tracących powiatowe uprawnienia. To był majstersztyk politycznej obłudy i praktycznego zastosowania zasady dziel i rządź. Powiedział ten okrutny spryciarz, że winę za to, że lokalne społeczności tak gorąco dzisiaj protestują, ponoszą władze lokalne, które za późno się obudziły, żeby bronić swoich powiatów. Zatem protesty przewidziano, bo premier równocześnie oświadczył, że "na razie" żadnych zmian nie będzie. I winnych z góry przyszykowano i teraz rzuca się ich na pastwę rozwścieczonego społeczeństwa. Szafran winien! Jasne, że ludzie odreagują, może samosądu nie urządzą i mądre państwo nawet nie będzie musiało robić "porządku". A powiat i tak nie wróci - skalkulowano tam u góry. Ludzie nawet nie zauważą, że zostali wystrychnięci na dudków, że sami pomogli rządowi w osiągnięciu jego celu. Kiedy się uspokoją, to przez kilka lat będa żyli w błogiej świadomości, że to właśnie oni bronili powiatu, a te beznadziejne władze miejscowe nie zrobiły nic w tym kierunku. I według tego scenariusza przebiega właśnie sytuacja w Łobzie. Warszawskiego polityka nie interesuje, że zniszczono tym sposobem dobre imię i rzeczywiste wysiłki ludzi, którzy przez kilka lat i do ostatniej chwili robili akurat to, co powinni. Ich może nawet tłum potarmosić, wybić im szyby, hałasować pod domem, po pijaku obrzucać obelgami (co się robi). Do kamienowania może nie dojdzie, chociaż licho wie? Może by się nawet przydało? Ależ władza państwowa byłaby w takim przypadku dobra i sprawiedliwa, gdyby przyszło jej bronić w imię praworządności i woli ludu nawet kogoś podejrzanego. Cóż to byłaby za wspaniała okazja dla pokazania jej wiarygodności. Czy i to jest przewidziane w scenariuszu? W każdym razie w Łobzie to się udało. Duża część mieszkańców dała się na to nabrać. Teraz przy okazji wyborów można namawiać do wybrania wygodniejszych władz. A powiatu i tak nie będzie. Ależ oni tam na górze muszą się z nas podśmiewać. A nam się tu w Łobzie wydaje, że robimy wielką politykę, że mamy demokrację, że o czymś decydujemy! A tu nawet uzdy nie trzeba, żeby nami manipulować. Ależ muszą się z nas śmiać! Gdyby nawet zwrócono nam powiat, to i tak władze oświadczą, że to ich zasługa, bo chciały dobrze dla ludzi. (D).

Kto bronił Łobza, kto kłamie?


W poniedziałek 10 sierpnia o godz. 1100 w III programie Polskiego Radia miała miejsce telekonferencja nadawana na cały kraj. W dzień po podjęciu fatalnej decyzji. Prowadził ją minister Stępień, członek obecnego rządu, który obok ministra Kuleszy był i jest odpowiedzialny za przeprowadzenie reformy administracyjnej kraju, w wyniku której Łobez nie uzyskał uprawnień powiatowych. W telekonferencji brali udział burmistrzowie gmin, którym odmówiono bycia powiatami. Minister Stępień próbował się tłumaczyć z decyzji rządowych i przekonywać burmistrzów, że nic strasznego się nie stało, równocześnie był "ciekawy" jak miejscowe społeczeństwo przyjęło swoją degradację. Burmistrz Łobza J. Szafran w ostrych słowach wytknął ministrowi zlekceważenie wszystkich dokumentów, jakie na ręce ministra z Łobza od kilku lat i do ostatniej chwili wysyłano, mówił o nieuwzględnieniu argumentów wykazujących, że nasze miasto ma wszelkie gospodarcze i instytucjonalne atuty, by zaistnieć samodzielnie, wreszcie o tym, że władze łobeskie (burmistrza i zastępczynię E. Kobiałkę) w rozmowach z kompetentnymi pracownikami ministerstw łudzono zapewnieniami, że powiat będzie. Mapy z naszym powiatem - mówił burmistrz - prezentowano jeszcze w przeddzień decyzji. Na to minister Stępień publicznie i na całą Polskę powiedział mniej więcej tak: Że podziwia determinację burmistrza Szafrana w zabiegach o utrzymanie powiatu w Łobzie i nie ma mu za złe ostrych słów pod swoim adresem, niemniej według przyjętych przez rząd kryteriów Łobez nie mógł być powiatem. Zatem burmistrz Szafran powinien mieć czyste sumienie, bo robił w obronie powiatu, co tylko było możliwe. Inni mieli, jeżeli burmistrza Szafrana może to pocieszyć - powiedział ten "dowcipny" minister Stępień - bardziej eksponowanych obrońców i orędowników. Na przykład o Nowogard walczył jak lew minister Komołowski i też nic nie zdziałał. Tyle minister. Publicznie i na całą Polskę. Czyli w rządzie AWS-u o nasz powiat nie starał się pies z kulawą nogą, prócz obecnego Zarządu Miasta. Nawet minister Komołowski nie pomógł, z którym p. Boguszewska jest podobno na "ty". Warto by się też dowiedzieć, jak starali się o Łobez minister Janiszewski i senator Balasz, na których wpływy powołują się nasi przedstawiciele SKL-u też na "ty"? Pytanie zasadnicze - dlaczego to powiat uchował się w Kamieniu Pomorskim, mimo że ma bodaj gorsze warunki po temu niż Łobez? To przecież swoi ludzie swoim ludziom sprezentowali to łobeskie nieszczęście nie kiwnąwszy palcem w bucie w ich obronie. To oni obiecywali, że wszystko jest załatwione, a teraz p.Boguszewska obwinia nas o to, żeśmy tu w Łobzie uspokajali ludzi, żeby się nie niepokoili. A czy nie mieliśmy prawa wierzyć w to, że ci koleżkowie z Warszawy nigdy p. Boguszewskiej nie podrzucą takiego smrodu? Czy nie wypadałoby się ze zwykłej przyzwoitości przyznać teraz do tego, że ma się takich akurat "przyjaciół", że to swoi swoim zgotowali taki los. Niestety - wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły. Szczytem obłudy i przewrotności jest teraz zwalanie odpowiedzialności za to, co się stało na SLD, na jego miejscowych działaczy i posła Stanisława Kopcia. SLD jest w opozycji i z jego głosem w rządzie nikt tam nie ma przyjemności się liczyć, a nawet ma przyjemności się nie liczyć, a jak już coś zrobi, to na niekorzyść tego ugrupowania. Nawoływanie na łobeskich wiecach, żeby poseł Kopeć przyjeżdżał do Łobza tłumaczyć się, co zrobił, żeby ocalić Łobez, to tak, jak kazać zającowi, żeby ten tłumaczył się przed wilkiem, że ten go musi zjeść. Doszło przecież nawet do tego, że w sejmie, w którym SLD ma jeszcze coś do powiedzenia, obecnie rządząca koalicja przepchnęła ustawę o tym, że to rząd decyduje o reformie. No i zdecydował. Trudno nawet podejrzewać rzecz tak wstrętną, by ten rząd działał z pobudek politycznych, że mógł spowodować to, że Łobez nie jest powiatem za karę za to, że tutaj w ostatnich wyborach sejmowych SLD, a potem prezydenckich (na A. Kwaśniewskiego) uzyskał zdecydowane poparcie. Faktem natomiast niezbitym jest chyba to, że nie Szafran, a właśnie ten rząd powiat nam odebrał. Czy pomagał Łobzowi wojewoda szczeciński? Wprawdzie po ogłoszeniu fatalnej decyzji wojewoda Lisewski oświadczył w telewizji, że też jest nią zaskoczony, bo jego opinia była pozytywna i w jego projekcie przedstawionym rządowi nasze miasto było, jednak trudno nam sobie w ogóle wyobrazić, by urzędnik państwowy, mianowany na swoje stanowisko przez rząd mógł i chciał się temu rządowi sprzeciwić. Już by go nie było. Chyba że miałby odwagę wojewody opolskiego czy burmistrza z Leska, który ze swojej partii wystąpił. W tym wszystkim szczytem demagogii i politycznego szachrajstwa jest to, że wszystkie nasze miejscowe organizacje polityczne bazujące teraz u nas na totalnej krytyce obecnego Zarządu i nieistniejącej już Rady Miejskiej i obwiniające te władze o upadek powiatu, sięgają w swoich staraniach o rewindykację tegoż powiatu i w zbliżającej się kampanii wyborczej po argumenty, które akurat tej opinii przeczą. Są one po prostu słowo w słowo powyjmowane z dokumentów i pism, które obecny Zarząd wysyłał do władz, walcząc o powiat. Powiat w Łobzie musi być - twierdzą, bo jest to miasto gospodarne, ładne, zadbane, z rozwiniętą i ciągle rozbudowywaną infrastrukturą, ze wszystkimi instytucjami potrzebnymi i przygotowanymi do obsługi powiatu, z gotową kadrą, z rozwiniętą siecią handlową i usługową, z ludźmi, którzy swoje miasto lubią i nie wyobrażają sobie jego degradacji, miasto, które w ostatnich latach wzbogaciło się w wielką oczyszczalnię ścieków, wyremontowany szpital, dom opieki społecznej, rozwinięty sąd, weterynarię itp. niezbędne instytucje, porządnie utrzymane drogi, które pospłacało długi. Więc jak to jest, było to miasto i ta gmina do tej pory czy ich nie było? Skoro nic w nim nie zrobiono, to skąd się to wszystko wzięło? Ludzie tu przez wiele lat nic nie robili, tylko zbijali bąki? Krasnoludki nagle się zjawiły i przewidując, że trzeba będzie walczyć o powiat, nagle to wszystko przygotowały, żeby nasi słuszni ludzie pięknie się prezentowali, a poprzednicy zostali pognębieni? Jak to się nazywa, gdy ktoś drugiemu zabiera efekty jego pracy? A z czymś takim mamy obecnie do czynienia. Z pysznieniem się czymś, z wykorzystywaniem tego, czego się nie zrobiło, co się przez kilka lat obśmiewało, mieszało z błotem, czego się nie dostrzegało! To ciężka obelga dla wszystkich tych uczciwych łobzian, którzy naprzód to miasto podnieśli z gruzów, a potem po prostu od nowa zbudowali. I nadal miesza się z błotem i gnoi burmistrza Szafrana, samemu nie mając do tego podstaw, bo całe życie spędziło się na psuciu, destrukcji, jątrzeniu społeczeństwa i rujnowaniu miejscowych zakładów pracy. Ileż trzeba mieć czelności i liczenia na ludzką niepamięć, żeby twierdzić, jak to robi J. Boguszewska, że to Szafran i Bajerowicz doprowadzili do likwidacji DEBESPOL-u, że to Szafran jest winien likwidacji PROKOM-u, w którym go ubezwłasnowolniono za to, że wystąpił z projektem nowoczesnej organizacji tego zakładu, że próbował w nim uruchomić nową produkcję, że chciał w nim wprowadzić dyscyplinę prac, że nawiązał kontakty eksportowe, że chciał odchudzić administrację i pozwalniać obiboków. Tymczasem PROKOM padł, bo nieszczęśni ludzie podpuszczeni przez miejscowych działaczy Solidarności uwierzyli, że można w kapitalizmie robić bez końca buble czy zarabiać bez produkowania. Działy się tam takie same sceny jak niedawno w DEBESPOL-u. Właśnie tak, jak to było w komunie, o którą posądzają wszystkich, tylko nie siebie. A przecież jej metody stosują! Nawet w Stoczni Gdańskiej się to nie udało, a bronił jej sam Marian Krzaklewski i jego rząd przez kilka lat obciążając jej długami nas wszystkich! Wkrótce z tych samych powodów upadnie Ursus, o dziesięć lat za późno. Najwięcej ma na ten temat do powiedzenia ekspert Małyszek, który z obsesyjną zaciekłością atakuje Szafrana. Czy ma to jakiś związek z tym, że został on swego czasu z tegoż PROKOM-u dyscyplinarnie zwolniony i z wiadomych powodów zwolniony? Czy łobzianie, czy nasi czytelnicy się na to wezmą? Czy rozpoznają tę perfidię i czy zauważą, jaki jest jej cel? Czy rzeczywiście w Łobzie myślenie ma ciągle kolosalną przyszłość? Żal i złość spowodowane odebraniem nam powiatu są w społeczeństwie duże i słuszne. To wspaniała okazja, żeby przed wyborami posterować tymi uczuciami. Żeby rzucić ludziom kogoś na pożarcie, a siebie pokazać jako zbawicieli ojczyzny. W przypadkach takich jak nasz szuka się szybko winnych dla ukojenia poczucia krzywdy, bo to daję ulgę. No i są winni, właśnie rzuca się ludziom tych "winnych", a "my" jesteśmy ci lepsi. Dlaczego podjąłem ten temat? Bo cierpliwość i poczucie przyzwoitości mają swoje granice. Jak długo można milczeć, będąc szarpanym, a nawet kopanym przez ludzi, co do których kwalifikacji moralnych ma się pewność, że nasze własne wcale nie są gorsze. Osobiście tego, co przez kilkadziesiąt lat robiłem w Łobzie nie muszę się wstydzić - ani swojego liceum, ani swoich uczniów (Małyszek do nich na szczęście nie należy), ani swojej rodziny, ani postępowania w życiu codziennym, ani poglądów, które wyrażałem, wyrażam i będę wyrażał w praktyce życiowej i na kolana przed nikim nie pójdę. Dlatego ciągle mi się zdaje, że jeżeli ktoś na mnie napluje, to sobie wystawia świadectwo moralności. Nigdy nie potrafię zaakceptować ludzi, którzy roszczą sobie prawo do wyrażania tylko własnych słusznych poglądów, do sądzenia drugich, a odmawiają tego prawa innym. To są właśnie typowe praktyki komuny i innych zamordyzmów. Tylko nahajki i stosu brakuje. Osądźcie czytelnicy, jeśli macie chociaż trochę odwagi, kto te praktyki dzisiaj w Łobzie stosuje. I uważajcie, żebyście się jutro nie znaleźli z rękami w nocniku, który wam cichcem właśnie się podstawia.
Wojciech Bajerowicz

