Kwiecień 2000(numer 100)


Zjazd absolwentów i nauczycieli LO w Łobzie

 


Spis treści: 
Życzenia
Od redakcji
Wyrazy współczucia i gratulacje
Złożenie wieńców na cmentarzu
Kończ waść, wstydu oszczędź....
Gdzie jest 'złoty róg?'
Koncert młodych instrumentalistek
III Zjazd Absolwentów
Alkoholizm w Łobzie
Bardzo ważna wiadomość
Handlówka w ofercie szkół łobeskich
Dyżury radnych powiatowych
Gospodarka łowiecka w naszej gminie
I Maraton Doliną rzeki Regi (Bieg Towarzyski)
Jak się gospodaruje tym, co zostało z pegeerów?
Łobeziak w Internecie
Medale, puchary, dyplomy
Kronika policyjna
Odrodzenie w drezynach
Relaks w 'Relaksie'
Serdecznie dziękuję....
Sto numerów 'Łobeziaka'. Kilka uwag
Śladami Inków
Turniej 'Przyjaciele teatru'
Umiarkowana nadzieja
Trochę lepiej u diabetyków
Tu 'Łobeziak' nr 74296. Słucham....?
Wiadomości wędkarskie
Wieści z 2-ki
Wiosna w lesie
W Urzędzie Stanu Cywilnego
Ze starej książki dochodzeń
Z żałobnej karty


Życzenia


Z okazji Świąt Wielkiej Nocy i budzącej się wiosny składamy wszystkim naszym życzliwym Czytelniczkom i Czytelnikom w Łobzie i na świecie serdeczne życzenia przede wszystkim zdrowia, potem pomyślności w sprawach osobistych i powodzenia w rozwiązywaniu codziennych problemów życiowych i zawodowych.
Redakcja

Od redakcji


Obchodzimy właśnie niewielki jubileusz - ten numer naszego pisma jest setny z kolei. Mała w tym nasza zasługa, wszystko właściwie zawdzięczamy Wam, nasi Czytelnicy, którzy od dziewięciu lat sięgacie po "Łobeziaka" i w ten sposób przyczyniacie się do jego trwania, dodając nam ochoty do wydawania kolejnych numerów pisemka. Istniejemy też dzięki współpracy i współudziałowi wielu życzliwych nam ludzi w tworzeniu naszej gazety, nie odmawiających nam współpracy i dzielących się z nami swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami. Nie sposób wymienić ich tu wszystkich, bo były ich setki, prawdziwych łobeskich patriotów, wszystkim im też dziękujemy serdecznie i prosimy o ciąg dalszy. Wspomnimy ze szczególną wdzięcznością kilku autorów tworzących pismo od pierwszego numerów: Krystynę Solę, prof. dr Piotra Sienkiewicza, Zdzisława Bogdanowicza, Zbigniewa Harbuza, Wiesława Rymszewicza, Dariusza Bieńka, Ryszarda Olchowika, śp. Romana Sternickiego i kilku pracowników naszej Policji oraz przede wszystkim nieocenioną Elżbietę Kamińską, która zamieściła w "Łobeziaku" ponad trzysta aktualnych i oryginalnych rysunków; a także lekarzy - Jerzego Januszkiewicza, który wspaniałomyślnie udziela nam swojej strony w Internecie i Grzegorza Bajerowicza opracowującego nasze materiały do tegoż Internetu. Z tego powodu mamy cichą satysfakcję, że nasze pismo jest czytane na całym świecie.

W tych stu numerach wydanych dotąd staraliśmy się notować to, co w życiu naszego miasta a po trosze i gminy było ważne albo ładne, staraliśmy się pisać o ludziach, którzy dla naszego środowiska coś pozytywnego robili i robią. Tak się złożyło, że nasza działalność przypadła na burzliwy i przełomowy okres historyczny i w związku z tym nie wszystko się wokół nas udawało, a nawet się waliło i nie zawsze było piękne, dlatego programowo nie staraliśmy się dolewać oliwy do ognia i nie marudzić ponad miarę, a przede wszystkim nie krzywdzić innych, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że złość czy nienawiść niczego nie załatwiają, a wpędzają w kompleksy i rodzą wrogów. Niestety nie wszyscy tak myślą. Wprawdzie nadal na wiele bied nękających ludzi także w Łobzie, a pewnie przede wszystkim w Łobzie, nie ma dzisiaj natychmiastowych i skutecznych lekarstw, to jednak w końcu żyjemy i możemy się ciągle pocieszać nadzieją, że wiele spraw się zwolna wyjaśni, potoczy pomyślniej, że niejedno się poprawi. Dlatego nadal licząc na jutrzejszą życzliwość naszych Czytelników zabieramy się do redagowania kolejnych numerów "Łobeziaka".
Redakcja

