Spis treści: 

Ciąg dalszy współpracy z gminą Affing
AWRSP przyjazna szkole
BO-DE do przodu
Mały sport - wielka radość
Przede wszystkim ciepło
W Urzędzie Stanu Cywilnego
Dni Łobza
Co na naszych drogach
Agresja jako przyjemność - Gadka Dziadka
Dar z Affing
Pożegnanie zasłużonych pracowników Urzędu
Nowa pani Skarbnik w Urzędzie Miasta i Gminy
Ciekawy konkurs
Tydzień PCK
Tu Łobeziak, 742 - 96. Słucham ....?
Promocja zdrowia
Tak trzymać
Więcej niż siła w orkiestrach
Kronika policyjna
Mniej bezrobotnych w Łobzie
Podatek od psów. Początki w Łobzie.
Od redakcji
Polska agroturystyka na miarę Europy
Sanepid dziękuje
Jak po grudzie
Majowe zapiski Z daleka od Łobza
Niełatwa decyzja
190 lat samorządności gminy Łobez
Bardzo pożyteczny konkurs
Wiadomości wędkarskie
Nowa, ważna instytucja rejonowa
Dzień Ziemi w Szkole nr 3
Z żałobnej karty

menu


Ciąg dalszy współpracy z gminą Affing

Kilkakrotnie już pisaliśmy o nawiązaniu się współpracy między Łobzem, a niemiecką gminą Affing w Bawarii. W Affing powstał w tym celu społeczny komitet, na którego czele stanął pan Lorentz Drexl. Nie idzie mu obecnie o oficjalne kontakty, bo takie się już nawiązały wystarczy, ale o konkretną współpracę między grupami młodzieży, sportowcami, szkołami, instytucjami, organizacjami czy nawet osobami prywatnymi. Pierwsze takie spotkania już się rozpoczęły. Np. w ubiegłym roku bawił w Affing p. Szuba, prezentując ze swoim zespołem smakołyki kuchni polskiej; na tegoroczne Dni Łobza uczniowie Liceum zaprosili grupę młodzieży, swoich rówieśników, w tym drużynę piłki nożnej. Do wiadomości następnych chętnych do takiej współpracy i kontaktów (trzeba je już raczej nawiązywać na własną rękę) podajemy adres komitetu w Affing, który czeka na odpowiednie propozycje: Partnerschaftskomitee Łobez e.V. Herr Lorentz Drexl Hauptstrasse Nr. 13, D - 86444 Aulzhausen. Szerszymi informacjami na ten temat (szczególnie dotyczącymi spraw finansowych) służy p. Mirosława Turbak w Wydziale Spraw Społecznych w UMiG, pokój nr 1 lub 3.
RED.

AWRSP przyjazna szkole


Od wielu lat Szkoła Podstawowa nr 1 aktywnie współpracuje z Agencją Własności Rolnej Skarbu Państwa. Do tej pory efekty przyniosła organizacja wycieczek, prowadzenie "zielonej szkoły" w Wisełce oraz pomoc w dożywianiu uczniów. Na te przedsięwzięcia otrzymywaliśmy pomoc z AWRSP. W tym roku szkolnym wspólne działanie poszerzyło się o nowe formy. W związku z tym, że nasza szkoła skupia większość dzieci z byłych środowisk pegeerowskich, objęta została ona jako jedyna łobeska podstawówka specjalnym programem pomocy socjalnej. 6 maja br. odbyło się wyjazdowe posiedzenie komisji kwalifikacyjnej, która przyznała 10 uczniom z klas VIII stypendia na pokrycie wydatków związanych z nauką w szkole ponadpodstawowej. Jeśli tylko uczniowie ci dostaną się do wybranej szkoły średniej, otrzymają wsparcie finansowe z przeznaczeniem na opłatę internatu, na dodatkowe zajęcia, zakup podręczników, biletów na przejazdy, wyżywienie w całym cyklu kształcenia. Taka pomoc ucieszyła nie tylko uczniów, ale przede wszystkim rodziców. To nie wszystko. Przyjemną niespodzianką była informacja o przyznaniu 9 naszym uczniom bezpłatnych kolonii w Szklarskiej Porębie w czasie wakacji. Ich uczestnicy już się cieszą na wspaniałe przeżycia. Gdyby nie ta oferta, wakacje spędziliby w rodzinnych wsiach. Propozycja współpracy objęła także nauczycieli, dwóm z nich zafundowano cykl doskonalenia na temat problemów uczniów i emocji dzieci. Poza zdobyciem dodatkowej wiedzy pedagodzy połączą pożyteczne z przyjemnym, gdyż szkolenia odbędą się w Krakowie, Augustowie i Wałczu. Pozazdrościć takich naukowych wypraw. W tym miejscu muszą się znaleźć piękne słowa podziękowań dla tak hojnego sponsora. Oby znalazło się więcej instytucji, firm i osób podobnie przyjaznych szkole.
Elżbieta Gębka

BO-DE do przodu

Cztery lata temu zwiedzałem łobeski oddział firmy "BO-DE" i dzieliłem się z czytelnikami spostrzeżeniami dotyczącymi jego funkcjonowania i znaczenia dla naszego miasta. Już wtedy, kiedy zatrudnionych w nim było niewiele ponad 150 osób, był to największy miejscowy zakład pracy, a przez to, że dawał zatrudnienie przede wszystkim kobietom i ratował ich skromne domowe budżety, miał on dla miasta, cierpiącego na chroniczne bezrobocie, zasadnicze znaczenie. Nie ukrywam, że z tego względu pisałem o firmie życzliwie i wyraziłem nadzieję, że zagości ona w naszym mieście na stałe. Były też wtedy jeszcze inne powody do przyjemnego zdziwienia. Niemiecki przedsiębiorca starał się swoim pracownikom stworzyć przyzwoite, odpowiadające polskim normom, warunki pracy i znośne wynagrodzenie jak na nasze łobeskie możliwości. Nawiasem mówiąc - lepsze niż w naszych, robiących bokami, zakładach pracy. Zatrudnił też na stanowiskach kierowniczych naszych ludzi, po prostu im zawierzył. Solidnie wywiązywał się ze swoich zobowiązań wobec pracowników i gminy. Nie domagał się jakiegoś specjalnego traktowania czy przywilejów z tego powodu, że chciało mu się akurat zainwestować w Łobzie. O mały figiel byłby się w naszym mieście nie zakotwiczył. Znalazła się u nas wtedy funkcjonująca do dzisiaj grupa, pożal się Boże, demagogów, upowszechniająca teorię, że Niemiec wytruje nie tylko pracujących w zakładzie ludzi, ale cały Łobez i okolice; mieli oni też pretensje do dyrektora Szafrana, że sprzedał Bodemu przyzwoitą halę. Oni chcieli zaoferować Bodemu najgorszą budę. Akurat by się na to zgodził! On pierwszy i na razie jedyny w naszym mieście zbudował u siebie ekologiczną kotłownie gazową. Ludzie ci mają czelność kłamać dzisiaj nie tylko w tej sprawie, że są obrońcami interesów Łobza i naszych bezrobotnych. Ponownie odwiedziłem Bodego w połowie maja bieżącego roku. Oficjalnych informacji chętnie udzielał mi na temat firmy p. Władysław Jerman, łobzianin, jej obecny kierownik, który oprowadził mnie po wszystkich jej działach i obiektach; konfrontowałem je także rozmawiając z szeregowymi pracownikami i wysłuchując ich uwag. I dzisiaj trudno nie wyrazić zadowolenia, że zakład ten na szczęście powstał i idzie do przodu. W tej chwili zatrudnionych jest w firmie 400 pracowników, w tym 337 kobiet bezpośrednio w produkcji. W biurze pracuje 7 osób! Tak, tylko 7. Ta proporcja chyba wyjaśnia dostatecznie, dlaczego firma jest rentowna. Jest to w tej chwili (poza Szczecinem i dużym przemysłem) jeden z największych zakładów w naszym województwie, jeśli chodzi o zatrudnienie. Stargardzki Luxpol zatrudnia mniej ludzi w chwili obecnej. W roku bieżącym przyjęto tu do pracy 70 kobiet, kolejna setka może liczyć na zatrudnienie jeszcze w tym roku, bo zakład zacznie działać na trzy pełne zmiany. Dowiaduję się też od p. Jermana, że macierzysty zakład łobeskiej filii w Hamburgu to jedyna z czterech największych renomowanych europejskich firm wytwarzających wszelkiego typu uszczelki silikonowe sprzedawane na całym świecie od rozmiarów bardzo małych, mierzonych w milimetrach do takich o średnicy 0,5 metra i większych. W Łobzie np., gdzie odbywa się ich, dające się wykonać tylko ręcznie - oczyszczanie i pakowanie, mamy do czynienia z 270 typami tych uszczelek. Tygodniowo między Łobzem a Hamburgiem wędruje tam i z powrotem 40 ton tego towaru wożonego przez 3 wielkie tiry obsługiwane przez naszych kierowców. Ciekawostka - jeden tir z naczepą kosztuje ponad 200 tys. marek. Do Niemiec wywozi się z Łobza także śmieci firmy - złom silikonowy pozostający po obróbce uszczelek, który już nie nadaje się do powtórnego przetworzenia. W sezonie letnim, budowlanym, popyt na uszczelki Bodego jest duży, coraz większy, dlatego i w Łobzie wzrośnie zatrudnienie. Jedyną przeszkodą szybkiego uruchomienia trzeciej zmiany w naszym mieście, czego dowiaduję się jak wieści z innego świata, jest za mała już pojemność urządzeń socjalnych (stołówki, szczególnie szatni, umywalni, pryszniców), które mieszczą się w całym, przerobionym specjalnie na ten cel, sąsiednim budynku. Oglądam z zazdrością te urządzenia. Bodaj to w każdym polskim zakładzie pracy czy instytucji (myślę np. o naszych biednych szkołach, o przychodniach lekarskich) było wszystko tak "odstawione" w kafelkach, na bieżąco myte i czyszczone, sprawnie działające, zaopatrzone w pojemniki z mydłem, w suszarki, lustra itp. szykany, tutaj rzeczy jakby już zwyczajne. Niestety trzeba w Bodem pracować i to wydajnie. Organizacja pracy jest najważniejsza. Praca nie jest fizycznie wyczerpująca (pracuje się na ogół na siedząco) jednak monotonna, wymagająca od pracownic także namysłu, sprytu i skupienia uwagi. P. Jerman wyjaśnia mi, że właśnie dlatego jedna zmiana trwa tylko sześć godzin. Później praca staje się już mniej wydajna. Obowiązuje 20 minut przerwy na posiłek. Zakład zapewnia pracownikom na życzenie kawę naturalną, herbatę i wodę mineralną. Także odzież roboczą w kolorach na życzenie. Praca odbywa się na ogół w zespołach, które się same dyscyplinują, bo w przypadku, gdy któraś z pracownic nie nadąża, nie jest zdyscyplinowana, jest nieprzystosowana społecznie (np. kłótliwa) pozostałe muszą wziąć na siebie dodatkowe obciążenie, żeby "wyjść na swoje". Wspomniane przypadki są jednak pojedyncze, sporadyczne. Niemniej niektóre pracownice muszą z firmy odejść. Do rzadkości należą też zwolnienia na własną prośbę. "Załoga" firmy jest bardzo stabilna, a praca w niej na razie atrakcyjna w nękanym bezrobociem Łobzie. P.Jerman raz po raz podkreśla w rozmowie ze mną, że na sukcesy firmy składa się przede wszystkim solidna praca pań w niej zatrudnionych. Jest dla nich pełen podziwu tym bardziej, że przecież przynoszą one do pracy bagaż swoich osobistych spraw domowych, kłopotów związanych z trudną codziennością, o których nie sposób zapomnieć. Płace? Przeciętnie 600 - 650 złotych. W przypadkach, kiedy trafiają się nadgodziny, to więcej. Nie jest to wiele, niemniej ratuje domowe budżety 400 obywateli naszego miasta i ich rodzin, a to już jest dużo. Kiedy zwiedzałem firmę, panował w mieście nieprzeciętny o tej porze roku upał. Mimo otwartych okien i wentylacji, w hali produkcyjnej było, niestety, bardzo gorąco, pracujące kobiety mocno umęczone i mimo wszystko silikon trochę zalatywał. Nie na tyle jednak, by zepsuć mi pozytywne wrażenie o zakładzie tak bardzo w Łobzie potrzebnym.
Wojciech Bajerowicz

Mały sport - wielka radość

Badminton - inaczej kometka to dyscyplina sportu, znajdująca coraz większe uznania wśród dzieci i młodzieży szkolnej. Zwłaszcza Szkoła Podstawowa w Bełcznej wyróżnia się systematyczną pracą szkoleniową z uczniami oraz wysokimi osiągnięciami sportowymi na skalę województwa, a nawet kraju. Kuratorium Oświaty w Szczecinie w uznaniu za bardzo dobrą działalność Uczniowskiego Klubu Sportowego w przyznało tej szkole organizację dwóch finałów wojewódzkich - dla szkół średnich i dla szkół podstawowych. Wyniki finałów wojewódzkich szkół średnich (chłopców) Bełczna 16.04.1998r.: I miejsce - Liceum Ogólnokształcące nr X Szczecin; II miejsce - Liceum Ogólnokształcące Łobez; III miejsce - Zespół Szkół Resko IV miejsce - Zasadnicza Szkoła Zawodowa Zarz. Portu w Szczecinie; Gratulacje dla zespołu łobeskiego ogólniaka za II miejsce. Zespół wystąpił w składzie: Remigiusz Ciszewski, Paweł Masiubański, Paweł Fabisiak. Finały wojewódzkie szkół podstawowych - Bełczna 13.04.1998r. I miejsce Szkoła Podstawowa nr 68 Szczecin; II miejsce Szkoła Podstawowa Bełczna; III miejsce Szkoła Podstawowa Węgorzyno. To ogromny sukces uczniów z Bełczny, to drugie miejsce w województwie. Zespół wystąpił w składzie: Emilia Wysocka, Edyta Ondycz, Dominik Krupa, Marek Kordyl, Wiktor Krupa. Zawodnicy otrzymali srebrne medale i dyplomy, a Szkoła Podstawowa z Bełczny okazały puchar Wojewódzkiego Szkolnego Związku Sportowego. Głównym "sprawcą" sportowych i organizacyjnych sukcesów tej szkoły w badmintonie jest p. Kazimierz Pawelec, nauczyciel wychowania fizycznego. Pod jego nadzorem wzorowo działa Uczniowski Klub Sportowy. Mistrz szachowy Pan Gabriel Bieńkowski to najlepszy szachista w historii naszego miasta. Pomimo swoich 60 lat w turniejach szachowych sprawuje się znakomicie. W dniach 24.04. - 1.05 br. p. Gabriel uczestniczył w VIII Międzynarodowym Turnieju Szachowym Częstochowa Open. Do gier turniejowych zasiadło 103 zawodników, wielu z nich z wielkim dorobkiem rankingowym i tytułami arcymistrzów szachowych. W tym towarzystwie p. Gabriel zajął nagrodzone IX miejsce!! Uzyskał 6,5 punktów (z 9 maksymalnie do zdobycia). Wygrane partie z renomowanymi szachistami pozwoliły uzyskać I normę na tytuł kandydata na mistrza. Życiowy sukces to także zdobycie dalszych 120 punktów do rankingu. P. Gabriel Bieńkowski posiada obecnie bardzo wysoki ranking na poziome 2250 punktów. Teraz kolej na udział w następnych prestiżowych turniejach - w Koszalinie, Warszawie, Jarosławcu, Rudniku. Oby przyniosły one dalsze punkty rankingowe na drodze do tytułu mistrza i arcymistrza szachowego. Powodzenia - panie Gabrielu! P.S. Sekcja szachowa istnieje przy Międzyszkolnym Kubie Sportowym "Olimp". Teraz rozpoczynają się mecze ligi okręgowej . W zespole łobeskim na I szachownicy gra zawsze p. Gabriel Bieńkowski, członek naszego klubu.
Zdzisław Bogdanowicz