Komunikat

Na spotkaniu, które odbyło się 17.08.1998 r. w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji delegacja powiatu łobeskiego zażądała odpowiedzi na protest złożony w kancelarii Premiera Rządu RP przeciwko likwidacji powiatu łobeskiego. Pan Minister Stępień nie potrafił przedstawić żadnych argumentów przemawiających za tą decyzją. Powoływanie się na określone przez Rząd kryteria typu liczba gmin, mieszkańców czy też posiadanie odpowiedniej ilości instytucji powiatotwórczych było o tyle bezzasadne, że Rząd wielokrotnie odstąpił od tych kryteriów wobec innych utworzonych powiatów, natomiast Łobez takie instytucje ma. Rząd nie zamierza zmienić swojej decyzji nawet wobec zagrożenia przez łobzian różnymi formami protestu. Cytujemy bez komentarza słowa Pana Ministra: "To jest sprawa Rządu, damy sobie z tym radę".
Za Komitet Obrony Powiatu Łobeskiego - Halina Szymańska
Za Zarządy Gmin: Łobza, Węgorzyna, Reska i Radowa Małego - Jan Szafran

Oświadczenie

Sz.Pan Wojciech Bajerowicz
"Łobeziak"
Oświadczenie
Z ogromnym zdziwieniem i zaskoczeniem przyjąłem informację o decyzji Rządu Rzeczypospolitej Polskiej skreślającą z mapy powiatowej Polski powiat Łobez w województwie zachodniopomorskim. W dniu 23.07.1998 r. podczas osobistej rozmowy z min. J. Stępniem otrzymałem zapewnienie, iż nie ma żadnych obaw o zachowanie na mapie powiatowej kraju - powiatu łobeskiego. Min. J. Stępień stwierdził wówczas, iż Chojna i Nowogard jego zdaniem nie mają szans w przygotowywanym projekcie rządowym na siedziby powiatów. Był to ostatni dzień posiedzenia sejmu przed przerwą wakacyjną. Podobną informację od min. Stępnia otrzymał 2 dni wcześniej 21.07.98 r. burmistrz Łobza J. Szafran. Ze względu na fakt, iż wniosek SLD o to, aby "granice powiatów określał sejm mocą ustawy" upadł głosami obecnie rządzącej koalicji - CAŁKOWITĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA NIEPOKOJE I PROTESTY MIESZKAŃCÓW PONOSI RZĄD J.BUZKA. W pełni popieram wszystkie prawne formy protestu mieszkańców Ziemi Łobeskiej w obronie ich prawa do powiatu. Na miarę swoich poselskich możliwości będę społeczności Łobza i gmin ościennych oraz władzom tych gmin udzielał swego poparcia.
Stanisław Kopeć - poseł na Sejm RP

Łobez do Nowogardu


Jak sprzedawano Łobez
Prostujemy plotki wynikające z niedomówień, niewiedzy, ale także ze złej woli, jakie pojawiły się w prasie, radiu i telewizji, ale przede wszystkim w związku z rzekomymi staraniami władz miejskich Łobza o połączeniu naszego miasta i gminy z Nowogardem i stworzenie powiatu nowogardzko-łobeskiego z siedzibą w tymże Nowogardzie, co miałoby spowodować ocalenie jedności gmin wchodzących dawniej w skład powiatu łobeskiego i równocześnie zapewnić powiatowe istnienie Nowogardu i równocześnie ustrzec Łobez przed włączeniem do Stargardu. Plotki te wzięły się stąd, że na dwa dni przed okrutną decyzją o likwidacji naszego powiatu niektórzy "słuszni" nowogardzcy politycy, którzy mieli przecieki ze "swojego" rządu, dowiedzieli się od "swoich" ludzi, że oba nasze powiaty zostaną zlikwidowane, a jedyną szansą na ocalenie Nowogardu są szybkie deklaracje sąsiednich gmin (Reska, Radowa i Łobza) o przyłączeniu się do tego interesu. Trudno się nowogardzianom dziwić, chcieli autentycznie dobra Nowogardu, ale też, gdyby zabieg ten się udał, mogliby się prezentować w nadchodzących wyborach jako ci, którzy Nowogard ocalili, bo podobnie jak w Łobzie, wredne miejscowe władze nic w tym kierunku nie robiły. Oto jak działa polityka! Jeden z nich w związku z tym zadzwonił rano 09.08 do burmistrza Jana Szafrana z życzeniem, aby ten od ręki przysłał mu oświadczenie, że władze łobeskie na taki interes idą, a on taki dokument szybko pchnie do "swojego rządu", gdzie na taką deklarację czekają. Burmistrz Szafran odpowiedział mu krótko, że: po pierwsze takiej jednoosobowej decyzji o sprzedaniu Łobza nigdy nie podejmie, bo musiałby mieć na to zgodę całej łobeskiej społeczności, po drugie to Łobez musi być sam powiatem, bo ma wszelkie po temu atuty (większe niż Nowogard) i skończył rozmowę z niegrzecznym życzeniem.
Ale przecieki o tym, że taki powiat powstaje dostały się oczywiście do prasy (Głos Szczeciński), gdzie mówił o tym serio były wojewoda Tałasiewicz oraz pokazały się mapy z tym nowym tworem. Zaraz też pojawiła się w Łobzie zręcznie inspirowana obrzydliwa plotka, że Szafran sprzedaje Łobez. Tu też warto dodać, że pomysł połączenia Łobza z Nowogardem omawiali w tym samym dniu w tym mieście nasi i nowogardzcy działacze AWS sugerując, że może to być korzystne, bo w ten sposób można by utargować utrzymanie w Łobzie od Nowogardu niektórych instytucji, które nam pewnie zabierze Stargard. A wieczorem w piątek przyszedł teleks o likwidacji naszego powiatu. Zaraz też w prasie pojawiła się kolejna obrzydliwa wiadomość, że Nowogard nie został tylko dlatego powiatem, ponieważ sąsiednie gminy odmówiły mu wsparcia. Aby sobie wyjaśnić te wszystkie wątpliwości te knute poza plecami obecnych władz konszachty Zarządy Miast z Łobza i Nowogardu zaprosiły w poniedziałek 10.08 zainteresowanych, to znaczy przedstawicieli wszystkich organizacji politycznych i z obu miast oraz dziennikarzy prasy i telewizji na neutralny grunt do Radowa Małego. Dyskutowano nad tym czy jest jeszcze, czy w przyszłości będzie możliwy ożenek obu potencjalnych powiatów i uratowanie tego, co się jeszcze da. Okazało się, że takie działania w chwili bieżącej nie są możliwe, ponieważ wiążące decyzje w tych sprawach mogą podejmować rady gmin, a te powstaną dopiero po wyborach. Równocześnie burmistrz J. Szafran przedstawił jednogłośnie przyjętą przez Zarząd Miasta w Łobzie uchwałę stwierdzającą, że siedzibą powiatu może być tylko Łobez. Takie samo stanowisko odnośnie Nowogardu przedstawił w imieniu swojego Zarządu burmistrz Nowogardu. Najlepiej by było, zgodzono się bez uprzedzeń i zacietrzewienia, by każde z zainteresowanych miast zostało samodzielnym powiatem i twardo będzie się zabiegać o to w Łobzie i w Nowogardzie. Zatem obecny Zarząd nikomu Łobza nie sprzedawał i nie było ze strony obecnych władz ani w jednym, ani w drugim mieście takich zabiegów. A że ktoś na własną rękę coś takiego robił i taki handel szykował i chciał w ten sposób ubić swój interes? Można chyba stwierdzić bez obrazy, że była to przysłowiowa krecia robota, której smród skierowano na burmistrza Szafrana.
W.Bajerowicz

 

Oświadczenie posła

Oświadczam, że w czwartek 23 lipca 1998 roku podczas spotkania z ministrem Stępniem odpowiedzialnym z ramienia rządu za przeprowadzenie reformy administracyjnej kraju zadałem mu następujące pytania:
- Czy Nowogard i Chojna mają szansę na utworzenie w nich siedzib powiatów, ponieważ już wtedy były co do tego negatywne wiadomości?
- Czy Łobez planowany jest na siedzibę powiatu, czy istnieją jakieś zagrożenia w stosunku do niego?
Minister odpowiedział mi, że Nowogard i Chojna nie znajdą się na mapie powiatów, natomiast co do Łobza obaw nie ma, bo miasto to siedzibą powiatu będzie. Jestem posłem z województwa szczecińskiego i bardzo mnie te sprawy obchodziły, ponieważ czuję się przed swoimi wyborcami odpowiedzialny, by ich na bieżąco informować o tym, co się w ich sprawie postanawia. Co do Łobza byłem usatysfakcjonowany, miałem do tego zresztą prawo, kiedy tak wysoki urzędnik zapewnił mnie, że mieszkańcy Łobza mogą spać spokojnie, bo powiat mają. Podobną informację od min. Stępnia otrzymał 2 dni wcześniej 21.07.98 r. burmistrz Łobza Jan Szafran. Z głębokim rozczarowaniem przyjąłem wiadomość o tym, że rząd postąpił akurat inaczej. Będę protestował przeciw takim decyzjom wszelkimi sposobami, niemniej moje możliwości są ograniczone ze względu na to, że posłowie SLD na decyzje rządu wpływu nie mają żadnego.
Poseł na Sejm RP Stanisław Kopeć - SLD
Od redakcji: Do tej pory imię posła Stanisława Kopcia szargano i szarga się przy różnych okazjach, szczególnie celuje w tym "Gmina Pomorska" odwracając uwagę ludzi od rzeczywistych winowajców łobeskiej biedy. Rozumiemy, jak trudno wydusić z siebie przyznanie się do tego, że to "swoi" ludzie zdegradowali Łobez. Rozumiemy tę mękę, współczujemy pogryzionego języka, bo przecież wiemy, że do takiego wyznania nie dojdzie. RED.