Wyrazy współczucia i gratulacje


Tą drogą wyrażam panu Marianowi Płóciennikowi przewodniczącemu Rady Miejskiej w Łobzie wyrazy serdecznego współczucia z tego powodu, że jeszcze przez dwa i pół roku kadencji będzie się musiał, niestety, spotykać na sesjach Rady ze starym człowiekiem "skażonym marksistowską ideologią" i stresów, jakie z tego powodu będzie odczuwał oraz szczególnej odporności i zdrowia, żeby przypadkiem nie musiał się zarazić tą przypadłością, a równocześnie gratuluję mu olśniewających sukcesów "w temacie" dotychczasowych licznych i skutecznych spotkań z ministrami oraz wyjątkowej pewności siebie w zapisywania nowoczesnych dziejów Łobza na białych papierach.
Wojciech Bajerowicz

Złożenie wieńców na cmentarzu


4 maja br. przyjeżdża do Łobza wycieczka Niemców, byłych mieszkańców Łobza. W jej imieniu przewodnicząca Heimatgemeinschaft der Labeser pani Hildegard Müller zaprasza o godzinie 10`oo na cmentarz komunalny, gdzie odbędzie się tradycyjne złożenie wieńców pod kamieniem-pomnikiem polsko-niemieckiego pojednania.

Kończ waść, wstydu oszczędź....


Kończ waść, wstydu oszczędź - wydusił z siebie upokorzony przez pana Wołdyjowskiego pan Kmicic, kiedy mały rycerz kilka razy wytrącił mu w pojedynku szablę i kazał mu ją podnosić. No i w końcu ruszony litością onże pan Michał profilaktycznie ciął pana Andrzeja przez łeb na tyle "delikatnie", że tenże, opatrzony przez wiernego wachmistrza Sorokę chlebem ugniecionym z pajęczyną, wylizał się potem.

Ależ znamy to, przestań, Dziadu, smęcić - powiecie. Co zresztą ma ta skądinąd złota myśl, wyrażająca rozpaczliwą prośbę o kończenie poniżającej sytuacji do tematu, do dzisiejszych problemów, które, Dziadu, usiłujesz w tym miejscu poruszać? Kiedy chcemy sobie na chwilę wrócić do historii, to możemy sobie sami "Potop" w telewizorni pooglądać, bo puszczają go w niej od czasu do czasu ku pokrzepieniu serc stęsknionych dawnych wiktorii oręża narodowego.

No właśnie, co za słuszne spostrzeżenie. Bo Dziadkowi też się zdarzyło ten "Potop" pooglądać i nie byłby do tej pedagogicznej sceny wracał, gdyby nie to, że tamte rozpaczliwa kwestia wypowiedziana przez pana Kmicica nagle zabrzmiała mu, bo przeklinać Dziadek publicznie nie lubi, niesłychanie współcześnie. A stało się to w chwili, kiedy w telewizorni pojawiła się twarz obecnego premiera i obwieściła z niejaką dumą, że oto nareszcie sprawiedliwości dziejowej stało się zadość, bo emeryci, renciści i pracownicy budżetówki (w tym też w domyśle łobeski Dziadek) dostaną na dniach wyrównanie obciętych im w 1991 roku podwyżek rekompensujących ówczesną inflację. Na ogół będzie to 1000 zł na głowę, ale trafił się jeden taki i to w dodatku, podkreśliła zatroskana losem emerytów twarz, wyobraźcie sobie ludzie, nauczyciel, który dostanie nawet 10 tys. zł. Nie zwalił wprawdzie dostojnik winy za to "niedopatrzenie" na postkomunę, ale przez gardło nie przeszło mu też słówko o tym, że to jego właśni koledzy obcięli wówczas owo wyrównanie licząc przytomnie, że po jakimś czasie naród o tym oczywistym kancie zapomni. I pewnie by zapomniał, gdyby nie to, że ruszenie dzisiaj tej sprawy na wniosek rzecznika praw obywatelskich przez Sąd Najwyższy to okazja do pokazania "ludzkiej twarzy" rządu, okazja do podratowania jego malejącego autorytetu. Za 1000 zł na emerycki i budżetowy łepek!

