Styczeń' 2002 (numer 121)

Spis treści: 
Od redakcji
Z daleka od Łobza
Złodzieje
Nareszcie solidna strażnica
Tu 'Łobeziak' nr 3974296. Słucham ?
Żyją z dzieci
Co nowego w lasach
Kronika policyjna
Krótka historia Gminnej Spółdzielni
Czym jest matematyka ?
Dzieciństwo bez przemocy
Gwiazdkowa niespodzianka
Klubowy dom wielkiej siostry
Fraszki Elżbiety Konefał i Krzysztofa Andrusza
Nowy sklep 'Dom-Gryfu'
Ludzie Łobza
Ze starej książki wydarzeń
Łobez koło Jarocina
Ofiarni Radowianie
POTRZEBUJESZ POMOCY ?
Starość babci
Wigilia u emerytów
Wydatki gminy w 2002 roku
Wywiad z prezesem HDK
XXXIV sesja Rady Miejskiej
Z żałobnej karty


Od redakcji


Mamy zatem za sobą pierwszy rok dwudziestego pierwszego wieku. Wchodząc w rok 2002 wymieniliśmy, łamiąc się opłatkiem, z bliskimi, przyjaciółmi, znajomymi, a nawet z ludźmi, którzy nas z wzajemnością nie lubią - tyle uśmiechów, tyle dobrych życzeń, że gdyby wszystkie one się spełniły, to żylibyśmy prywatnie i zbiorowo w naprawdę przyjemnym świecie. Widocznie przynajmniej raz do roku potrzebna jest taka chwila powszechnego wybuchu nadziei, żeby można choć na moment oderwać się od rzeczywistości, która rzadko kiedy jest na miarę naszych oczekiwań. A nadzieja jest nam żywym dzisiaj bardziej potrzebna niż kiedykolwiek. Nie trzeba zaraz być prorokiem, żeby nie zauważyć, że choćbyśmy mieli najambitniejsze marzenia, to w nowym, czekającym nas roku będą się one musiały ograniczyć do życia w takiej codzienności, jaka będzie akurat możliwa. Oby tylko nie okazała się ona gorsza od ubiegłorocznej. To, co się w Polsce stało i co odczuwamy szczególnie dotkliwie my, zwykli ludzie także i przede wszystkim w niezamożnym Łobzie w postaci bezrobocia, malejących dochodów osobistych, biedy, rosnących opłat za świadczenia komunalne, ograniczenia świadczeń społecznych - czyli wszystkiego tego, co stanowi konsekwencję błędów popełnionych w latach poprzednich i braku odwagi wtedy w powiedzeniu społeczeństwu o tym, co się naprawdę dzieje z gospodarką, skumulowało się właśnie teraz, w roku 2002.

Zatem na razie, oprócz prób powstrzymania przez obecny rząd wiszącej nad nami katastrofy finansów państwa ze wszystkimi jej dramatycznymi konsekwencjami dla zwykłych obywateli, raczej gwałtownej poprawy, a tym bardziej cudu, nie możemy się spodziewać. Cuda się wprawdzie w ekonomice zdarzają, ale nie przy takim stanie gospodarki, w jakim się ona w Polsce znalazła. Tak na nasz gust jedną z największych tragedii, bo to jest na razie tragedia, jaką przeżywa nasze społeczeństwo, jest ta, że w tej chwili ci, co ją spowodowali, przyjęli zasadę działania "im gorzej, tym lepiej". Nie dość, że nie poczuwają się oni do odrobiny odpowiedzialności za to, co się stało z Polską w ubiegłych latach, to jeszcze zaczynają przekonywać umęczonych kłopotami ludzi, że nagle, w ciągu kilku miesięcy nowy rząd powinien się uporać z tym wszystkim, co mu łaskawie jak przysłowiowy garb włożono na plecy. Na naszych oczach czynione są obłudne próby nakłonienia opinii publicznej do bojkotowania tych wszystkich działań, które mogą powstrzymać ruinę państwa. Przecież opozycja wręcz sugeruje, że ludzie powinni wyjść na ulice, że nie powinni wytrzymać konieczności samo ograniczeń. To nie paranoja, to świadoma perfidna polityka zwalania na lewicę swojego niedołęstwa i wykorzystywania nienajlepszych nastrojów społecznych do torpedowania nawet najbardziej niezbędnych, prawda, że bolesnych, działań ratunkowych. Pamięć jest zawodna, dlatego przypomnijmy, jaką gratką dla opozycji była wielka powódź w 1997 roku. Wyszło wtedy na to, że ówczesny rząd, lewica, była winna temu, że ten kataklizm się zdarzył. Na dniach słyszymy, na razie jeszcze półgębkiem głoszone opinie, że za konsekwencje styczniowych śnieżyc powinna odpowiadać lewica! Tak to ludzką biedę i narodowe kłopoty wykorzystuje się do załatwienia własnych, partyjnych interesów.

Tymczasem w tej chwili pierwszą rzeczą, którą trzeba zrobić, to zatrzymanie gospodarki narodowej przed wpadnięciem w bagno, w katastrofę finansową, bankructwo, bo państwo kapitalistyczne, tym bardziej właśnie ono, może też zbankrutować. Polska nie jest jakąś idealną i na zawsze bezpieczną wyspą. Nie trzeba wcale być jakimś uczonym ekonomistą, żeby przewidzieć, czym to się kończy. Właśnie na naszych oczach rozgrywa się coś takiego w Argentynie, kraju o nawet większym niż Polska dochodzie narodowym na głowę. Ludzie z dnia na dzień tracą tam swoje pieniądze, a krach dotyka przede wszystkim drobnych przedsiębiorców, klasę średnią, inteligencję, budżetowców, bo tracą oni z dnia na dzień drobne oszczędności, miejsca pracy, perspektywy, muszą wszystko rozpoczynać od początku. Biedni tracą niewiele, bo już nic do stracenia nie mają, bogaci praktycznie nic, bo nieruchomości i wielkie latyfundia nie ulegają kryzysowi, bo dawno ulokowali oni swoje oszczędności w bezpiecznych zagranicznych bankach. Zatem oprócz tych zwyczajowych życzeń, jakie sobie wraz z opłatkiem i Nowym Rokiem składaliśmy, życzmy sobie przede wszystkim trochę cierpliwości, nadziei i tego, abyśmy do przygotowanego wcześniej, nie tyle dla państwa, bo ono nie przestanie istnieć, ale dla nas, bagna, nie wpadli.
Redakcja

Z daleka od Łobza


Stare i nowe

Rano w Wigilię wyjechałem do Ł. by ten magiczny wieczór spędzić z mamą i siostrą. Podróż przyniosła wspomnienia tych szczęśliwych, łobeskich, wigilijnych wieczerzy z rodzicami i siostrzyczką, z wizytą Świętego Mikołaja i gwiazdkowymi prezentami. Pomimo tego, że wspomnienia te sięgają przede wszystkim do lat 50, do czego dziś jakby wstyd się przyznawać, to bardzo dobrze pamiętam uroczysty nastrój tych wieczorów i prezenciki, które tyle radości przynosiły. Wspomnienia te powracały podczas podróży, gdy za oknami pociągu przesuwały się urokliwe obrazy zaśnieżonych pól i lasów, a im bliżej było Ł. tym jakby tych pięknych zimowych pejzaży przybywało.

Pierwszy rok nowego wieku (i milenium) minął "jak z bicza strzelił". Jaki był, każdy wie, choć dla każdego był inny. Szczęśliwe chwile są przeżywane przez wszystkich chyba podobnie, choć różne rzeczy i wydarzenia cieszą nas w różnym stopniu. Za to dramaty i nieszczęścia każdy odczuwa odmiennie. A tych w minionym roku los nikomu nie oszczędził. Jednakże każdy godnie przeżyty rok powinien cieszyć, chociaż minął bezpowrotnie, a czasu danego nam przez Los nieubłaganie ubywa.

Rok miniony upłynął przede wszystkim w złowrogim cieniu wydarzeń z 11 września i będącej ich konsekwencją wojny w Afganistanie. Powszechnie niemal podejmowanym tematem, oprócz zagrożenia terroryzmem, była globalizacja, wywołująca skrajne emocje, a także nasze wstąpienie do UE. W kraju - najpierw oczekiwane wybory, potem "krajobraz po bitwie" i zmiana rządu. "Wybrańcy narodu", rządzący krajem przez ostatnie 4 lata, powoli odchodzą w zapomnienie, lecz o wielu z nich, choćby się bardzo tego chciało, długo nie da się zapomnieć. Myślę o skutkach ich działalności, z których najbardziej dotkliwą jest fatalna "dziura finansowa", którą wszyscy odczuwać będziemy bardzo długo. Była ona skutkiem wielu po prostu złych decyzji i działań (przede wszystkim źle zaprojektowanych i źle realizowanych reform).Zdumienie musi budzić postawa przedstawicieli obecnej opozycji parlamentarnej, przy czym nie mam na myśli postaw raczej egzotycznych w cywilizowanym świecie, czy wręcz kabaretowych, lecz tych, którzy przez poprzednie 4 lata ochoczo popierali, a nawet firmowali decyzje " swojego " rządu.
Natomiast obecny rząd rozpoczął swą działalność, niestety, w nie najlepszym stylu. Są to być może skutki "zwycięskiej porażki", bo tak należy traktować nie uzyskanie większości parlamentarnej przez zwycięskie ugrupowanie. Nadal brak raportu o stanie państwa, czytelnego dla społeczeństwa. Nie ubyło niestety bufonów i arogantów, że o ewidentnych durniach i chamach nie wspomnę. Nowy sejm już w pierwszych miesiącach dostarczył sporo gorszących spektakli. Obawiam się, że jak tak dalej pójdzie, to dalsze losy nowego gabinetu mogą być poważnie zagrożone. No, ale to już jakieś czarnowidztwo, a może tylko brak nadmiaru optymizmu. Może więc lepiej poświęcać uwagę wydarzeniom kulturalnym. W minionym roku było kilka dobrych filmów (np. "Pianistka" lub "Amelia" , a na pewno nie "Quo Vadis"), kilka znaczących książek (znakomity "Ravelstein"S. Bellowa, nowa powieść U.Eco, czy nagrodzona powieść J. Pilcha), kilka dobrych płyt (świetny album L. Cohena, dobry M. Jaggera). Zapamiętam na pewno znakomity koncert H. Hancocka - od co najmniej 30 lat jednego z mych jazzowych ulubieńców. Melomani z wielkim smutkiem musieli przyjąć odejście: drugiego już ex - Beatlesa G. Harrisona ("Something"), słuchanego od ponad 40 lat G. Becand ("Natalie") i jednego z najoryginalniejszych przedstawicieli polskiego rocka G. Ciechowskiego ("Republika").

Ale tych ostatecznych odejść było w minionym roku więcej: E. Gierek i A. Urbańczyk, A. Bocheński ("Dzieje głupoty w Polsce") i K. Kesey ("Lot nad kukułczym gniazdem"), J. Lenica (jeden z twórców polskiej szkoły plakatu), J. L. Hooker (leg enda blusa) i I. Stern (wielki skrzypek), H. Czerny - Stefańska i S. Rachoń, wybitni i popularni aktorzy - J. Lemmon, A. Quinn. A kto wielki przyszedł na ten najwspanialszy ze światów ? To się okaże za jakiś czas. Tymczasem pewna zmiana, z pewnego radia posłanka (LPR oczywiście) ogłosiła: "Dzieci są kołem zamachowym rozwoju naszej ojczyzny". Nic dodać, nic ująć, tylko to "koło zamachowe" (a może to taka poetyka ...).

Nowy Rok będę prawdopodobnie, po raz pierwszy, witał w Zakopanem. Dawno temu, chyba na początku lat 60, po obejrzeniu filmiku "Jazz Kalatówki", postanowiłem spędzić kiedyś Sylwestra pod Giewontem. Długo na to czekałem, a czy było warto, to za kilka dni się okaże. Być może dzięki temu uda mi się powiększyć swój "zapas optymizmu", na początek. A potem zobaczymy.
Dosiego Roku !