Przede wszystkim ciepło


Na dorocznym zebraniu przedstawicieli członków spółdzielni mieszkaniowej "Jutrzenka" w dniu 15 maja br. Zarząd tej, jak wiadomo, największej w naszym mieście "firmy" spółdzielczej zrzeszającej w tej chwili 1018 członków (a także 214 w Resku i 96 w Węgorzynie) i zarządzającej prawie połową mieszkań w Łobzie - przedstawił sprawozdanie ze swojej działalności w roku 1997 i równocześnie plan działań na rok bieżący. Dodajmy, że Zarząd pracował w składzie: inż. Jan Dzięgielewski - prezes, Zdzisław Błaszków i Mieczysław Bryczkowski - członkowie. Zgodnie z przyjętym w ubiegłym roku planem działania i założeniami finansowymi (podajemy dane dla Łobza) wykonano zarówno prace modernizacyjne jak i remontowe za niebagatelną sumę 460.100 zł. Praktycznie we wszystkich budynkach spółdzielni coś pozytywnego pod tym względem się działo. Między innymi wymieniano kolejne pokrycia dachowe, montowano zawory termostatyczne i wodomierze, malowano klatki schodowe, założono w kolejnych 81 mieszkaniach gaz, w 51 mieszkaniach wymieniono okna na nowe, plastikowe, zamurowano 30 zbędnych drzwi balkonowych, wymieniano rynny, w miejsce wycinanych dokuczliwych już dzisiaj topól sadzono mniej krępujące ozdobne drzewa i krzewy, ułożono kolejne nowe chodniki z polbruku. Poza tym wykonywano bieżące naprawy i remonty awaryjne zgłaszane przez lokatorów. Plan prac na rok 1998 jest niemniej ambitny. Zakończone zostaną na budynkach spółdzielni wymiany pokryć dachowych trwałą papą termozgrzewalną, wiele dachów i ścian będzie docieplonych (budynki na Kościuszki i Bema), malowane będą kolejne klatki schodowe, wymieniane będą dalej okna drewniane na plastikowe, o co szczególnie zabiegają lokatorzy (200 podań), zakładać się będzie urządzenia pomiarowe. Jak z tego widać - Zarząd coraz większą uwagę zaczyna zwracać na ocieplanie budynków. Komentując sprawozdanie prezes inż. J. Dzięgielewski wspomniał także o starych bolączkach trapiących administrację i lojalnych członków spółdzielni. Mianowicie część lokatorów nadal nie szanuje społecznego dobra - niszczona jest zieleń wokół budynków, dewastowane są klatki schodowe, np. wybija się szyby w drzwiach, żeby psy wypuszczane z wyższych pięter mogły przez nie swobodnie wyłazić (tacy wygodni i sprytni są nasi ludzie), smarowane są ściany na drugi dzień po malowaniu, niszczone są instalacje elektryczne, nie szanuje się placów zabaw, łamane są nawet ławki z desek pięćdziesiątek (ile siły trzeba mieć, żeby to zrobić!), wiele zastrzeżeń budzi też estetyka balkonów. Usuwanie skutków tych szkód jest bardzo kosztowne. Ludzie, którzy próbują interweniować osobiście przeciw wandalom narażają się z ich strony często na szykany. Naprawdę dużo pracy wychowawczej potrzeba jeszcze, by niektórzy ludzie dorośli do życia w cywilizowanym świecie. W trakcie dyskusji Burmistrz J. Szafran, też spółdzielca, wyraził uznanie dla zabiegów Zarządu w kierunku ocieplania budynków. Ciepło, zauważył, stanie się w najbliższej przyszłości największym obciążeniem finansowym dla mieszkańców, bo ceny węgla i gazu będą urynkowione. W związku z tym warto już dzisiaj opracować program ocieplania budynków, bo tylko na takiej podstawie będzie można rozpocząć starania o kredyty. Prezes Rady J. Gibowski proponował, by zamiast wstawiania nowych okien, rozpocząć raczej termoizolację ścian budynków. Zebrani stwierdzili jednak, że już nie można przerwać wymian okien, bo jest to też związane z termoizolacją, poza tym wzbudziłoby to niezadowoleni tych lokatorów, którym takie wymiany już obiecano w bieżącym roku. Zastanawiano się także, czy dla przyśpieszenia prac termoizolacyjnych nie należałoby o kilka groszy za m/2 podnieść stawek czynszu. Decyzję w tej sprawie pozostawiono Zarządowi. Podjęto też na tym spotkaniu uchwałę w sprawie udzielenia Zarządowi absolutorium za ubiegłoroczną działalność. Pracę Zarządu oceniono pozytywnie, bo za udzieleniem mu absolutorium głosowali wszyscy delegaci.
(W.I.)

 

W Urzędzie Stanu Cywilnego

W Urzędzie Stanu Cywilnego na ślubnym kobiercu stanęli: 14.02
- Krzysztof Nerlicki i Edyta Łykowska
- Robert Piotr Chowański i Alicja Teresa Korżak
18.04
- Arkadiusz Machura i Agnieszka Regina Niewiadomska
- Jacek Śmigielski i Joanna Moskal
- Krzysztof Sękiw i Sylwia Magdalena Maćkowiak
- Włodzimierz Franciszek Michalczenia i Małgorzata Ewa Czekaj
25.04
- Józef Jan Wolniak i Dorota Maria Baka
Bożena Krysińska
W poprzednim, 77 numerze naszego pisma nie z winy p. Bożeny Krysińskiej a z naszej, opuściliśmy w tej rubryce nazwiska pana Roberta Piotra Chowańskiego i pani Krystyny Haliny Kłopot oraz błędnie zestawiliśmy pary nowożeńców. Za tę przykrą niezamierzoną pomyłkę przepraszamy.
RED

Dni Łobza

Program obchodów
10 czerwca:
- biegi im. Tomasza Hopfera.
12 czerwca
- godz. 1200 Dom Kultury - otwarcie wystawy plastycznej pt. "Moja gmina"; stare boisko
- godz. 1900 - rewia piosenki popularnej (prezentacja 5 zespołów grających muzykę popularną);
- godz. 2300 - zabawa taneczna.
13 czerwca stare boisko
- godz. 2000 - 300 - noc rockowa (prezentacja 5 zespołów grających muzykę rockową);
- występy zespołu "BIG CYC".
14 czerwca stadion miejski
Festyn sportowo-rekreacyjny:
- konkursy rekreacyjne dla dzieci i młodzieży;
- turniej piłki nożnej drużyn 7-osobowych o puchar prezesa RG PSL w Łobzie;
- turniej młodego piłkarza;
Dom Kultury

Co na naszych drogach

Co będzie robione i za jakie pieniądze na naszych drogach w roku bieżącym informowaliśmy przy okazji prezentacji budżetu gminnego. Jednak były to wiadomości bardzo ogólne, czego dowodem są pytania o szczegóły, jakie w tej sprawie dostajemy od naszych czytelników. Ludzi interesują przede wszystkim te ulice i drogi, które są im najbliższe, w ich otoczeniu. Nie wszystkie one są w najlepszym stanie. Od razu niestety musimy stwierdzić, że wszystkich życzeń nie da się spełnić z powodu ograniczonych środków finansowych, jakimi gmina dysponuje. Na przykład nie będzie wyasfaltowana w tym roku ulica Kamienna, czego energicznie domagają się jej mieszkańcy. Poprawiane są w pierwszej kolejności te drogi, które są najczęściej uczęszczane i te, które są naprawdę w katastrofalnym stanie. Niektórych dróg i chodników się nie rusza, bo w następnych latach będą one rozkopywane w związku z zakładaniem nowych odcinków ciepłociągu czy gazociągu. Z pytaniami o szczegóły dotyczące remontów naszych gminnych dróg chodników zwróciliśmy się do p. Mariana Kozioryńskiego, który w Urzędzie Miasta i Gminy odpowiada za ten dział gospodarki w naszej gminie. Zanim ten numer "Łobeziaka" dotrze do rąk czytelników - mówi p. Marian - część wymienionych poniżej prac będzie już zrobionych, bo roboty na naszych drogach są już w pełnym toku. I tak są lub będą wykonane następujące zadania związane ze stanem naszych dróg:
- bieżący przegląd mostów i ekspertyza mostu na ul. Segala i dokumentacja z tym związana,
- konserwacja i wymiana oznakowania poziomego i pionowego ulic w mieście i na wsiach,
- cząstkowe remonty nawierzchni bitumicznej i żużlowej ulic (za 60 tys. złotych),
- odnowa ulicy Rzecznej i odcinka ulicy Kościuszki,
- konserwacja sieci burzowej w mieście,
- ubezpieczenie ulic,
- remont wiat PKS-u przy dworcu w Łobzie i zakup nowej wiaty,
- remont kładki dla pieszych przez Regę
- dokończenie remontu ulicy Kwiatowej,
- dofinansowanie budowy miasteczka ruchu drogowego,
- remont chodnika od ulicy Kraszewskiego do ulicy Przyrzecznej,
- utrzymanie zadrzewienia ulic,
- nieprzewidziane awarie,
- konserwacja nawierzchni gruntowych, żużlowych i asfaltowych w Zagórzycach, Rożnowie, Worowie, Bełcznie, Niegrzebi, na Osiedlu Pomorskim, na ulicach Chopina i Słonecznej,
- wykonanie ścieku ulicznego na Osiedlu Niegrzebia.
Poza tym przez cały sezon prowadzone będą takie prace jak: ciągłe porządkowanie parków i skwerów, oczyszczanie z piasku ulic i chodników, likwidacja dzikich wysypisk śmieci, odnawianie zniszczonych trawników, nasadzenia krzewów i drzew. Duża część tych prac wykonywana będzie w ramach robót publicznych.
Tyle wiadomości od p. Mariana Kozioryńskiego. Ze swej strony możemy stwierdzić, że tylko wyjątkowo mało spostrzegawczy lub niesprawiedliwy człowiek nie zauważy tego, że w naszym mieście bez przerwy coś się na drogach poprawia, łata, uzupełnia i ulepsza. Wysłuchiwane są możliwe do spełnienia sygnały mieszkańców wysyłane także do nas. Nie wszyscy , niestety, umieją wydawany na ten cel grosz publiczny uszanować. Na przykład wielu kierowców ciągle jeszcze chyłkiem wjeżdża nawet ciężkimi samochodami na chodniki i załamuje je, pomstując potem na strażników miejskich, którzy ich dyscyplinują; nadal zadeptywane są trawnik; prawdziwą plagę stanowią złodzieje wydzierający nowo posadzone co ładniejsze i szlachetniejsze krzewy nawet w środku miasta. Oto codzienny widok na placu 3 Marca - wielu parkującym tam kierowcom i przechodniom nie chce się zrobić kilku kroków, by obejść piękny skwerek oddzielający parking od ulicy i po prostu łażą przez niego. Czy doprawdy trzeba tam założyć zasieki z drutu kolczastego, by utrzymać w środku kamiennego placu trochę świeżej zieleni? Przy okazji odpowiadamy tym tak zwanym "znawcom", którzy kwestionują wykonanie takich skwerków odcinających parkingi od ruchu ulicznego ', jak ten przy placu 3 Marca czy przy Obr. Stalingradu, bo niby są one "niepraktyczne", bo "utrudniają". Właśnie takie mają być. Nigdzie w świecie nie buduję się nowych parkingów z bezpośrednią możliwością niebezpiecznego manewrowania z nich na ulice przelotowe. Nasi "praktyczni" są w Łobzie niestety trochę do tyłu z wiedzą na ten temat. RED.

Agresja jako przyjemność - Gadka Dziadka

Agresja od zawsze towarzyszyła człowiekowi, to prawda tak samo oczywista jak to, że nie może się on obejść bez jedzenia. Człowiek jakby nie potrafi bez niej żyć. Właściwie to ona pozwoliła, jak na razie, wygrać naszemu gatunkowi w wyścigu o opanowanie Ziemi i zepchnąć inne organizmy i zwierzęta na margines życia, zmusić je do służenia mu. Ale działa ona także w obrębie naszego gatunku. Z zagrożeń stąd płynących ludzie zdawali sobie sprawę od zawsze. Jedno z przykazań Dekalogu ostrzega przecież i nakazuje - nie zabijaj, inna z biblijnych prawd mówi - nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Tonowanie agresji to samoobrona ludzkości przed samozagładą. Lepiej w końcu rozegrać mecz na przykład piłki nożnej czy poprzeciągać gdzieś na pikniku linę niż pozbawić przeciwników życia czy tak sponiewierać, że wendeta z ich strony nie będzie miała końca. I w końcu trudno będzie ustalić, kto zaczął. Niby to oczywiste. A tymczasem stwierdza się powszechnie, że agresja stała się jakby wyznacznikiem naszych czasów, przynajmniej w Polsce. Statystyki notują rosnącą liczbę agresywnych czynów, ludzie zaczynają czuć się zagrożeni. Zwolennicy zasady "oko za oko" odzywają się coraz głośniej i są to najczęściej ci sami ludzie, którzy jeszcze kilka lat temu namawiali kryminalistów do rozwalania niesłusznych więzień. Tymczasem przykład idzie z góry. Dlaczego dziwimy się "bezinteresownej" agresywności i okrucieństwu młodocianych przestępców, skoro słyszą oni od rana do nocy o tym, że o pozycji współczesnego człowieka decyduje "siła przebicia", że ten, kto jest łagodny, życzliwy, ustępliwy czy zwyczajnie dobry, to niedołęga. Kim są ofiary ostatnich okrutnych młodzieżowych zabójstw? Są to nieszczęśnicy, których po prostu łatwo zabić, zamęczyć. Agresywne jest wokół nas wszystko. Nawet głupia reklama proszku do prania, stwierdzająca, że wszystkie inne proszki to barachło, ma w sobie element współczesnej pogardy dla innych. Zgoda na to, że konkurencja niesie postęp, że nie wszyscy są jednakowo zdolni, ale ci mniej zdolni rekompensują sobie coraz częściej swoje niedostatki w destrukcji, której potem nie jesteśmy w stanie pojąć. Czy naprawdę nie można tego pojąć? Niestety - pojąć warto, że jest związek między tymi wszystkimi zawstydzającymi przejawami agresji, jakie się coraz powszechniej pojawiają w naszym życiu politycznym, w prasie, w głosach specjalistów od jedynie słusznych poglądów takich i owakich, a tym, co się jak spotworniałe przyzwalające echo odzywa gdzieś tam na dole, w głowach i w czynach półgłówków, niestety funkcjonujących także jako ludzie. Pewnie nie chciałoby się Dziadkowi poruszać tego tematu, bo łatwo przy tej okazji wpaść w moralizatorski ton i stwierdzić, że zbliżamy się właśnie do moralnego końca świata. Aż takim pesymistą to Dziadek nie jest - na złe czasy i upadek obyczajów narzekają ludzie od zawsze, a jakoś tam coraz więcej jest nas na tym łez padole. Niemniej jest coś nowoczesnego, co naszą (polską i łobeską także) rzeczywistość wyróżnia - tym czymś jest agresja dla przyjemności, swoista odmiana sadyzmu, radość w wymyślaniu kolejnego piekła (tu dygresja - nie Dziadkowe to odkrycie, że piekło jest pomysłem ludzkim). Bezwiednie ulegają temu sadyzmowi ludzie, a mamy kilka takich egzemplarzy także w Łobzie, którzy często z pobudek osobistych, z zemsty za własne, źle realizujące się życie, z kompleksów na tym tle, z interesownej zawiści, starają się dokopać innym, wiedząc, że ci inni im nie oddadzą po prostu ze zwykłej litości.
Dziadek