Właściwie to podłość, to, co Dziadek tu wygaduje. Darowanemu koniowi nie powinno się przecież zaglądać w zęby. Powinno się wziąć to, co łaskawie dają i uciekać, żeby nie odebrali, mimo że się to prawnie należy. Aliści Dziadkowi, gdy usłyszał ową radosną nowinę o nadciągającym dobrodziejstwie, która się wydaliła z ust dostojnika, wyrwała się właśnie owa rozpaczliwa prośba: "Kończ waść, wstydu oszczędź!" 1000 zł to przecież nawet nie przeciętna dzisiejsza miesięczna wypłata w budżetówce! A w ogóle co to za darowany koń, to przecież o dziewięć lat spóźniona spłata kredytu, jaki zaciągnęło państwo u kilku milionów swoich obywateli! A gdzie należne odsetki? Przecież te nie zrewaloryzowane kiedyś emerytury i zarobki ciągną się do dzisiaj! Stąd to niezwykłe "cudowne" polskie zjawisko ekonomiczne, że dzisiejsze emerytury stanowią ledwo połowę tego, co były warte dziewięć lat temu! Tak "jakoś" się stało, że znowu pojawił się nowy "stary portfel", którego nie zapełni przecież 1000 zł czy nawet drugie tyle jednorazowej zapomogi. Doprawdy trzeba wyjątkowo naiwnej demagogii, a raczej nie byle jakiego tupetu, żeby z takiej jałmużny robić sprawę propagandową i kilka razy na dzień powtarzać różnym Dziadkom w radiu, w telewizji, w gazetach, jaka to ich teraz spotyka przyjemność, zamiast ich przeprosić za to, że tak to długo trwało. Czy ci ludzie, którzy rozdmuchali całą tę sprawę, zastanowili się nad tym, że się ośmieszają w taki sam żałosny sposób, jak ci, co kiedyś "za komuny" podnosząc ceny np. na kaszankę, ogłaszali ustami samego Edwarda Gierka, że żeby zrównoważyć społeczeństwu tę niedogodność - obniżają ceny na lokomotywy? Czy nie wystarczyło po prostu, po ludzku, powiedzieć - dajemy tyle, ile mamy, albo w ogóle milczeć, albo też na prima aprilis przesłać tych kilka groszy zapomogi?

Właściwie nie powinno Dziadka martwić to, a raczej powinno cieszyć, że dzisiaj premier sam robi sobie na złość, sam sobie zarabia na niedobrą opinię, sam siebie ośmiesza pokrętnymi wyjaśnieniami, bo prędzej go nie będzie i może jednak będzie lepiej. Ale nie cieszy. Bo nikt nie lubi być traktowany jak przysłowiowy baran, a wygląda na to, że nasi współcześni władcy, mimo zmieniającej się politycznej koniunktury, tak właśnie ciągle o społeczeństwie i o pojedynczym
Dziadku myślą. Więc: kończ waść, wstydu oszczędź!
Dziadek

Gdzie jest 'złoty róg?'


Słowa te niektórym kojarzą się z mitycznym rogiem obfitości; nam, mieszkańcom wsi po byłych pegeerach kojarzą się te słowa z Wyspiańskim, z rogiem, który został gdzieś zagubiony w ferworze tworzenia nowej polskiej "demokracji". Ten stary symbol miał nas wszystkich Polaków obudzić z komunistycznego letargu. Wybieraliśmy nowe władze samorządowe, nowe rządy, które w kampaniach przedwyborczych obiecywały nam złote góry. Obdarzyliśmy nowe władze zaufaniem, że będą pamiętać o polskiej wsi, że na pewno będzie lepiej. Majątek po byłych pegeerach przejął dziwny twór - Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. W gospodarstwach pozostali ludzie, którzy byli przy korycie, którzy w czasie ostatnich miesięcy agonii pegeerów pozbywali się czasem brutalnymi metodami ludzi mogących im zagrozić w przejęciu tych gospodarstw (wcześniej widzieli w tym niezły interes). Takie działania nazywałem wówczas oczyszczaniem przedpola. W większości byli to ludzie ściśle związani z byłą władzą komunistyczną. Przejęli oni gospodarstwa wraz ze sprzętem rolniczym i inwentarzem żywym, który był po zbójecku wyceniany , oczywiście na korzyść przyszłych właścicieli. Jeżeli chodzi o sprzęt, to należy zaznaczyć, że jego większość była zakupiona (nowa) w czasie, kiedy kombinaty były strasznie zadłużone. Po prostu zmyślą o przyszłości wbijano gwóźdź do trumny, aby przy okazji przyspieszyć proces upadku pegeerów.