Od redakcji

Chyłkiem, cichcem, znienacka, jakby za jakąś karę, późnym wieczorem w piątek 7 sierpnia 1998 roku dotarł do Urzędu Miasta teleks z Ministerstwa spraw Wewnętrznych i Administracji z krótką informacją, że Łobez nie został siedzibą powiatu, że dokonano jego rozbioru. Bez żadnej przesady można stwierdzić, że dla naszego miasta, dla jego mieszkańców była to wieść hiobowa o znaczeniu historycznym. Miasto, które od przeszło dwustu lat było zawsze siedzibą powiatu, zostało w tym dniu zdegradowane jednym pociągnięciem ministerialnego ołówka do roli i funkcji podrzędnego ośrodka gminnego. Stało się to wbrew faktom gospodarczym, woli i żywotnym interesom mieszkańców samego Łobza i gmin ościennych - Reska, Radowa i Węgorzyna. W dniu tym w Łobzie dokonał się pogrzeb demokracji. I zrobiła to władza państwowa, która ma na co dzień usta pełne frazesów o tejże demokracji i rości sobie pretensje do tego, że tylko ona tę demokrację reprezentuje. Postąpiono wbrew temu, o czym aż do tego feralnego piątku zapewniali nas warszawscy rządowi decydenci, że będą brali pod uwagę życzenia ludzi tu, na dole, że będą liczyli się z ich opiniami i interesami. Zetknęliśmy się nagle z państwem, które miało nam demokrację gwarantować, z niepojętą arogancją i niesprawiedliwością władzy, na dodatek maskowaną komunałami o tym, że teraz, po reformie, odczujemy same przyjemności i ułatwienia w naszej gminnej rzeczywistości, co, jak znamy życie, wygląda zupełnie inaczej i będzie się równało samym kłopotom, jeśli nie tragediom zbiorowym i indywidualnym. Przed trzema laty Rada Miejska w Łobzie jednogłośnie podjęła uchwałę o woli zaistnienia w charakterze powiatu, która złożona została na ręce ówczesnego premiera. Na wiosnę bieżącego roku na życzenie Ministra Spraw Wewnętrznych nasza Rada złożyła w tymże ministerstwie wniosek poparty uchwałami ościennych rad gminnych, wchodzących dawniej w skład powiatu łobeskiego (Resko, Wegorzyno, Radowo) o uwzględnienie naszego miasta na mapie przyszłych powiatów. Na takiej mapie zresztą Łobez figurował od roku 1993, kiedy rząd H. Suchockiej po raz pierwszy przedstawił projekt reformy administracyjnej kraju. Wniosek ten uzupełniony został wyliczeniem tych wszystkich instytucji (27 instytucji) , jakimi miasto już dysponuje, a które są niezbędne do funkcjonowania przyszłego powiatu (pisaliśmy już o tym w "Łobeziaku" wielokrotnie). Mamy - pisała Rada między innymi - odpowiednie budynki do pomieszczenia starostwa, mamy rejonową komendę policji, prokuraturę, trzywydziałowy sąd, banki, szkoły średnie i zawodowe, duży ZOZ, rejonowy urząd pracy, pięknie wyremontowany, także kosztem ościennych gmin, szpital w Resku, mimo że nie należało to do ich kompetencji, mamy przygotowany budynek na pomieszczenie powiatowej straży pożarnej, rejonowy urząd pracy, rejonowy SANEPID, rejonowy ZUS, rejonową weterynarię, i w związku z tym władze państwowe nie będą musiały ponosić kosztów instalacji władz powiatowych. Przecież niczego więcej nie potrzeba do zaistnienia władz powiatowych. Mamy - pisała Rada - kilka rozwijających się przemysłowych zakładów pracy i miasto o dobrej infrastrukturze, z nową oczyszczalnią ścieków, z ciągle rozwijaną siecią gazową (w ostatnich latach położono jej 40 kilometrów), z unowocześnianą siecią wodociągową i kanalizacyjną. Miasto staje się coraz ładniejsze, na każdym kroku widać gospodarność i zapobiegliwość jego mieszkańców. I chyba nie trzeba przypominać, że publikowane w prasie i w telewizji w roku bieżącym mapy przyszłych powiatów uwzględniały nasze miasto jako stolicę przyszłego powiatu. Delegację łobeską, która trzykrotnie w ostatnich tygodniach odwiedzała Ministerstwo Spraw Wewnętrznych mamiono mapą i stwierdzano, że Łobez bierze się pod uwagę jako siedzibę powiatu. Minister Stępień trzy tygodnie przed fatalną decyzją taką mapę prezentował p. burmistrz E.Kobiałce, a na tydzień przed decyzją zastępca min. Walendziaka Derdziuk przyjmując u siebie łobeską delegację (J.Szafran, E.Kobiałka, M.Wijatyk) też temu nie zaprzeczał. Potem słyszeliśmy w radiu wypowiedź premiera Tomaszewskiego, że z gminami, co do których mogą być jakieś wątpliwości, zostaną przeprowadzone dodatkowe rozmowy. Nic takiego nie nastąpiło. Jeszcze w ów piątek w godzinach popołudniowych telewizja prezentowała satysfakcjonującą łobzian mapę. Zadajemy sobie pytanie - o co w tym wszystkim chodziło? Czy o uśpienie nas w Łobzie, żebyśmy nie rozpoczynali zawczasu jakichś dramatycznych form protestu? Ale jak tu i przeciw czemu protestować, kiedy zagrożeń nie było widać? A w piątek wieczorem w łeb i do Stargardu! Zostaliśmy po prostu wykiwani w sposób wyjątkowo perfidny. Prosimy o wybaczenie nam użycia tych niewyszukanych zwrotów, ale jak inaczej nazwać taką arogancję ze strony władz państwowych, które twierdzą nadal, że chcą w wyniku reformy ułatwić ludziom życie. Byliśmy i jesteśmy mamieni tym, że niby władza będzie teraz bliżej obywateli. Nie musimy przypuszczać, że z wieloma sprawami, które obywatel mógłby załatwić np. w powiatowym Łobzie, teraz będzie on musiał pojechać do odległego o kilkadziesiąt kilometrów powiatu, bo ten zmonopolizuje i rozwinie u siebie różne instytucje, które zostaną w gminach ograniczone bądź zlikwidowane, nie ulega też wątpliwości, że poziom organizacyjny pozostawionych w gminie instytucji zostanie obniżony (oddziały ZUS-U, SANEPID-u, biura pracy, policji, sądu, prokuratury). To obłudna prawda, że w ten sposób będzie można ograniczyć biurokrację. Przecież oszczędności wynikłe z tych machinacji pokryje ze swojej kieszeni z nawiązką szary obywatel, bo kto niby zwróci mu pieniądze za wędrówki do odległego powiatu (co już od kilku lat przeżywamy tracąc całe dnie na dojazdy do urzędu skarbowego). Kto wynagrodzi mu wielogodzinną mitręgę i wyczekiwania na korytarzach wysokiej władzy? W Łobzie mógł on "od ręki" naurągać urzędnikowi, wykrzyczeć swoje pretensje staroście, poskarżyć się miejscowej gazecie. A może właśnie o to chodziło w tym wszystkim, by władza oddaliła się od obywatela i była bardziej anonimowa? Jakie będą inne skutki tej degradującej nasze miasto decyzji - trudno dzisiaj ze szczegółami przewidzieć. Na pewno nie zmaleje u nas bezrobocie, bo przecież władze powiatowe w Stargardzie za nic nie ściągną tracących u nas pracę ludzi, a zadbają o swoich, bo będzie im zależało na zdobyciu sobie w domu popularności. I to nawet mimo tego, że im na przejęciu Łobza zupełnie nie zależało, bo raczej będziemy dla nich kulą u nogi. W związku z tym z ironią trzeba przyjąć słowa wypowiedziane w dniu 11.08 br. przez premiera Tomaszewskiego w telewizji, że "Reforma jest realizacją programu zapowiedzianego przez AWS, oczekiwanego przez mieszkańców naszych wsi i miasteczek. Obecnie oddajemy im kompetencje i władzę". Dlaczego rozwodzimy się nad tą już przeszłością, od której na razie nie ma odwrotu? Bo rozgoryczeni i zawiedzeni ludzie szukają w takich okolicznościach winnych decyzji, tak przecież niedobrych w skutkach, bo dotykających ich bezpośrednio. Winni się znaleźli natychmiast. Są to władze miasta z burmistrzem Szfranem na czele. One zawiniły, one nie zapobiegły temu, żeby ocalić dla Łobza powiat! Zadziałała stara zasada - kowal zawinił, a Cygana powiesili. Tak jest bowiem najłatwiej i tak jest przeważnie na rękę właściwym winowajcom i ludzie się na to łapią. I można to wykorzystać przy okazji zbliżających się wyborów samorządowych. I wykorzystuje się na każdym wiecu rozładowując własne kompleksy i pospolitą żądzę władzy. Łobzianie, zastanówcie się nad tym na trzeźwo, bez emocji. Jak łatwo można ulec takiej demagogii pokazuje właśnie nasz przykład. Czy można sobie bowiem przy odrobinie zdrowego rozsądku wyobrazić burmistrza i władze miejskie, które pakują siebie w takie kłopoty i tak psują sobie opinię u ludzi, wśród których przyjdzie im nadal żyć, jakiej nie da się właściwie nigdy naprawić? Przecież nie usłyszeliśmy dotąd ŻADNEGO OFICJALNEGO I RACJONALNEGO UZASADNIENIA CZY WYJAŚNIENIA, dlaczego Łobez nie został powiatem! Naszym przedstawicielom domagającym się informacji na temat tego, co nas może czekać, dyr. Derdziuk odpowiedział, że jest to TAJEMNICA PAŃSTWOWA. Jaka to tajemnica, skoro dotyczyła ona nie jego, a naszego losu, skoro powstały w Polsce powiaty, które mają poniżej 20 tysięcy mieszkańców i małe miasteczka za stolice? Wkrótce będziemy mieli wybory samorządowe. Miejmy nadzieję, że wątek winy burmistrza i władz miejskich nie pojawi się przy tej okazji w niczyjej propagandzie wyborczej, a już szczególnie naszej miejscowej AWS (z przyczyny chociażby zwykłego wstydu), która była tak pewna poparcia "swoich" ministrów w rządzie, i to jest tragiczne, że nie starała się zawczasu interweniować, wierząc święcie, że powstanie powiatu zaliczy sobie jako swoje osiągnięcie. A tam akurat Łobza nie broniono i decyzję o jego likwidacji podjęto znacznie wcześniej. Kto tu kogo wykiwał? Piszemy o tym w tym w środku tego numeru. Tu, na miejscu, nie było mowy o jakieś współpracy, o wspólnym froncie. W życiu! Wszystko było przecież "z góry" załatwione i wygrane. To ten rząd miał Łobzowi załatwić powiat! Przeciwnie - w " Gminie Pomorskiej" rozpętano trwającą do dzisiaj nieuczciwą, obelżywą kampanię przeciwko burmistrzowi i władzom miejskim, w której jedynym argumentem były zarobki burmistrza, kłamliwie zresztą zawyżane, podawane bez podatkowych potrąceń. To bardzo cieszyło i podniecało część publiczności, bo niektórzy ludzie, choć się do tego nie przyznają, bardzo lubią, jak się gnoi drugich, jak się im "dokłada". No i wyszło z tego to, co wyszło. Najgorsze. Konsternacja, żal i nienawiść są tym większe i poszukiwanie winnych zajadlejsze, bo przecież powołano już odpowiednie gabinety cieni z burmistrzami, starostami itp. słusznymi osobami. Tymczasem powiatu nie mamy i nie skreśliły go obecne władze samorządowe, chyba że ktoś wierzy w ich skłonności masochistyczne czy samobójcze, ale obecnie nam panujący rząd, którego za tę niesprawiedliwą decyzję bardzo nie lubimy, bo będzie nam ona szkodziła WSZYSTKIM w Łobzie przez wiele lat bez względu na różniące nas poglądy. Warto o tym pamiętać, idąc do wyborów. Pojawiają się obecnie różne inicjatywy w obronie powiatu i bardzo pięknie. Tyle, że i one też będą musiały podważyć wiarygodność tego rządu i już to robią, będą się też musiały posłużyć tymi samymi argumentami, jakimi bronił powiatu, jego osiągnięć i możliwości (a jest ich bardzo wiele), obecny samorząd. CZY TO JEST W KOŃCU JASNE, CZY DOTARŁO! Chyba że ten rząd ustąpi i odda nam nasz powiat. Wtedy przeprosimy go na kolanach i na placu 3 Marca zjemy publicznie i na sucho ten artykuł. I niech wtedy szczęśliwie i długo rządzą sobie ci, którzy, gdyby to było przyjęte i dozwolone, dokonaliby dzisiaj samosądu (bo takie głosy też słyszymy), na obecnych władzach łobeskich. RED.