Piotr Sienkiewicz

Złodzieje


Stał sobie Dziadek grzecznie w bankowej kolejce, żeby zapłacić za telefon w dniach grudniowej paniki związanej z wiadomością o opodatkowaniu zysków od lokat bankowych, aż tu nagle pani jedna bliżej okienka czymś zdenerwowana głos podniosła, a potem zwróciła się do ogonka, szukając w nim widowni i zakrzyczała, że złodzieje ją okradają. Ludzie się poderwali. Niby jacy złodzieje, kiedy w kolejce właściwie sami swoi, łobescy, znajomi, pani zresztą też? A ci państwowi złodzieje ją okradli - wołała rozgniewana obywatelka - co to ledwo rządzić zaczęli, a już kombinują, żeby biednych ludzi wykiwać. Ale niedoczekanie! Tacy długo nie porządzą, roku nie posiedzą na swoich stołkach. Naród ich zmiecie, bo ona, pani, więcej na nich nie zagłosuje. I zażądała ta pani, żeby jej dać za dwadzieścia tysięcy obligacji, tych trzyletnich. Nie dam im zarobić, całe szczęście, że można z groszami uciec, że się tak sfrajerowali - powiedziała pani do kolejki - już spokojniejsza, podbudowana swoim sprytem. O, święta naiwności, chciałoby się zawołać, o biedna ludzka nadziejo na to, że ktoś tu na tym bankowym wybiegu, jakiś mały ciułacz posiadający nawet tych dwadzieścia tysięcy, zarobi! To prawda, że za te trzy lata parę groszy więcej przybędzie mu na koncie, ale gdy przydusi go potrzeba i będzie chciał te grosze wcześniej ruszyć - straci więcej niż ci, co, dziej się wola Boska, pokornie zostawili swoje mizerne grosiki na bankowych książeczkach, godząc się na owych bolesnych dwadzieścia procent.

Przecież już przed kilku tysiącami lat, w momencie wynalezienia pieniędzy i gospodarki opartej na pieniądzu, pojawili się natychmiast spryciule, którzy spostrzegli, że pieniądz jest towarem, na którym można świetnie, bodaj najlepiej zarobić. Pożyczanie pieniędzy na procent stało się tak powszechne i usankcjonowane przez prawo, że dzisiaj nawet nie zauważamy, że to dzięki naszym grosikom powstał wielki system bankowy, samonapędzająca się machina. Dziadek na przykład dawno przestał się łudzić, że bank jest instytucją dobroczynną, mimo tego, że ludzie chodzą do banku dobrowolnie, powierzając mu swoje pieniądze lub biorąc je z niego na kredyt. Z bankowej "produkcji" korzysta państwo w dobrym, a czasem w złym interesie społecznym, a także inni właściciele tego wielkiego i lukratywnego biznesu. I dzisiaj już nie można się z tych zależności wyzwolić. Jedni, wieczni marzyciele, wierzą, że to się może udać i nazywają cały ten system ośmiornicą oplatającą i ciągle dławiącą ludzkość, drudzy twierdzą, że jest to życiodajny krwioobieg pozwalający prawidłowo funkcjonować społeczeństwu. Ci, co próbowali siłą to zmienić i wrócić do pseudo socjalistycznej gospodarki naturalnej, ponosili w ostateczności i na szczęście klęski przedtem poświęcając życie milionów ludzi, jak to miało miejsce w byłym ZSRR, Chinach, Kambodży czy, jak to jeszcze ciągle trwa, w Korei Północnej.

Po co w ogóle wdaje się Dziadek w takie naiwne, dziecinne przypominanie prawd, które są dzisiaj oczywiste dla każdego obywatela, który niekoniecznie musiał liznąć chociaż trochę naukowej ekonomii, natomiast który w portmonetce, szufladzie czy pończosze, a może i w banku ma parę groszy i wierzy, jak ta pani w bankowej kolejce, że nareszcie jest właścicielką swoich pieniędzy i wara komu do tego, żeby jej je zabierać, obywatela, który bardzo szybko uwierzył, po pięćdziesięcioleciu PRL-u, że jest już uczestnikiem globalnego sprawiedliwego ustroju? A po to, że słuchając tej pani w banku, pomyślał Dziadek o tym, że niekiedy w tym skądinąd tak mimo wszystko nieludzkim ustroju z góry i programowo nastawionym na wyzysk i konkurencję, ale poza którym - jak się potocznie mówi - ludzkość nie wynalazła dotąd niczego lepszego - trafiają się jednak zapowiedzi finansowych i gospodarczych katastrof, jak ta, która może się zdarzyć w Polsce znajdującej się (a raczej zapędzonej) dzisiaj na krawędzi owej "czarnej dziury". Nie niszczą takie katastrofy całego systemu, mają lokalny charakter, jak ta, która się akurat zdarzyła na naszych oczach w Argentynie. Jeśli się zdarzą, to niestety naprzód wpadają w nią tacy poczciwi i łatwowierni ciułacze jak znajoma pani. Po prostu od ręki tracą swoje oszczędności i toną w potopie inflacyjnym. A banki jak były, tak będą i ani grosza nie wypłacą tej pani, choćby swoje złotówki zgromadziła w najbezpieczniejszych obligacjach. Dlatego, myśli sobie Dziadek, że zanim ludzi, którzy próbują powstrzymać nas przed taką ewentualnością, nazwie się złodziejami, warto spojrzeć w głąb owej "czarnej dziury" i pomyśleć, że może nie mają oni aż tak złych zamiarów, dzięki czemu w tę dziurę może nie wpadniemy.
Dziadek

Nareszcie solidna strażnica


Strażacy łobescy dorobili się nareszcie strażnicy z prawdziwego zdarzenia. Czas największy, bo ich stara siedziba przy ul. Szkolnej zbudowana bodaj pod koniec dziewiętnastego wieku, kiedy to jeszcze straż wyruszała do pożarów konnymi zaprzęgami z ręcznymi pompami, urągała nie tyle powadze strażaków, co bezpieczeństwu i skuteczności ich pracy. Warunki, w jakich strażacy od ponad pięćdziesięciu lat pełnili swoją odpowiedzialną służbę na Szkolnej - nie do wyremontowania i zmodernizowania walące się budynki i zaplecze, w którym zgromadzony był sprzęt, ciasnota na podwórku wtłoczonym między inne budynki, trudności z manewrowaniem pojazdami i w ogóle z wyjazdem do akcji, urządzenia socjalne budzące, delikatnie mówiąc, sprzeciw w XXI wieku, kotłownia na taczkę z koksem i szuflę - wszystko to wymagało ucieczki z tego miejsca.

Nareszcie jednak udało się to i 7 grudnia 2001 roku doszło do przeprowadzki naszej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej do właściwie nowej strażnicy mieszczącej się na ulicy Przemysłowej w budynkach po byłym PBR-olu wyremontowanych i przystosowanych dla potrzeb straży. Starania o pieniądze na ten cel trwały kilka lat. Wiele prac porządkowych i remontowych wykonali sami łobescy strażacy. Można bez przesady powiedzieć, że pozyskanie przez łobeskich strażaków nowej siedziby jest wydarzeniem na miarę wspomnianego pięćdziesięciolecia. Na razie zasiedlony został parter biurowca peberolowskiego. Jest tam właściwie wszystko na duży połysk, co potrzebne jest do pełnienia całodobowej służby w przyzwoitych warunkach: jest obszerny pokój operacyjny, pomieszczenia biurowe i socjalne, pokoje dla dyżurujących strażaków, jadalnia, umywalnie, prysznice, łazienka, szatnie, wc, sala wypoczynkowa z telewizorem, bilardem i stołem pingpongowym. W ogóle jest się gdzie obrócić. Jest też nowoczesna kotłownia gazowa. Niestety pieniędzy nie starczyło na nowe umeblowanie. Stąd rażą w czystych, estetycznych wnętrzach stare, wielokrotnie własnym pomysłem naprawiane, wysłużone, wytarte sprzęty, meble biurowe, chwiejące się krzesła, szafki, stoliki, łóżka, kupowane zresztą kiedyś też "na ciuchach" czy darowywanie jednostce. Ale nie to jest w tej chwili najważniejsze, bo w końcu od stanu krzeseł nie zależy skuteczność działania strażaków, zaś pieniędzy dzisiaj brakuje na wszystko. Najważniejsze jest jednak to, że oprócz budynku biurowego, a może przede wszystkim - strażnica ma ogrzewaną dużą halę, w której mieszczą się łatwo wszystkie samochody Jednostki i sprzęt gaśniczy zawsze gotowy do akcji. Drzwi do hali otwiera się automatycznie za pomocą pilota. Przed halą jest duży plac manewrowy pozwalający na względnie szybki wyjazd samochodami do akcji. Właściwie można by powiedzieć, że łobeska Jednostka jest już w XIX wieku. Niestety jest w niej jeszcze wiele do zrobienia. Zabrakło na przykład pieniędzy na wykonanie wyjazdów bezpośrednio na ulicę Przemysłową, wyłożony trylinką plac manewrowy jest bardzo wyboisty, biurowiec potrzebuje ocieplenia, a całemu obiektowi przydałaby się nowa elewacja. Podobno w budżecie centralnym są pieniądze na wykonanie tych robót, które zresztą trwają ciągle, bo piętro biurowca jest przygotowywane do pomieszczenia komendy powiatowej.

W Jednostce dyżuruje na trzy zmiany po dziesięciu strażaków i są dwie osoby kierownictwa. Przy okazji warto wspomnieć, że łobeska Jednostka ma sporo samochodów: 3 wozy gaśnicze, 1 ratownictwa technicznego, 1 ratownictwa wodnego, 2 operacyjne (polonez i tarpan) oraz 1 gospodarczy (star). Nie jest to sprzęt najnowszy i wymaga częstych remontów, np. dwa wozy bojowe mają po 18 i 14 lat, trzeci na szczęście tylko 3 lata.

Otwarcie nowej strażnicy miało (i słusznie) bardzo uroczysty charakter. Zjawili się w Łobzie: zastępca komendanta głównego Straży Pożarnych Zygmunt Politowski, poseł Stanisław Kopeć (członek sejmowego Zespołu Strażaków, działacz Ochotniczych Straży Pożarnych), wicewojewoda, starosta stargardzki, przedstawiciele władz łobeskich (burmistrz łobeska i komendant policji), liczne delegacje ościennych komend straży oraz druhowie z okolicznych OSP ze swoim prezesem W. Rymszewiczem. Łobescy strażacy wystąpili w umundurowaniu bojowym. Wstęgę przecięto wielkimi nożycami spalinowymi. Były okolicznościowe krótkie przemówienia i gratulacje. Wciągnięto na maszt flagę. Świetnie grała młodzieżowa orkiestra ŁDK. Ze swej strony również gratulujemy strażakom nowego obiektu tak bardzo potrzebnego dla całego powiatu. Uroczystość filmowano. Zdjęcia do "Łobeziaka" wykonał Jarosław (Jarek) Tokarski. Mamy na nich przecinanie wstęgi, strażaków na zbiórce, strażaków z flagą i składanie raportu.
W. Bajerowicz

Tu 'Łobeziak' nr 3974296. Słucham ?


Tu Łobeziak nr 39 742 96
1. "Przeczytałem w poprzednim numerze "Łobeziaka" informację o podatkach miejscowych, jakie będziemy płacić w tym roku. Nie była to lektura wesoła. Podwyżki opłat zaserwowane nam przez Zarząd Miasta za wodę i ścieki w granicach 15 - 17% są bardzo znaczne, wykraczają przecież znacznie ponad inflację, bo o ponad 10%. Dowiadujemy się też z prasy, że mają ulec znacznej podwyżce opłaty za ciepło i gaz. To znaczy, że w roku bieżącym będzie nam się żyło drożej, co u nas, w Łobzie będzie szczególnie dotkliwe dla biednych ludzi. Przy okazji zdziwiły mnie opłaty, które mają płacić drobni przekupnie za tzw. sprzedaż z ręki i koszyka, które wyniosą 3,50 zł. Suma niby drobna, jednak jeśli przyjdzie ją zapłacić kobiecinie próbującej sprzedać na ulicy kilka jajek, kobiałkę truskawek czy słoik miodu to jest to dużo, bo jej utarg wyniesie pewnie niewiele więcej. Pytałem swego czasu wystraszonego chłopca, jak się okazało, z byłego pegeeru w Grabowie, który na placu 3 Marca próbował przez kilka godzin sprzedać cztery słoiki jagód - co zrobi z groszami, jeśli mu się uda "towar" sprzedać. Kupi chleba dla rodziców i młodszego rodzeństwa - powiedział. Zbierał te jagody poprzedniego dnia, następnego pedałował na rowerze do Łobza, wrócił do domu na wieczór z dwoma bochenkami chleba i kilogramem kaszanki (zapłacił za to wszystko 10 zł). Można powiedzieć - ten przynajmniej wziął sprawę "w swoje ręce". Wcisnąć by w gardło tę złotą myśl temu, kto ją beztrosko wypowiedział i postawić na miejscu tego chłopca". Przechodzień

2. "My to mamy dobrze. Z radia i z telewizji dowiadujemy się, jakie to straszne mrozy panują we wschodniej Polsce. Bywają dni, że sięgają tam one do 20 - 24 stopni C. A u nas jest najczęściej w dzień powyżej 0. Czyli jest tak, jak powinno być o tej porze roku czyli na mój gust dobrze. Meteorolodzy mówią, że ostatni raz podobnie niskie temperatury były w naszym kraju czterdzieści lat temu. O ile pamiętam, także na naszym terenie tak było w roku 1962. Mało kto o tym pamięta, bo ostatnie lata przyzwyczaiły nas do łagodnych zim. Zamarzała wtedy powszechnie kanalizacja, o wodociągach nie mówiąc. Nie było to przyjemne. Przecież zamarzł wtedy Bałtyk, a statki poruszały się po nim w kolumnach za lodołamaczami. Wymarzło wtedy wiele sadów. Dlatego, myślę, że wbrew tym wszystkim, którzy u nas tak bardzo tęsknią za zimą i śniegiem, jest lepiej, kiedy tej tak zwanej prawdziwej zimy nie ma. I dla biednych ludzi, których nie stać na węgiel, jest lepiej. Łatwo filozofować na temat przyjemności zimowych, gdy się siedzi w ciepłym mieszkaniu i ma się pieniądze na ekskluzywny wyjazd na narty niż poniewierać się po lesie i zbierać zgrabiałymi rękoma gałęzie na opał. A tak naprawdę to właściwa zima przed nami. Rekord Polski w zamarzniętych ludziach pobity został w roku 1999, kiedy to życie straciło 225 osób. W tym roku jak nic zostanie on pobity, jeśli zima będzie taka, jaka była tej jesieni, bo do 15 grudnia 2001r. zamarzło już 114 ludzi". J.K. Odebraliśmy ten telefon 15 grudnia i proszę, co się od tej pory porobiło. Mamy zimę stulecia. W strasznym stanie są zasypane drogi, śnieg jest po pas i jeszcze wyżej. A przecież właściwą zimę mamy dopiero przed sobą. RED.