Najgorsze było to, że nikt nie przejmował się ludźmi, którzy zostali bez pracy. Rozbijanie pegeerów to nie zwalnianie górników, to pozbywanie się ludzi z pracy w gospodarstwach rozproszonych na dużym obszarze. Dzisiejsze spółki rolne to spółki tzw. chapaczy, producentów zbóż na dużą skalę, czasami pod kątem własnych gorzelni, a w większości wyciskaczy z ziemi ostatnich soków minimalnym nakładem środków, którą potem często porzucają. Sprzedawanie prawie nowego sprzętu rolniczego branego prawie w prezencie, a potem kupowanie za to nowego, zachodniego było też częstym procederem. Pracownicy zatrudniani w tych gospodarstwach (bardzo nieliczni) otrzymują teraz wynagrodzenie niewiele wyższe od zasiłku dla bezrobotnych. Ludziom żyje się źle, niejednokrotnie na ciągłym zadłużeniu w miejscowych sklepikach. Wielkim problemem stało się wyżywienie rodziny. W tych warunkach na wsiach wzrasta pokolenie ludzi młodych, którzy nie mają żadnych ideałów, dążeń i marzeń. Bo jak tu mieć ideały, kiedy w brzuchu burczy? Władze gminy zamiast walczyć o miejsca pracy dla mieszkańców całą swą energię skupiają na walce o powiat. AWRSP trwoni pieniądze na wiele niepotrzebnych spraw, np. na tworzenie w byłych warsztatach Kombinatu Łobez archiwum, które pochłania kolejne cenne miliony.

Jest jednak iskierka nadziei, jaką niesie Związek Byłych Pracowników PGR. W niedługim czasie w Bełcznie ma się odbyć kolejne zebranie, na którym mają być wybrane władze i stworzy się program działania dla naszej wsi. Zatem poszukajmy wszyscy wspólnie "złotego rogu", bo cóż nam po sznurze!
Zbigniew Jędrzejczak - Bełczna

Koncert młodych instrumentalistek


Łobescy nauczyciele muzyki Dorota Stefanowska z Prywatnej Szkoły Gry i Tomasz Różycki z Ogniska Muzycznego działającego przy ŁDK uraczyli nas 3 marca br. w ŁDK bardzo pięknym koncertem-recitalem w wykonaniu ich uczennic, młodych miejscowych pianistek. To już nie był zwyczajny szkolny popis, ale w całym tego słowa znaczeniu recital fortepianowy, na który składały się utwory wymagające dużych umiejętności technicznych i "czułości" w ich interpretacji. Grały ładnie (same zresztą też ładne): Alicja Zawiałow - "Bajkowy temat" Z. Górnego i menueta J. S. Bacha nr 6 , Malwina Gęsikiewicz - "Love story" F. Lai, Monika Serweta - etiudy nr 2 i 12 F. Burgmüllera i poloneza As-dur F. Chopina, Paula Szurek - etiudę S. Hellera i "Dom" W. Kazaneckiego, Aleksandra Misiun - preludium C-dur J. S. Bacha i poloneza B-dur F. Chopina, Agata Buryszek - bourre nr 11 J. S. Bacha, Renata Zięba - preludium nr 12 J. S. Bacha, Magdalena Witczak - preludium C-moll J. S. Bacha, krakowiaka K. Szymanowskiego i "Sophisticated lady" D. Elingtona, Alina Chudyk - preludium i allemande z suity angielskiej J. S. Bacha, "Wietrzyk" W. Miksteina i tarantellę J. Garści, Kinga Roszak - poloneza G-moll F. Chopina, "Polskie drogi" A. Kurylewicza, "Balladę dla Adeliny P. de Sennevilla i " Małego czardasza" M. Nevina.