Uchwała Zarządu Miasta

Już w następnym dniu po ogłoszeniu przez rząd fatalnej ustawy stwierdzającej, że Łobzowi nie nadano statusu powiatu Zarząd Miasta Łobza wystosował do Premiera Rządu RP poniższe pismo. Jak z niego widać, starania o oddanie Łobzowi uprawnień powiatowych trwały już od roku 1993. Później starania te zostały poparte praktycznymi działaniami całego miejscowego społeczeństwa, w wyniku których nasze miasto stawało się z roku na rok gospodarniejsze i ładniejsze.
Pan Jerzy Buzek
Prezes Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej - Warszawa
W imieniu społeczności samorządowej wnosimy do Pana Prezesa Rady Ministrów RP o usunięcie sprzeczności z obowiązującym przepisami rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 7 sierpnia 1998 roku w sprawie utworzenia powiatów.
Powyższemu rozporządzeniu zarzucamy: sprzeczność z art. 2 i 15 Konstytucji RP, art. 3 ust. 2 ustawy z dnia 5 czerwca 1998 r. o samorządzie powiatowym, a także ustawy z dnia 8 marca1990 r. o samorządzie terytorialnym. A mianowicie: art. 15 Konstytucji RP stanowi, że zasadniczy podział terytorialny państwa powinien uwzględniać więzi społeczne, gospodarcze lub kulturowe - zapewniające jednostkom terytorialnym zdolność wykonywania zadań publicznych określonych w ustawie.
Mieszkańcy gmin Łobez, Węgorzyno, Resko i Radowo Małe są związani z regionem, który tworzyłby powiat łobeski. Rozdzielenie tych gmin do dwóch odrębnych powiatów: stargardzkiego i gryfickiego spowodowało rozerwanie istniejących od kilkudziesięciu lat więzi społecznych, a przede wszystkim gospodarczych.
W Łobzie, niedoszłej siedzibie powiatu, znajdują się wszystkie instytucje, które tworzą autentyczną więź pomiędzy tymi gminami. Są to: sąd rejonowy, prokuratura rejonowa, rejonowa komenda policji, rejonowa stacja sanitarno-epidemiologiczna, zakład ubezpieczeń społecznych, zespół opieki zdrowotnej, szpital w Resku, rejonowy urząd pracy, oddział urzędu skarbowego, oddział zarządu dróg lokalnych, oddział wojewódzkiego ośrodka doradztwa rolniczego, rejonowy inspektorat weterynaryjny, filie urzędu rejonowego w Stargardzie Szczecińskim (komunikacja i budownictwo), zespół szkół ponadpodstawowych (liceum ogólnokształcące, liceum wieczorowe, studium policealne, zasadnicza szkoła zawodowa), hufiec pracy, rejonowa biblioteka pedagogiczna, rejonowa poradnia wychowawczo-zawodowa, rejonowa kolumna transportu sanitarnego, jednostka ratowniczo-gaśnicza, ośrodek szkolno-wychowawczy, środowiskowy dom samopomocy, rejonowa stacja kwarantanny i ochrony roślin, trzy banki (PKO, PBK i Bank Spółdzielczy).
Powyższe rozporządzenie zostało podjęte z naruszeniem przepisu art.3 ust.2 o samorządzie powiatowym albowiem Rada Ministrów nie uwzględniła stanowiska rad gmin zawartych w uchwałach:
- Uchwała Rady Miejskiej w Łobzie nr XXX/201/93 z dnia 11 lutego 1993 r.,
- Uchwała Rady Miejskiej w Resku nrXii/119/93 z dnia 2 marca 1993r.,
- Uchwała Rady Miejskiej w Radowie Małym z dnia 19 lutego 1993 r.,
- Uchwała Rady Miejskiej w Węgorzynie z dnia 22 lutego 1993 r.
w tych uchwałach społeczności lokalne wymienionych gmin wyraziły jasno zdecydowaną wolę utworzenia powiatu i przynależności do powiatu łobeskiego. Żadna z tych gmin nie wyraziła woli przyłączenia jej do innego powiatu i poparły tę wolę kilkakrotnie później w pismach dołączanych do dokumentów wysyłanych do Ministerstwa Administracji w roku 1998, ostatnio w dniu 06.081998 roku.
Rozporządzenie Rady Ministrów pomija zatem opinię rad gmin i jako takie jest sprzeczne z prawem.
W mieście Łobez jako siedzibie powiatu spełniono wszystkie warunki zapewniające siedziby dla wszystkich niezbędnych instytucji powiatowych. Dla ich rozwoju i przygotowania do działania w powiecie władze miasta czyniły przygotowania od kilku lat i w tym celu między innymi w sądzie rejonowym utworzono trzeci wydział - wydział rodzinny i dla nieletnich oraz uruchamia się wydział ksiąg wieczystych, wyposażono również zawodową straż pożarną w odpowiedni obiekt.
Wobec faktu, iż we wszystkich rządowych projektach Łobez był uwidoczniony jako siedziba powiatu, uważamy, że rozporządzenie narusza art.2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, z którego wynika "zasada zaufania obywateli do organu Państwa - Rządu".
Mieszkańcy gmin, które miały utworzyć powiat łobeski czują się oszukani przez rząd, który zapewniał i gwarantował utworzenie powiatu, a w ostatecznej decyzji podjętej bez udziału społeczności lokalnej i wbrew jej stanowisku dokonał "rozbioru" powiatu łobeskiego pomiędzy ośrodki sąsiednie, tworząc nienaturalne twory.
W przypadku nieuwzględnienia naszego odwołania i nieusunięcia naruszenia prawa będziemy korzystać z wszystkich przysługujących nam uprawnień zmierzających do zmiany podjętej przez Rząd decyzji łącznie z zaskarżeniem fatalnego dla nas rozporządzenia Rady Ministrów do Trybunału Europejskiego w Hadze. Uważamy, że Rząd naruszył przysługujące nam uprawnienia samorządowe.
Z poważaniem
Jan Szafran - Przewodniczący Zarządu Gminy i Miasta w Łobzie
Do wiadomości:
1.Marszałek Sejmu RP
2.Wojewoda Szczeciński
3.Rzecznik Praw Obywatelskich.

Czytelnicy do Redakcji


1. "W poprzednim numerze "Łobeziaka" ( 80) w artykule "Lepiej czy gorzej" traktującym o zagrożeniach wynikających z alkoholizmu napisaliście cytując prokuratora rejonowego: "Niestety działa tu ciągle podwójna moralność wielu sprzedawców. Niby alkoholu nie wolno sprzedawać nieletnim, a na różnych imprezach organizowanych w mieście młodzież chodzi pijana w sztok". Muszę zaprotestować przeciwko takiemu stwierdzeniu i takim poglądom, czuję się obrażony i myślę, że tak samo myślą inni sprzedawcy. Bo jestem sprzedawcą, barmanem w lokalu "U Pawlaka". Nie zdarzyło mi się, żebym sprzedał nieletniemu lub komuś, kto na takiego wygląda choćby kroplę alkoholu. Jeśli mam co do tego podejrzenia, żądam dowodu potwierdzającego wiek klienta. Powody są dwa. Po pierwsze moralny - sam nie piję i uważam alkoholizm za wielkie nieszczęście, drugi - znam przepisy ustawy przeciwalkoholowej dotyczące sprzedaży alkoholu nieletnim, uważam je za słuszne i nie mam najmniejszej ochoty wejść z nimi w konflikt." Robert Lisowski Dziękujemy p. Lisowskiemu za ten głos i chcemy mu dać satysfakcję stwierdzeniem, że też nie uważamy, by większość sprzedawców przepisy naruszała i nie zamierzaliśmy tych uczciwych ludzi obrażać. Niemniej problem istnieje i nie jest to sprawa błaha. Sprzedawcy na przykład nawet najbardziej moralni nie są w stanie zapobiec temu, by dziewiętnastolatek kupił karton czy skrzynkę piwa i potem wypijał ją np. na imprezie na starym stadionie w towarzystwie siedemnastolatków. A jest to praktyka powszechna. Piwem też można się dobrze upić. Znane nam są przypadki z Łobza, pojedyncze na szczęście, (są dochodzenia w tych sprawach), sprzedaży nie tylko piwa, ale i wódki nieletnim. RED.
2. Siła plotki ciągle nie ma sobie równych. Jak się dowiadujemy, w Resku w lipcu br. poszła wieść, że miasto to nawiedzi oberwanie chmury i związana z tym będzie powódź. Ludzie zaczęli tam między innymi wykupować chleb i sprzątać co się da z ogródków w pobliżu rzeki, ale czynili także różne poważne przygotowania do sprostania kataklizmowi ci, którzy mieszkają w wyżej położonych częściach miasta. Przypominają się nam sceny z Łobza z okresu stanu wojennego, gdy ludzie masowo wykupowali sól i kiedy w jednej z ościennych wsi zarwał się w domu strop pod ciężarem zgromadzonych na strychu zapasów tego minerału. Tymczasem wszystkie kataklizmy na ogół zdarzają się nie tam, gdzie poczyniono wszystko, by im zapobiec na podstawie wcześniejszych doświadczeń, a tam, gdzie się ich nikt nie spodziewa. Dlatego na szczęście w Resku powodzi nie było, a u nas soli nie zabrakło. Zabrakło natomiast wody, kiedy paliła się stodoła w Suliszewicach. RED.
3. "Często chodzę promenadą i obserwuję z podziwem postęp w remoncie opuszczonej kiedyś rudery w pobliżu mostka. To, co zrobił z niej p. Donat Kozłowski i jego ekipa fachowców może służyć za wzór i przykład wyjątkowo dobrej roboty. Namawiam wszystkich do przejścia się tamtędy. Naprawdę ładna sprawa! Gratulacje." Przechodzień.
4."W niedzielę 15 sierpnia br. słuchałem w telewizji przemówienia premiera Buzka, który powiedział otwierając kampanię wyborczą swojej partii, że do wyborów pójdzie ona z hasłem: "Szliśmy po władzę po to, by ją oddać ludziom". W naszych łobeskich warunkach hasło to powinno brzmieć: :"Szliśmy po władzę po to, by ją zabrać ludziom." Łobzianin
5. "Obserwuję ten cały bałagan związany z reformą administracyjną państwa i przeżywam też z przykrością to zło, które wyrządzono przy tej okazji naszemu miastu. Ci ludzie tam u góry chyba do szkoły nie chodzili, bo gdyby chodzili, to wiedzieliby, że zanim się podejmie decyzje, które mogą ludziom szkodzić, to przedtem trzeba je sprawdzić eksperymentując chociażby na szczurach. Nie słyszałem, żeby coś takiego robiono przed reformą. Jest jeszcze jedna prawda na ten temat. Otóż wiadomo, że kiedy nie wiadomo co robić, to robi się reformę. Społeczeństwo bez przerwy musi być absorbowane jakimiś pozornymi problemami, bo inaczej zaczyna myśleć i zadawać głupie pytania. A przecież wystarczyło wrócić do takiego podziału administracyjnego, jaki był przed likwidacją powiatów i zwiększeniem liczby województw przez Gierka i byłoby dawno po krzyku i bez krzywdy. Bo co niby się zmieniło? Jest tylko o jedno województwo mniej niż dawniej i kilkanaście powiatów mniej. Co to jest za reforma?" Obserwator
6. "Chodzę po mieście, czytam komunikaty różnych komitetów na własną rękę występujących w obronie powiatu, wziąłem udział w kilku manifestacjach, byłem na torze, złożyłem podpis pod petycją do władz i cieszę się, że jest taka powszechna wola obrony naszego powiatu. Niemniej nie mogę wyjść z podziwu, jak przy tej okazji ludzie zmieniają skórę. Wśród manifestantów widzę ludzi, którzy, gdy obecna koalicja doszła do władzy urządzili libacje i odgrażali się, że zrobią ze wszystkim porządek i najlepiej urządzą kraj. Teraz odsądzają swój rząd i swoich ministrów od czci i wiary. Wystarczy pochodzić po mieście i poczytać te wszystkie z osobna słuszne oświadczenia. Przecież wszystko, co robi taki swój rząd powinni przyjmować z uległością i radością jako najsłuszniejsze. Ja na ich miejscu podkuliłbym po prostu tzw. "ogon" i spaliłbym się ze wstydu. Zadaję sobie też inne pytanie - o co chodzi w tej licytacji? Czy o to przy okazji, żeby wykazać się w nadchodzących wyborach, że się lepiej od innych broni tego powiatu? A tu tymczasem naprawdę wszyscy ludzie chcą tego powiatu i dlaczego nie można by robić tej obrony wspólnie? Właśnie, dlaczego? Na mój gust coś w tym wszystkim nieszczerego". Też Łobzianin