Dar z Affing

W dniu 23 maja 1998 r. przedstawiciele gminy Affing w ramach umowy o współpracy gmin Łobez-Affing przekazali 2 kartony książek na nagrody dla uczniów Szkoły Podstawowej nr 3 biorących udział w konkursach z języka niemieckiego. Serdeczne podziękowania należą się rodzinie Buhmenberg, która je przywiozła własnym samochodem.
Zb. Grochowski

Pożegnanie zasłużonych pracowników Urzędu

Z dniem 4 maja bieżącego roku na emeryturę odeszła pani Danuta Kaczmarek - skarbnik Urzędu Miasta i Gminy. Pani Danuta pracę zawodową rozpoczęła w 1961 w NBP w Sulęcinie, gdzie przepracowała 9 lat jako księgowa. W 1970r. podjęła pracę w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w naszym mieście jako rewident w Wydziale Budżetowo-Gospodarczym. Od roku 1972 powołano ją na stanowisko głównej księgowej tejże Rady. Po likwidacji powiatów w 1975 r. pełniła funkcję głównej księgowej Urzędu Gminy i Miasta, a od roku 1990 skarbnika Urzędu Miasta i Gminy. Jej doświadczeniu i wiedzy zawdzięcza Urząd to, że jego finansowe sprawy były w nim zawsze prowadzone i rozwiązywane prawidłowo. Można bez przesady stwierdzić, że pani skarbnik wyjątkowo solidnie gospodarowała groszem publicznym i pilnowała kasy miejskiej z korzyścią dla naszego miasta. Podejmowała wiele udanych inicjatyw, by tę skromną kasę zasilić środkami pozabudżetowym. Była koleżeńska i życzliwa, ale równocześnie wymagająca wobec swoich pracowników, znacznie bardziej jednak wobec samej siebie. Dzięki temu zdobyła sobie w Urzędzie wielki autorytet i szacunek. Również Radzie Miejskiej współpraca z panią skarbnik układała się wzorowo. Dostarczane przez nią materiały, projekty uchwał, a szczególnie składane w imieniu Zarządu Miasta projekty budżetu i informacje o jego wykonaniu nie budziły wątpliwości i dawały radnym jasny pogląd na aktualny stan miejskich finansów. Chętnie i korzyścią odwoływaliśmy się do jej doświadczenia i dobrych rad. Żegnaliśmy uroczyście panią Danutę Kaczmarek na sesji Rady Miejskiej w dniu 29 kwietnia, dziękując jej serdecznie za wieloletnią i wyjątkowo harmonijną współpracę i wyrażając równocześnie żal, że nie możemy jej kontynuować. Wcześniej, bo w styczniu bieżącego roku, żegnaliśmy odchodzącego na emeryturę pana Zbigniewa Stawskiego. Pan Zbyszek "od zawsze", bo od podjęcia w 1957 roku działalności zawodowej, pracował jako urzędnik naprzód w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej (referent, później kierownik Wydz. Organizacyjnego). Po likwidacji powiatów został kierownikiem Biura Rady Miejskiej i funkcję tę pełnił do 31 grudnia 1997 r. Skromny, bezstronny, życzliwy dla petentów i kolegów, zawsze kompetentny - wyrobił sobie przez czterdzieści lat służby wielki autorytet jako wzorowy urzędnik i znawca zawiłości urzędowych przepisów. Kolejne, zmieniające się władze, darzyły słusznie pana Zbyszka zaufaniem, bo mogły się od niego często niejednego nauczyć i na nim polegać.
Wojciech Bajerowicz

Nowa pani Skarbnik w Urzędzie Miasta i Gminy

Na sesji Rady Miejskiej zatwierdzono przedstawioną przez Zarząd Miasta kandydaturę p. Heleny Szulc na Skarbnika UMiG. p. Helena Szulc jest magistrem administracji. Studia wyższe ukończyła na Wydziale Prawa i Administracji na Uniwersytecie Poznańskim. Ma ona dwudziestoletni staż pracy w administracji samorządowej. W UMiG w Łobzie pracuje od 1991 roku, naprzód na stanowisku inspektora, a od 1992r. jako zastępcy Skarbnika Gminy i Miasta. Gratulujemy nowej p. Skarbnik awansu i życzymy sukcesów w zawiadywaniu majątkiem miejskim. RED.

Ciekawy konkurs

Z naszej Komendy Rejonowej Policji dostaliśmy informację o ciekawym konkursie. Jej tekst zamieszczamy poniżej: Biuro Spraw Społecznych Kancelarii Prezydenta RP wraz z Komendą Główną Policji ogłasza konkurs pod nazwą "Baw się, ucz i odpoczywaj bezpiecznie". Konkurs przeznaczony jest dla samorządów terytorialnych, organizacji pozarządowych, szkół i wszystkich osób, które w atrakcyjnych formach organizują wolny czas dzieciom i młodzieży. Zdarza się, że brak konkretnych i interesujących propozycji prowadzi do tworzenia się różnego rodzaju patologii. Wandalizm, chuligaństwo czy narkomania występujące wśród młodego pokolenia, to często sposób na życie tych, którzy się nudzą, są sfrustrowani i osamotnieni. Wszyscy możemy im pomóc i sprawić, by życie mieszkańców w waszej gminie było bezpieczne i ciekawe. Dlatego bardzo ważne są inicjatywy lokalne inspirujące dzieci i młodzież do zdrowego, kulturalnego i pożytecznego wykorzystania wolnego czasu. Sądzimy, że dzięki konkursowi wyłonimy najciekawsze pomysły, a ich upowszechnienie zainspiruje innych do tworzenia interesujących programów. CEL KONKURSU: Wyłonienie najlepiej realizowanych w środowiskach lokalnych programów wykorzystania wolnego czasu przez dzieci i młodzież oraz upowszechnianie ich na terenie całego kraju.
WARUNKI UCZESTNICTWA:
W konkursie mogą wziąć udział samorządy terytorialne, organizacje pozarządowe, grupy społeczne i osoby, które:
1) realizują, koordynują, bądź wspierają długofalowe inicjatywy ukierunkowane na zainteresowanie dzieci i młodzieży atrakcyjnymi formami spędzania wolnego czasu,
2) zaproponowały młodym ludziom ciekawe i niekonwencjonalne sposoby spędzania wolnego czasu,
3) wypracowały takie programy, które uczą bawiąc.
TREMINARZ I PROCEDURA:
1) do 30 czerwca br. należy wysłać kwestionariusz zgłoszenia programu do konkursu (kwestionariuszami dysponuje w naszej Komendzie Rejonowej Policji p. Katarzyna Lenkiewicz) na adres Biura Spraw Społecznych Kancelarii Prezydenta RP, ul. Wiejska 10, 00-902 Warszawa,
2) do 31 sierpnia br. organizatorzy konkursu wytypują najciekawsze inicjatywy i po przeprowadzeniu wizytacji w wybranych losowo miejscach realizowanego programu przekażą wnioski Komisji Konkursowej,
3) we wrześniu br. odbędzie się uroczyste podsumowanie konkursu, połączone z wręczeniem nagród laureatom.
KRYTERIA OCENY:
1) efektywność podjętego działania - wzrost zainteresowania proponowanymi programami młodego pokolenia,
2) podniesienie ogólnego poziomu wiedzy z zakresu prewencji kryminalnej w środowisku lokalnym,
3) uczestnictwo w realizacji projektu różnych grup społecznych, instytucji i organizacji .
Będziemy wdzięczni za upowszecchnienie informacji o konkursie wśród lokalnie działających organizacji pozarządowych, różnych grup społecznych i osób, które organizują dzieciom i młodzieży wolny czas. Oczekujemy, że konkurs "Baw się, ucz i odpoczywaj bezpiecznie" zachęci Państwa do promocji swoich osiągnięć, a uczestnictwo w nim dostarczy Państwu wiele satysfakcji. Zwycięzcy otrzymają cenne nagrody. Sekretarz Stanu Barbara Labuda - Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Komendant Jan Michna - Komenda Główna Policji

Tydzień PCK

13 maja br. w Domu Kultury odbyło się uroczyste spotkanie z okazji Tygodnia Polskiego Czerwonego Krzyża. Bardzo miłym wstępem do spotkania były żywiołowe i ciepło oklaskiwane przez zebranych inscenizacje na temat zdrowia i jego ochrony przedstawione przez dzieci z Przedszkola nr 1 i Szkoły Podstawowej nr 3. O historii, programie i znaczeniu PCK oraz o pracy i osiągnięciach miejscowej organizacji PCK mówił jej prezes mgr Aleksander Skokowski. W trakcie spotkania wręczono też wyróżniającym się krwiodawcom odznakę "Zasłużony Honorowy Dawca Krwi stopnia I". Otrzymali je: Jerzy Bochenek, Zbigniew Bodnar, Kazimierz Bobowski, Edward Gross, Andrzej Kogut, Marian Kręzel, Zdzisław Kacprzak, Mirosław Moczydłowski, Janusz Wołoszyn, Piotr Szklarski, Marek Szczęsny, Andrzej Strzelczyk, Wiesław Serwan, Zbigniew Zieliński i Jerzy Paczkowski. Ponieważ nigdy nie jest za dużo +słów uznania i szacunku dla honorowych krwiodawców - wspomnimy dzisiaj, że są wśród nich tacy niezwykli i zasłużeni ludzie jak: p. Kazimierz Dembiński, który w ciągu 21 lat oddał 42.600 ml krwi, p. Franciszek Firsiow - 40.900 ml w ciągu 24 lat, p. Lucyna Kudaj - 36.400 ml i p. Małgorzata Nowak - 23.350 ml krwi. Jeśli sobie uświadomimy, że oddana np. przez p. Dembińskiego krew to około 42 kilogramów, że dorosły mężczyzna ma jej w swoim organizmie około 6-7 litrów, to dopiero wtedy pojmiemy, na czym polega ofiarność tego człowieka.
W.B.

Tu Łobeziak, 742 - 96. Słucham ....?


1. "Dzwonię z baru "Kufelek" przy stacji kolejowej. Kilkakrotnie interweniowałem w tej sprawie. Także i wy drukowaliście moją prośbę o to, by kolej otwarła w końcu zamkniętą od lat ubikację na stacji. Przecież podróżni szaleją, nie mogąc się załatwić w tym przybytku i zwyczajnie robią to w okolicy, pod płotami, krzakami, budynkami. Ludzie przestają się krępować, przeklinają, bo co niby mają począć, czekając niekiedy długo na pociąg. Otoczenie dworca zaczyna po prostu śmierdzieć. Ta nasza stacja to marna wizytówka naszego miasta." Właściciel "Kufelka"
Kolej tłumaczy się, że nie może otworzyć tego przybytku, bo nie ma nikogo chętnego, kto by chciał wziąć w ajencję ubikację. Niemniej spróbujemy jeszcze raz interweniować w tej rzeczywiście "zalatującej" i żenującej sprawie. RED.
2. "Nawiązuję do zamieszczonego w kwietniowym numerze "Łobeziaka" "Stanowiska Ruchu Obrony Lasów Polskich", z którym się w pełni solidaryzuję. Chcę tu dodać jeszcze jeden prywatny argument, który uprawnia mnie do zabierania głosu w tej sprawie. Ja też uważam się pośrednio za właściciela lasów państwowych i dlatego nie zgadzam się z taką ich prywatyzacja, która ma objąć tylko wybrane osoby. Od najmłodszych lat jeździłem wielokrotnie jako uczeń podstawówki i szkoły średniej, a także jako student w różnych akcjach sadzić za darmo las. Posadziłem w ten sposób tysiące drzew. Może byłem ofiarą poprzedniego reżimu, ale dzięki między innymi takim frajerom jak ja powojenna powierzchnia lasów polskich zwiększyła się o 10%. W żadnym europejskim kraju nie zdarzył się podobny cud. Nie czuję się jednak z tego powodu poszkodowany czy oszukany, a przeciwnie - jest mi przyjemnie, kiedy widzę, że "mój" las ma już kilkadziesiąt lat i stanowi wspólne dobro. Oszukany poczuję się wtedy, gdy mi ktoś zabroni do niego wejść i cieszyć się nim, gdy go ktoś prywatnie wyrąbie, szydząc przy okazji z mojej naiwności. O czym ja tu zresztą mówię - jeśli zapowiadana forma prywatyzacji lasów państwowych stanie się faktem, nie będzie to pierwszy kant z tych, jakie na naszych oczach dokonywane są z naszym wspólnie wytworzonym majątkiem narodowym". Naiwniak
3. "Często chodzę z małą wnuczką na spacer i zaglądam na placyk zabaw dla dzieci obok mostu przy Obr. Stalingradu. Jest to właściwie środek naszego na ogół czystego miasta, ale akurat w tym miejscu jest bałagan. Zdewastowane są huśtawki i inne urządzenia, a dzieci się o nie kaleczą. Nie ma piasku w piaskownicy, zresztą w innych piaskownicach też go nie ma. Niebezpieczna jest też blaszana i rdzewiejąca zjeżdżalnia. Są już tego typu urządzenia plastikowe, dzieci bardzo je lubią. Do kogo należy ten teren? Zdewastowany jest także mostek na rzeczce Łożnicy w ogródkach działkowych obok nadleśnictwa. Jedna jego poręcz ledwo się trzyma. Jeszcze ją można przyspawać, zanim jakieś łobuzy do końca jej nie odłamią. Bardzo ładne są nowe pojemniki na śmieci ustawione niedawno na promenadzie, może wreszcie nasi wandale je uszanują?" Dziadek z wnuczką
4."Myślę, że dla estetyki naszego miasta, poza tym, co robią w tym kierunku służby miejskie, wiele mogliby zrobić i to szybko bez żadnych nakładów także sami mieszkańcy. Mnie, szczególnie teraz latem, rażą szczególnie balkony zawieszone od rana do nocy różnym praniem, bielizną najczęściej bardzo intymną. Jest tak nawet przy głównych ulicach, np. w wielkim bloku przy ul.Niepodległości. Jest to nieeleganckie. Przechodzień Temat wyglądu tzw. "balkonów" w łobeskich wielorodzinnych blokach komunalnych i spółdzielczych poruszaliśmy swego czasu na naszych łamach; zwracaliśmy uwagę na ich zagracenie, na brak jakieś jednolitej koncepcji ich zagospodarownia, na brak gustu niektórych lokatorów. Skutek naszych uwag jakiś tam był - ludzie już nie traktują tych wnęk jak przysłowiowych lamusów, starają się w miarę możliwości i poczucia smaku jakoś te pseudobalkony upiększyć. Dzisiaj jesteśmy mniej skłonni do obśmiewania ich właścicieli, którzy po prostu zostali na te balkony skazani. Takie było onegdaj szybkie budownictwo, o estetyce nie myślano. Co dzisiaj ludzie mają niby zrobić ze swoim praniem, ze swoją bielizną, kiedy nie mają gdzie się z nią podziać, gdzie jej wysuszyć? Namiastkę suszarni mają w piwnicy, strychu nie ma - gdzie tu pójść np. z czwartego piętra z tym praniem? Na dodatek ten wielki blok na Niepodległości postawiony został jak na ironię swoją "balkonową", gospodarczą stroną frontem do tej głównej przelotowej ulicy. To jest tak, jakby ktoś pokazał publiczności swoją gołą, w dodatku nieładną, tylną część ciała. Niewiele tu można zrobić, żeby te balkony wyglądały lepiej. Najlepiej by było pobudować nowe domy na miarę i wygląd XXI wieku, a stare rozwalić. Myślimy jednak, że na taki pomysł nie zdobędzie się nawet największy demagog w nadchodzących wyborach samorządowych. Póki co można tylko apelować do lokatorów, by mniej demonstracyjnie rozwieszali swoje desous na tych balkonach.
RED.