Przerywnikami w koncercie były wiersze pięknie recytowane przez Monikę Jędrzejczak ("Życie na poczekaniu" W. Szymborskiej), Krzysztofa Pobiedzińskiego ("Karnawał w Soplicowie" A. Waligórskiego) i Katarzynę Andrzejewską ("Miłość Boża" I. Slavika). Po przerwie wystąpili z interesującym koncertem młodzi goście ze Świdwina (z tamtejszego Domu Kultury) grający na gitarach klasycznych kierowani przez nauczyciela Roberta Ussa. Agnieszka Nowak wykonała melodię "Smutny klown", Aleksandra Paprzycka "Bluesowy spacer", Marek Sieniakowski "Pokusę renesansu", Elżbieta Dziołak "Walca wenezuelskiego" i "Poczekaj chwilę", a tercet gitarzystów zagrał "Tańce irlandzkie" i "Dance". Mogliśmy się z przyjemnością przekonać, że ciepły, delikatny dźwięk gitar klasycznych ciągle czaruje i wzrusza mimo inwazji muzyki elektronicznej. Ładną piosenkę z własnym słowami do muzyki R. Ussa zaśpiewała Małgorzata Kędzierska ze Świdwina.

To dobry pomysł - tego rodzaju koncert. Dla wykonawców okazja do zaprezentowani swojego kunsztu, dla słuchaczy możliwość posłuchania dobrej, nie natarczywej muzyki. WB.

III Zjazd Absolwentów


III Zjazd Absolwentów i Nauczycieli łobeskiego Liceum
Jak nas informuje p. Teresa Cwynarowa, przygotowania do III Zjazdu Absolwentów i Nauczycieli łobeskiego Liceum Ogólnokształcącego imienia Tadeusza Kościuszki są już właściwie na ukończeniu.
O tym, jaką fundamentalną i twórczą rolę w ciągu kilkudziesięciu lat naszego istnienia w Łobzie odegrało Liceum, nawet nie wypada przypominać. Najlepiej zaświadczają o tym tysiące jego absolwentów pełniących ważne role społeczne w naszym mieście, kraju i w świecie, a przede wszystkim to, że się do niego przyznają jako do cząstki swojej ojczyzny. Z grubsza znane są już szczegóły tej uroczystości, która odbędzie się w dniach 23 - 24 czerwca. Oto planowany program Zjazdu:

23 czerwca
- 900 msza święta koncelebrowana w intencji nauczycieli i absolwentów;
- występ chóru Politechniki Szczecińskiej;
- uroczysty apel, otwarcie Zjazdu, część artystyczna;
- wmurowanie kamienia węgielnego pod halę sportową;
- spotkania klasowe;
- zwiedzanie szkoły, wystawy okolicznościowe;
- koncerty i imprezy towarzyszące (orkiestra ŁDK, kabaret, zespoły młodzieżowe, kapela, artyści scen polskich);
- zabawa na placu szkolnym;
- Noc Świetojańska, Noc Kupały.

24 czerwca
- rano - Radość o poranku (konkursy, gry i zabawy sztubackie);
- mikrofon dla wszystkich;
- licytacja pamiątek, prac artystycznych, wytworów rękodzieła artystycznego;
- piosenki biesiadne;
- pieczyste;
- 1600 uroczyste toasty, zakończenie Zjazdu.

Zaproszenia będą wysyłane w kwietniu. Uczestnicy Zjazdu znajdą w nich szczegóły dotyczące zakwaterowania, aprowizacji, kosztów itp. Zaproszenia nie dotrą do wszystkich absolwentów (za co organizatorzy z góry przepraszają), bo nie uda się im ustalić wszystkich adresów - dlatego proszą o zgłaszanie się samodzielne. Zgłoszenia składamy na adres: Komitet Organizacyjny Zjazdu Absolwentów Liceum, 73 - 150 Łobez, ul. Niepodległości 54, Liceum Ogólnokształcące. RED.