Trochę kultury

Mimo trudnych i gorących dni politycznych i napiętej atmosfery w naszym mieście udało się nam trochę odetchnąć, bo zaproszeni zostaliśmy na sympatyczną imprezę, jaka odbyła się w piątek 14 sierpnia w godzinach wieczornych w Domu Kultury. Otóż panowie Tomasz Kułakowski, Marek Kosakiewicz i Wojciech Harań urządzili w tym dniu wernisaż swoich obrazów, na który poszliśmy z chęcią, ponieważ zapamiętaliśmy ich ubiegłoroczną prezentację, jaka miała miejsce w Kosmosie i dobre z niej wrażenia. I w tym roku nie zawiedliśmy się. Ich na ogół niefiguratywne malarstwo nabrało głębi, wyrazistości, przynosiło skojarzenia pogodne, jasne w jednych obrazach, w drugich zaś zmuszające do zadumy, refleksji chwilami pesymistycznej. Niestety - jak to w życiu. Całe szczęście, że w czasach, kiedy kult rzeczy opanowuje wyobraźnię większości ludzi, można jeszcze ciągle spotkać marzycieli, takich właśnie jak ci na tej wystawie. Dziękujemy za zachętę do marzenia właśnie. (WI)

Obrońcy lasów wygrali - sosna nie rozumie polityki

Obrońcy utrzymania lasów państwowych i ochronienia ich przed reprywatyzacją i prywatyzacją wygrali z ministerstwem skarbu, a konkretnie z ministrem Wąsaczem, który był inicjatorem takiego, pożal się Boże, pomysłu. Wygraliśmy i my w naszej gminie. Z pierwszej ręki, bo od jednego z członków ogólnopolskiego komitetu na rzecz ochrony lasów państwowych, naszego nadleśniczego inż. Wiesława Rymszewicza, dowiadujemy się, że pomysł upadł. Alarmowaliśmy i my w tej sprawie swego czasu, namawiając naszych czytelników do podpisywania list z protestami przeciw zniszczeniu polskich lasów i sami takie listy upowszechnialiśmy. Oto kopia pisma, jakie minister skarbu Emil Wąsacz przesłał marszałkowi sejmu:

Pan Maciej Płażyński
Marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej
Szanowny Panie Marszałku.
W odpowiedzi na Dezyderat nr 3 Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa uchwalony w dniu 21 kwietnia 1998 r. uprzejmie informuję, iż w opracowanym projekcie ustawy o reprywatyzacji i rekompensatach nie przewiduje się zwrotu w naturze zwartych kompleksów leśnych oraz części takich kompleksów, a tym bardziej włączenia ich do katalogu mienia zamiennego. Projekt zakłada jedynie możliwość zwrotu osobom uprawnionym niewielkie (do 5 ha) grunty zalesione. Takie uregulowanie ustawowe ma na celu uhonorowanie szczególnej roli ekologicznej, przyrodniczej i gospodarczej lasów jako dobra ogólnonarodowego, które są w zarządzie PGK-Lasy Państwowe.
Emil Wąsacz - Minister Skarbu Państwa
Wielka akcja w obronie polskich lasów została wygrana dlatego, że przeciw projektowanej rządowej ustawie, która zapowiadała właściwie całkowite ich sprywatyzowanie, wystąpili gremialnie wszyscy, którzy zrozumieli, że grozi to nieodwracalnym spustoszeniem polskich lasów. Nie było w tej sprawie podziału na "my i wy", który tak groźnie i szkodliwie ciągle w Polsce funkcjonuje. Pomysł reprywatyzacji i prywatyzacji lasów polskich był bowiem absurdalny i niestety - polityczny. Tymczasem - jak mówi inż. Rymszewicz - sosna nie rozumie polityki, do swojego rozwoju potrzebuje gleby, światła i wody. Dodajmy - i czasu na trzy pokolenia ludzkie, żeby w ogóle wyrosnąć. Ileż się w takim czasie może zmienić pomysłów na życie, poglądów, partii, nie mówiąc o politykach! Doświadczenie światowe wskazuje, że tylko kompleksowa, obejmująca całe państwo, gospodarka leśna daje możliwość utrzymania lasów, ich ochrony i zwiększania ich powierzchni. Na Zachodzie państwo skupuje lasy i tereny leśne zdewastowane przez prywatnych właścicieli, by je odbudować, zalesić. Niemcy i Duńczycy bywający np. w naszym nadleśnictwie zazdroszczą nam tych struktur, w jakich nasze lasy do tej pory funkcjonują. Też nas ostrzegają - wykorzystajcie nasze złe doświadczenia. Oni dopiero swoje lasy odbudowują! Goście mówią - jesteście szczęśliwi, że wasze lasy nie będą sprywatyzowane. Nie musicie powtarzać naszych złych doświadczeń. Możecie sobie oszczędzić stu lat naszego błędu. Jest to jedna z niewielu pociech, jakie mamy, kiedy porównujemy nasze gospodarki - mówi nadleśniczy.
Dodajmy od siebie - łobeskich lasów też nie musimy się wstydzić. Są coraz starsze i dlatego coraz ładniejsze i bogatsze, i przybywa ich. Dobrze, że nie pójdą po szybką siekierę.

Emeryci na wycieczce

W sierpniową niedzielę łobeski Oddział Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów urządził dla swoich członków autokarową wycieczkę do Kołobrzegu. Uczestnicy zwiedzili miasto, zapoznali się z jego najważniejszymi zabytkami, byli na plaży i w sąsiadującym z nią parku. Na koniec odwiedzili kawiarnię w sanatorium "Kombatant", gdzie gospodarze serdecznie ich przyjęli i nawet zorganizowali, przy melodiach sprzed lat, zabawę taneczną. Podczas jazdy autobusem, którym kierował p. Urbański, cały czas śpiewano piosenki wychodzące dziś z mody i stopniowo zapominane, ale w emerytach budzące wciąż czułe wspomnienia z młodości. Było miło i świątecznie. Organizacją wycieczki zajęły się panie z Zarządu - skarbnik Maria Idzik oraz sekretarz Janina Skawroń.
Zbigniew Harbuz