3. "Byłem swego czasu kilkakrotnie mimowolnym świadkiem tego, jak przejezdni kierowcy bardzo ordynarnie przeklinali stan przejazdu kolejowego w kierunku Zajezierza - Drawska. Sam też kląłem, przejeżdżając tamtędy. Muszę jednak lojalnie zauważyć, że mimo powszechnych narzekań na kolej, przejazd ten na jesieni poprawiono na tyle, że można go teraz pokonać na dwójce. Dobre i to." Marian Zd.

4. "Zaledwie rok wytrzymała wyrównana i utwardzona żwirowa leśna droga do Jeziora Głębokiego. W tej chwili jej stan jest znowu fatalny. Ciężkie ciągniki wywożące drewno z tamtej okolicy znowu ją dokumentnie rozjeździły. Trudno się temu dziwić i mieć to za złe leśnikom, bo jest to ich droga gospodarcza i im przede wszystkim służy do transportu drewna. A jednak szkoda, bo już tak dobrze się dojeżdżało w lecie nad to jedno z niewielu atrakcyjnych miejsc wypoczynkowych w naszej okolicy warte pokazania także ludziom z zewnątrz. Wiem, że Lasy Państwowe też mają kłopoty finansowe, może jednak parę groszy...?" Andrzej W.

5. "Z przyjemnością zauważyłam, że w kilku miejscach na drzewach w naszym mieście pozawieszano klatki lęgowe dla ptaków śpiewających z otworami, do których nie wcisną się ani kawki, ani gawrony. Wprawdzie można zawsze powiedzieć, że są ważniejsze sprawy w Łobzie do załatwienia niż te budki dla ptaków, niemniej jest to też jakiś objaw tego, że świadomość ekologiczna zaczyna świtać w naszym mieście i że młodzi ludzie nie będą musieli po encyklopediach szukać, co znaczą na przykład słowa; szpak, kos czy drozd, a właściwie do tego już doszło, że ptaków tych właściwie już u nas nie widać". Przechodzień

Żyją z dzieci


Jednym z dramatycznych zjawisk towarzyszących naszym czasom jest bezrobocie. Jest ono największym nieszczęściem szczególnie dla rodzin, w których rodzice są bezrobotni. To wszystko znamy z naszego gminnego podwórka, bo takich przypadków mamy w naszej gminie setki. I tak, jak wynika z danych Ośrodka Pomocy Społecznej, takie okresowe zasiłki (bo nie są one stałe) dostało u nas w IV kwartale 300 bezrobotnych i ich rodziny, bo na więcej nie starcza pieniędzy, a powinno je dostać około 600 rodzin. Wynoszą one od 18 do 700 zł i są obwarowane różnymi kryteriami. Coraz trudniej wyobrazić sobie, jak ludzie potrafią wyżyć, kiedy muszą żyć z takich okresowych zasiłków dla bezrobotnych, nie mówiąc przypadkach, kiedy nie mają do nich prawa. Ale żyją! Bezrobotni rodzice żyją "z dzieci", które dostają dodatek rodzinny w wysokości 40 - 60 zł. Znam wielodzietne rodziny, np. mające po dziewięć dzieci, które utrzymują się praktycznie z tego dodatku. I to jest już makabryczne. I jak to jest w ogóle możliwe.
W.B.

Co nowego w lasach


O tym, jak ważną rolę gospodarczą, społeczną i ekologiczną odgrywają lasy w naszej gminie i gminach ościennych, teraz już w powiecie, pisaliśmy już kilkakrotnie. Jest to wielkie gospodarstwo, a administrujące nim Nadleśnictwo Łobez ma lasy na terenie sześciu sąsiednich gmin. Przypomnijmy krótko: obszar Nadleśnictwa wynosi 23 tysiące ha i jest większy od gminy łobeskiej (20 tys. ha), zaś jego roczny budżet to 12 milionów złotych czyli prawie tyle, co budżet całej naszej gminy z Łobzem włącznie. To, co się dzieje w takim przedsiębiorstwie i co się będzie w nim dziać w przyszłości, jest bardzo ważne dla istnienia gminy i powiatu, bo wprawdzie bezpośrednio, poza regularnie i solidnie płaconym podatkiem leśnym, gmina nie ma wpływu na gospodarkę leśną i jej finanse, to jednak Nadleśnictwo, dając zatrudnienie kilkuset mieszkańcom wsi popegeerowskich, łagodzi znacznie miejscowe bezrobocie.

Właśnie - a co się dzieje w Nadleśnictwie Łobez w czasie, kiedy cała polska gospodarka zwolniła tempo rozwoju i powszechne są narzekania i obawy, co do tego, co przyniesie przyszłość. Czy lasy także dotknął kryzys i jak on się przejawia? Z tymi pytaniami zwracam się do nadleśniczego mgr inż. Wiesława Rymszewicza, który zawsze znajdował dla "Łobeziaka" czas, by przybliżyć jego Czytelnikom współczesne złożone problemy, z jakimi muszą się mierzyć także łobescy leśnicy.

· Lasy są instytucją i przedsiębiorstwem działającym w powiązaniu z całą gospodarką narodową - mówi nadleśniczy - dlatego też to, co się w niej dzieje, odbija się na ich kondycji, na ich perspektywach. Niemniej mimo oczywistych ograniczeń i oszczędności swoje plany wykonujemy i rozwijamy się. Przecież w roku ubiegłym,2001, udało nam się zalesić prawie 500 ha gruntów porolnych, mimo że nie dostaliśmy obiecanych z Ministerstwa Rolnictwa 300 tys. zł na ten cel. Mimo to nie musieliśmy się zadłużać i pokryliśmy wydatki z własnych środków obrotowych. W roku bieżącym zaplanowaliśmy zalesienie dalszych 400 ha gruntów porolnych. Przygotowaliśmy już glebę, mamy sadzonki, na których przygotowanie wydaliśmy a konto 500 tys. zł, ale potwierdzenia, że dostaniemy pomoc z Ministerstwa, jeszcze nie mamy. Nasz największy dylemat w tej chwili to - zalesiać czy nie zalesiać przy braku pieniędzy? A sprawa dotyczy, bagatela, 1500 ha ziemi, którą nam już przekazała Agencja Własności Rolnej. W roku bieżącym mamy przejąć w gminie Węgorzyno dalszych 2400 ha ziemi. Zostawić to wszystko w ugorze? Podjęliśmy zatem wyjątkowo trudną decyzję, że zalesienia będą trwały, mimo że nadal będziemy na to musieli przeznaczać przede wszystkim własne środki obrotowe. Sami będziemy musieli na to wszystko zarobić. Zdajemy sobie też sprawę z tego, że inwestujemy także dla miejscowych bezrobotnych, chcemy ludziom pomagać, bo zalesienia to dopiero początek życia lasu i około sto lat prac związanych z jego pielęgnacją. Powtórzę tu często jeszcze nie do wszystkich docierającą prawdę, że las sam nie rośnie. Warto tu dodać, że jesteśmy przedsiębiorstwem samofinansujący się i decyzje podejmujemy samodzielnie, na własne ryzyko, a ponosi za nie imienną odpowiedzialność nadleśniczy. Planujemy zatem, że w nadchodzącym dziesięcioleciu obszar nadleśnictwa powiększy się do 27 tys. ha i będzie ono jednym z największych w kraju. Czy jest to możliwe? Tak, od roku 1988, kiedy zacząłem prace w Łobzie, jego lasy miały powierzchnię 20 tys. ha, obecnie 23 tys. ha. Zaplanowaliśmy na ten cel w budżecie tegorocznym 1 milion zł. Nie chwaląc się, dodam, że nie ma w naszej Zachodniopomorskiej Dyrekcji Rejonowej LP nadleśnictwa, które by miało takie zadania jak my, na przykład średnio zalesia się w nich 120 - 150 ha rocznie, tymczasem u nas 400 ha. Oczywiście wszystko to nie byłoby możliwe bez sprawnej i ofiarnej pracy całej naszej służby leśnej w Łobzie przede wszystkim.

W. B.Jednak, kiedy się czyta prasę, niekoniecznie fachową, słychać w niej sygnały na temat tego, że gospodarcza kondycja Lasów Państwowych nie jest najlepsza, że w roku 2001 przyniosły straty.
· Tak, to prawda, ale nie dotyczy to nas. Poza tym nie dotyczy to zalesień, bo mamy ustawę o zalesieniach, która zobowiązuje budżet państwa do dofinansowywania tej działki gospodarki. I trzeba mieć nadzieję, że tempo zalesiania Polski nie osłabnie. A to, że Lasy mają kłopoty, nie takie znowu wielkie i możliwe do usunięcia przy zastosowaniu oszczędności, wynika z ogólnego stanu gospodarki państwa, a także z sytuacji na rynku drzewnym w Europie. Osłabł obecnie znacznie popyt na drewno, lasy zarabiają mniej. Wbrew potocznej opinii, że lasom polskim zagraża wycięcie, cięło się ich po wojnie, a dzisiaj tnie się znacznie mniej niż przyrasta w nich masy drewna. Na przykład w tej chwili jest to 60% czyli reszta pozostaje dla przyszłych pokoleń. Polskie lasy grubieją i starzeją się i ciągle się zwiększa się ich powierzchnia, do czego i my się przyczyniamy. Poza tym Europa jest jedynym kontynentem na świecie, na którym obszar lasów systematycznie rośnie. Na Zachodzie tnie obecnie 100 - 105% i nie zagraża to drzewostanom. Drewna jest za dużo, drewno tanieje. Jego ceny są obecnie niższe niż w latach ubiegłych. Na dodatek kataklizmy pogodowe spowodowały, że pojawiło się wiele taniego drewna z cięć sanitarnych z Francji i Niemiec. Weszły też na rynek drzewny takie tanie kraje jak: Litwa, Łotwa, Ukraina, Białoruś, Rosja. Nawet Szwecja chciałaby eksportować do Polski deski! Rynek polski zgłasza w tej chwili zapotrzebowanie na 20 milionów m/3 drewna, a można by go było ciąć bez szkody dla lasów 40 milionów m/3. Można sobie wyobrazić, jak to wpływa na wyniki finansowe osiągane przez Lasy Państwowe. Na dodatek z braku odpowiednich przepisów przyjechały do Polski w 2001 roku 3 miliony m/3 taniego drewna. Lasy są od zawsze związane trwałym małżeństwem z przemysłem drzewnym, z budownictwem, tymczasem dziedziny te przeżywają dużą stagnację.

W. B. Czy Nadleśnictwo w Łobzie bezpośrednio odczuwa skutki tych negatywnych zjawisk?
· Oczywiście. Przecież jesteśmy nie tylko hodowcami lasu i jego strażnikami, ale także samodzielnym i samo finansującym się przedsiębiorstwem na swoim terenie i sami musimy swoje drewno sprzedawać i starać się o klientów. Od tego, jak to zrobimy, zależy całe nasze życie zawodowe i zarobki. Nie muszę tłumaczyć, że trzeba się przy tym natrudzić. Naszych klientów szanujemy i staramy się uwzględniać ich możliwości. Wiemy, że też mają kłopoty, że braknie im pieniędzy. Dlatego, chociaż jest to dla nas nie zawsze korzystne, wydłużamy im terminy płatności, nie naliczamy odsetek na określony czas.