Alkoholizm w Łobzie


Jak wiadomo, na gminę spada statutowy obowiązek radzenia sobie z alkoholizmem. W tym celu działa przy Radzie Miejskiej Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która na początku każdego roku przedstawia na sesji Rady swój "Gminny program profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych". Tegoroczny program omawiano i zatwierdzono na sesji Rady 19 lutego br. Jest to dokument obszerny, dlatego też zamieszczamy tylko te jego fragmenty, które dają pojęcie o tym, jakie jest w naszej gminie zagrożenie alkoholizmem, jakie są jego rejestrowane rozmiary, jakie podejmuje się działania, żeby mu zapobiegać, wreszcie jakimi Komisja rozporządza pieniędzmi na przeciwdziałanie temu ciągle poważnemu zagrożeniu społecznemu i na co je wydaje. Liczby, które podajemy, dotyczą roku 1999.

Według danych z Komisariatu Policji wynika, że w roku 1999:
- przeprowadzono 284 interwencje domowe związane z nadużywaniem alkoholu;
- zatrzymano w areszcie do wytrzeźwienia 153 osoby;
- zatrzymano w kontrolach drogowych 118 osób będących pod wpływem alkoholu i kierujących pojazdami;
- złożono 37 wniosków o leczenie odwykowe;
- przeprowadzono 346 rozmów profilaktycznych i pouczających z osobami nadużywającymi alkoholu;
- przeprowadzono 31 dochodzeń w sprawach o znęcanie się nad rodziną;
- zatrzymano 12 nieletnich w związku ze spożyciem alkoholu.

Tyle danych z policji. Są to zdarzenia odnotowane przez policję wtedy, gdy funkcjonariusze bezpośrednio interweniowali. Nie dają one jednak pojęcia o tym wszystkim, czego się uchwycić nie da, co się dzieje poza zamkniętymi drzwiami mieszkań, o czym często ze wstydu bliscy nie mówią. Bez wielkiej pomyłki można stwierdzić, że przytoczone wyżej liczby to przysłowiowy wierzchołek góry lodowej. Alkoholizm jest ciągle w Łobzie i gminie jednym z podstawowych zagrożeń społecznych i jest źródłem demoralizacji, samozniszczenia osób uzależnionych, ubóstwa, hamulcem rozwoju psychofizycznego uzależnionych i ich dzieci, hamulcem ich kariery edukacyjnej i zawodowej, ale przede wszystkim przyczyną naruszania prawa i przemocy w rodzinie. Wprawdzie i w Łobzie według szacunkowych badań stwierdzono, że sprzedaż wysokoprocentowego alkoholu maleje (w 1997 sprzedano w mieście i w gminie alkoholu na głowę w przeliczeniu na spirytus - 5,5 litrów, w 1998 - 3,8 l, w 1999 - 4,2 l), co potwierdza się też w skali kraju, to jednak sporo ciągle wypija się dużo alkoholu z przemytu i zwiększa się gwałtownie spożycie piwa.