Promocja zdrowia

"Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz"
Jan Kochanowski
Tym cytatem naszego wielkiego poety pragnę państwu przybliżyć temat, jakim jest "promocja zdrowia" czyli proces umożliwiający człowiekowi kontrolę własnego zdrowia. Stworzenie warunków, wyrobienie nawyków dla jego utrzymania i poprawy stanu naszego zdrowia, w które należy inwestować, można osiągnąć poprzez: właściwy tryb życia, właściwe i racjonalne odżywianie, rozwijanie aktywności fizycznej, właściwy wypoczynek zachowanie higieny osobistej i otoczenia, zapobieganie chorobom i wypadkom. Promocja zdrowia to zdrowa edukacja, na którą składają się takie wskazania jak: miej poczucie własnej wartości, bądź przyjacielem samego siebie, panuj nad impulsami, redukuj stresy, kieruj się uczuciami, naucz się słuchać innych, naucz się pytać innych o zdanie, naucz się stawiać osiągalne cele. Zdrowie to szkoła skutecznego działania, stosowania metody tzw. małych kroków. Dlatego wiele mają do zrobienia, aby wykonać wymienione wyżej "przykazania" - pracownicy służby zdrowia, nauczyciele, lekarze, pielęgniarki, położne, psychoterapeuci. Także my wszyscy, jeśli spróbujemy poznać właściwości natury emocjonalnej człowieka, możemy przyczynić się do stworzenia udanego i zdrowego życia rodzinnego i środowiskowego. Od dawna wiadomo, że uczucia negatywne, takie jak złość, agresja, strach ujemnie wpływają na stan zdrowia. Pozytywne - jak radość, akceptacja, empatia czy miłość dodają zdrowia, urody i pogody ducha. To, co robimy, powinniśmy robić maksymalnie dobrze, maksymalnie uczciwie, twórczo i odpowiedzialnie. Mamy tylko jedno życie i warto je wykorzystać efektywnie. Nasze zdrowie jest w naszych rękach. Wiemy, że organizmy żywe, takie jak rośliny czy zwierzęta starają się zachować własne życie, uczynić je, o ile to możliwe, lepszym. Człowiek natomiast jest zwierzęciem o tyle szczególnym, że może gwałcić prawa biologiczne i dominują u niego takie zachowania, które są wynikiem gwałcenia natury. Człowiek sam się zabija ponieważ: za mało używa wody, za mało ma ruchu na świeżym powietrzu, zatruwa się nikotyną, nadużywa alkoholu i leków, fatalnie się odżywia (spożywa tłuste i słone potrawy), nie respektuje zasad higien życia seksualnego i psychicznego, nie umie odpoczywać, niszczy swoje środowisko, nie chce zapobiegać chorobom i doskonalić swojego zdrowia. Najwięcej ma tu do zrobienia zdrowa rodzina. Ona przekazuje swoim członkom właściwe wzory zachowania, zapewnia warunki do promowania zdrowego stylu życia, wyrabia nawyki higieniczno-zdrowotne, przygotowuje do życia w rodzinie i w społeczeństwie przez właściwe wzorce. Pokazuje też zagrożenia ze strony alkoholu, nikotyny, skutków wczesnej inicjacji seksualnej (zagrożenia chorobami wenerycznymi, HIV, AIDS, WZW). Mając na uwadze ten stan zagrożenia, jaki zgotował sobie człowiek w dzisiejszych czasach i my podjęliśmy się w Łobzie utworzenia gabinetu promocji zdrowia od stycznia 1997 r. Mieści się on w naszym ZOZ-ie w tym samym pomieszczeniu co poradnia paliatywna. Mamy też do dyspozycji klub pacjenta, który dzięki pomocy pełnomocnika wojewody do spraw profilaktyki rozwiązywania problemów alkoholowych p. mgr H. Borowik i pomocy z gminy wyposażony jest w telewizor, magnetowid i foliogram. Mamy już sporą kolekcję tematycznych kaset wideo oraz fachowej literatury i broszur. brakuje nam jednak 3 kompletów "Środowiskowego programu wychowania zdrowotnego w szkole". Liczymy na pomoc gminy. Pracę w gabinecie po odpowiednim przeszkoleniu podjęła pielęgniarka B. Wielgus. Skorzystała ona również z doświadczeń koleżanek pracujących w takich gabinetach w Szczecinie. Oto oferta usług i porad w naszym gabinecie: porady z zakresu uzależnień od nikotyny, udzielanie pierwszej pomocy przedmedycznej w różnych sytuacjach; porady z zakresu zdrowego żywienia - diety w schorzeniach układu krążenia, cukrzycy; zapobieganie wirusowemu zapaleniu wątroby (WZW) - zapobieganie, drogi szerzenia; uczenie mierzenia ciśnienia RR i ich wartości; uczenie samoobserwacji zmian chorobowych. Pielęgniarka naszego gabinetu ściśle współpracuje z pielęgniarkami środowiskowymi, medycyny szkolnej, położną środowiskową, Rejonową Stacją Sanepidu i z PCK. Prowadzona jest edukacja zdrowotna w przedszkolach, szkołach podstawowych i ponadpodstawowych. Duży nacisk kładziemy na promowanie karmienia naturalnego (piersią) w rozmowach z kobietami, a zwłaszcza z dziewczętami, jako przyszłymi matkami z uwagi na zdrowie dzieci i radość z tego płynącą, na zacieśnianie się więzi mięzy matką a dzieckiem, zmniejszenie ryzyka na alergie, nietolerowanie pokarmów, otyłości i na szczególne właściwości odżywcze i zdrowotne mleka matki. Mleko matki zawiera ciała odpornościowe. Mamy przepiękną kasetę (dar firmy Johnson&Johnson) o masażu stosowanym rękami rodziców i jego dodatnim wpływie na rozwój psychiczny i fizyczny niemowlęcia. Położna środowiskowa kol. T. Drzewiecka prowadzi cykl pogadanek w klasach VII i VIII, w liceum ogólnokształcącym i szkole zawodowej na takie tematy jak: przygotowania do świadomego macierzyństwa, antykoncepcja, samobadanie piersi, rozwój fizjologiczny dzieci i młodzieży. Pierwsze kontakty z młodzieżą odbywały się na zasadzie pytań i odpowiedzi na karteczkach. Pytania były różnorodne, a czasami zaskakujące. Obecnie obie strony darzą się wzajemnym zaufaniem. W promowaniu zdrowia zwracamy uwagę na warunki społeczne, kulturowe, obyczajowe oraz wierzenia religijne naszych podopiecznych Przytoczę trochę danych z ubiegłego roku ilustrujących naszą działalność. Pielęgniarka gabinetu promocji zdrowia miała 17 pogadanek (540 uczestników). W przychodni rejonowej, w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych w Łobzie, Resku, Węgorzynie i Radowie Małym (860 uczestników) wyświetlano filmy: "Palenie tytoniu a fizjologia człowieka", " Problematyka antynikotynowa", "Problematyka AIDS i narkomanii", "Alkoholizm jako choroba", "4, 5 minuty - pierwsza pomoc", "Pierwsza pomoc przedmedyczna", "W.Z.W. - stan zagrożenia". Odbyły się 3 szkolenia (48 uczestników) z zakresu pierwszej pomocy przdemedycznej. Położna środowiskowa wygłosiła 28 pogadanek, w których uczestniczyło 891 osób. Rozdajemy też bezpłatnie broszury tematyczne. Dużą pomoc partnerską w promowaniu zdrowia mamy ze strony pielęgniarek szkolnych. To one obserwują dzieci i młodzież na różnych etapach rozwoju, spotykają się z młodzieżą w swoich gabinetach, mają z nią pogadanki, próbują docierać do uczniów zagrożonych chorobą lub nałogami. Dziś młodzież bardzo wcześnie wchodzi w nałóg palenia papierosów, picia alkoholu, nadużywania narkotyków. Najłatwiej osiągnąć pozytywne skutki przez indywidualne rozmowy z podopiecznymi i ich rodzinami. Promocja zdrowia może i powinna odbywać się wszędzie tam, gdzie są pielęgniarki i położne i gdzie mogą one dotrzeć. Martwi nas, że mimo informacji umieszczonej w naszej przychodni rejonowej, mało podopiecznych zgłasza się do naszej poradni, by bezpośrednio skorzystać z proponowanych przez nas form pomocy. A naprawdę potrzebuje jej wiele osób, często nieświadomych tego, że mogą ją uzyskać. Zatem serdecznie zapraszamy.
Przełożona Podstawowej Opieki Zdrowotnej - Zofia Majchrowicz

Tak trzymać

(O tym, jak SP nr 1 w Łobzie podtrzymuje morskie tradycje) Nie wszyscy wiedzą, że jest taki ogólnopolski konkurs "Polska leży nad Bałtykiem". W dniu 26.03 br. pod patronatem LOK-u w Łobzie odbyły się coroczne eliminacje rejonowe tego konkursu. Udział wzięło w nich 9 szkół podstawowych oraz dwie licealne. Rywalizacja obejmowała trzy konkurencje: test wiedzy o tematyce morskiej i o regionie, strzelanie z karabinka pneumatycznego, rzut rzutką ratowniczą (ciężarek na 25-metrowej lince). Od początku współzawodnictwo było bardzo wyrównane. Ostatecznie po wręcz zaciętej walce zwyciężyła drużyna Szkoły Podstawowej nr 1 w Łobzie - już po raz trzeci w ostatnich czterech latach. Odetchnęliśmy z radością! Tym samym uzyskaliśmy prawo do reprezentowania okręgu w zawodach międzywojewódzkich w Świnoujściu. Tak trzymać. Wspomnę również o zwycięzcach wśród szkół ponadpodstawowych. Najlepsi byli łobescy licealiści: A. Woniak, D. Grala i M. Andryszak. Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że cała ta trójka to byli uczniowie "Jedynki". Pięknie kontynuują tradycje swojej byłej podstawówki. Tak trzymać! Eliminacje w Świnoujściu odbyły się w dniach 27 - 28 kwietnia br. Doszły dwie bardzo trudne konkurencje - pływanie na dystansie 50 m oraz wiązanie węzłów żeglarskich. Przyszło nam startować w doborowej obsadzie z Koszalinem, Gryficami, Szczecinem, Stargardem Szczecińskim i Świnoujsciem. Z takimi potęgami nasi zawodnicy nawiązali równorzędną walkę. W pewnym momencie zajmowaliśmy nawet II miejsce. O ostatecznej kolejności zadecydowało pływanie. W tej konkurencji nie mieliśmy większych szans, bowiem u rywali występowali czynni zawodnicy z klubów pływackich. My, niestety, nie dysponujemy nawet basenem. Do Bałtyku też dosyć daleko. Trzeba i warto jednak rywalizować, spełniać sportowe pasje, przeżywać emocje rywalizacji. Uważamy, że wielkim osiągnięciem było zajęcie przez naszą drużynę IV miejsca. (VI m zajęło nasze LO). Wielkie gratulacje dla naszej "marynarskiej" drużyny w składzie: A. Sarnowska ( 7 indywidualnie), K. Gnaś, A. Przyradzki, M. Więckowska, P. Piszcz, P. Pietraszko. Kiedy już odetchnęliśmy po konkursowych trudach, zauważyliśmy jak pięknie jest dookoła nas. Wiosna, słońce, pogoda wymarzona, morze przepięknie falowało. Nasz wspaniały dom wczasowy "Posejdon" stał 50 m od plaży i promenady. To była frajda i przeżycia! Tak trzymać! Do następnego roku!
Marek Woniak - nauczyciel, opiekun grupy SP 1 Łobez
 