W.B. Jaki zatem będzie w łobeskich lasach rok 2002?
· Mimo powszechnych odczuć, że ogólnie z gospodarką nie jest najlepiej, to biorąc pod uwagę to, że rok ubiegły zakończyliśmy pozytywnym wynikiem - mamy prawo spodziewać się tego samego w roku bieżącym. Rozmawiał: Wojciech Bajerowicz

Kronika policyjna


Kronika policyjna
· 02/03.11. Do altanek ogrodowych Zbigniewa S., Jana D., Romana G. i Ryszarda O. włamali się złodzieje Mirosław K. i Wiesław G. i ukradli z nich butlę gazową, czajnik i inne sprzęty. Znaczna część ukradzionego mienia została odzyskana podczas przeszukania mieszkań sprawców.
· 04.11. Policjanci zatrzymali nietrzeźwego rowerzystę Romana G. (2,32 promila alkoholu).
· 06.11. Sąd Rejonowy w Łobzie zastosował areszt tymczasowy na 3 miesiące wobec Pawła Cz. i Krzysztofa O. z Lesięcina, którzy dokonali kilkunastu włamań do obiektów handlowych i mieszkań w Węgorzynie i Łobzie, między innymi do kontenerów na rynku.
· 04-07.11. Nieznany sprawca w ogrodzie Dalno II włamał się do altanki Wiesława M. i ukradł z niej butlę gazową z reduktorem wart. 150 zł, a następnie wybijając szyby w oknach altanki własn. Stanisława zabrał z niej 10 szklanek wart. 50 zł.
· 08.11. O godz. 1810 policjanci zatrzymali na ul. Budowlanej będącego pod wpływem alkoholu (2,41 promila) rowerzystę Bogdana G.
· 04-09.11. W Klępnicy nieznany sprawca wybił szybę w oknie barakowozu własn. Henryka S. ze Szczecina i ukradł z niego radiomagnetofon marki Kasprzak.
· 10.11. O godz. 230 w nocy na u, Waryńskiego kierujący fiatem 126p Marcin K. z Węgrzyna na łuku jezdni na śliskiej nawierzchni nie zachował bezpiecznej szybkości i uderzył w drzewo. W wyniku wypadku kierujący pojazdem, a także jego pasażerowie Piotr P. i Mariusz K. odnieśli obrażenia i zostali przewiezieni do szpitala w Drawsku.
· 10.11. O godz. 1930 nieznany złodziej wybił szybę w sklepie "Piątka" na ul. Bema, wszedł do środka i ukradł 20 paczek papierosów wart 90 zł na szkodę Aleksandra.
· 10.11. O godz. 2130 Damian S. z Mołdawina zostawił przez nieuwagę portfel z dokumentami i 50 złotymi na aparacie telefonicznym na łobeskiej stacji kolejowej i nieznany złodziej ukradł mu go.
· 12.11. Policjanci zatrzymali w Łobzie poszukiwanych listem gończym przez Prokuraturę Rejonową w Augustowie oszustów Jolantę B. (bez stałego miejsca zamieszkania) i Adama P. z Kłodzka. Oboje zostali zatrzymani w czasie, kiedy kwestowali przed kościołem, zbierając pieniądze na operację dziecka. Okazało się, że dokumenty, upoważniające ich do prowadzenia zbiórki były sfałszowane.
· 14.11. Na szosie w Świętoborcu policjanci zatrzymali Jerzego K. z Kołobrzegu kierującego żukiem w stanie nietrzeźwości.
· 14.11. O godz. 2020 nietrzeźwy Adam M. z Łobza umyślnie wybił szybę w sklepie Dariusza B. Strata wyniosła 300 zł. Sprawcę zatrzymano w pościgu do wyjaśnienia. Straty pokrył.
· Między 09 -18.11 nieznany sprawca ukradł na stacji PKP w Łobzie metalowe ciężarki naprężające ze słupa sieci trakcyjnej o wart. 809 zł.
· 17/18.11. Ustaleni sprawcy zniszczyli wóz-kwietnik stojący na trawniku przed restauracją Kosmos wart. 500 zł. własn. Grażyny Sz. Szkoda została wyrównana.
· 20.11. Nieznany złodziej wybił około godz. 22`00 szybę w samochodzie vw Transporter stojącym na terenie starej strażnicy strażackiej przy ul. Szkolnej i ukradł radioodtwarzacz Philips wart. 1000 zł na szkodę Leszka R. z Łobza.
· Między 11 - 20.11 nieznani złodzieje ukradli w Suliszewicach blachę aluminiową z dachu magazynu w byłej fermie krów własn. PUK-u Łobza. Straty - 500 zł.
· 21.11. Ustalony złodziej ukradł około godz. 1400 z zaparkowanego przy ul. Obrońców Stalingradu samochodu LDV Conwoy komputer SET 120 wart. 2000 zł własn. Hurtowni "Źródło" z Sulechowa. Komputer odzyskano.
· 22.11. Na ul. Browarnej pod restauracją Kosmos został pobity przez czterech mężczyzn Mirosław A. Sprawcy: Tomasz K., Marcin S., Sebastian M. i Krzysztof K. posługiwali się młotkiem i nożem. Ofiara napadu została na zszycie ran przewieziona do szpitala w Drawsku. Napastników postanowieniem Sądu Rejonowego tymczasowo aresztowano na okres 3 miesięcy.
· 28.11. Około godz. 300 w nocy nieznani sprawcy włamali się, przecinając kraty w oknie, do nowo otwartego sklepu Józefa T. w Prusinowie, kradnąc różnego rodzaju towary. Prawdopodobnie dla zatarcia śladów podpalili poddasze nad sklepem, a także budynek gospodarczy na zapleczu.
· 02.12. W Łobzie na u. Armii Krajowej o godz. 2240 policjanci ujawnili podczas kontroli samochodu VW Derby w jego bagażniku dużą ilość pstrągów, szczupaków i innych ryb, agregat prądotwórczy, podbierak i ponton. Ustalono, że jadący tym samochodem Mariusz S. i Karol S. z Klępnicy oraz Wojciech K. z Łabędzi nielegalnie złowili te ryby w Redze między Dalnem a Unimiem. Zostali oni zatrzymani do wyjaśnienia.
Nadkom. Wiktor Mazan

Krótka historia Gminnej Spółdzielni


Gminna Spółdzielnia "Samopomoc Chłopska" odgrywała bardzo dużą rolę w życiu gospodarczym naszego miasta i ościennych miejscowości na przestrzeni bez mała 50 lat. W handlu wiejskim była monopolistą. Jak wiadomo istnieje ona do dzisiaj, chociaż w związku z przemianami systemowymi, jakie ciągle w naszym kraju zachodzą, jej działalność uległa znacznemu ograniczeniu. Myślę jednak, niejako z okazji 55-lecia jej istnienia, że warto przypomnieć kilku ludzi i podać kilka faktów z jej przeszłości, bo składają się one na także na polską historię Łobza i są ilustracją ówczesnej codzienności. Pierwszy protokół sporządzony z posiedzenia zarządu Spółdzielni nosi datę 13.12.1947 roku.
Tematem posiedzenia było:
1. Przyjęcie młyna. 2. Przyjęcie kaszarni. 3. Sprawy majątku Spółdzielni Łobez B (chodziło o gospodarstwo rolne Łobez, bo Spółdzielnia zabrała się także za uprawę roli). 4 Sprawy Spółdzielni "Torf" (Spółdzielnia zabrała się również za kopanie torfu w Unimiu). 5.Sprawy masarni i piekarni. 6. Sprawy gorzelni.

W tym czasie w skład zarządu Spółdzielni wchodzili: K. Trapszo, M. Wiśniewski i M. Prus. A teraz parę dat i zdarzeń z nimi związanych:
- grudzień 1947 - otwarcie pierwszych sklepów pod kierownictwem Lubasickiego i Gozdowskiego
-styczeń 1948 - uruchomienie masarni pod kierownictwem Reszela
- luty 1948 - uruchomienie gorzelni pod kierownictwem W. Sienkiewicza, przyjęcie pierwszych członków Spółdzielni (71 osób), zatrudnienie pierwszych praktykantów w sklepach
- kwiecień 1948 - zatrudnienie pierwszego etatowego pracownika biurowego w osobie D. Weiss, uruchomienie kopalni torfu w Unimiu
- lipiec 1948 - pierwszy wypiek wyrobów cukierniczych
- październik 1948 - przyjęcie młyna wodnego
- marzec 1950 - uruchomienie wytwórni piwa i wód gazowanych (oranżady i wody sodowej)
- październik 1950 - przekazanie do PGR Dalno majątku rolnego Łobez D i gorzelni
- listopad 1952 - do Spółdzielni wkracza partia w osobie sekretarza POP
- marzec 1954 - Spółdzielnia otrzymuje 3 rowery, które sprzedano na raty pracownikom funkcyjnym (rowery były wtedy towarem bardzo trudno dostępnym.

W pierwszym roku powstania Spółdzielni głównymi tematami poruszanymi na posiedzeniach zarządu były sprawy kredytów dla gorzelni, przejmowanie i uruchamianie sklepów, uruchomienie produkcji torfu (używano go jako opału) i kiszenie kapusty. W okresie późniejszym dyżurnymi tematami były przede wszystkim braki towarów w sklepach. Do ciekawostek tego okresu należy zaliczyć np. darmową loterię dla członków Spółdzielni i sprzedaż naczyń emaliowanych (po jednym na członka), co miało zwiększyć frekwencję na walnych zebraniach. W okresie swojej prosperity (lata 1950 - 80) GS prowadziła sprzedaż detaliczną w 24 sklepach, miała piekarnię, masarnię, skład opałowy, rozlewnię piwa i wód gazowanych, grupę remontowo-budowlaną, własne warsztaty, prowadziła skup surowców wtórnych, żywca, wełny, królików, zbóż, pierza i jaj, a w latach 1948 - 52 ogrodnictwo i nawet pasiekę.

A teraz kilka słów o ludziach, którzy kierowali Spółdzielnią i jej ważniejszymi działami:
Prezesowali GS-owi kolejno: M. Wiśniewski, K. Trapszo, St. Rosowski, W. Budziński, St. Bytner, R. Szczepański, Wł. Kęsy, F. Krajkowski, K. Bednarek, T. Stańczyk i aktualnie Roman Dubicki. Najdłużej, bo 28 lat do roku 1989 prezesował Spółdzielni Tadeusz Stańczyk. Na stanowisku głównego księgowego do 1956 roku panowała duża rotacja - przewinęło się przez nie 17 osób. Stabilizacja nastąpiła z chwilą objęcia tej funkcji przez W. Jaczyniec. Z pośród osób, które dłużej piastowały to stanowisko trzeba jeszcze wspomnieć: R. Szlume, B. Poniatowską, M. Dybicką i obecnie I. Kwak. Masarnią kierowali: Raszel, Gozdowski, J. Dziuba, F. Kowacz, J. Jamruż, F. Kinka, E. Janusz i do końca St Spors. Piekarnią kierowali: H. Drozdowski, T. Orzoł, St. Krupa, A. Grajcewicz, W. Grudziński, B. Pobiarżyn i obecnie W. Kwak. Rozlewnią piwa i wód gazowanych kierowali: M. Kozioryński, St. Burczak, J. Abramowska i K. Kowalczyk. W latach 70-dziesiątych Spółdzielnia zatrudniała 250 - 280 pracowników i uczniów. Obecnie ma 77 członków, to znaczy tylu mniej więcej, ilu ich było w chwili rozpoczęcia działalności (71). W tej chwili GS opiera swoją działalność na piekarni, sprzedaży materiałów budowlanych i nawozów mineralnych, skupie złomu oraz wydzierżawianiu swoich sklepów osobom prywatnym.
Materiały zebrał przy współpracy pani I. Kwak - Roman Wawrzyniak

Czym jest matematyka ?