Refleksje ze spływu kajakowego

Pogoda, jaka panowała na początku lipca i prognozy do końca miesiąca były mało zachęcające do planowania jakiegokolwiek urlopu. Może gdzieś w domku z wszelkimi wygodami, również ogrzewaniem, jeszcze tak. Ale SPŁYW KAJAKOWY? Zastanawiałem się czy nie zrezygnować. Nie ze względu na własną osobę. Ze względu na syna, choć o rezygnacji nie chciał słyszeć. Zresztą kiedy w ubiegłym roku pojawiliśmy się na spływie, to był to wynik wcześniejszej kilkuletniej "prac" syna nade mną "w tym temacie". Było to bardzo skuteczne i "wciągnęło" mnie. Pomyślałem więc, a niech pada i będzie zimno - płyniemy. I bardzo dobrze zrobiliśmy. Aura zrewanżowała się nam piękną słoneczną pogodą. Były też burze, ale w nocy, kiedy mieliśmy dach ( ? ) nad głową. Dzień pierwszy. Zjazd uczestników. Pierwsze wielkie zaskoczenie. Nie ma Romana (odwiecznego komandora). Jest chory. Może dołączy do nas gdzieś po drodze. Ale na pewno nie będzie płynął. Kilka nowych twarzy, jak zawsze. I wielu znajomych z poprzedniego roku - Darek, Beata, Tom, Marek, Kasa, Biba, Franek, Bibi, Heban, Pipcia, Karolina, Ewa..... Wieczorem ognisko, piwo i oranżada - co kto może i lubi i niezapomniany smalec Zuzanny ze skwarkami. Dzień drugi. Wybieramy komandora oraz "ogon" (zamykający spływ) naszej wycieczki. Autobus wiezie nas do Tarnowa. Wybieramy kajaki i pozostały sprzęt. Nowicjusze pytają - czy to prawda, że pierwszy etap jest najtrudniejszy. Uśmiechamy się z synem. Pewnie że tak - mówię. Ale o to właśnie chodzi. Jest to największa atrakcja tej imprezy. Drzewo z prawej, drzewo z lewej, z góry, z dołu przenoska. Pierwsza przeszkoda i jeden z kajaków jest już pusty. Kąpią się "starzy wyjadacze", którzy przed chwilą udzielali "fachowych porad". Nie, nie - to nie byliśmy my. Podpływamy do leżącego w poprzek drzewa. Trzeba wyjść i przenieść kajak. Kiedy jest on już prawie po drugiej stronie, okazuje się, że drzewo, na którym stoję, jest ruchome. Nie wiem kiedy, ale poziom wody podniósł mi się po same ramiona. Brr...ale zimno. Na tym odcinku obowiązuje zasada - mało wiosłowania, dużo kombinowania. Przypływamy zmęczeni. Rok pierwszy zrobił swoje. Podsypiamy popłudniem. Wieczorem będzie przecież ognisko. piwo, gitara i śpiew. Dzień trzeci. Płyniemy z Worowa do Łobza. Już samo to wyzwala dodatkowe siły. Etap jest krótki i ma być łatwy...Po drodze są drzewa i duże głazy. Trzeba często płynąć slalomem. Dopływamy do Łobza. Kawałek przed elektrownią mamy miłą niespodziankę. Czekają na nas nasze "laseczki" (żona i córka). Bierzemy małą do kajaka. Ma wielką frajdę płynąc z nami ten kawałek. Kajak nie protestuje przeciwko dodatkowemu obciążeniu. Nie rozbijamy namiotu. Idziemy do domu. Marzymy o kąpieli w normalnej wannie. wieczorem jakiś podchmielony gość próbuje zniechęcić spływowiczów do dalszej wyprawy. Byliśmy prawie w centrum miasta, wszyscy pytali mnie, jako tubylca, gdzie jest .... wychodek. Tam w ....krzakach, wskazywałem im miejsce. Dzień czwarty Z Łobza do Łagiewnik jest spory kawałek. W ubiegłym roku było niemalże bez przeszkód. Za to w tym mieliśmy trochę atrakcji. Wszyscy znają się już prawie jak "łyse konie". Atmosfera jest jak w dużej rodzinie. Po drodze mamy "chętnych" do kąpieli. Przypływamy na miejsce. Rozbijamy namioty, przygotowujemy jedzenie, później drzemka. Trzeba mieć siły na wieczorne ognisko i śpiewy. Dzień piąty. Wszyscy myślą o Zerzynie i tamtejszej super łaźni z natryskiem. Nowicjusze przebąkują o ....ciepłej wodzie. Płyniemy bez większych przeszkód. Można podziwiać cały czas piękne, malownicze krajobrazy przy Redze. Wijąca się Rega sprawia wrażenie jakby ciągle płynęła lasem. Niewiele dojść i miejsc do kąpieli pogłębia to wrażenie. Po przypłynięciu do Zerzyna idziemy do "łaźni". Spadająca z wysokości ponad 2 metrów woda w ruinach dawnej elektrowni sprawia niesamowite wrażenie i przyjemne uczucie. Można się świetnie umyć i pomasować mięśnie biczami wodnymi. Później obowiązkowa wycieczka do parku, który kiedyś musiał być naprawdę piękny. Ciekawe okazy drzew, daglezja, sosna, dąb, tulipanowiec. I dzisiaj jest co podziwiać. Dzień szósty. Choć wszyscy są zadowoleni i tryskają humorem, to jednak układają już plany na popołudnie. Po przypłynięciu do Barkowa mamy dzień przerwy. Odcinek jest bardzo piękny i malowniczy. Płyniemy w towarzystwie młodzieży ze Skolwina. Całą drogę śpiewamy "kulturalne" piosenki i układane ad hoc zwrotki z serii "na każdego coś dobrego" (łącznie z komandorem). Dzisiaj ognisko i śpiewy mogą trwać dłużej, rano nie trzeba wstawać. Trwały dłużej.... Dzień siódmy. Zbieramy siły do konkursów. Pomaga nam w tym grochówka z wkładką. Później pięciobój Kuby , sześciobój Cezara. Walka jest zacięta zarówno w skokach jak i w rzucie kamieniem. Jest radość zwycięzców i radość ...pokonanych. Do konkursu wiedzy o Dorzeczu Regi staje trzech uczestników najmłodszych na spływie. Czyżby starsi chodzili na wagary z geografii? Walka jest niezwykle wyrównana. Po dogrywce ogłoszono.... trzy równorzędne pierwsze miejsca. W międzyczasie odbywa się dodatkowo konkurs strzelecki. Na zakończenie zmagań oczywiście wyścig kajakowy o puchar komandora. Mamy swoich faworytów. Zwyciężają nie faworyci o .....grubość wiosła. Przy wieczornym ognisku rozpamiętujemy zawody sportowe w tonie więcej niż żartobliwy. Śmiech nie ma końca. Dzień ósmy. Płyniemy do Wlewa. Po drodze mamy twierdzę Gryfice. Wywiadowcy donieśli ze źródeł nieoficjalnych aczkolwiek miarodajnych, że miasto nie przepuści nas bezpłatnie. Piraci czekają tylko na sygnał, żeby nas zaatakować i zatopić nasze okręty (czytaj kajaki). Podpływamy cichutko do Gryfic. Na wszelki wypadek kobiety i dzieci zostają w tyle. Mężczyźni w strojach bojowych (kąpielówkach) oraz odpowiednio uzbrojeni w wiosła ruszają do przodu. Nie ukryjemy się już. Piraci są wszędzie. Prowadzimy zaciętą walkę. Przewracamy nawzajem swoje łodzie. Okrzyki walki słychać w centrum miasta. Krew (nie) leje się..... nigdzie. Gapie ochraniają swoje pociechy Walka idzie nie na żarty. Chyba wygraliśmy. Dlaczego więc nasz komandor jest w dybach i mamy dać okup? A niech im. Dostajemy za to glejt upoważniający nas do płynięcia aż do samego morza. Bezpłatnie. Po tej walce musimy odpocząć. Po przerwie płyniemy dopływamy do Wlewa. Przy ognisku raczymy się dopiero naszym zwycięstwem. Dzień dziewiąty. Mamy trochę smutne miny. Dzisiaj mamy ostatni dzień płynięcia. Dopływamy już do morza. Dlatego wiosłami ruszamy leniwie. Nie śpieszymy się. Chcąc jakby przedłużyć jeszcze te piękne chwile. Ale cóż, przed nami już Mrzeżyno. Po chwilowym odpoczynku wsiadamy znowu do kajaków. Wypływamy na morze. Są duże fale, ale jakoś nie chcą przewrócić naszego kajaka, choć w końcu chcielibyśmy się zmoczyć. Na szczęście - od czego mamy kolegów ze spływu. Pomagają ziścić nasze marzenia. Woda jest mokra, zimna i słona. Jest fantastyczna zabawa. Plażowicze nie wiedzą, co się dzieje, kiedy wszyscy ulegamy fascynacji zbiorowej kąpieli. Trzeba jednak wracać do obozu To już naprawdę ostatni odcinek do przepłynięcia. Jeszcze trochę zabawy na wysokich falach i wyciągamy kajak na ląd. Wieczorem pożegnalne ognisko. Już tylko wspomnienia ze spływu. Najśmieszniejsze, najdziwniejsze, najbardziej niezwykłe sytuacje. Snucie planów na przyszły rok. Wieczór nie ma końca. Dzień dziesiąty ostatni. Wstajemy nieco później. Rozdanie nagród i upominków za konkursy sportowe z Barkowa. Rozdaje prawdziwy Komandor Roman. Jest z nami. Zdajemy kajaki i pozostały sprzęt. Zwijamy obóz. Czas pożegnania. Wszyscy mówią - do zobaczenia w przyszłym roku. Wbrew pozorom Rega co roku nie jest taka sama. Drzewo w innym miejscu, płyciej, głębiej, inne krzaki i zarośla. A przy tym jest piękna i malownicza. Można odpocząć, szczególnie psychicznie. Niewielkie fizyczne zmęczenie jest w tym momencie nawet przyjemne. Ja też mówię - do zobaczenia w przyszłym roku!
Ryszard Sola

Stare ale jare

Wojna i powojenna bieda spowodowały, że głód mieszkaniowy był w latach pięćdziesiątych w PRL-u ogromny. Dlatego, kiedy zaczęło powstawać blokowe budownictwo, była nadzieja, że nastąpi szybkie i ostateczne rozwiązanie problemów mieszkaniowych. Marzeniem większości Polaków było wtedy otrzymanie mieszkania w "bloku", a już szczytem marzeń przeniesienie się ze wsi do miast do takiego właśnie bloku, który był symbolem awansu społecznego, nowoczesności i prestiżu. Najlepsze do tej pory polskie komedie filmowe i seriale telewizyjne powstawały na kanwie obyczajowych zjawisk, jakie towarzyszyły zasiedlaniu tych bloków. Wyświetlane z powodzeniem i dzisiaj budzą śmiech, zadumę i smutek. Są świetnymi dokumentami nieświetnych czasów. Mają jedną zaletę te budowle - są jak bunkry na swój sposób "solidne, bo przecież nie żałowano na nie stali i betonu. Niestety, oprócz tego, że szpetnie wyglądają, są zimne i niefunkcjonalne, nieprzytulne. Nasza Spółdzielnia Mieszkaniowa "Jutrzenka" próbuje to z powodzeniem zmienić. Jak się to robi, można zobaczyć między innymi na przykładzie dwóch bloków remontowanych właśnie na ul. Kościuszki. Całe bloki ocieplono tam grubą warstwą styropianu, ocieplono też stropodachy, zamurowano bezsensowne ślepe drzwi balkonowe (uczciwszy uszy - tzw. rzygowniki) zastępując je normalnymi oknami, powiększono kuchnie, zmniejszono na korytarzach ogromne okna, wstawiając w ich miejsce mniejsze, plastikowe, wreszcie otynkowano całe zaizolowane budynki i pomalowano je pięknie trwałymi, kolorowymi farbami. Powstały w ten sposób jakby zupełnie nowe domy, cieszące oko żywymi barwami i na pewno zapewniające lokatorom nieporównani lepsze warunki życia. Mimo związanymi z takim remontem uciążliwościami, całym budowlanym "bałaganem", lokatorzy już w tej chwili chwalą sobie te zmiany. Całe dobrodziejstwo tych remontów ujawni się zimą. Bo teraz nawet najcięższe mrozy nie przebiją się przez styropian, cieplej będzie też na korytarzu i ostatnim piętrze. Koszt tej przebudowy wyniesie 180 tys. złotych, z tym, że lokatorzy partycypują w kosztach przebudowy kuchni i jeśli sobie zażyczą - wymiany okien. W przyszłym roku, jak mnie informuje kierownik ocieplany będzie budynek z księgarnią. Kiedy się patrzy trochę z zazdrością na te odnowione, stare, ale jak się okazuje - jare, budynki, znowu chciałoby się w nich zamieszkać. Pogardzane bloki wyglądają teraz po prostu ładnie. Można sobie wyobrazić, jakie naciski zaczną się obecnie ze strony innych "blokatorów" wobec władz spółdzielni i ADM-u, aby i im też zafundować podobne ulepszenia. I wcale się temu nie będziemy dziwić. (W.I.)

Nie jesteśmy sami

Szczeciński Oddział Stowarzyszenia Diabetyków Polskich zorganizował turnus rehabilitacyjni-edukacyjny dla swoich działaczy z województwa szczecińskiego. Turnus, którego gospodarzem był mgr Bolesław Prędki prezes Zarządu Woj. PSD odbył się w dniach od 28 maja do 10 czerwca br. w Międzyzdrojach w sanatorium Montomet. Naszym opiekunem medycznym był kol. lekarz Ryszard Tatar, przewodniczący Koła PSD z Trzebiatowa. Uczestnicy turnusu korzystali z różnych zabiegów aplikowanych nam przez lekarza uzdrowiskowego. Różnorodność zabiegów leczniczych przyczyniła się do wyraźnej poprawy zdrowia chorych jak też ich kondycji fizycznej. Spacery nad morzem dojodowały organizmy, co ma wielkie znaczenie dla chorego na cukrzycę. Oprócz zabiegów lekarskich uczestnicy turnusu mieli możliwość wysłuchania bardzo ciekawych prelekcji specjalistów z dziedziny diabetologii dr M. Toczkowskiego i dr H. Fuksa ze szpitala klinicznego ze Szczecina. Bardzo ciekawe były też prelekcje okulistów z tego szpitala. Nie wszystkim bowiem wiadomo, że nie leczona cukrzyca doprowadza chorych do bardzo ciężkich powikłań, a nawet do całkowitej utraty wzroku. Dr J. Krystowska reprezentująca firmę medyczną produkującą nowoczesny sprzęt do leczenia cukrzycy - glukometry, paski testowe itp. przedstawiła zebranym te wszystkie aparaty oraz leki doustne omawiając przy okazji ich działanie i przydatność w leczeniu cukrzycy. Zjawili się też przedstawiciele takich firm jak: Novonordisk i Obmied produkujących najnowocześniejszą aparaturę przydatną w leczeniu naszej groźnej choroby, a dr M.Zwierzyński, były przedstawiciel Novonordisk, obecnie właściciel apteki w Szczecinie, zapoznał nas z nowowytwarzanymi w Polsce i na świecie insulinami i innymi lekami doustnymi. Warto wspomnieć, że dr Zwierzyński jest wielkim przyjacielem chorych na cukrzycę i sponsorem naszego Stowarzyszenia. Uczestnicy turnusu, działacze PSD i prezesi kół z województwa szczecińskiego wystosowali do ministra Zdrowia i Opieki Społecznej - W. Maksymowicza i do Wojewody Szczecińskiego W. Lisewskiego pismo, w którym domagają się wprowadzenia w życie powszechnego programu walki z cukrzycą. Przy okazji bardzo gorąco dziękuję Zarządowi PSD w Szczecinie i kolegom B. Prędkiemu i G. Wołyńskiemu za zorganizowanie tego turnusu oraz dr R. Tatarowi za opiekę lekarską nad nami i życzę im w imieniu wszystkich uczestników wszelkiej pomyślności i zdrowia, co w naszej sytuacji ma wydźwięk nie tylko okolicznościowy. Udany pobyt w Międzyzdrojach pozwolił nam nie tylko podreperować nasze nadwątlone zdrowie i wypocząć. Zyskaliśmy na nim dużo fachowej wiedzy o naszej chorobie. Po takim przeszkoleniu niejeden z nas może być niezłym edukatorem w swoim terenowym kole. Członek Zarządu Koła PSD w Łobzie - Tadeusz Barański