Więcej niż siła w orkiestrach

Tegoroczne Łobeskie Majowe (sobota 16.05) Spotkania Orkiestr Dętych, w których wzięła w tym roku rekordowa ilość zespołów, bo aż osiem ( Dolna Odra Nowe Czarnowo, Świdwiński Ośrodek Kultury, Ochotnicza Straż Pożarna Malechowo, Dębnowski Ośrodek Kultury, ZNTK Stargard Szczeciński, Stocznia Szczecińska, Big Band Państwowej Szkoły Muzycznej Myślibórz i oczywiście nasza orkiestra ŁDK, w sumie bodaj ze 250 muzyków), to kolejne potwierdzenie sympatycznej prawdy o tym, że "jest w orkiestrach dętych jakaś siła" przyciągająca ciągle zarówno muzyków, jak rzesze widzów i melomanów. Obserwujemy obecnie i na szczęście renesans tego typu pożytecznej działalności kulturalnej. Było coś bardzo wzruszającego w widoku małej dziewczynki z fletem, kroczącej w wielkim zespole obok dziadka dmącego w tubę. Poza zawodową "dorosłą" orkiestrą Stoczni Szczecińskiej większość występujących w Łobzie zespołów była młoda, młodzieżowa, i to było najprzyjemniejsze. Także to, że w większości były one koedukacyjne. W dodatku młodzi muzycy umiejętnościami wcale nie ustępowali weteranom. A w przypadku naszej bardzo młodej orkiestry łobeskiej - nawet ich przewyższali; tu wielkie, nie pierwsze zresztą i zasłużone wyrazy uznania dla jej opiekuna i kapelmistrza p. Bogumiła Winiarskiego. Nie da się przecenić wartości wychowawczych tej muzycznej działalności. Ci wszyscy mili młodzi ludzie, poważni, zdyscyplinowani i budzący podziw swoimi umiejętnościami wyraźnie imponowali licznie towarzyszącej im na każdym kroku łobeskiej publiczności i zaprzeczali tak chętnie głoszonej dzisiaj tezie, że młodzież współczesna nie ma żadnych zainteresowań. Duże wrażenie wywarła na mnie organizacja Spotkań. Dobrym pomysłem był budzący jeszcze trochę zaspanych mieszkańców naszego miasta muzyczny gwiaździsty przemarsz orkiestr pod pomnik. Wspaniale i dźwięcznie wypadło tam wspólne wykonanie marsza "Benton Hall", a potem popis zespołów przed komisją w marszu na stare boisko. Tu znowu pięknie zabrzmiał z werwą zbiorowo odegrany marsz "Nord Side". Później były trwające prawie cztery godziny konkursowe występy poszczególnych zespołów. Szacowne jury, na którego czele stał p. Władysław Balicki, prezes Polskiego Związku Chórów i Orkiestr Dętych, miało sporo problemów ze sklasyfikowaniem poszczególnych zespołów, ponieważ praktycznie każdy z nich miał inny profil, skład i profesjonalne umiejętności. Bo niby jak porównać zawodową Orkiestrę Stoczni Szczecińskiej (muzycy z filharmonii) z pełnymi dobrej woli dziećmi-amatorami z Malechowa? Dlatego też jury oficjalnie nie przyznało pierwszego i kolejnych miejsc, a za najlepiej grające uznało orkiestry Stoczni Szczecińskiej, ŁDK z Łobza, Dolnej Odry i Świdwińskiego Ośrodka Kultury. Nieoficjalnie można to przyjąć za właściwą kolejność. Orkiestra łobeska zaprezentowała się świetnie w tym zestawieniu. Od zeszłorocznych rewelacyjnych występów (zajęła wtedy I miejsce, jak pamiętamy) jeszcze bardziej odmłodniała, wzbogaciła repertuar, jej brzmienie było jeszcze lepsze, swoboda w interpretacji poszczególnych utworów duża - ta orkiestra po prostu grała dobrze i z przyjemnością, gdy trzeba - z werwą, gdy trzeba - piano, delikatnie. Orkiestra to pojęcie ogólne, a przecież w jej skład wchodzą liczni skromni ludzie, bez których by nie istniała i nie brzmiała tak ładnie. Dlatego chcemy im zrobić przyjemność i podajemy jej imienny skład. Grają w niej mianowicie: Tomasz Adamowicz, Mateusz Sarnowski, Dawid Głogowski, Maciej Dadan, Paweł Łuczkowski, Mariusz Molenda, Krzysztof Molenda, Robert Osiński, Magdalena Horba, Cezary Jesionek, Agata Przepiórka, Małgorzata Szulc, Grzegorz Miciukiewicz, Magda Witczak, Dariusz Kosiński, Bartosz Słaby, Leszek Kluczka, Wiktor Rogacz, Jan Trabszo, Antoni Kogut, Konstanty Rozumczyk, Katarzyna Karkuszewska, Marta Głuszak, Wojciech Brzóska, Bartłomiej Kędzierski, Marcin Bas, Paweł Emerle, Jakub Jóżwik, Maciej Hnatów, Tomasz Śliwa, Gabriela Brzóska, Anna Hrycaj, Alina Chudyk, Anna Malicka, Agata Dadan i Arkadiusz Miciukiewicz. Tu dodajmy, że nasza orkiestra została zaproszona na Ogólnopolski Festiwal Orkiestr Dętych, który odbędzie się 7 czerwca br. w Sławnie, a będzie tam koncertowało 16 zespołów. Jedyny mankament naszej orkiestry, to brak odpowiednich strojów, stare, szare, mają kilkanaście lat, a i tak pochodzą z demobilu.. Biorąc jednak pod uwagę sukcesy zespołu - Rada Miejska wysupłała ostatnio parę groszy na jego wyposażenie. Bardzo pomogli w zorganizowaniu imprezy sponsorzy z Łobza: Towarzystwo Ubezpieczeniowe "Polisa", Liceum Ogólnokształcące, Liga Obrony Kraju, Urząd Miasta i Gminy oraz Policja, no wspaniała pogoda.
Wojciech Bajerowicz

Kronika policyjna

W kwietniu br. miały miejsce w naszej gminie dwa wypadki drogowe: 24.04 około godz. 15`45 na ul. Armii Czerwonej kierujący samochodem Tico Jerzy S. potrącił dwie dziewczynki - 8-letnią Elżbietę O. i 9-letnią Justynę W., które z obrażeniami nie zagrażającymi życiu zostały zabrane do szpitala. 24.05 około godz.200 w Byszewie kierowca Fiata Tipo Paweł K. na łuku drogi zjechał do przydrożnego rowu, w wyniku czego obrażeń ciała doznała pasażerka Aneta Ł. z Pęcerzyna. Odnotowano również 11 kolizji drogowych. Policjanci "drogówki" w tym okresie sporządzili za wykroczenia drogowe w naszej gminie 17 wniosków o ukaranie przez Kolegium i zatrzymali 1 prawo jazdy. Policjanci Wydz. Prewencji wzywani byli do 21 interwencji policyjnych, z których 17 dotyczyło awantur domowych.
Przestępstwa kryminalne
Policjanci Wydz. Kryminalnego KRP w tym okresie wszczęli 58 postępowań przygotowawczych, a w tym 29 w sprawie włamań i kradzieży popełnionych na naszym terenie. Z powyższej liczby przestępstw dotychczas wykryto:
- dewastację czterech nagrobków na cmentarzu komunalnym w Łobzie oraz włamanie do kiosku spożywczego przy tymże cmentarzu na szkodę Piotra T. w nocy z 4/5 kwietnia. Sprawcy - mieszkańcy Łobza, 15-letni Krzysztof D. i 13-3-letni Robert M.;
- usiłowanie włamania do baru "Senior II" 6.04 na szkodę Henryka K. Sprawca 50-letni mieszkaniec gminy Ostrowice po wybiciu szyby o godz. 2`15 został zatrzymany po pościgu przez policjantów;
- kradzież zuchwałą wyrobów masarniczych wart. 72 zł w sklepie przy ul. Wegorzyńskiej w dniu 09.04 , której na szkodę Danuty T. dokonał 40-letni Marek L.;
- włamanie do Forda Escorta w Karwowie 09.04, z którego po wybiciu szyby 16-letni mieszkaniec tegoż Karwowa skradł uchwyt telefonu komórkowego wart. 30 zł na szkodę Witolda J.;
- usiłowanie włamań do dwóch samochodów przy ul. Bema 12.04 - w wyniku telefonicznego przez mieszkańca sprawca - Robert Z. ze Świdwna, żołnierz, został zatrzymany po pościgu przez patrol policji;
- włamanie do sklepu "Trzynastka" przy ul. Rapackiego w nocy z 12/13.04, gdzie sprawcy, po wypchnięciu płyty zabezpieczającej otwór okienny po włamaniu z poprzedniej nocy dostali się do wnętrza i skradli wódkę oraz papierosy wartości 215 zł. na szkodę Romana M.; w wyniku podjętych działań w tym samym dniu nieletni złodzieje, mieszkańcy Łobza - Mieczysław G., Bernard K. i Krzysztof A. zostali zatrzymani z częścią łupu.;
- kradzież odtwarzacza wideo wart. 450 zł. z mieszkania przy ul. Orzeszkowej 14.04 na szkodę Leszka A. - sprawcami byli mieszkańcy Łobza 15-letni Krzysztof A. i Grzegorz D.;
- osiem włamań do samochodów w Łobzie dokonanych w dniach 11 - 19 kwietnia, z których mieszkańcy Łobza - 17-letni Sebastian G. oraz 16-letni Artur G., Grzegorz D., Wojciech B. i Łukasz T. skradli radioodtwarzacze samochodowe.
Dotychczas nie wykryto:
- włamania (31.03/ 01.04) do komórki przydomowej przy ul. Kraszewskiego, skąd skradziono rower składak kol. czerwonego wart. 300 zł. na szkodę Henryka W.;
- włamania (01/02.04) do sklepu w Prusinowie, skąd skradziono artykuły tekstylne, alkohol i figurki porcelanowe wart. 1500 zł na szkodę Bożeny R.;
- kradzieży ( 06.04) 11 sztuk znaków drogowych przy drodze krajowej nr 151 na odcinku Łobez - Byszewo wart. 1000 zł na szkodę Rejonu Dróg Publicznych;
- usiłowania (09/10.04) włamania do sklepu spożywczego w Dalnie;
- włamania (11/12.04) do sklepu "Trzynastka" przy ul. Rapackiego, skąd skradziono wódkę, papierosy, słodycze i zupy w proszku wart. 300 zł. na szkodę Romana M.;
- usiłowania (11/12.04) włamania do piwnicy przy ul. Komuny Paryskiej, gdzie sprawca próbował przepiłować kłódkę;
- usiłowania ( 11/12.04) włamania do masarni przy ul. Północnej na szkodę Stefana S., gdzie sprawca wybił szybę, lecz zamierzonego celu kradzieży nie osiągnął;
- kradzieży (14.04) roweru górskiego prod. niemieckiej typu "damka" kol. stalowego - metalik wart. 300 zł sprzed budynku Urzędu Miasta na szkodę Zbigniewa M.;
- włamania (20/21.04) do Poloneza przy ul. H. Sawickiej, z którego sprawca po wybiciu tylnej szyby skradł radioodtwarzacz HJ-Growe wart. 600 zł. na szkodę Aleksandra K.;
- kradzieży (24.04) roweru Kands kol. srebrny -metalik wart. 500 zł. sprzed sklepu przy ul. Kościuszki na szkodę Stanisława K.;
- kradzieży (24.04) wzmacniacza głośnikowego Universum wart. 300 zł. z komisu przy placu Marca na szkodę Mirosława G.;
- włamania (28/29.04) do kiosku warzywnego na targowisku miejskim przy ul. Segala, skąd skradziono kasetkę z pieniędzmi w kwocie 15 zł na szkodę Jarosława T.
W przypadku posiadania jakichkolwiek informacji mogących przyczynić się do ustalenia sprawców nie wykrytych przestępstw bądź odzyskania skradzionych przedmiotów - KRP w Łobzie prosi o kontakt pod nr telefonu 997 lub 740 - 51.
Jednocześnie informujemy, że w dalszym ciągu KRP w Łobzie prowadzi akcję znakowania rowerów i sprzętu RTV, która ma na celu usprawnienie podejmowania działań wykrywczych i szybszą identyfikację utraconych przedmiotów w przypadku ich odzyskania przez policję. Znakowania przeprowadzane są w każdą środę w godzinach od 15.oo - 17.oo w siedzibie KRP w Łobzie, a w godzinach od 17.oo - 19.oo w miejscu zamieszkania zainteresowanego. Warunkiem oznakowania jest dokument potwierdzający prawo do posiadania sprzętu (rachunek). Dodatkowe informacje można uzyskać pod telefonem 740 - 51 wewn. 218.
asp.sztab. Tadeusz Rokosz

Mniej bezrobotnych w Łobzie

Można powiedzieć nawet, że znacznie mniej, bo aż o 9% w porównaniu z danymi na koniec ubiegłego roku. W tej chwili w naszej gminie (dane z RUP z 31 marca br.) mamy 22% bezrobotnych w stosunku do osób czynnych zawodowo. W samym mieście wskaźnik ten jest mniejszy i wynosi 15%. I są szanse na obniżenie tego wskaźnika. Korzystne to zjawisko wystąpiło w związku ze zwiększeniem się zatrudnienia w takich firmach jak Bode, Rivaal czy u spadkobiercy bezmyślnie zniszczonego DBSPOL-u, (który zatrudnił już 70 osób) oraz w Nadleśnictwie. Bardzo pomogło też uruchomienie funduszu na prace interwencyjne, których skuteczność jest widoczna w naszym mieście na każdym kroku - miasto jest systematycznie sprzątane, trawnik i skwery koszone, ulice naprawiane. Dla porównania podajemy dane z kilku ościennych gmin, które powinni uważnie przeczytać przede wszystkim ci, którzy twierdzą, że gdzie indziej jest cudownie, a u nas nie może być już gorzej: Węgorzyno - 22,4%, Ińsko - 27,3%, Nowogard - 21%, Dobra Nowogardzka - 24,1%, Osina - 23,6%, Gryfice - 20%, Resko 18%, Radowo Małe 24,2%. Gdybanie niewiele pomoże, ale gdyby nie zlikwidowanie przez podpuszczone pracownice DBSPOL-u, bylibyśmy w tej chwili z bezrobociem na poziomie Gryfic.
(WB)

Podatek od psów. Początki w Łobzie.

Kiedy w trzeciej dekadzie XIX w. w stolicy monarchii pruskiej, Berlinie, powtarzały się wielokrotnie przypadki wścieklizny, władze zaproponowały wprowadzenie podatku od psów. Podatek miał zredukować niebezpieczeństwo wścieklizny oraz zmniejszyć nadmierny przyrost psów. Ministerstwo wystąpiło do rządu królewskiego o dopuszczenie do wydania zalecenia, aby wszystkie miasta podały, czy na obszarach administrowanych przez nie jest już jakaś danina policyjna płacona przez osoby utrzymujące psy. Ze strony rządu królewskiego w Szczecinie wyszło takie wezwanie skierowane do magistratów rejonu pomorskiego w dniu 29 września 1828 r. Na podstawie przedłożenia ministerialnego król, przez dopuszczenie gabinetowe z dnia 29 kwietnia 1829 r., zezwolił na wprowadzenie opodatkowania psów we wszystkich miastach królestwa, w których nowy podatek zostanie uznany za konieczny. Dopuszczalną wysokość podatku ustalono na 3 talary, pozostawiając w gestii władz miejskich możliwość zwolnienia od tej daniny. Zarządzono także, że uzyskane tą drogą wpływy mogą być wykorzystane na potrzeby gminy, a także jako dotacje na pielęgnację biednych. Przez 40 lat od wprowadzenia tej ustawy miasto Łobez nie korzystało z możliwości jej zastosowania. Dopiero w 1868 roku magistrat i przedstawiciele miasta postanowili zrobić z niej użytek. Zatwierdzenie jej dla Łobza przez rząd królewski nosi datę 7 grudnia 1868 roku. Podatek od każdego psa ustalono na 15 groszy ściągany w półrocznych ratach, a wprowadzono go w Łobzie z dniem 1 lipca 1869 r. W rejestrze łobeskiego magistratu zapisano w tym dniu 271 psów żyjących w mieście, a tego 201 podlegało opodatkowaniu. Z dokumentów niemieckich Heinricha Berghausa tłumaczył śp. R. Sternicki Ze zbiorów archiwalnych Biblioteki Publicznej w Łobzie - E. Szymoniak
Nasz komentarz: Kiedy na sesjach naszej Rady Miejskiej z okazji uchwalania budżetu gminy dochodzi do ustalania podatku "od psów", wtedy na twarzach niektórych osób pojawiają się uśmiechy politowania i wyrażane jest zdziwienie, że też można się takimi błahostkami zajmować. Podatek taki bywa niekiedy kwestionowany, mimo że daje on spory wpływ do budżetu. Tymczasem beztroska niektórych właścicieli psów, skazujących swoje nieszczęsne, często dla chwilowego kaprysu nabyte czworonogi na okrutne bytowanie na ulicy, szkody czynione przez psy, zagrożenia powodowane przez nie, rosnąca liczba wałęsających się zwierząt, protesty mieszkańców skarżących się na ataki i pogryzienia, na zabrudzone przez psy klatki schodowe, piaskownice, trawniki - wszystko to doprowadzi z czasem do tego, że będą musiały wejść w tej sprawie w życie bardziej restrykcyjne, nie do śmiechu, zarządzenia, opłaty i działania, które spowodują, że ludzie zaczną traktować swoje zwierzęta odpowiedzialnie, bo dotychczasowe apele niewiele pomagają. Półtora wieku temu nasi łobescy poprzednicy potrafili sobie z tym poradzić, poważnie zajął się tą sprawą sam ich król. RED.