Od zarania dziejów poszukiwano odpowiedzi na pytanie: Czym jest matematyka? Dla Talesa była ona rygorystyczną dyscypliną naukową, poddaną reżimowi ścisłości dedukcji, Bhaskara uważał ją za pożyteczną i przyjemną gimnastykę umysłu, Arystoteles zaś sądził, iż jest ona użytecznym narzędziem poznawania świata.
Większości z nas kojarzy się ona ze żmudnym rozwiązywaniem zadań. Nauczanie i uczenie się matematyki jest procesem bardzo złożonym. Racjonalne sterowanie pracą uczniów wymaga od nauczyciela bogatej i obszernej wiedzy z zakresu samej matematyki, znajomości specyfiki myślenia uczniów, umiejętności obserwowania, analizowania i interpretowania ich postępów. Bardzo istotną sprawą dla nauczyciela i uczniów jest poszukiwanie nowych i interesujących metod. Stosowanie metod aktywizujących pracę ucznia, czynnościowe nauczanie matematyki powoduje lepsze zrozumienie treści a przez to łatwiejsze opanowanie materiału i nabycie niezbędnych umiejętności.
Zdajemy sobie sprawę, że matematykę znajdujemy w niemal każdej dziedzinie wiedzy, w życiu codziennym. Przykłady prostych zastosowań matematyki widzimy w każdej transakcji kupna i sprzedaży, gdy jesteśmy w banku, na poczcie, gdy korzystamy z internetu, telefonu. Trudniejsze do zauważenia są zastosowania matematyki do teoretycznego opisu zjawisk fizycznych, bądź opisu zachowań grup ludzi, czy w czasie analizy ekonomicznej wielu zdarzeń z życia gospodarczego.
Aby uczeń mógł sprawnie funkcjonować w rzeczywistości należy przygotować go do:
· samodzielnego uczenia się, wykorzystywania dostępnych źródeł informacji;
· odczytywania i interpretowania innych niż tekstowe źródeł informacji;
· wyciągania wniosków i uogólniania;
· dokonywania refleksji i oceny własnego procesu uczenia;
· współpracy w grupie i organizowania jej pracy;
· efektywnego komunikowania się w różnych sytuacjach.

Nauczyciele matematyki w gimnazjum starają się stwarzać wiele takich sytuacji dydaktycznych, dzięki którym uczniowie dostrzegają wokół siebie problemy, które mogą analizować, wykorzystując wiedzę matematyczną ( np. analiza informacji prasowych dotyczących zagadnień ekologicznych, zjawisk fizycznych i chemicznych, opracowanie danych statystycznych itp.). Zachęcając uczniów do poszerzania wiedzy matematycznej, korzystania z różnych źródeł informacji organizuje się w szkole różnorodne konkursy matematyczne, uczniowie biorą udział w konkursach ogólnopolskich(np. Alfik), międzynarodowych(np. Kangur) sprawdzając własną wiedzę.

Od 1994r. szkoła bierze udział w Kangurze i każdego roku kilku uczniów zdobywa cenne nagrody w postaci wycieczek zagranicznych, nagród rzeczowych. Matematyka znajduje swoje odzwierciedlenie również na zajęciach w pracowni komputerowej. Na lekcjach matematyki uczniowie wykonują różnego rodzaju obliczenia a na informatyce przedstawiają je graficznie, wchodzą w role dorosłych: księgowych- wyliczając płace z uwzględnieniem wszystkich składników, dyrektora szkoły- zagospodarowując przydzielony szkole budżet itp. Nauczyciele doskonalą swoją wiedzę i umiejętności pracy z uczniem zarówno zdolnym jak i uczniem wymagającym większej troski. Organizują lekcje tak, by zainteresować ucznia wykorzystaniem wiedzy matematycznej w życiu codziennym. Stosując zróżnicowane metody aktywizujące pracę ucznia urozmaicają lekcje, by każda z nich była inna i ciekawa. Nauczyciele gimnazjum starają się by matematyka przyszłym pokoleniom nie kojarzyła się tylko ze żmudnym rozwiązywaniem zadań, aby nie była problemem w wyborze dalszego szczebla kształcenia. Chcieliby oni, by matematyka stała się " użytecznym narzędziem w poznawaniu świata".
Teresa Zalewska
ZSG w Łobzie

Dzieciństwo bez przemocy


Jeszcze w maju 2001r. w Urzędzie Miasta i Gminy w Łobzie odbyła się konferencja pod hasłem "Dzieciństwo bez przemocy". Jej następstwem było między innymi spotkanie, do jakiego doszło 29 maja tegoż miesiąca.
W spotkaniu tym uczestniczyli: uczestniczyli: E. Stecko - przew. GKRPA, D. Jagiełka - pedagog szkolny z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, W. Romejko - sekretarz GKRPA, E. Sarnecka - kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej, szefowa Prokuratury Rejonowej - K. Karpińska-Gęsikiewicz, R. Rzeźnik - komendant Komisariatu Policji, I. Lenkiewicz - naczelnik Sekcji Prewencji KP, D. Ligęza - pedagog z SP nr 1, E. Trabszo - pedagog z SP nr 2 i mł. asp. R. Kazienko z KP.
Powodem tego spotkania była zauważalna chyba przez nas wszystkich wzrastająca ilość zdarzeń mających związek z przemocą. Nie chodziło nam tylko o przemoc wśród młodzieży na ulicy, ale przede wszystkim o tę najtrudniej zauważalną, mającą miejsce w domach rodzinnych, przemoc pomiędzy małżonkami, jak również w relacjach rodzice - dziecko, kiedy najczęściej nie ma jej świadków, a ofiary są zastraszone i nie chcą o swojej krzywdzie mówić. Już na pierwszym spotkaniu za główny cel postawiono sobie doprowadzenie do lepszej i szerszej współpracy pomiędzy instytucjami, jakie reprezentowali uczestnicy spotkania. Niestety dotychczasowe doświadczenia wskazywały bowiem, że współpraca ta ograniczała się do spełniani niezbędnych obowiązków poszczególnych instytucji. Powołanie takie nieformalnej grupy interdyscyplinarnej dawało szansę na poszerzenie takiej współpracy, na wyjście naprzeciw palącym problemom oraz umożliwiało lepszy przepływ informacji. Szczególnie to ostatnie było bardzo ważne dla wszystkich uczestników spotkania, gdyż mogło dawać możliwość skuteczniejszej i szybszej pomocy ofiarom przemocy.

Spotkanie nie skończyło się na rozważaniach teoretycznych. Zaowocowało wymianą informacji na temat sposobów pomocy dla ofiar takich przestępstw jak: znęcanie się nad młodocianymi i słabszymi (głównie kobietami), wykorzystywanie seksualne dzieci itp. Między innymi uzgodniono, że zostanie utworzony punkt konsultacyjny w ŁDK przy ul. Niepodległości 52 (wejście od podwórza). W punkcie tym przyjmuje psycholog, który pełni dyżury w każdy wtorek i czwartek w godzinach od 18`00 do 20`00. Udziela on porad ofiarom przemocy oraz osobom uzależnionym i współuzależnionym od alkoholu. Ponadto w pierwszy wtorek każdego miesiąca w godzinach 18`00 - 19`00 dyżurny prokurator udziela porad prawnych osobom potrzebującym pomocy w związku z nadużywaniem alkoholu przez członków ich rodzin, stosowania wobec rodzin przemocy fizycznej bądź znęcania się psychicznego. Są to porady bezpłatne, anonimowe. Również dzielnicowi policjanci przyjmują wszystkich mieszkańców gminy łobeskiej w drugą i czwartą środę miesiąca w godzinach od 16`00 do 18`00. Oni również udzielają porad dotyczących przemocy, a ponadto można z nimi porozmawiać o tzw. codziennych bolączkach życia dotykających nas, mieszkańców. Obecnie do spotkań grupy inicjatywnej dochodzi systematycznie - odbywają się one przynajmniej raz w miesiącu. Na spotkaniach tych postanowiono również zająć się młodzieżą zagrożoną demoralizacją. Otwarty zostanie mianowicie Gminny Ośrodek Pracy z Młodzieżą. Będzie się on mieścił przy u. Niepodległości w pomieszczeniach klubu "Fral". Do tego Ośrodka będzie kierowana między innymi młodzież z gminy łobeskiej postanowieniami naszego Sądu Rejonowego (Wydziału dla Nieletnich). Działalność rozpocznie Ośrodek z początkiem roku 2002. Zajęcia z młodzieżą będą prowadzone w godzinach popołudniowych przez przygotowanych do tego wychowawców, którzy będą się starali kształcić w podopiecznych właściwy stosunek do otoczenia i porządku prawnego. W budżecie Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na rok 2002 przewidziano już na ten cel odpowiednie pieniądze.

Grupa inicjatywna zamierza w najbliższym czasie nabrać unormowań prawnych poprzez zawiązanie Stowarzyszenia "Bezpieczny Łobez". Stowarzyszenie to będzie miało za zadanie tworzenie programów prewencyjnych dotyczących między innymi bezpieczeństwa mieszkańców, pomoc w nawiązywaniu współpracy między instytucjami, które są zobowiązane do zapewnienia takiego bezpieczeństwa. Miejmy nadzieję, że ta forma pracy przyniesie wszystkim mieszkańcom naszej gminy wymierne korzyści i przyczyni się do poprawy naszego bezpieczeństwa.
Mł. asp. Robert Kazienko

Gwiazdkowa niespodzianka


14 grudnia w Łobeskim Domu Kultury przeprowadzona została akcja pod nazwą "Gwiazdkowa niespodzianka" polegająca na tym, że z okazji Świąt Bożego Narodzenia wiele dzieci dostało świąteczne paczki-niespodzianki. Organizatorem tej imprezy był Zbór Kościoła Ewangelicznych Chrześcijan.
Od kilku lat Biblijne Seminarium Teologiczne we Wrocławiu zajmuje się poprzez swoje kościoły rozdziałem paczek świątecznych nadsyłanych przez dzieci i ich rodziców z Niemiec, Austrii i Szwajcarii dla swoich polskich rówieśników. Wolą zagranicznych darczyńców jest, by paczki dostawały dzieci z najbiedniejszych rodzin. Dla łobeskiego Zboru listę dzieci, które powinny dostać paczki, przygotowano w Gminnym Ośrodku Opieki Społecznej. Na imprezę przyszło 200 dzieci z Łobza i okolicznych wsi. Częstowano je pączkami, słodyczami, napojami, które zafundowali życzliwi łobescy sponsorzy: Provimi, Nowamyl, hurtownia p. Winiarskiego i cukiernia p. Wójcika. Młodzież z łobeskiego Zboru przygotowała dla małych łobzian krótki muzyczny program artystyczny nawiązujący tematyką do zbliżających się Świąt. Dzieci spontanicznie włączyły się do wspólnego śpiewania piosenek z repertuaru Arki Noego. Potem były wręczane paczki. Tu warto dodać, że podarunki te rozprowadzają po świecie (bo wręcza się je dzieciom w różnych krajach) takie dobroczynne organizacje jak Samaritan`s Purse z USA i Geschenke der Hoffnung z Niemiec. Trzeba też podziękować nauczycielom z łobeskich szkół, którzy pomogli rozdzielać podarunki.
Edward Kowaliński

Klubowy dom wielkiej siostry


Kolejny raz zaproszeni goście dobrze bawili się w Klubie Nauczyciela. O przepraszam, tym razem w andrzejkowy wieczór klub zmienił się w "Dom Wielkiej Siostry". Podstawowy skład klubowego kabaretu tj. Marzena Kamińska, Ela Konefał, Henia Lach, Stasia Szydłowska, Wicek Nowik odgrywali rolę lokatorów domu, walczących słowem i piosenką o uniknięcie nominacji i relegowania z domu. Rolę wielkiej siostry odgrywała reżyserka i scenarzystka całego przedstawienia, niezastąpiona Sabina Bil.
Wspomnieć także należy o jednoosobowej orkiestrze, zapewniającej oprawę muzyczną w całej imprezie, o uczennicy łobeskiego LO Dorotce Gawryluk. Mimo braku doświadczenia i ogromnej tremy doskonale się spisała, akompaniując wykonawcom w trakcie wykonywanych piosenek. Były w ten wieczór horoskopy, wróżby, płonące świece i atmosfera dobrej zabawy. Goście spontanicznie włączali się do akcji, śpiewając i bawiąc się razem z wykonawcami. Nawet po zakończeniu przedstawienia jeszcze sporo czasu pozostali na sali, bawiąc się we własnym zakresie.

Fraszki Elżbiety Konefał i Krzysztofa Andrusza


Z księgi fraszek Elżbiety Konefał i Krzysztofa Andrusza

MALKONTENT
Gdy było dobrze, nawet wspaniale ...
Do życia zawsze miał jakieś ale...

PROBLEM
Ciekawe... dobrze to czy źle,
Że większość być Kimś innym chce?

POLITYCZNIE
Tak często zmieniał poglądy...
...że często sam siebie nie poznawał!

SZCZERY
Nie ma dla mnie żadnej bariery!...
Poza barierą do kariery!

ZAPOMINALSKI
Niemal zapomniał...
...o czym starał się nie pamiętać!

NIEPRZEZORNY
A niech mnie...
...wykrakał!

POMYSŁY
Czasem miał głupie pomysły
...przez zmysły!