Budżet gminy

Jak wydawano gminne pieniądze w I półroczu 1998 r. Budżet gminy według stanu na dzień 30 czerwca br. zamknął się następującymi kwotami:
I. Dochody: plan 13.610.346 zł., wykonanie 6.917.958 zł (50,8%) w tym:
- dochody własne - plan 11.452 zł, wykonanie 5.820.250 zł (50,8%),
- dotacje na zadania zlecone i powierzone - plan 2.157.415 zł, wykonanie 1.097.708 zł (50,8%).
II. Wydatki - plan 13.380.346 zł, wykonanie 6.518.059 zł (48,7%) w tym:
- wydatki na zadania własne:
plan 11.222.931 zł, wykonanie 5.615.135 zł (50%),
- wydatki na zadania zlecone i powierzone:
plan 2.157.415 zł, wykonanie 902.923 zł (41,9%)
III. Wynik budżetu za 6 miesięcy zamknął się nadwyżką dochodów nad wydatkami w wysokości 399.899 zł.
IV. Zobowiązania budżetu
W okresie sprawozdawczym spłacono zgodnie z planem część pożyczki w kwocie 200.000 tys. zł Wojewódzkiemu Funduszowi Ochrony Środowiska i gospodarki Wodnej w Szczecinie i 150.000 zł Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie. Spłaty sfinansowano z nadwyżki budżetowej z roku 1997 i planowanej nadwyżki w roku 1998. Budżet w stosunku do budżetu planowanego i uchwalonego na początku roku 1998 wzrósł o kwotę 1.057.007 zł. Zmiany wielkości budżetu po stronie dochodów powstały po wprowadzeniu do niego dotacji na dodatki mieszkaniowe, zwiększonej subwencji ogólnej, drogowej (w miejsce podatku drogowego), dotacji na inwestycje, na zadania zlecone oraz nagrody "Na najbardziej ekologiczną gminę województwa szczecińskiego" Natomiast zmiany wielkości budżetu po stronie wydatków dotyczyły zwiększenia planu wydatków na dodatki mieszkaniowe, zadania zlecone, sfinansowanie zadań, które w trakcie planowania budżetu nie zostały ujęte w planie wydatków ze względu na brak środków, zadania inwestycyjne (rozbudowa Szkoły nr 2), modernizację stacji wodnej w Unimiu oraz budowy sieci wodnej do Dobieszewa, dokumentację na miejską sieć gazociągową, dokumentację i wykonanie modernizacji kotłowni z węglowych na gazowe, dokumentację przyłącza ciepłociągu do Szkoły nr 2, dokumentację pod nazwą "Ocena wpływu wysypiska i wylewiska w Prusinowie na środowisko z koncepcją rekultywacji jego wykorzystanej części".
A oto realizacja planu dochodów według ważniejszych źródeł:
1. Podatki i opłaty od osób prawnych. Plan 1.400.500 zł. Wykonanie 573.854 zł (41%).
2. Podatki i opłaty od osób fizycznych. Plan 737.200 zł. Wykonanie 427.077 zł (57.9%).
3. Dochody z mienia komunalnego. Plan 686.317 zł. Wykonanie 403.012 zł (58,7%).
4. Pozostałe dochody. Plan 199.000 zł. Wykonanie 163.317 zł (82,1%).
I. Razem dochody realizowane przez UMiG. Plan 3.023.017 zł. Wykonanie 1.567.260 zł (51,8%).
1. Udziały w podatku dochodowym od osób fizycznych. Plan 2.605.844 zł. Wykonanie 1.196.395 zł (45,9%).
2. Udziały w podatku dochodowym od osób prawnych. Plan 65.000 zł. Wykonanie 14.365 zł (22,1%).
3. Wpływy z karty podatkowej. Plan 37.000 zł. Wykonanie 27.647 zł (74,1%).
4. Podatki od spadków i darowizn, opłata skarbowa. Plan 216.000 zł. Wykonanie 90.023 zł (41,7%).
II. Razem dochody realizowane przez Urząd Skarbowy. Plan 2.923.844 zł. Wykonanie 1.328.427 zł (45,4%).
1. Subwencja oświatowa. Plan 4.001.979 zł. Wykonanie 2.154.915 zł (53,8%).
2. Subwencja ogólna. Plan 318.580 zł. Wykonanie 159.295 zł (50%).
3. Subwencja drogowa. Plan 308.040 zł. Wykonanie 184.824 zł (60%).
4. Dotacja na zadania zlecone i powierzone. Plan 2.157.415 zł. Wykonanie 1.097.708 zł (50,9%).
5. Dotacje na zadania własne. Plan 758.471 zł . Wykonanie 349.743 zł (46,1%).
6. Dotacje - refundacja ulg w podatku rolnym i leśnym. Plan 119.000 zł. Wykonanie 74.789 zł (63,7%).
III. Razem subwencje i dotacje. Plan 7.789.485 zł. Wykonanie 4.022.271 zł (52,5%). Realizacja dochodów za I półrocze 1998 jest wyższa o 0,8% od obowiązującego wskaźnika za 6 miesięcy tj. o kwotę 112.785 zł. W porównaniu z I półroczem 1997 r. wskaźnik realizacji planu dochodów jest wyższy o kwotę 1.336.205 zł (23,9%). Mimo ogólnie dobrej realizacji planu dochodów, wpływy z niektórych podatków są niższe od planowanych i wynoszą w przypadku podatku rolnego 37,2%, w podatku od nieruchomości od osób prawnych 39,9%, w podatku dochodowym od osób fizycznych 45,9%, w podatku dochodowym od osób prawnych 22,1%. Tak małe wpływy do budżetu z tych podatków wynikają z uwzględnienia przez Zarząd Gminy wniosków wielu podatników o odroczenie terminów płatności I i II raty tych podatków (szczególnie rolnego i od nieruchomości) na III i IV kwartał 1998r. Udziały w podatku dochodowym od osób fizycznych w I półroczu każdego roku są niższe od obowiązującego wskaźnika za 6 miesięcy, gdyż z wpływów za I półrocze dokonywane są rozliczenia za rok poprzedni. Wzorem lat ubiegłych wyrównanie tych braków zakłada się w II półroczu br.
Realizacja planu wydatków. Planowane wydatki w kwocie 13.380.346 zł zrealizowano w wysokości 6.518.059 zł (48,7%), z tego:
1. Wydatki bieżące. Plan 12.518.518 zł. Wykonanie 6.420.642 zł (52,3%), z tego:
- wynagrodzenia - plan 3.888.651 zł, wykonanie 1,974.642 zł (50.8%);
- pochodne od wynagrodzeń - plan 1.934.156 zł, wykonanie 983.953 zł (50,9%);
- pozostałe wydatki - plan 6.449.811 zł, wykonanie 3.462.463 zł (53.,7%) w tym:
- dotacje dla zakładów budżetowych - plan 1.440.65 zł, wykonanie - 756.300 zł (52,5%);
- utrzymanie dróg gminnych - plan 21.000 zł, wykonanie 6.592 zł (31,4%);
- dofinansowanie telefonizacji wsi Dobieszewo - plan 10.000 zł, wykonanie 10.000 zł;
- oczyszczanie miasta - plan 128.000 zł, wykonano 63.685 zł (49,8%);
- ulice, place, mosty - plan 371.000 zł, wykonano 47.233 zł (12,7%)'
- oświetlenie ulic - plan 218.000 zł, wykonano 133.604 zł (59,7%);
- pomoc finansowa dla Liceum Ogólnokształcącego - 5.000 zł, wykonano 5.000 zł;
- pomoc finansowa dla Towarzystwa Przyjaciół Dzieci - plan 5.000 zł, wykonano 2.500 zł (50%);
- pomoc finansowa dla Zespołu Opieki Zdrowotnej - plan 10.000 zł (do wykonania);
- przeciwdziałanie alkoholizmowi - plan 20.000 zł, wykonano 10.394 zł (50%);
- zasiłki i pomoc w naturze - plan 1.397.783 zł, wykonano 695.972 zł (49,8%);
- dodatki mieszkaniowe - plan 527.471 zł, wykonano 492.333 (93,3%);
- zasiłki rodzinne i pielęgnacyjne - plan 32.000 zł, wykonano 16.109 zł (50,3%);
- dożywianie uczniów - plan 71.000 zł, wykonano 28.761 zł (40,5%);
- pomoc finansowa na zakup paliwa dla policji - plan 2.500 z, wykonano 1.250 zł (50%)
2. Wydatki inwestycyjne. Plan 1.149.500 zł. Wykonanie 97.417 zł (8,5%).
Tak niskie wykonanie wydatków inwestycyjnych w I półroczu 1998 r. związane jest z tym, że w pierwszej kolejności zlecono wykonanie dokumentacji na takie inwestycje miejskie jak:
- miejska sieć gazowa z przyłączami;
- sieć wodociągowa na ulicach Nowe Osiedle i Strumykowa;
- modernizacja lokalnych kotłowni z węglowych na gazowe;
- przyłącze cieplne z węzłem cieplnym dla Szkoły Podstawowej nr 2;
- odwodnienie dobudowywanego skrzydła SP nr 2.
Dopiero po otrzymaniu wymienionych dokumentacji Zarząd Miasta przystąpił (zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych) do wyłonienia wykonawców w drodze przetargów. Wspomniane inwestycje są w tej chwili wykonywane, ich zakończenie i sfinansowanie nastąpi do końca 1998 roku. Jak widać z przytoczonych powyżej danych - realizacja wydatków budżetowych w I półroczu 1998 r. przebiegała rytmicznie. Wpływy do budżetu umożliwiły terminową realizację zobowiązań gminy. Procentowy wskaźnik w niektórych podziałkach budżetu jest niższy od obowiązującego za 6 miesięcy z uwagi na sezonowość niektórych prac inwestycyjnych. Przewiduje się jedynie niedobór środków na wydatki związane z wypłatą dodatków mieszkaniowych w II półroczu br., na których sfinansowanie konieczne będą zmiany w budżecie gminy.
Skarbnik Gminy - mgr Helena Szulc