Od redakcji

Wiosna bardzo w tym roku w Łobzie dopisała, tyle, że zależy komu. Już od pierwszych jej dni było ciepło, a nawet upalnie. Trochę chłodu z północy w połowie maja nie popsuło ogólnego wrażenia. Można już zauważyć, że pogoda jest u nas znacznie "do przodu" w porównaniu z poprzednimi latami. Bo kto pamięta w Łobzie taki czas, żeby na Zofii żyto zaczęło się na dobre kłosić i tak naprawdę nie było uczciwych przymrozków? I zaczyna teraz być aż za ładnie, bodaj tylko nas nie zmroziło za kilka dni. Kiedy to piszemy - działkowicze zaczynają narzekać na suszę. Źle wyglądają jare zasiewy, z kranów na działkach woda ledwo kapie, opada Rega. I tak to jest, jak zwykle - zakochani, spacerowicze, sobotnio-niedzielni turyści mają pogodę wymarzoną, rolnicy i leśnicy wyglądają deszczu z dnia na dzień jak zbawienia. A podobno gdzieś tam w Polsce kropi, a nawet leje prawie codziennie. Dzięki pięknej pogodzie udały się w maju różne imprezy kulturalne organizowane przez niezmordowanego kierownika ŁDK Dariusza Ledziona i jego współpracowników. Tysiące ludzi tradycyjnie tańczyło na zabawie ludowej, młodzież miała swoją dyskotekę. 3 Maja nasi mieszkańcy ciepło przyjęli popisy chórów kombatanckich. Wyjątkowo okazale wypadła 16 maja prezentacja orkiestr dętych. A przed nami jeszcze w maju Święto Ludowe i czerwcowe Dni Łobza (program w numerze) i Święto Radości. Bez przesady można powiedzieć, że bez przerwy coś się u nas dzieje. Do tego dodajmy liczne imprezy sportowe (np. międzyzakładowy turniej piłki nożnej), coraz więcej emocji budzące mecze Światowida rozgrywane przy pełnych trybunach. I co pocieszające - miejsca po wszystkich tych imprezach są na drugi dzień posprzątane. Ludzie zaczynają pytać o popielniczki na imprezach plenerowych. Czyżby ugruntowywały się u nas całkiem dobre nawyki i w tej dziedzinie? Sygnalizujemy też w tym numerze także takie pozytywne zjawisko (oby trwałe) jak spadek bezrobocia, prawie o 9%. Wiemy, że naszych zawodowych pesymistów bardzo by ucieszył jego wzrost, bo byłoby na kim wieszać przysłowiowe psy. Na razie nie zostaje im nic innego, jak życzyć miastu jakichś niespodziewanych plag i kłopotów. Tymczasem nie zanosi się na nie, tymczasem do ludzi łaskawsza jest wiosenna zieleń - jeśli są w mieście jeszcze, coraz rzadsze, jakieś niedoróbki, zaniedbane ogródki, szare mury - ta zieleń życzliwie i skrzętnie je okryła. 29 kwietnia miała miejsce przedostatnia sesja Rady Miejskiej, na której radni pozytywnie ocenili wykonanie budżetu za rok ubiegły i udzielili Zarządowi i burmistrzowi Janowi Szafranowi absolutorium. Z dyskusji , jakie na ten temat miały miejsce na komisjach Rady wynikało, że gospodarka miejska była prawidłowo prowadzona w ramach środków, jakimi kasa miejska dysponowała, zaplanowane inwestycje wykonano z nawiązką, gmina nie jest dzisiaj obciążona żadnymi długami. 20 czerwca, jak wiadomo, upływa czteroletnia kadencja Rady Miejskiej. Potem przez prawie kolejne cztery miesiące do październikowych wyborów samorządowych miastem i gminą będzie zawiadywał już sam Zarząd Miasta. Kolejnej Radzie, którą wybierzemy w październiku, można tylko pozazdrościć - będzie miała do pewnego stopnia sytuację komfortową bez żadnych zobowiązań po poprzednikach w spadku. Ale szerzej napiszemy o tym w następnych numerach naszego pisma. Redakcja A jednak poprawiło się - kiedyśmy oddawali ten numer do druku zaczęło pięknie padać. No i dobrze. Jest nadzieja na urodzaj. Tylko znowu pytanie - co będzie ze skupem zbóż. Krótko mówiąc - wieczne zmartwienia. RED.

Polska agroturystyka na miarę Europy

Możemy być dumni z osiągnięć w dziedzinie agroturystyki w wielu przypadkach oferujemy w Polsce kwatery na najwyższym europejskim poziomie. W ramach programu "Tourin II" realizowanego przez Unię Europejską, poświęconego rozwojowi turystyki w Polsce, w tym turystyki na terenach wiejskich i zalesionych, dokonano pierwszej w naszym kraju kategoryzacji kwater według europejskich standardów. Ze Szczecińskiego Stowarzyszenia Agroturystycznego kategoryzacji tej poddało się osiem kwater. Cztery z nich otrzymały najwyższą, trzecią kategorię. Możemy być z tego dumni, bowiem dopiero trzy lata działa nasze Stowarzyszenie, a już są tak dobre efekty. Wymogi są bardzo rygorystyczne i dla wszystkich krajów europejskich jednakowe. Gospodarstwa, które poddane zostały kategoryzacji, będą mogły używać jednolitych tablic informacyjno-reklamowych z oznaczeniem kategorii oraz informacją, że są one rekomendowane przez Polską Federację Turystyki Wiejskiej "Gospodarstwa Gościnne". W uznaniu polskich dokonań w zakresie rozwoju turystyki w dniach 27-29 marca w Górznie w woj. toruńskim odbyło się Europejskie Forum Agroturystyki "Eurogites" - tak bowiem nazywa się europejska instytucja skupiająca kilkanaście krajowych federacji agroturystycznych z takich krajów jak: Islandia, Dania, Irlandia, Szkocja, Hiszpania, Francja, Włochy, Niemcy, Rumunia i kilka innych. Polska od dwóch lat jest członkiem "Eurogitesu", a podejmowane wysiłki w kierunku rozwoju tej, jakże interesującej formy turystyki, zostały wysoko ocenione. W przepięknej scenerii Górzna, najmniejszego w Polsce miasteczka, obradowano nad przyszłością i kierunkami rozwoju polskiej agroturystyki. Początki, jak zwykle, są trudne, jednak tam, gdzie zrozumienie problemu przez lokalne władze jest dobrze przyjęte, są bardzo dobre rezultaty. W ciągu 2 lat liczba stowarzyszeń agroturystycznych w naszym kraju podwoiła się i obecnie Polska Federacja Turystyki Wiejskiej skupia ich 34. Te z nich, które działają już od 5-6 lat, legitymują się naprawdę poważnym dorobkiem, skupiając po kilkaset kwater. Dynamicznie rozwija się sieć punktów informacji agroturystycznej, usprawniane są sposoby rezerwacji kwater. Za pośrednictwem Telegazety, Internetu można już uzyskać informację o wypoczynku na wsi w różnych krańcach naszego kraju. Wydawane katalogi, informatory, foldery są naprawdę na bardzo dobrym poziomie. Naszym obradom cały czas towarzyszyła bardzo oryginalna wystawa malarza Marka Dariusza Nerzwickiego. Ten utalentowany artysta zajmuje się grafiką, linorytem czarno-białym i barwnym, uprawia rysunek i malarstwo sztalugowe, akwarelę i pastel. Jest projektantem i twórcą unikatowej biżuterii ze srebra. Zajmuje się poezją, pisze reportaże i recenzje, komponuje muzykę do własnych tekstów. Swoje prace pokazywał na ponad 150 indywidualnych prezentacjach artystycznych w kraju i za granicą. Więcej o jego twórczości napiszę, gdy artysta odwiedzi nasz rejon już w czerwcu. Mam nadzieję, że uda się zrobić spotkanie z tym wspaniałym człowiekiem, który goszcząc u nas uwieczni nasze krajobrazy na swoich pięknych, pastelowych obrazach.
Andrzej Sak - Brzeźniak/Łobez

Sanepid dziękuje

Państwowy Terenowy Inspektor Sanitarny w Łobzie dziękuje sponsorom:
- dyrekcji Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń na Życie S.A. w Szczecinie,
- dyrekcji Nadleśnictwa w Łobzie,
- burmistrzowi Gminy i Miasta w Chociwlu,
- właścicielom Biura Usług Turystycznych "Renia" w Łobzie za zrozumienie i pomoc okazaną w zakupie fantomu przez Terenową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Łobzie. Zakup ten umożliwi nam przeprowadzanie programów szkoleniowych w zakresie udzielania pierwszej pomocy w szkołach, zakładach pracy oraz innych zainteresowanych placówkach. Dzięki pomocy sponsorów nasze przedsięwzięcie zwiększy ilość osób znających zasady udzielania pierwszej pomocy ofiarom wypadków i wykonujących prawidłowo niezbędne czynności przed przybyciem fachowych służb medycznych.
Halina Szymańska - Państwowy Terenowy Inspektor Sanitarny w Łobzie

Jak po grudzie

7 maja spotykam w mieście znajomego rolnika-dzierżawcę z Rynowa, pana Pawła Kacperskiego. Chwalimy wspaniałą, ciepłą, w sam raz mokrą wiosnę, jakiej (odpukać) tu u nas od lat nie było. W tym roku - mówię - rolnicy nie powinni przynajmniej na jedno narzekać, na pogodę. Teraz - żartuję - pozostaje tylko patrzeć, jak rośnie i trochę odpocząć. Może by tak i było - uśmiecha się pan Paweł - gdyby wiosna rzeczywiście była "normalna", to znaczy taka jak zwykle. Tymczasem on już na dniach zabiera się do sianokosów. Że to żart te sianokosy w maju? Nie! Wegetacja roślin jest bardzo w tym roku przyśpieszona, trawa rośnie nadzwyczajnie, a pan Paweł rok rocznie robi coraz więcej siana. Na co to siano - pytam - kiedy na każdym kroku dochodzą mnie utyskiwania, że upada hodowla bydła, że się ona podobno nie opłaci, bo spada popyt na wołowinę, bo podobnie dzieję się z mlekiem? I tu po raz pierwszy od lat słucham rolnika, który nie tylko narzeka trochę mniej niż inni, ale próbuje sobie poradzić w dramatycznej sytuacji, w jakiej się rolnictwo, nie tylko łobeskie, znalazło. Po to mianowicie te sianokosy, czynność, która w naszych okolicach prawie już zanikła, żeby było czym między innymi wykarmić stado, składające się z 70 sztuk bydła mlecznego, którego dorobił się p. Kacperski. A rozpoczynał od 12 sztuk. Oczywiście nie jest to wiele w porównaniu z tymi tysiącami sztuk bydła, które kiedyś zapełniały łobeskie fermy i pasły się wielkich stadach na okolicznych "użytkach zielonych", ale jest to być może przysłowiowa pierwsza jaskółka zwiastująca odbudowę hodowli bydła w naszej gminie. I więcej - pan Paweł mówi mi, że postara się tego siana w następnych latach zebrać więcej, bo udało mu się namówić rozsądnych ludzi z Wojewódzkiego na sfinansowanie (samego by go nie było na to stać) robót melioracyjnych, które są już w toku, na 55 hektarach dzierżawionych przez niego łąk. Tu smutna dygresja - nieużytkowane popegeerowskie łąki ulegają nieporównanie większej degradacji niż ugorujące pola orne. Wniwecz idą na nich zarastające i zamulające się kanały odwadniające, nawadniające, zastawki, drenarka; łąki zamieniają się w kwaśne mokradła. Tego już się nie da doraźnie poprawić, to będzie trzeba kiedyś, jeśli w ogóle ktoś się do tego weźmie, robić od nowa za wielkie pieniądze. Melioracja tych 55 hektarów łąk w Rynowie, to właściwie pierwsze tego rodzaju prace w naszej gminie od dziesięciu lat. Wprawdzie w tej chwili blisko 90% użytków rolnych w naszej gminie zostało w bieżącym roku uprawionych i ugorów jest na szczęście coraz mniej, jednak prawie cały ten areał obsiany został głównie zbożem. A przecież nawet laikowi nie trzeba tłumaczyć, że wielkotowarowa gospodarka zbożowa, w dodatku ekstensywna, bo taka ona w tej chwili u nas jest, to wzrastające bezrobocie i nędza nie mających się gdzie podziać mieszkańców naszych wsi. Dzisiaj jeden wielki ciągnik z zestawem maszyn towarzyszących i trzech - czterech ludzi wystarczy do uprawienia kilkuset hektarów obsianych zbożem. Dopiero odbudowa pracochłonnej hodowli zwierzęcej mogłaby się przyczynić do zwiększenia zatrudnienia i do rozwoju przetwórstwa. Czy jest to możliwe - pytam p. Pawła. Tak. Jego przykład pokazuje, że jest to możliwe. Jednak rolnicy nie mający takich możliwości, sami tego nie zrobią bez kapitału, bez odpowiednich kredytów, bez inwestycji, bez życzliwej polityki rolnej. Są po prostu za biedni. Poza tym rolnictwa nie da się odbudować z roku na rok, to nie sklepik, który można otworzyć z dnia na dzień. I wszystko idzie jak po grudzie. Oto przykład negatywny - p.Piotr sprzedaje swoje mleko mleczarni w Białogardzie. Tydzień temu dostał z niej zawiadomienie, że obniża ona jednostronnie cenę płaconą hodowcy za to mleko o 15%. Ze względu na jego dużą podaż. Tymczasem ceny przetworów tej mleczarni w sklepach w tym samym czasie nie tylko nie spadły, ale znacznie wzrosły.