CO Z TEGO
Mówili: wybrała byle kogo..
...ale sprzedała się drogo!

PSIE PRZYWIĄZANIE
Był przywiązany niczym pies...
...Dlatego smycz potrafił znieść.

WYJAŚNIENIE
Jak można być tak głupim?...
...to proste, wystarczy się postarać

Nowy sklep 'Dom-Gryfu'


W niezwykle szybkim tempie, jak na nasze zwyczaje, powstaje nowy, największy w Łobzie pawilon handlowy na placu przy Obrońców Stalingradu. Każdy może sobie to zobaczyć, co zresztą wielu ciekawskich robi. Ledwo dwa miesiące temu zaczęto prace przy fundamentach, a już, to znaczy przed Świętami, kładziony jest lekki, drewniany dach na budynku. Jak się dowiedzieliśmy od przedstawiciela inwestora czyli firmy o nazwie "Dom-Gryf", pawilon ma być otwarty dla klientów pod koniec marca, a będą w nim sprzedawane przede wszystkim artykuły spożywcze. Zatrudnienie w tej nowej placówce znajdą 22 osoby, głównie z Łobza, z Łobza będzie też jej szef. Przedstawiciel "Dom-Gryfu" był bardzo dyskretny i nie chciał nam odpowiedzieć na pytanie czy "Dom-Gryf" jest firmą polską czy też zagraniczną.

W jakim stopniu pojawienie się w naszym mieście takiego dużego sklepu wpłynie na życie gospodarcze w Łobzie - trudno przecenić. Na pewno nie zmaleje z tej przyczyny bezrobocie, bo drobni handlowcy będą musieli u siebie ograniczyć zatrudnienie, zresztą niektórzy pewnie nie wytrzymają konkurencji. Będzie im trudniej! Nie zrównoważy tego zatrudnienie miejscowych ludzi w "Dom-Gryfie", bo będzie ono zracjonalizowane przez samoobsługę. Po prostu potrzeba będzie znacznie mniej sprzedawców do obsłużenia większej ilości klientów. Na tym polega przecież tajemnica supermarketów, że ich koszty własne są nieporównanie mniejsze niż drobnych sklepikarzy! Na dodatek nowy sklep-magazyn znajduje się w atrakcyjnym miejscu, zewsząd do niego blisko, jest to przecież środek miasta. Poza tym działa tu także, a może przede wszystkim, efekt psychologiczny - wszedłszy do takiego dużego sklepu, w którym wszystko jest na jednym miejscu, sami, zanęceni obfitością oferty i możliwością wyboru, nie zdając sobie sprawy z tego, kupujemy nawet to, czego nam akurat nie potrzeba. I o to chodzi! Czy będzie taniej? Tylko bez złudzeń - za darmo niczego się tu nie kupi! Sklepy takie nie są instytucjami dobroczynnymi. Na razie pewnie towary pierwszej potrzeby będą trochę tańsze, jednak obok nich pojawią się droższe, takie, których małym sklepom nie opłaca się sprzedawać i wyjdzie na to samo. Są to wszystko sprawy znane i wypraktykowane przez marketing. A jak będzie naprawdę - jako klienci sami się przekonamy. Wspomniany przedstawiciel "Dom-Gryfu" na nasze pytanie, czy będzie w sklepie taniej, odpowiedział wymijająco: będziemy się starali o klientów, dostarczając im dobre, atrakcyjne towary. Znaczy to, że konkurencja będzie jednak duża i małym sklepikarzom da się ona bardzo we znaki.

A tak nawiasem zauważyliśmy, że nasi mali handlowcy, przynajmniej w Łobzie, nie umieją się jednoczyć, zadbać o wspólny interes, a teraz narzekają. Nie potrafili na przykład wymóc na władzach miejskich, by ten nowy sklep nie powstał w centrum miasta. Zostali sami, bo w końcu zwykli klienci łączą z nową placówką nadzieję na to, że mimo wszystko będą w niej kupować taniej. RED.

Ludzie Łobza


Młoda, pełna życia i ciekawa świata. To widać na pierwszy rzut oka. Przyznam, że byłem mocno zaskoczony, gdy nauczycielka Marzena Kamińska pokazała mi wiersze Magdy Dziegieć. Nie mogłem uwierzyć, jest taka młodziutka. Zresztą oceńcie sami:

"Magia"
To jednak jest magia !
Moja prywatna , wewnętrzna .
Chowam ją w cieniu rzeczywistości.
Karmię widokiem oceanów
Na białym tle
Jednak magią jest to,
że trwa dalej , mimo mgły ,
która przecież kiedyś opadnie...
Wiem to , skąd ?
Zagadki tu kryją się najczęściej.
Czekać będę . Ile - nie wiem ,
nie wiem też , czy jest sens
po prostu - poczekam .
Magia wieczną być potrafi ,
jeśli tak - czasu mi nie żal ,
zegary zatrzymać potrafię
torów myśli nie .
Jeśli więc chcesz , zaczekam ,
tylko , obiecaj mi powrót !

Skąd u młodej piętnastoletniej dziewczyny taka głębia myśli?... Nie wiem. Ale muszę to uznać z pokorą. Naprawdę mogę jej tylko zazdrościć. Jest uczennicą trzeciej klasy łobeskiego gimnazjum. Mam nadzieję, że nie poprzestanie na tym, co do tej pory stworzyła. Byłaby to poważna strata dla wszystkich. Na zakończenie jeszcze jeden wiersz:
w ślepo
minąć się z życiem
w tłumie na ulicy
zamknąć oczy
by po ich otwarciu dalej
nie widzieć nic
uciekać przed sobą samym
okradać się z tego
co jeszcze zostało
wydeptanym już nieco
torem myśli
dochodzić wciąż w inne
miejsce
a to wszystko zbyt wiele ma imion
szukać miejsca swego
biegnąc w ciemno
ocierając się o szare zapachy
instynktownie
gonić siebie samego
oddać to , co nie zdążyło jeszcze
uciec za daleko
i dotrzeć , dobiec , dopełznąć,
(jeśli tylko ma się dokąd)

Jest o czym myśleć. I chyba o to chodzi. Brawo Magdziu!

Ze starej książki wydarzeń


· W styczniu 1947r. został wystawiony kwit na 200 tys. zł przez Bernarda A. pracownika Spółdzielni R.H. "Rolnik" w Łobezie na wypożyczone pieniądze od Zygmunta S. na konto kupna sań od władz radzieckich, które w tym czasie Spółdzielnia miała zakupić. Pieniądze te w Spółdzielni "Rolnik" nie zostały zaksięgowane, jak również transakcja z władzami radzieckimi nie doszła do skutku.
· W miesiącu lipcu 1947 roku pełnomocnik akcji siewnej na powiat łobeski ob. Tadeusz W. nielegalnie sprzedał 90 ton jęczmienia siewnego duńskiego do browaru w Połczynie. Do transakcji tej z browarem zaangażował ob. Karola D., który mu za to dał prowizji około 100 tys. zł. Następnie ob. Stanisław K. zamieszkały w Łobezie pobrał z akcji siewnej 3 tony jęczmienia duńskiego siewnego na podstawie fałszywych danych przez podpisanie skryptu dłużnego potwierdzonego przez burmistrza Łobezu Władysława S.
Tu potrzebny jest komentarz. Akcja siewna polegała na tym, że państwo starając się obsiać jak największy obszar niezagospodarowanych po wojnie gruntów ornych na tzw. Ziemiach Odzyskanych starało się dostarczyć za darmo ziarna siewnego z importu i darów UNRR-y państwowym gospodarstwom rolnym, państwowym ośrodkom maszynowym i samorządom, które były zobowiązane do tej pracy. Przy okazji było wiele nadużyć podobnych do tych, które odnotowujemy powyżej. L.S.
· 08.09. Około godziny 11`45 popełnił w Dobieszewie, gmina Radówko, samobójstwo przez powieszenie się Czesław R. urodzony 1920 r. Przestępstwa powyższego dopuścił się na tle miłosnym.
· 07.09. Na zabawie w Węgorzynie Henryk Z. w stanie nietrzeźwym rozlewał piwo po stolikach i obywatelach, którzy przebywali na zabawie. Widząc to funkcjonariusze MO z posterunku Węgorzyno będący wtedy na służbie chcieli obywatela Z. uspokoić. W tym czsie zaczął on kopać milicjantów, na co oni doprowadzili awanturującego się do posterunku MO w Węgorzynie zamykając w areszcie. W nocy ob. Z. wygiął kraty w oknie i zbiegł.
· 10.11. Odbyła się zabawa szkolna w gromadzie Wicimice. Po 2 godzinach na sali wszczęto awanturę, której inicjatorem był funkcjonariusz MO z posterunku w Wicimicach. Tadeusz D. będąc w stanie nietrzeźwym potrącał wszystkich, kogo mu się dało. Awanturnika rozbrojono, ogłoszono koniec zabawy i pociągnięto do odpowiedzialności karnej winnego.
· 24.11. W Karłowie (Karwowie?) do wieży transformatorowej wszedł bez zezwolenia i upoważnienia ob. Szymon B. chcąc naprawić zerwany przewód nasycony prądem. Z powodu nieumiejętnego obchodzenia na wieży transformatorowej o sile napięcia 15 tys. V poniósł śmierć na miejscu.
· 17.12. Do restauracji przy ul. Osóbki Morawskiego wszedł Władysław W., który to zainkasował na zakup dla starostwa powiatowego 40 tys. złotych i który to spóźnił się na pociąg. Po wypiciu kilku kieliszków wódki będąc w szerszym towarzystwie kolegów pozwolił sobie wyciągnąć pieniądze z kieszeni. Na rano stwierdził, że został okradziony z tych 40 tys. złotych.
wynotował nadkom. Leszek Olizarczyk

Łobez koło Jarocina


Łobez, jak się okazuje, nie jest jedyną miejscowością w Polsce o tej nazwie. Pan Tadeusz Korzeniewski, nasz znany miłośnik i zbieracz łobezjanów odkrył, że w województwie poznańskim w powiecie jarocińskim jest wieś o nazwie Łobez. Na dowód tego dostarczył on nam kserokopię mapy tamtego terenu. Rzeczywiście w odległości mniej więcej 16 kilometrów od Jarocina przy szosie do Gostynia znajduje się ów wielkopolski Łobez, a niedaleko niego wieś o nazwie Łobzowiec. Dziękujemy. Skąd tam wzięły się te nazwy, trudno nam w tej chwili ustalić. A byłoby to ciekawe, bo może choć trochę wyjaśniłoby pochodzenie słowa "Łobez", na którego temat jest u nas kilka mniej lub bardziej nieprawdopodobnych teorii. Przy okazji zwracamy uwagę na owego Łobzowca, żeby pokazać tym wszystkim naszym krajanom, którzy do tej pory nie mogą przeboleć nieprawidłowego w odmianie "Łobezu", że Łobzowiec nie przybiera w odmianie formy "Łobezowca". Zjawisko to czyli tak zwane pojawienie się w naszym języku "e" ruchomego zaszło w polszczyźnie mniej więcej tysiąc lat temu i mamy też tysiące przykładów, że jest to prawidłowość, zaś ci, co upierają się przy "Łobezie" trochę za mało wiedzą o historii naszego języka. Siła by tłumaczyć, dlaczego tak się stało. Krótko: jest to wynik zaniku w języku polskim tak zwanych "jerów" (półsamogłosek), które jednak w odmianie niektórych wyrazów zamieniły się w "e".
Zatem na przykład dzisiaj w mianowniku takich wyrazów jak: krew, pies, lew, bez, Łobez, brew, szew, chłopiec, malec, zakalec, kwiatek, kolec i w tysiącu innych jest "e", natomiast w dopełniaczu zanikło ono i dlatego nie mówimy i nie piszemy: krewi, bezu, piesa, lewa, Łobezu, brewi, szewu, chłopieca, maleca, zakaleca, kwiateka, koleca itd., bo byłoby to niezgodne z duchem polszczyzny, z jej historią.
Nawiasem - w pobliżu Jarocina spotykamy też takie nazwy miejscowości jak: Myślibórz, Łagiewniki, Dębno, Pogorzelca, Grabowo czy Witnica. Są to wszystko nazwy słowiańskie, staropolskie, a na naszym pomorskim terenie są wspomnieniem po ich dawnych mieszkańcach, słowiańskich Pomorzanach, których język, dzisiaj nie do odtworzenia (bo nie ma po nim śladów pisanych), był jednak bardzo podobny do polszczyzny, o czym zresztą świadczą nazwy naszych miejscowości.
W.B.