Nasz komentarz: Rozumiemy, że łobzian interesują i wzburzają w tej chwili znacznie poważniejsze sprawy związane z degradacją naszej gminy niż "jakieś tam" wyliczanie cyferek i paragrafów jakiegoś tam budżetu. Niemniej zamieszczamy powyższy tekst przygotowany przez p. skarbnik Urzędu Miasta z pełną powagą i nie po to, żeby zapełniać nim miejsce w gazecie, gdyż wiemy na pewno, że kiedy słuszne protesty mieszkańców w obronie powiatu przejdą na płaszczyznę konsekwentnych i długotrwałych działań prawnych, wtedy wróci szara rzeczywistość i trzeba będzie rozmawiać o pieniądzach. Jakie one są do dyspozycji obecnych i przyszłych władz gminnych, ilustrują właśnie przytoczone powyżej cyfry. Są takie jakie są i tu żadnych cudów nie będzie. Tylko takimi można będzie obracać, bo tylko tyle jest ich w gminnej kasie. Słuchając różnych programów wyborczych, w których będzie się obiecywać spełnienie w Łobzie wszystkich, nawet wspaniałych i potrzebnych inwestycji i marzeń - radzimy przymierzyć je właśnie do tych niby głupich, nieważnych cyferek i stawiać sobie za każdym razem pytanie: za ile albo kosztem czego czy kogo? Ci, którzy będą obiecywać wszystko, to albo nie wiedzą nic o gminnej rzeczywistości albo zależy im tylko na władzy, albo na korzyściach własnych czy swojej grupy, bo potem "jakoś to będzie". Dlatego głosując w nadchodzących wyborach zadawajmy sobie pytanie, jak to się ma do pieniędzy i kto chce nimi dysponować. Budżet przedstawiony powyżej jest zrównoważony, wykonywany rytmicznie, nie grożą mu długi. Jest nieduży, ale następcy nie będą mieli kłopotów z jego zamknięciem i powodów do zwalania na poprzedników, że ci czegoś zaniedbali. /Wojciech Bajerowicz
 

Kronika policyjna

W lipcu br. w naszej gminie i mieście odnotowano dwa wypadki drogowe i 4 kolizje. Pierwszy wypadek zdarzył się 11 lipca na ul. Niepodległości, gdzie kierowca Dacii Krzysztof P. potrącił przechodnia Andrzeja G. znajdującego się w stanie nietrzeźwości. Andrzej G. doznał złamania lewej nogi. Przyczyną wypadku było wtargnięcie przechodnia na pas ruchu pojazdu, bezpośrednio pod samochód. Drugi wypadek w dniu 27 lipca miał miejsce na drodze Łobez-Poradz. Rowerzysta Krystian S. został tam potrącony przez wyprzedzający go samochód, w wyniku czego doznał ogólnych potłuczeń i złamania dwóch zębów. Kierujący samochodem odjechał z miejsca wypadku bez zatrzymania się. Policjanci Ref. Ruchu Drogowego sporządzili w lipcu na terenie naszej gminy 12 wniosków o ukaranie przez kolegium i zatrzymali 6 praw jazdy. Policjanci Wydz. Prewencji wzywani byli do 24 interwencji, z których 17 dotyczyło awantur domowych. Przestępstwa kryminalne Policjanci Wydz. Kryminalnego tut. KRP w lipcu br. wszczęli 61 postępowań przygotowawczych, a w tym 35 w sprawie włamań i kradzieży popełnionych na terenie naszej gminy i miasta. Z tej liczby w tym samym miesiącu wykryto 17 spraw, w tym:
- krótkotrwały zabór samochodu fiat 166 dokonany 1 lipca z ul. Obr. Stalingradu na szkodę Piotra O. Sprawcą okazał się 16-letni Grzegorz D.;
- włamanie do kiosku Ruchu przy ul. Obr. Stalingradu dokonane 2 lipca o godz. 400 na szkodę Teresy K. Sprawca 25-letni mieszkaniec Szczecina Grzegorz C. wraz ze skradzionymi papierosami i czasopismami został zatrzymany na gorącym uczynku przez pracowników firmy ochroniarskiej Magred - włamania do domków letniskowych w Karwowie dokonane z 5/6 lipca, skąd skradziono wyposażenie wart. 7.058 zł i kolejne dokonane z 25/26 lipca, skąd skradziono przedmioty o łącznej wartości 300 zł na szkodę Adama B. Sprawcy (mieszkańcy Karwowa) zostali ustaleni i zbiera się przeciw nim materiał dowodowy;
- włamanie do mieszkania przy ul. Browarnej dokonane w 9 lipca w godzinach popołudniowych, skąd skradziono telewizor, radiomagnetofon, nóż, zegarek i żywność wart. 1510 zł na szkodę Danuty L.. Sprawcami są: Roman G. i Erwin G. z Łobza, Krzysztof S. z Gdańska i Marek B. ze Szczecina. Wobec Krzysztofa S. i Marka B. sąd zastosował tymczasowe aresztowanie;
- włamanie do samochodu mercedes z 7/8 lipca przy ul. Orzeszkowej na szkodę Janusza L., którego dokonali 16-letni Grzegorz D. i 16-letni Jacek T.:
- włamanie do samochodu VW Passat z 14/15 lipca przy ul. Budowlanej na szkodę Mariusza W. dokonane przez 16-letniego Grzegorza D.;
- włamanie opla kadeta z 15/16 lipca przy ul. Chopina na szkodę Wojciecha J. dokonane przez 16-letniego Łukasza T. i 16-letniego Grzegorza D.
- włamanie do fiata 126p z 17/18 lipca przy ul. Bema na szkodę Zygmunta T. dokonane przez 16-letniego Grzegorza D.;
- włamanie do samochodu fiat 126p z 22/23 lipca przy ul. Mickiewicza na szkodę Jadwigi J.;
- włamanie do samochodu fiat 126p z 22/23 lipca przy ul. Głowackiego dokonane przez 16-letniego Grzegorz D.;
- krótkotrwały zabór poloneza wart 7000 zł z dnia 22/23 lipca z ul. Mickiewicza i kradzież pokrowców z tego samochodu na szkodę Edwarda K., którego dokonali 16-letni Jacek T. i 16-letni Grzegorz D.;
- trzy nie zgłaszane przez pokrzywdzonych, a dokonane w lipcu włamania do samochodów: fiata 126p przy ul. Ogrodowej na szkodę Piotra B. (włamywacze - Grzegorz D. i Łukasz T.), poloneza przy ul. Głowackiego na szkodę Władysław Z. (włamywacz - Jacek T.) i fiata 126p przy ul. Głowackiego na szkodę Stanisława S. (włamywacz - Jacek T.);
- krótkotrwały zabór fiata 126p wart. 3200 zł. dokonany z 29/30 lipca z ul. Ogrodowej na szkodę Jan Ż. Sprawcą okazał się mieszkaniec Nowogardu, który w wyniku podjętych przez dyżurnego policjanta naszej komendy został zatrzymany nad ranem wraz z samochodem przez policjantów w Nowogardzie. W wyniku dochodzeń w sprawie włamań do samochodów - trzyosobowej grupie szesnastolatków z Łobza udowodniono 16 włamań do samochodów na terenie Łobza i 3 w Węgorzynie, między innymi opisywane w poprzedniej "Kronice" (jako niewykryte) włamanie do samochodu polonez truck przy ul. Orzeszkowej z 25 czerwca br. Łupem sprawców były przede wszystkim radioodtwarzacze, a w niektórych przypadkach także pozostawiane w samochodach dokumenty.
Asp. sztabowy Tadeusz Rokosz
Szczególnie cieszy w tym komunikacie likwidacja dokuczliwej szajki młodocianych przestępców łobeskich. Gratulujemy policjantom. RED.
Komunikat
Komenda Rejonowa Policji w Łobzie poszukuje zaginionego w dniu 27 listopada 1997 roku SAGAN TADEUSZA lat 32 zamieszkałego w Poradzu gm.Łobez. Rysopis: w chwili zaginięcia wiek z wyglądu 35 lat, krępa budowa ciała, włosy jasny blond, oczy niebieskie, twarz okrągła, nos mały, szeroki. W przypadku posiadania jakichkolwiek informacji mogących przyczynić się do ustalenia miejsca pobytu zaginionego KRP w Łobzie prosi o kontakt po numerem telefonu 740-51.
st.aspirant Grzegorz Łukaszewicz

Wychowanie zdrowotne w szkole

Szkoła Podstawowa nr 1 w roku szkolnym 1997/8 była jedyną łobeską podstawową objętą na wniosek SANEPID-u programem środowiskowego wychowania zdrowotnego. Program ten jest rezultatem poszukiwań najbardziej skutecznej metody edukacji zdrowotnej ucznia. Opracowany został jako modelowa propozycja Akademii Medycznej w Lublinie, z którą za pośrednictwem koordynatorki p. Stanisławy Podymy szkoła współpracuje. Podjęta próba realizacji środowiskowej edukacji zdrowotnej w szkole odpowiada etapom kształcenia w zapowiadanej reformie programowej nauczania. Jest więc pilotażowym, innowacyjnym działaniem szkoły w tym zakresie. Problematyka uwzględniona w programie została podzielona na bloki tematyczne: promocja zdrowia, życie w rodzinie, zdrowie psychiczne, życie bez nałogu, zdrowy styl odżywiania, bezpieczeństwo w codziennym życiu, higiena osobista i higiena otoczenia, ruch w życiu człowieka. Punktem wyjściowym było objęcie wszystkich nauczycieli, uczniów i rodziców ankietowaniem dotyczącym oceny umiejętności i zachowań, co pozwoliło zdiagnozować stan wiedzy zdrowotnej. Ankieta została powtórzona w maju po zakończeniu rocznej realizacji programu /10 godzin w każdej klasie/. Zebrane materiały podlegają analizie w systemie komputerowym, którą przeprowadzi lubelska uczelnia. Dowiemy się, na ile skuteczna była szkolna edukacja zdrowotna. Na realizację programu otrzymaliśmy fundusze z przeznaczeniem na zakupienie materiałów papierniczych oraz bezpłatny zestaw podręczników do prowadzenia zajęć. Pragnę podkreślić duże zaangażowanie nauczycieli, którzy ciekawie prezentowali tematykę programową. Dzięki temu rodzice i uczniowie mogli uczestniczyć w interesujących spotkaniach i konkursach, wysłuchać prelekcji, odwiedzić poradnię i obejrzeć filmy. Warto było nauczyć się samodzielnego dokonywania zachowań właściwych dla zdrowia własnego i innych ludzi. /Elżbieta Gębka

W Urzędzie Stanu Cywilnego

W lipcu i w sierpniu 1998 roku na ślubnym kobiercu w lobeskim USC stanęli:
- 18 lipca
Dariusz Mikołaj Gosławski i Sylwia Rakocy
Robert Andrzej Meller i Beata Maria Węzik
Marek Paweł Buksa i Agnieszka Marta Masiubańska
Adam Jeleński i Anna Dudzis
- 25 lipca
Tomasz Norbert Galas i Agnieszka Kapla
Jan Klimek i Beata Hryniuk
Henryk Heller i Maria Sadowska
Krzysztof Malicki i Izabela Małgorzata Piłat
- 1 sierpnia
Jarosław Marcin Litwin i Marzena Dorota Wróblewska
Tomasz Maciej Sobolewski i Joanna Piróg
- 8 sierpnia
Marek Grzegorz Gęsikiewicz i Barbara Iwona Hak
Tomasz Grabski i Anita Kociuba
Krzysztof Parszyk i Elżbieta Katarzyna Kmieciak
- 15 sierpnia
Rafał Sebastian Michniewicz i Elżbieta Małgorzata Topolska.

Z żałobnej karty


1. Józef Marian Lewandowski 17.12.1941 - 16.07.1998
2. Gertruda Czaprowska 30.06.1927 - 23.07 - " -
3. Wiesława Gałan 05.09.1947 - 22.07 - " -
4. Wawrzyniec Teis 10.02.1927 - 29.07 - " -
5. Maria Bułgajewska 19.01.1926 - 29.07 - " -
6. Mieczysław Domański 04.08.1932 - 02.08 - " -
7. Wanda Choińska 28.08.1931 - 04.08 - " -
8. Władysław Kępisty 27.05.1928 - 04.08 - " -
9. Henryka Sikorska 19.07.1960 - 06.08 - " -
10. Teresa Rudzka 14.02.1935 - 10.08 - " -
11. Bronisław Perdek 03.12.1944 - 13.08 - " -
12. Edmund Fijałkowski 02.01.1914 - 15.08 - " -
13. Henryk Świrski 19.01.1938 - 15.08 - " -
14. Jerzy Szyszkowski 03.08.1946 - 17.08 - " -