Majowe zapiski Z daleka od Łobza


1/ Nie ulega wątpliwości, że maj jest najpiękniejszym z naszych miesięcy. Niemal na oczach rozkwitają bzy, a łąki żółcą się kaczeńcami i mleczami Na początku kwitnienia podziwiałem krokusowe pola w Dolinie Chochołowskiej, a w maju bzy na poligonie w Biedrusku. Poligon ten bardzo często pojawiał się we wspomnieniach mojego Taty z manewrów w 1939 roku. Dziś myślę, że chyba ulubioną powieścią Ojca (może poza "Przygodami dobrego wojaka Szwejka") było "Ogniem i mieczem", rzeczywiście cudownie opisane dramatyczne wydarzenia na kresach Rzeczypospolitej. Pierwsza część Trylogii H.Sienkiewicza kończy się następującymi zdaniami: "Opustoszała Rzeczpospolita, opustoszała Ukraina. Wilcy wyli na zgliszczach dawnych miast i kwitnące niegdyś kraje były jakby wielki grobowiec. Nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą".
2/ W majowy weekend kolejny raz obejrzałem znakomity "Potop" J.Hoffmana (scena pojedynku Wołodyjowskiego z Kmicicem, to jedna z najznakomitszych scen, jakie widziałem w kinie). Kilka dni później znalazłem się pod... Zbarażem, tj. na planie "Ogniem i mieczem". Tam to Longinus Podbipięta (w tej roli Z. Zborowski) na tle murów Zbaraż zechciał sobie zrobić zdjęcie z Sienkiewiczem (czyli ze mną ). Teraz czekam na premierę filmu (planowana jest na 25 stycznia przyszłego roku) wierząc, że dorówna klasą "Potopowi".
3/ Książki z przepowiedniami Nostradamusa nie przeczytałem. Nie dało się. To nie dla mnie lektura. Niech sobie inni czytają i przepowiadają przyszłość. Mnie to nic a nic nie interesuje. Wolę już sięgnąć do Trylogii, którą - dzięki Ojcu - poznałem zanim nauczyłem się czytać. Przypomnę zdanie ją rozpoczynające: "Rok 1947 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia"4/ Wieczór poprzedzający moją przygodę z filmem Hoffmana spędziłem w Sali Kongresowej. Odbył się tam koncert Erica Burdona, którego pierwszy raz - wówczas jako lidera słynnych Animalsów ("Dom wschodzącego słońca" - jeden z przebojów wszechczasów) - podziwiałem, w tej sali, dokładnie ...33 lata temu. Po tylu latach słuchając znakomitego koncertu nie mam wątpliwości, że Burdon jest nadal jednym z najwspanialszych wokalistów w historii rocka.
5/ Dwa lata temu przed wspomnianym i pamiętanym do dziś koncertem Animalsów była ....matura w łobeskim liceum, czyli dokładnie 35 lat temu. Pisałem o tym i w "Łobeziaku" i w "Łabuziu" pięć lat temu , wspominając z sentymentem i pewnym wzruszeniem lata tam spędzone. Kilka dni temu usłyszałem przypadkowo w radiu (co za okropny język młodych radiowców !) , jak jakaś ubiegłoroczna maturzystka chwaliła się, że nie pamięta już żadnych tematów prac maturalnych. A ja pamiętam i to nie dlatego, że mam dobrą pamięć, po prostu dobrze zapamiętałem nauczycieli, koleżanki i kolegów, także tematy prac maturalnych. Dzieje się tak, być może dlatego, że było to pożegnanie z młodością, zaś wszystko, co mi się z nią kojarzy, kojarzy mi się dobrze. Po prostu.
6/ Maj to także miesiąc Wyścigu Pokoju obchodzącego właśnie pół wieku. Kolarstwo nigdy mnie specjalnie nie interesowało (w przeciwieństwie do piłki nożnej, lecz dobrze zapamiętałem sukcesy Królaka i Szurkowskiego. Propaganda propagandą, ale sport jest sportem. Kolarstwo w Łobzie to przede wszystkim postać aktywnego do dziś p.Jerzego Machońskieg, ale pamiętam też, że całkiem dobrze radził sobie mój szkolny kolega z "Jedynki" Tadek Krawczyk. Natomiast tegoroczny wyścig zapamiętam głównie z powodu prawie dwugodzinnego przebijania się w upale przez uliczne korki w Poznaniu, gdy wracałem z Biedruska.
7/ 30 lat temu moi rówieśnicy próbowali "wstrząsnąć światem". Pokolenie Maja - 68, to generacja studenckich rewolt we Francji, Ameryce, Niemczech. Była to kontestacja dość agresywna , ale nie jakaś ponura, nacechowana nienawiścią, bowiem wiele było w niej z happeningu. Napisano, że wtedy Paryż stał się nie tylko sceną ulicznych starć, ale sceną groteski, teatrem satyrycznym. Z okazji rocznicy tych wydarzeń przeczytałem , że warto zdać sobie sprawę, że od gorących, gorszących często opinii i niepokojów młodzieży i studentów , najczęściej zaczynają się przemiany tego świata. Ale to już temat na poważniejsze rozważania.
8/ Wróćmy do innej rocznicy - półwiecza informatyki w Polsce. W "Przekroju" z sierpnia 1953 r. ! pod tytułem "O sztucznym mózgu" O. Budrewicz rozmawia z uczonymi Instytutu Matematycznego PAN: wielkim matematykiem prof. K. Kuratowskim, znakomitym radiotechnikiem prof. J. Groszkowskim oraz młodymi wtedy uczonymi i konstruktorami H. Greniewskim, A. Łukaszewiczem i R. Marczyńskim. Wymienieni uczeni wspólnie pracowali nad pierwszymi polskimi komputerami, nazywanymi wówczas maszynami elektronowymi, maszynami matematycznymi, czy mózgami sztucznymi. W tym tekście nie ma słowa o polityce, są natomiast rozważania na temat związków matematyki z elektroniką. Oto fragment rozmowy: "Jak pan sądzi, ile działań wykona przeciętnie rachmistrz z pomocą zwykłej maszyny do liczeni , czyli arytmometru o napędzie elektrycznym, w ciągu 8 godzin? Czy ja wiem, 500 - 600 ...Czterysta. A jak pan przypuszcza, ile może wykonać w tym czasie maszyna elektronowa? Z 10 000... Doskonale, właśnie 10 000. Ale na sekundę !" Ćwierć wieku później zauważono, że gdyby podobny - do komputerów - postęp dokonał się w przemyśle samochodowym, to Rolls-Royce`a można byłoby kupić za 2,5 dolara i przejechać 2 mil zużywając na to galon benzyny. A największe przyśpieszenie dopiero miało nastąpić na przełomie lat 80 i 90. A propos w poprzednich zapiskach wkradł się błąd: ten fantastyczny procesor zaprezentowany na tegorocznym CeBIT-cie ma zegar 770 Mhz (a nie 77 jak się wydrukowało).
9/ Wczoraj wróciłem z imienin Mamy. Za kilka dni udam się w podróż, która może być jedną z najbardziej niezwykłych przygód, jakie mi się przytrafiły. Aby "nie zapeszyć", napiszę o tym za miesiąc. Jeśli będzie taka, jaką planuję, to tegoroczny maj może być jednym z piękniejszych miesięcy w moim długim życiu.
Piotr Sienkiewicz

Niełatwa decyzja

Na marcowej sesji Rady Miejskiej radni na wniosek Zarządu Miasta i dyrekcji Szkoły nr 1 podjęli niełatwą decyzję - wyrazili mianowicie zgodę w odpowiedniej uchwale na likwidację z dniem 30 czerwca bieżącego roku dwóch kolejnych filialnych szkół wiejskich w Prusinowie i w Wysiedlu. Przyczyn tej decyzji było kilka. Pierwsza i najważniejsza z nich to malejąca z roku na rok liczba dzieci w tych szkołach. Na przykład do szkoły w Wysiedlu, gdzie zatrudnionych jest obecnie 4 nauczycieli (w tym 3 dojeżdżających z Łobza) w br. do trzech klas i "zerówki" uczęszcza 46 dzieci. Ich liczba w następnych latach nie zwiększy się, bo już wiadomo, że z nowym rokiem szkolnym do "zerówki" trafiłoby ich najwyżej 11. Kolejne roczniki dzieci z rejonu, jaki obejmuje ta szkoła, są jeszcze mniej liczne. Podobnie jest w Prusinowie, gdzie zatrudnionych jest 3 nauczycieli, a uczniów w 3 klasach i w "zerówce" jest 23. W rejonie, jaki obejmuje ta szkoła, również zmniejsza się liczba kolejnych roczników dzieci, które chodziłyby do tej szkoły. W tej chwili w "zerówce" jest tam 5 uczniów, a wiadomo, że będzie ich w następnych latach też nie więcej niż 5 - 4. Kolejna przyczyna to koszty utrzymania tych placówek o wiele wyższe niż szkół miejskich, bo zatrudniona w nich jest też obsługa (sprzątaczki, palacze). Obie szkoły wymagałyby w tej chwili bardzo kosztownych remontów, bo mieszczą się one w starych, niefunkcjonalnych budynkach. Szczególnie szkoła w Wysiedlu ma pod tym względem złe warunki. Część dzieci do tych szkół trzeba było i tak dowozić z okolicy. Utrzymanie tych placówek mocno obciążało skromny budżet macierzystej Szkoły nr 1. Oczywiście, gdy chodzi o oświatę, nie wszystko można traktować w kategoriach ekonomicznych. Podjęcie trudnej decyzji o likwidacji szkół, które od kilkudziesięciu lat istniały w obu wsiach, które wrosły w miejscową tradycję, które ukończyła większość okolicznych mieszkańców i którzy są ze swoimi szkołami uczuciowo związani - nie było łatwe. Nie jest zresztą dzisiaj tak, że można szkołę zamknąć na podstawie tylko administracyjnego zarządzenia. Potrzebna jest na zgoda rodziców i kuratorium. Kuratorium taką zgodę wyraziło. Z rodzicami pracownicy Urzędu odbyli szereg rozmów, w wyniku których dali się oni przekonać, że ich pociechy nie będą miały w mieście gorszych warunków niż w dotychczasowych placówkach, a z wielu względów znacznie lepsze, które zapewni im Szkoła nr 1, bo do niej będą one przede wszystkim dowożone, jak zresztą większość dzieci wiejskich z klas IV - VIII (poza Bełczną). W łobeskich szkołach robi się luźno i nie będzie w nich problemu z przyjęciem dodatkowych kilkudziesięciu uczniów. Dowożenie dzieci do Łobza jest znacznie tańsze niż utrzymanie dotychczasowych szkół. Wszyscy nauczyciele z obu likwidowanych placówek znajdą zatrudnienie w macierzystej szkole. Tym sposobem w naszej gminie będzie od nowego roku szkolnego funkcjonować tylko jedna wiejska szkoła w Bełcznie, podczas gdy w latach 50-dziesiątych było ich bodaj 10. A taka np. szkoła w Prusinowie miała wtedy pełnych 7 klas i uczęszczała do niej ponad setka dzieci. To, co się dzieje z wiejską oświatą, jest wynikiem gwałtownego spadku przyrostu naturalnego, jaki w Polsce wystąpił w ostatnich latach i nic na to nie można poradzić, choćby się do nich miało największy sentyment, że duża liczba wiejskich szkół po prostu w sposób naturalny zaczyna znikać. Sytuacja w naszej gminie jest tego wymownym przykładem. Zmniejsza się też u nas ilość dorosłych mieszkańców wsi w związku ze zmianami gospodarczymi, jakie na niej zachodzą. Czy tendencje te kiedyś się odwrócą - trudno przewidzieć. Doświadczenia krajów rozwiniętych pokazują jednak, że dowożenie dzieci wiejskich do szkół jest w nich regułą. Dlatego pewnie i u nas stare wiejskie szkółki zwolna staną się tylko wspomnieniem. Gdzie te czasy, kiedy były one najważniejszymi ośrodkami na wsi, a pan nauczyciel jednym z największych miejscowych autorytetów.....
W. Bajerowicz

190 lat samorządności gminy Łobez

Dnia 19 listopada 1808 r. miasto Łobez stało się samodzielną gminą miejską. Herbem miasta został biegnący wilk wyjęty z herbu Borków. Miasto również pieczętowało się wilkiem. Na pieczęci powyżej wilka umieszczono cyfrę 1400 (oznaczających rok nadania miastu niektórych przywilejów przez Borków, bo wcześniej było on ich prywatną własnością). W obwodzie pieczęci zapisano: Rada Miejska Łobez. Magistrat od wprowadzenia prawa miejskiego w roku 1808, które uczyniło miasto całkowicie niezależnym i samodzielnym, posługiwał się własną pieczęcią z wizerunkiem pruskiego orła z rozpiętymi skrzydłami i napisem na obwodzie: Magistrat Miasta Łobez. Na pieczęci kościelnej był przedstawiony kościół z wieżą , przed nim od strony chóru była modląca się postać, a nad nią figura o nieokreślonym kształcie i znaczeniu oraz napis po obwodzie: u góry - Domine miserere nostrum, u dołu - Kościół w Łobzie 1780. Z dokumentów niemieckich Heinricha Berghausa tlumaczył śp.R. Sternicki Ze zbiorów archiwalnych Bibliotek Publicznej w Łobzie wybrał E. Szymoniak

Bardzo pożyteczny konkurs

Dla uczniów klas IV - VIII szkół podstawowych Ministerstwo Edukacji organizuje corocznie Ogólnopolski Turniej Widzy o Bezpieczeństwie Ruchu Drogowego ( w tym roku już po raz jedenasty). Turniej ten jest wieloetapowy (etap szkolny, rejonowy, wojewódzki i centralny). Kwiecień - to tradycyjnie miesiąc eliminacji rejonowych. Przeprowadzone w Łobzie 28 kwietnia eliminacje rejonowe obejmowały gminy Łobez, Węgorzyno i Ińsko. Uczestniczyły w nich 4-osobowe drużyny z 8 szkół podstawowych, wyłonione w indywidualnych eliminacjach szkolnych. Każdy uczestnik turnieju odpowiadał na 25 pytań z zakresu:
- zasad bezpieczeństwa zachowania się w ruchu pieszych i rowerzystów,
- znaków drogowych,
- sytuacji w ruchu drogowym (w tym 5 krzyżówek),
- zasad udzielania pierwszej pomocy.
Każdy uczestnik turnieju musiał też pokonać sprawnościowy tor przeszkód. Najlepszym zespołem okazała się reprezentacja Szkoły Podstawowej nr 2 w Łobzie w składzie: Michał Atras, Mateusz Tymoszczuk, Paweł Winiarski i Bartosz Pałęga, uzyskując 324 punkty. Klasyfikacja zespołowa występujących w turnieju drużyn: 1 - SP nr 2 Łobez; 2 - SP Węgorzyno; 3 - SP Ińsko; na dalszych miejscach - SP Runowo Pomorskie; SP nr 3 Łobez; SP Bełczna; SP nr 1 Łobez; SP Mieszewo. Były dyplomy i puchary, a także ciekawe nagrody rzeczowe (aparat fotograficzny, śpiwór, torba podróżna, kalkulatory, książki, różne drobne upominki). Nagrody ufundowali: burmistrz Łobza, Towarzystwo Ubezpieczeń TUK, Liga Obrony Kraju, Central Soya z Łobza, Państwowy Zakład Ubezpieczeń, a piekarnia p. Zbigniewa Wójcika przygotowała dla wszystkich uczestników słodki poczęstunek. Zwycięska drużyna ze Szkoły Podstawowej nr 2 pojedzie na eliminacje wojewódzkie do Międzyzdrojów. Gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów.
Mirosława Turbak - przewodnicząca Rejonowego Komitetu Organizacyjnego