Ofiarni Radowianie


O swój Klub Honorowych Dawców Krwi w Radowie Małym upomniał się jego prezes Mieczysław Malatyński, który odwiedził nas i zauważył, że dużo piszemy o łobeskich krwiodawcach, tymczasem nie dostrzegamy tego, że w naszej okolicy w czasach, kiedy obserwuje się ogólny upadek krwiodawstwa, działa jeszcze jego Klub. Naprawiamy ten błąd i oddajemy należny szacunek Radowianom. Rzeczywiście spośród kilku klubów HDK działających kiedyś na naszym terenie pozostały tylko dwa - w Łobzie i w Radowie Małym. Właśnie w dniu 8 grudnia 2001 r., co nam opowiedział prezes Malatyński, miało miejsce spotkanie z okazji 10-lecia powstania tego zasłużonego klubu. Radowscy krwiodawcy od chwili założenia klubu do końca 2001 roku oddali honorowo 1388 litrów życiodajnego płynu, a w ogóle (bo wcześniej należeli do innych klubów) trzeba im zaliczyć 2675,150 litrów. Są to rzeczywiście ilości imponujące, a ofiarność Radowani jest nie do przecenienia. Zostali za to docenieni, bo do tej pory otrzymali 151 odznaczeń Zasłużonego Dawcy Krwi I, II i III stopnia. Na wspomnianym spotkaniu Zarz. Okręgowy PCK w Szczecinie uhonorował radowski klub za tę szlachetną działalność pucharem i Odznaką Zasłużonego Honorowego Dawcy Krwi III stopnia, a indywidualnie odznaczenie otrzymali: I stopnia - Janusz Kłosowiak, a II stopnia - Dariusz Kołodziejczyk. 20 dawcom, ludziom i instytucjom, które wspomagają klub wręczono w tym dniu dyplomy pamiątkowe. Otrzymali je: Urząd Gminy w Radowie, Szkoła w Radowie, R. Ciechański (wójt), J. Wypijewski (zastepca wójta), R. Lewandowski, B. Gajdzis, F. Baszowski, J. Łozowski, W. Mackiewicz, J. Adamczewski, A. Malatyński, J. Kłosowiak, Z. Matusik, K. Matusik, E. Marcinkowski, M. Kudaj, E. Kołaczkowski, Z. Budzyński, W. Drużyński, Z. Dorota. Ze swej strony gratulujemy radowskim krwiodawcom odznaczeń, dotychczasowych wielkich osiągnięć i wierzymy, że i w przyszłości będzie można liczyć na ich ofiarność. RED.

POTRZEBUJESZ POMOCY ?


POTRZEBUJESZ POMOCY ?
Jesteś bezdomny, nie masz schronienia, jedzenia, ubrania?
POMOCY UDZIELĄ:
Miejsko-Gminne Ośrodki Pomocy Społecznej
· 73-150 Łobez, ul. Niepodległości 13, tel. (091) 39-750-820
· 73-120 Chociwel, ul. Armii Krajowej 52, tel. (091) 562-21-61
· 73-140 Ińsko ul. Boh. Warszawy 38, tel. (091) 562-30-84
· 73-155 Węgorzyno ul. Runowska 14, tel. (091) 39-714-09
Ośrodki Pomocy Osobom Uzależnionym i Bezdomnym:
· MARKOT Szkoła Życia, Łagiewniki gm. Resko, tel. (091) 39-510-28
· Łubień Górny 1 gm. Resko, tel. (091) 39-510-81
Jadłodajnie:
· Jadłodajnia Stowarzyszenia Ludzi Bezdomnych, 73-110 Stargard ul. Robotnicza 2, tel. (091) 578-25-10
· Jadłodajnia Caritas, Ognisko św. Brata Alberta, 73-300 Stargard ul. Krasińskiego 10, tel. (091) 577-65-96
Noclegownie:
· Noclegownia Caritas dla kobiet i mężczyzn, Ognisko św. Brata Alberta, 73-110 Stargard ul. Krasińskiego 10, tel. (091) 577-65-96
· Noclegownia Centrum Socjalne Caritas, Szczecin ul. Strzałkowska 24
· Noclegownia dla bezdomnych mężczyzn, Szczecin ul. Dąbrowskiego 22/24
· Noclegownia im. Matki Teresy z Kalkuty, Szczecin ul. Racibora 62
Domy Pomocy Społecznej przygotowane do przyjęcia osób zagrożonych zimą:
· Dom Pomocy Społecznej, Dolice ul. Wiśniowa 12, tel. (091) 56-40-023
· Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, Stargard ul. Skarbowa 1, tel. (091) 578-63-1
· Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, Stargard ul. Warszawska 9a, tel. (091) 578-45-83
We wszystkich przypadkach można dzwonić na bezpłatną infolinię działającą przy Centrum Zarządzania Kryzysowego wojewody Zachodniopomorskiego na nr 0-800-13-13-16.
KP Policji w Łobzie

Starość babci


Starość babci
Córcia w mieście, synek w mieście
Babcia sama jest nareszcie.
A kto wnuki wychowuje?
Babcia! - Przecież babcia nie pracuje!

Tytoń sadzi i podrywa
Czasem chodzi ledwie żywa...
Babci nikt nie pożałuje.
Przecież babcia nie pracuje!

Co sobota przyjeżdżają...
Masło, jajka zabierają...
Babcia tego nie żałuje...
Przecież babcia nie pracuje!

Da koguta, da indyka...
Sama często łzy połyka...
Gardła niczym nie smaruje...
Przecież babcia nie pracuje!

Ni urlopu, ni wolnego...
Ani dnia chorobowego...
Lecz któż o to się frasuje...
Przecież babcia nie pracuje!

Ten wierszyk stanowi fragment większej całości. Napisały go wspólnie trzy panie. Jedna z nich mieszka w Łobzie, dwie pozostałe w Radowie Wielkim. Niestety pragną pozostać anonimowe, więc nie mogę podać ich nazwisk. Zdecydowałem się na zamieszczenie go, ponieważ w styczniu mamy Dzień Babci i Dziadka. Z tej okazji pragnę złożyć solenizantom życzenia wszystkiego najlepszego, w tym zwłaszcza dużej pociechy z wnuków.
Krzysztof Andrusz

Wigilia u emerytów


20 grudnia w Domu Kultury spotkali się na uroczystej Wigilii łobescy emeryci i renciści. Przyszło na nią ponad sto osób - członków związku. Organizatorką i "dobrą duszą" spotkania była, jak zwykle zresztą, niezastąpiona Teresa Zienkiewiczowa, która ze swoimi ofiarnymi koleżankami i kolegami z łobeskiego koła Polskiego Związku Emerytów Emerytów Rencistów przygotowała ciekawy występ Bożonarodzeniowy z udziałem renomowanego chóru "Uśmiech" i dzieci ze Środowiskowego Ogniska Wychowawczego. Dzieci inscenizowały jasełka, które chór przeplatał kolędami. Piękne było wejście chóru ze świecami do przyciemnionej sali. Widzowie żywiołowo wtórowali chórowi w śpiewaniu kolęd, co spowodowało, że uroczystość nabrała ciepłego, rodzinnego nastroju. Potem było dzielenie się opłatkiem, uśmiechami i najlepszymi świątecznymi życzeniami. Najwięcej tych życzeń dostała p. Teresa za wszystko to dobre, co robiła i robi dla jednoczenia i ożywienia środowiska łobeskich emerytów i rencistów, za wieczorki taneczne, pikniki, wycieczki, za chór "Uśmiech", w ogóle za życzliwość dla emerytów. Później była oczywiście, jak nakazuje tradycja, skromna, ale uroczysta wieczerza wigilijna. (W.B.)

Wydatki gminy w 2002 roku


W dniu 29 grudnia 2001 roku odbyła się XXXV sesja Rady Miejskiej w Łobzie, której głównym tematem było uchwalenie budżetu Gminy Łobez na rok 2002. Podajemy poniżej skrót danych z tego budżetu dotyczący tylko wydatków, bo to są, wydaje się, najbardziej interesujące naszych mieszkańców cyfry. Przy założeniu, że Zarządowi uda się zrealizować budżet po stronie dochodów, a to wątpliwości radnych nie wzbudziło, bo są one skalkulowane realistycznie, można również założyć, że wydatki gminy zbilansują się w bieżącym roku zgodnie z przedłożonym Radzie projektem budżetu. W końcu wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że tyle można wydać, ile będzie pieniędzy w gminnej kasie. Dlatego przedstawiony radnym budżet na rok 2002 został przyjęty jednogłośnie. Najogólniej wydatki gminy wyniosą w roku bieżącym 18.358.977 zł., a deficyt związany z rozpoczęciem budowy hali widowiskowo-sportowej, na który gmina nie ma pieniędzy, wyniesie w nim 1.540.110 zł. Deficyt ten zostanie pokryty pożyczką zaciągniętą w Banku Ochrony Środowiska w Koszalinie w wysokości 2.000.000 zł. W podziale wydatków poszczególne dziedziny gospodarki gminnej otrzymują:
· Rolnictwo i łowiectwo - 23.300 zł (wpłaty gminy na rzecz izby rolniczej, szczepienie psów).
· Transport i łączność - 317.500 zł (remonty dróg bitumicznych, gruntowych i żużlowych, oznakowanie ulic, przystanki, inwestycje).
· Turystyka - 49.025 zł (składki członkowskie na rzecz związków regionalnych, inwestycje).
· Gospodarka mieszkaniowa - 29.000 zł (wyceny nieruchomości, opłaty notarialne, oświetlenie Worowa).
· Działalność usługowa - 173.500 zł (wydzielenie działek do sprzedaży, sporządzanie odbitek map, utrzymanie cmentarzy komunalnych komunalnego i wiejskich, inwestycje).
· Administracja publiczna - 3.010.420 zł, w tym Urząd Wojewódzki 143.000 zł (zadania zlecone i wynagrodzenia), Rada Miejska - 117.000 zł (diety, podróże krajowe i zagraniczne, materiały), Urząd Gminy - 2.488.903 zł (w tym między innymi: wynagrodzenia osobowe - 1.246. 386 zł, dodatkowe wynagrodzenia roczne - 124.754 zł, materiały i wyposażenie - 110.000 zł, podróże służbowe krajowe - 31.877 zł, podróże zagraniczne - 7.000 zł, składki na ubezpieczenia społeczne - 258.355 zł, inwestycje i remonty - 179.500 zł, diety dla członków Zarządu - 25.929 zł, koszty związane z poborem podatków - 49.907 zł, spis powszechny - 37.500 zł, diety i koszty działania sołtysów - 95.580 zł, Rady Osiedla i Sołeckie - 25.000 zł, promocja gminy 100.000 zł).
· Prowadzenie i aktualizacja stałego rejestru wyborców - 2.244 zł.
· Bezpieczeństwo publiczne i ochrona przeciwpożarowa - 167.882 zł, w tym dotacja na zakup paliwa dla Policji - 4000 zł, Ochotnicze Straże Pożarne - 80. 932 zł, Straż Miejska - 76.950 zł.
· Rezerwa ogólna - 183.000 zł.
· Oświata i wychowanie - 6.247.796 zł (w tym szkoły podstawowe na wydatki bieżące i inwestycje - 3.506.848 zł, przedszkola i klasy "0" przy szkołach podstawowych - 99.934 zł, gimnazjum - 2.198.183 zł, dowożenie uczniów do szkół - 442.831 zł).
· Ochrona zdrowia - wydatki 120.000 zł na przeciwdziałanie alkoholizmowi.
· Opieka społeczna - 2.673.938 zł (w tym ośrodki wsparcia - 300.000 zł, składki na ubezpieczenia zdrowotne opłacane za osoby pobierające niektóre świadczenia z pomocy społecznej - 30.000 zł, zasiłki stałe - 126.500 zł, zasiłki stałe wyrównawcze - 70.600 zł, renty socjalne - 428.480 zł, zasiłki okresowe gwarantowane - 65.000 zł, zasiłki okresowe - 6.120 zł, ochrona macierzyństwa - 57.300 zł, składki ZUS - 100.900 zł, wyżywienie uczniów w szkołach, opał, leki, żywność, leczenie - 340.500 zł, dodatki mieszkaniowe - 450.000 zł jako obligatoryjny udział gminy w tym wydatku; w ogóle suma przewidywanych wydatków na ten cel w 2002 roku wyniesie 1.775.214 zł, zasiłki rodzinne i pielęgnacyjne - 33.000 zł, ośrodek pomocy społecznej - 582.038 zł, usługi opiekuńcze i specjalistyczne usługi opiekuńcze - 52.400 zł).
· Edukacyjna opieka społeczna - 829.931 zł (w tym świetlice szkolne przy szkołach podstawowych i gimnazjum - 129.931 zł, dotacja dla przedszkola miejskiego - 700.000 zł)
· Gospodarka komunalna i ochrona środowiska - 1.439.100 zł (w tym budowa kanalizacji sanitarnej - 200.000 zł, oczyszczanie miasta i wsi - 125.000 zł, utrzymanie zieleni w mieście i gminie - 77.000 zł, schronisko dla zwierząt - 5.300 zł, oświetlenie ulic, placów i dróg - 26.000 zł, zadania inwestycyjne - 757.000 zł.).
· Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego - 898.775 zł ( w tym: organizacja Dni Łobza - 25.000 zł, utrzymanie świetlic i klubów - 36.760 zł, dotacja dla Biblioteki Publicznej - 349.332 zł, dotacja dla Domu Kultury - 310.233 zł, zadania inwestycyjne 172.150 zł), ochrona i konserwacja zabytków 5.300 zł)
· Kultura fizyczna i sport - 2.192.566 zł (w tym pierwszy etap budowy hali widowiskowo- sportowej - 2.000.000 zł, utrzymanie stadionu miejskiego - 85.566 zł, dotacja dla "Światowida" - 60.000 zł, dotacje dla LZS-u i szkolnych klubów sportowych - 50.000 zł. W zakresie inwestycji miejskich planuje się rozpoczęcie budowy dróg na osiedlu Książąt Pomorskich i ul. Chopina oraz chodnika do Dalna, ukończenie budowy kanalizacji sanitarnej na Os. Książąt Pomorskich, ul. Obr. Stalingradu i w Bełczcie, rozpoczęcie budowy sieci wodociągowej Łobez-Prusinowo i Łobez-Bonin i remonty hydroforni wiejskich, rozpoczęcie gazyfikacji kolejnych budynków w Łobzie i wykonanie dokumentacji na gazociąg do Dalna, ocieplenie kolejnych budynków mieszkalnych, rozpoczęcie uzbrajania działek budowlanych na ul. Chopina i Oś. Książąt Pomorskich, rozpoczęcie remontu Urzędu Gminy, kontynuację remontów szkół, urządzenie targowiska miejskiego, kontynuację rozbudowy infrastruktury turystycznej, rozbudowę kaplicy cmentarnej, remonty w domu Kultury i Biblioteki Publicznej oraz budowę nowych punktów świetlnych przy drogach gminnych.
(W.B.)

Wywiad z prezesem HDK


Bogusław Sienkiewicz - Jak pan ocenia działalność klubu w roku 2001 - pytam prezesa łobeskiego klubu Honorowych Dawców Krwi Romana Mikszę. Roman Miksza - miniony rok oceniam jako pozytywny. Mamy kilka powodów do zadowolenia. Współpracując z "Fundacją na Rzecz Dzieci Niepełnosprawnych" wzięliśmy udział w "Święcie radości" i w Dniach Łobza i zorganizowaliśmy dwie loterie fantowe cały dochód przeznaczają dla tej fundacji. Zorganizowaliśmy okręgowe zwody wędkarskie dla krwiodawców woj. zachodniopomorskiego, na które przyjeżdżają koledzy nie tylko z Pomorza, ale z całej Polski.
B.Z. - Ile litrów krwi oddali w roku 2001 łobescy dawcy?
R.M. - Około 40, ale nie są to ścisłe dane, bo nasi dawcy oddają krew w różnych punktach, skąd nie dostajemy rzetelnych informacji.
B.Z. - Jakie są przyczyny tak małej ilości oddawanej krwi?
R.M. - Podstawowa przyczyna to likwidacja punktów krwiodawstwa w Łobzie i w Resku.
B.Z. - Co robicie, żeby ten stan poprawić?
R.M. - Nasz Zarząd robi wiele, by propagować szczytną ideę krwiodawstwa. Pokazujemy siebie na różnych imprezach (np. na Skarbach Pomorza), ustawiamy na nich swoje stanowiska, informujemy o swojej działalności, apelujemy do wielkoduszności naszych mieszkańców.
B.Z - Czy Zarząd wobec braku punktu w Łobzie nie mógłby się sprowadzić chociażby raz w miesiącu specjalnej karetki do pobierania krwi?
R.M. Nie, ponieważ to bardzo dużo kosztuje i nie mamy pewności, że po jej przyjeździe zgłosiłaby się odpowiednia liczba dawców. Z praktyki ogólnopolskiej wynika, że w wielu miastach dawcy deklarowali się przyjść w odpowiednich godzinach, a potem ich nie było. W tej chwili w Polsce działają tylko dwie takie karetki - w Warszawie i w Katowicach.
B.Z. - W styczniu powstaje powiat łobeski. Czy upatruje pan w tym fakcie poprawę wiodawstwa?
R.M. - Wierzymy, że wraz z powiatem powstaną w reskim szpitalu oddziały ginekologiczno-położniczy i chirurgiczny i wtedy zapotrzebowanie na naszą krew spowoduje otwarcie tam punktu krwiodawstwa.
B.Z. - Jak wygląda sytuacja finansowa klubu łobeskiego?
R.M. - W tej chwili nie mamy żadnych pieniędzy na działalność statutową i propagowanie krwiodawstwa.
B.Z. - Jakie ma pan plany na rok 2002?
R.M. - Mamy nadzieję na dalszą współpracę z dr M. Kułackim i jego fundacją, chcielibyśmy być współorganizatorami "Święta Radości" i na nim propagować naszą działalność. Planujemy konkursy plastyczne w szkołach na temat krwiodawstwa. Chcielibyśmy także bardziej pomagać naszym krwiodawcom, którzy przeważnie są ludźmi niezamożnymi.
B.Z. - Czego zatem wam życzyć w Nowym Roku?
R.M. - Abyśmy nie utracili (na co się zanosi) naszego lokalu klubowego, w którym możemy się spotykać, bo to by do reszty pogrzebało naszą działalność, uruchomienia wspomnianych oddziałów w reskim szpitalu i punktu krwiodawstwa w nim, a także życzliwych sponsorów , którzy by wsparli nasze starania. Przy okazji składam serdeczne podziękowania wszystkim naszym dotychczasowym dobrodziejom i sympatykom oraz życzę im w Nowym Roku spełnienia się wszystkiego dobrego, na co przecież tak bardzo zasługują.
B.Z. - Dziękuję za rozmowę i życzę panu i kolegom spełnienia się waszych planów w jakże szlachetnej, nieocenionej i niestety ostatnio niedocenianej bezinteresownej służbie dla ludzi.
Rozmawiał Bogusław Zienkiewicz

XXXIV sesja Rady Miejskiej


21 grudnia 2001r. odbyła się XXXIV sesja Rady Miejskiej. Zarząd Miasta złożył na tej sesji informacje o swojej współpracy z takim organizacjami jak: Stowarzyszenie Gmin Polskich Euroregionu Pomerania, Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Pojezierza Drawskiego, Unia Miast i Gmin Dorzecza Regi i Związek Miast Polskich. Radni zostali także poinformowani o wykonaniu inwestycji gminnych w roku 2001. Do końca tego roku wykonano (w nawiasach koszty przedsięwzięcia): parking przy ul. Mickiewicza (39 tys. zł), chodnik na ul. Waryńskiego (30.500 zł), poprawiono chodnik na ul. Bema (8 tys. zł), kanalizację do Świętoborca (415 tys. zł), zasilenie Prusinowa ze stacji wodociągowej w Łobżanach, modernizację ujęcia wodnego w Dobieszewie, brakujące przyłącza i sieć gazową na Os. Książąt Pomorskich, Oś. Sawickiej Rawickiej ul. Bema (1200 m koszt 40 tys. zł), ocieplono dwa budynki na ul. Bema i Kościelnej (180 tys. zł), remont UMiG i jego komputeryzacja (32 tys. zł), remont Biblioteki Miejskiej (23 tys. zł) i zakup ze środków Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej mebli i sprzętu komputerowego (29 tys. zł), zakup ze środków tej samej Fundacji sprzętu nagłaśniającego (27 tys. zł), adaptację pomieszczeń SP nr 2 dla potrzeb Łobeskiego Centrum Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (100 tys. zł), remonty w SP 1 (95.500 zł), remonty w Gimnazjum (195 tys. zł), zakupiono autobusu do przewozu osób niepełnosprawnych (199.980 zł), zakupiono sprzęt dla tegoż Centrum (33 ty. zł), utwardzenie placu pod nowe targowisko miejskie (34 tys. zł), szkółkę ekologiczną przy SP nr 2 (20 tys. zł), sciezki rowerowe (65 tys. zł), 3 pomosty nad jeziorami (26 tys. zł), modernizację "starego boiska". Duża część nakładów na te prace została wsparta dotacjami takich instytucji jak AWRSP, Fundusz Ochrony Środowiska, Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, Phare itp. W sumie środków pozabudżetowych uzyskano w roku 2001 na wymienione wyżej przedsięwzięcia 1 746 tys. zł. Przyjęto na sesji informację o działalności Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz uchwalono jej budżet na rok 2002, który wyniesie 120 tys. zł. Pieniądze na swoją działalność Komisja czerpie z opłat za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych. W roku 2001 wpływy z tych opłat były wyższe i wynosiły 131 tys. zł. Obecnie w gminie sprzedaż napojów alkoholowych powyżej 18% prowadzi 66 sklepów i 13 lokali gastronomicznych. W Łobzie działa sześć instytucji zajmujących się profilaktyką i rozwiązywaniem problemów alkoholowych (Poradnia Odwykowa przy ZOZ-ie, Klub Abstynenta, Grupa Anonimowych Alkoholików, Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna, Komisariat Policji i Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. W dyskusji na ten temat sołtys Zakrzewski z Bonina pytał, dlaczego wydaje się pieniądze na pijących, nie rokujących nadziei (burmistrz H. Szamańska wyjaśniła, że pieniądze są wydawane na wspieranie dzieci i rodzin zagrożonych alkoholizmem i na profilaktykę), sołtys Michalewski z Zajezierza zwrócił uwagę potrzebę wstrzymania strumienia taniego alkoholu pochodzącego ze statków ze strefy wolnocłowej (podjęto w tej sprawie apel do władz wojewódzkich), mówiono też o pokątnej sprzedaży takiego alkoholu w melinach i na różnych imprezach. Przyjęto też na sesji przy czterech głosach przeciwnych i jednym wstrzymującym się nowy Regulamin Organizacyjny Urzędu Gminy i Miasta. Regulamin ten przewiduję zmniejszenie ilości wydziałów w Urzędzie i szczegółowo określa odpowiedzialność służbową urzędników. Radni przeciwni wprowadzeniu nowego regulaminu argumentowali, że skoro reorganizacja Urzędu nie przyniesie żadnych oszczędności finansowych ani kadrowych, to nie ma co go zmieniać. Mówili, że nie rozumieją tej, według nich, pozornej reorganizacji, skoro do tej pory urzędnicy pracowali dobrze i instytucja działała sprawnie. W związku z rezygnacją z pracy skarbnik miasta Heleny Szulc Zarząd przedstawił Radzie swojego kandydata na nowego skarbnika, którym został Piotr Szymczak ze Szczecinka wybrany przez Zarząd w konkursie. W konkursie wzięło udział dwóch kandydatów - jeden był z Łobza. Podjęto na sesji uchwałę o nowych opłatach za przyjęcie odpadów (śmieci) na składowisko gminne. Wzrosną one znacznie, bo aż o 154%. I tak za odpady komunalne zmieszane gromadzone w pojemnikach będziemy płacić 9,40 zł za m/3, za pozostałe odpady stałe 4,80 zł plus nowo wprowadzona opłata za korzystanie ze środowiska, będąca iloczynem wagi dostarczanych odpadów oraz jednostkowych stawek opłat za umieszczanie odpadów na składowiskach określonych Rozporządzeniem Rady Ministrów.
W. Bajerowicz

Z żałobnej karty


Z żałobnej karty
1. Stefania Bas 04.11.1925 - 05.12.2001
2. Genowefa Ossowicz 15.12.1918 - 06.12 - " -
3. Danuta Majewska-Zaremba 24.09.1953 - 06.12 - " -
4. Hilary Gardziejewski 01.09.1924 - 08.12 - " -
5. Zenon Stefan Pater ` 11.08.1950 - 12.12 - " -
6.Kazimierz Moczulski 23.06.1923 - 14.12 - " -
7. Marian Kosiorek 23.03.1937 - 14.12 - " -
8. Maria Blank 17.02.1915 - 14.12 - " -
9. Kazimierz Majcher 01.01.1921 - 15.12 - " -
10. Kazimiera Gaura 07.08.1912 - 17.12 - " -
11. Leonard Kordoński 01.09.1933 - 18.12 - " -
12. Urszula Iliczyn 24.12.1933 - 18.12 - " -
13.Roman Rarata 21.01.1952 - 21.12 - " -
(WB)
Do Łobeziaka można pisać tutaj:


Numery archiwalne:
ARCHIWUM




Okazjonalnik "Łabuź"