Wiadomości wędkarskie

Nadal zwyciężamy W dniu 3 maja w Kamieniu Pomorskim odbyły się XXIII drużynowe okręgowe zawody spławikowe o puchar OKS (dawniej znane jako zawody o puchar Stawarskiego). Łobeskie drużyny były reprezentowane w kategoriach juniorek, juniorów, kobiet i seniorów. Największy sukces odniosły w nich nasze koleżanki w kategorii juniorek i pań. Juniorki w składzie: Kalina Rainczuk i Ewa Rakocy zajęły I miejsce wyprzedzając renomowane zespoły ze Szczecina. Brawo dziewczyny! Wyrastają nam wspaniałe następczynie pań, które w kategorii kobiet zajęły II miejsce w składzie: Janina Łukasik, Krystyna Rakocy i Ewa Marszałek. Jeszcze raz brawo dla naszych pań! Juniorzy w składzie: Wojciech Buksa, Marcin Grzyśka i Sławomir Pietrzyk zajęli wysokie IV miejsce, startując w bardzo silnej obsadzie w tej kategorii. Nasi koledzy seniorzy zajęli dalsze miejsce, ale ducha nie stracili, przyrzekając zwycięstwo w przyszłym roku. Trzymamy za słowo. Uwaga dzieci! W dniu 7 czerwca br. Zarząd Koła "Karaś" organizuje dla was doroczne zawody wędkarskie z okazji Dnia Dziecka pod hasłem "Wszystkie dzieci są zwycięzcami". Zawody odbędą się na jeziorze Jurkowo o godzinie 10.oo. Kochani! Zabierzcie ze sobą wasze mamusie, kochanych tatusiów oraz babcie i dziadków. Zapraszamy! Ryszard Olchowik Honorowi Dawcy Krwi na rybach 17 maja br. na Jeziorze Głębokim odbyły się doroczne drużynowe okręgowe zawody wędkarskie zorganizowane przez łobeskie Koło Honorowych Dawców Krwi dla członków HDK z naszego województwa. Wzięło w nich udział 11 trzyosobowych drużyn HDK z Załomu, Goleniowa, Polic, Stargardu Szczecińskiego, Nowogardu, Pyrzyc, Gryfic i Łobza oraz ponad setka członków ich rodzin, kibiców i zaproszonych gości. Wspaniale dopisała pogoda. Drużynowo I miejsce zajął zespół Łobez III, drugi był Łobez I, a trzeci też Łobez II. Jak z tego widać, goście zajęli dalsze miejsca. Nie wyniknęło to z naszej niegościnności, bo zawody odbywały się w atmosferze fair play, ale z reguł obowiązujących na każdych takich zawodach - nieubłagana waga była dla wszystkich ta sama. Indywidualnie pierwszy był Zbigniew Pietrzyk, który złowił 4,100 kg ryb, drugi - Zbigniew Karluk (2,750 kg), a trzeci Albert Kołtuński (2,250 kg). Największą rybę ( 150 g) złowił Stanisław Wojdalski z Nowogardu. Najwięcej ryb (174 sztuki) złowił Zbigniew Pietrzyk z Łobza. Zwycięzcy dostali puchary, które wręczały zebranym przewodnicząca ZO PCK ze Szczecina dr Waluszkiewicz i p. wiceburmistrz E.Kobiałka, dla wszystkich były też dyplomy i okolicznościowe upominki. Z tego miejsca składam serdeczne podziękowania prezesowi Koła PZW "Karaś" Jerzemu Rakocemu i sędziom z tego koła. Dzieki ich radom i bezpośredniej technicznej pomocy nasze zawody udały się znakomicie. P.Eugeniuszowi Kwaśniakowi dziękuję za urządzenie dla wędkarzy bardzo taniego bufetu, zaś samym naszym członkom-krwiodawcom dziękuje za liczny udział i pomoc w organizacji imprezy. Roman Miksza - prezes Łobeskiego Koła HDK

Nowa, ważna instytucja rejonowa

Nowa, ważna instytucja rejonowa Warto wiedzieć, że na mocy "Ustawy z dnia 24.o4.1997 roku o zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o Państwowej Inspekcji Sanitarnej" powstał w naszym mieście z dniem 17 grudnia 1997 roku Rejonowy Inspektorat Weterynarii obejmujący swoim zasięgiem gminy Łobez, Węgorzyno, Resko i Radowo Małe, a jego kierownikiem czyli Rejonowym Lekarzem Weterynarii został p. Karol Marcinkowski. Utworzenie tej nowej placówki witamy w Łobzie jako wydarzenie ważne. Miasto zyskało dzięki temu kolejną instytucję o znaczeniu ponadgminnym, przede wszystkim jednak nowopowstały Rejonowy Inspektorat Weterynaryjny nie jest kolejnym produktem jakiejś pseudoreformy, ale bardzo potrzebną instytucją o zupełnie nowych zadaniach i uprawnieniach odpowiadających międzynarodowym normom. Do tej pory inspektorzy sanitarni działali z upoważnienia wojewody, teraz uzyskali prawo do podejmowania samodzielnych decyzji z urzędu, podobnie jak to jest przyjęte w Unii Europejskiej, stali się funkcjonariuszami państwowymi; to znaczy, że wykonują oni kontrole sanitarne (są czymś w rodzaju państwowej policji sanitarnej), którym podlegają obowiązkowo (muszą to zgłaszać) wszyscy ci, którzy produkują środki spożywcze pochodzenia zwierzęcego (np. producenci mleka, masarnie, mleczarnie, ubojnie), prowadzą obrót zwierzętami, wytwarzają pasze dla zwierząt, zajmują się ich eksportem lub importem. W Inspektoracie pracuje tylko trzech lekarzy wet., zakres ich prac jest bardzo duży, praktycznie poza wtorkiem zawsze są w terenie, dlatego część zadań Lekarz Rejonowy zleca prywatnym lekarzom weterynarii. Tu warto dodać, o czym nie wszyscy nasi mieszkańcy wiedzą, że od 1991 roku w weterynarii zaszły ogromne zmiany. Usługi weterynaryjne zostały w całości sprywatyzowane. Nie ma już czegoś takiego, jak państwowe lecznice dla zwierząt. W tych warunkach każdy właściciel pojedynczego zwierzęcia czy wielkiego ich stada musi na własną rękę troszczyć się o jego zdrowie i sam nawiązywać kontakty z prywatnymi lekarzami weterynarii, którzy prowadzą własne lecznice. Na przykład nie ma w tej chwili, poza wścieklizną czy niektórymi chorobami zwalczanymi z urzędu, żadnych obowiązkowych szczepień zwierząt, ryzyko ich niepodjęcia i związanych z tym skutków spada na właścicieli, którzy mają prawo wyboru odpowiadającego im lekarza. Przy okazji rozmowy na te tematy z szefem naszego Inspektoratu Weterynarii dr Marcinkowskim pytam go o to, o czym wie z racji funkcji wszystko, mianowicie o stan hodowli zwierzęcej w naszym rejonie. Jej upadek w ostatnich dziesięciu latach spowodował znane i powszechnie odczuwane tragiczne skutki w naszej gminie w postaci zubożenia wsi, bezrobocia, idących w ruinę zabudowań, ograniczenia przetwórstwa. Wiem - mówię - że np. w takim Worowie w tamtejszym gospodarstwie popegeerowskim zostało już tylko 7 sztuk bydła ze stada liczącego jeszcze niedawno kilkaset sztuk. Czy nie ma szans na poprawienie tego stanu i rozruszanie hodowli? Sprawa ma wymiar ogólniejszy - wyjaśnia mi dr Marcinkowski - i związana jest między innymi z jakością polskiego mleka. Nasze środki masowego przekazu nie powiedziały całej prawdy na ten temat, kiedy Unia Europejska wstrzymała w ubiegłym roku import naszych przetworów mlecznych. Zgłosiło akces do kontaktów z Unią 120 mleczarni, a tylko 4 spełniły postawione przez nią wymagania - taka była prawda. I nie można tu mówić o jakiejś dyskryminacji, bo łobeska, rejonowa prawda jest taka: mleko uzyskane przez miejscowych dzierżawców w 9,36% mieści się w klasie ekstra, w 42,74% w klasie I, w 38,48% w II i w 9,42% jest poza jakąkolwiek klasą. Mówiąc krótko, tylko połowa tego mleka ma handlową wartość. Z chłopskim mlekiem jest tragedia, jest jeszcze gorsze, a na dodatek jest go mało - w całym rejonie tylko 18 rolników ma stada liczące powyżej 10 sztuk bydła mlecznego. Nasi hodowcy, jeśli chcą sprostać rosnącej konkurencji, muszą zrobić bardzo duży wysiłek dla poprawienia jakości mleka bez liczenia na ulgi i litość. A że to może się opłacać mimo wszystko - świadczą fakty. Np. w Rekowie powstaje stado bydła mlecznego i mięsnego liczące 1000 sztuk, podobnie jest w Radowie Małym, gdzie odbudowano (ciągle się powiększające) stado liczące w tej chwili 150 sztuk, nowe stada powstają także w Borkowie i Rynowie. Coraz częściej hodowcy sięgają po bydło mięsnej rasy limousine, które nawet całą zimę może przebywać na pastwisku. Czy ta tendencja się utrzyma, czy uda się naszym hodowcom "wyjść na swoje" w dalszej perspektywie? Mięsa przybywa w naszym rejonie i byłoby to zjawisko pozytywne, gdyby jeszcze jego podaż potrafiło wykorzystać miejscowe przetwórstwo. Tymczasem przetwórnie w okolicach (Płoty, Świdwin, Gardno) stoją puste. Konkurencja jest w tej branży olbrzymia. Miejscowi masarze nie nadążają z nowymi asortymentami, zaś nasz handel sprowadza atrakcyjne wyroby z zewnątrz. Wykorzystują ten stan handlarze dosłownie z całej Polski i dyktują naszym hodowcom swoje ceny. Mimo wszystko, mimo pojawiania się nowych miejscowych inicjatyw - stwierdza dr Marcinkowski - bez odpowiedniej polityki rolnej państwa nie można u nas liczyć na szybki rozwój hodowli zwierzęcej. Gratulując p.Karolowi Marcinkowskiemu objęcia funkcji lekarza rejonowego mam równocześnie przyjemność powiadomić naszych czytelników, że został on ponownie, na drugą kadencję, wybrany przez Zachodniopomorską Izbę Lekarsko-Weterynaryjną z siedzibą w Szczecinie prezesem i rzecznikiem tej szacownej zawodowej organizacji zrzeszającej 435 lekarzy weterynarii z województw szczecińskiego i koszalińskiego.
Wojciech Bajerowicz

Dzień Ziemi w Szkole nr 3

22 kwietnia jest Dniem Ziemi, poprzedza go "Tydzień Czystości Wód" (z tej okazji gazetka ekologiczna), a cały kwiecień to "Dni Lasów i Zadrzewień". W związku z tymi dniami zorganizowano w naszej szkole:
- quiz eko-alarm, konkurs na eko-fraszkę, plakaty na Dzień Ziemi, ulotki z hasłami ekologicznymi, uczniowie przygotowali też mapy, plansze, informacje, albumy i referaty na wystawę ekologiczną, a uczniowie klas IV - VIII wykonali prace plastyczne z materiałów ekologicznych;
- wystawę ekologiczną z ekspozycją wymienionych powyżej materiałów, wystawką warzyw i owoców z informacją o ich zdrowotnych zaletach, wystawką roślin ozdobnych z informacją o ich trujących właściwościach, ekspozycją czasopism ekologicznych, ekspozycją literatury ekologicznej, szeroką informacją o Ińskim Parku Krajobrazowym, pracami na temat alternatywnych źródeł energii, wystawą albumów fotograficznych pt. " Hej! Łobeskie jakie cudne", "Hej! Łobeskie jakie brudne", pracą na temat ochrony środowiska w Łobzie, ekspozycją diagramów komputerowych na temat: "Ochrona środowiska w Polsce i na świecie",
- Zielony Marsz młodzieży w strojach ekologicznych ulicami miasta z wręczaniem ulotek mieszkańcom, odczytaniem odezwy-protestu przeciwko niszczeniu otaczającego nas środowiska, odczytaniem postulatów ekologicznych skierowanych do społeczności łobeskiej, do mieszkańców całego kraju, instytucji naukowych, mediów i wszystkich uczniów, z prezentacją wierszy o tematyce ekologicznej, spotkaniem delegacji uczniów z władzami miasta (wręczono gazetę "Źródełko" p. Burmistrzowi i ulotki p. Burmistrzyni), spotkaniem w Nadleśnictwie Łobez z p. Zawiałowem i przekazaniem mu deklaracji uczniów o niesieniu pomocy w ochronie lasów, informacją p. Zawiałowa o zagrożeniach o ochronie lasów w Nadleśnictwie, zwiedzeniem wystawy przyrodniczej przy Nadleśnictwie, odwiedzeniem miejscowych szkół i przedszkoli i wręczenie dzieciom ulotek związanych z Dniem Ziemi. Na zakończenie sadziliśmy drzewka iglaste wzdłuż boiska szkolnego.
Ekolodzy z "trójki"

Z żałobnej karty


1. Beata Mazurkiewicz 24.07.1969 - 13.03.1998
2. Jan Białas 19.10.1941 - 20.04 - " -
3. Emilia Kulik 07.01.1929 - 21.04 - " -
4. Janusz Łuczycki 30.09.1953 - 22.04 - " -
5. Jan Śliwka 21.09.1950 - 26.04 - " -
6. Stefania Nakonieczna 06.12.1909 - 28.04 - " -
7. Stanisława Gołąbek 08.11.1912 - 01.05 -" -
8. Stanisława Stachnicka 01.11.1919 - 01.05 - " -
9. Jan Kryżyn 01.11.1916 - 03.05 - " -
10. Jadwiga Romaniuk 28.07.1922 - 03.05 - " -
11. Marian Zdzisław Mazur 07.09.1944 - 04.05 - " -
12. Emilian Błażejowski 01.04.1935 - 05.05 - " -
(WB)