A oto jeszcze kilka innych liczb ilustrujących problem i jego zakres. Np. Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy społecznej udzielił w roku 1999 pomocy materialnej 168 rodzinom pozostającym w niedostatku głównie z powodu nadużywania alkoholu w rodzinie. W ub. roku w rejestrach Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych:
- zaewidencjonowano 48 nowych wniosków o wszczęcie postępowania wobec osób nadużywających alkoholu, a 47 wznowiono;
- zlecono przeprowadzenie 43 wywiadów środowiskowych dotyczących osób podejrzanych o nadużywanie alkoholu;
- wystosowano 34 zlecenia dla lekarza biegłego sądowego na przeprowadzenie badań i wydanie pisemnej opinii oraz wskazania rodzaju leczenia;
- złożono 32 wnioski do Sądu Rejonowego w Łobzie , z czego po rozpatrzeniu sąd wydał 9 postanowień o przymusowym leczeniu w oddziale stacjonarnym w szpitalu w Gryficach (koszt pobytu jednego pacjenta na oddziale odwykowym wynosi 2000 zł), natomiast 23 postanowienia o leczeniu w Poradni Odwykowej w Łobzie;
- w wyniku rozmów z osobami podejrzanymi o nadużywanie alkoholu 5 osób zdecydowało się na dobrowolne leczenie w niestacjonarnym w szpitalu w Gryficach;
- w poradni odwykowej w Łobzie zarejestrowano 173 osoby, w tym z nakazu sądu 19, na wniosek Komisji 95, dobrowolnie zgłosiło się 95 osób.
Poradnia Odwykowa w Łobzie jest czynna codziennie od 8`oo do 15`oo, we wtorki do 18`oo. Lekarz neurolog D. Sadowska przyjmuje pacjentów poradni we wtorki od 14`oo do 18`oo. Psycholog D. Jagiełka prowadzi zajęcia dla osób i współuzależnionych we wtorki od 8`30 do 10`30. Terapeuta J. Majcharek prowadzi terapię indywidualną i grupową we wtorki od 15`30 do 17`30. W siedzibie klubu "Fral" spotykają się ludzie dotknięci chorobą alkoholową w każdy wtorek o godz. 18`oo i w niedzielę o 18`oo. W zajęciach terapeutycznych uczestniczy stale 6 - 12 osób.
Komisja dysponowała funduszami pochodzącymi z opłat za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych. Nie były to pieniądze małe, wyniosły w roku 1999 - 125.000 zł. i wydane zostały zgodnie z preliminarzem na ten rok. Tu dodajmy, że pieniądze te muszą być wydawane wyłącznie na działania związane z przeciwdziałaniem alkoholizmowi. Z zezwoleń na sprzedaż na wynos napojów alkoholowych powyżej 18% w naszym mieście i gminie korzysta w tej chwili 58 sklepów, a w 12 lokalach gastronomicznych sprzedaje się alkohol do spożycia na miejscu.
Natomiast na rok 2000 przewiduje się wpływy z opłat za korzystanie ze wspomnianych opłat w wysokości 138.000 zł. i planuje się je wykorzystać, podobnie jak w roku ubiegłym, na następujące cele:
- zakup artykułów spożywczych na podwieczorki dla dzieci w szkolnych świetlicach terapeutycznych;
- zakup obiadów dla dzieci w szkolnych świetlicach terapeutycznych;
- organizację imprez rozrywkowych i sportowych mających charakter terapeutyczny;
- dofinansowanie wypoczynku letniego dla dzieci z grup ryzyka z miasta i gminy;
- wkładkę tematyczną do gazety lokalnej ("Gmina Pomorska");
- wynagrodzenia dla wychowawców w szkolnych świetlicach terapeutycznych;
- wynagrodzenie terapeuty w poradni odwykowej;
- wynagrodzenie psychologa w poradni odwykowej
- wynagrodzenia dla członków komisji prowadzących rozmowy wyjaśniająco-motywujace i dyżurujących w punkcie konsultacyjnym;
- wynagrodzenie gospodarza Klubu "Fral";
- wynagrodzenie dla lekarza biegłego sądowego za badania lekarskie i wydawanie opinii;
- wynagrodzenia za przeprowadzanie wywiadów środowiskowych;
- wynagrodzenia realizatorów programu "II elementarz";
- wynagrodzenia dla terapeutów prowadzących zajęcia w świetlicach terapeutycznych i prowadzących indywidualną terapię z młodzieżą szkół ponadpodstawowych;
- szkolenia członków komisji i wychowawców świetlic terapeutycznych;
- zakup pomocy do prowadzenia zajęć w świetlicach terapeutycznych (broszur, książek, kaset wideo itp.);
- dotacje do Stowarzyszenia "Fral", poradni odwykowej, ogniska wychowawczego TPD.
Mamy w Łobzie kilka instytucji i organizacji zajmujących się profilaktyką i rozwiązywaniem problemów alkoholowych - są to: Poradnia Odwykowa przy ZOZ-ie, Klub Pacjenta przy tejże poradni, Stowarzyszenie Klub Abstynenta "Fral", Grupa Anonimowych Alkoholików oraz grupa samopomocowa AL.- Anon działająca przy "Fralu", Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna, Komisariat Policji i Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej.
Na XV sesji Rady Miejskiej w dniu 19 lutego br. radni pytali, jaka jest skuteczność tych wszystkich działań prowadzonych przez te różne ośrodki i zespoły ludzi. Z dyskusji, jaka się na ten temat wywiązała, wynikło, że mimo iż alkoholizm ciągle jest w naszym środowisku bardzo dużym zagrożeniem, widać w społeczeństwie, także łobeskim, malejącą aprobatę dla pijaństwa jako formy obyczajowości. Można powiedzieć, że wspomniane działania dają, powoli wprawdzie, ale skutek pozytywny. Nie jesteśmy już "przodującym" narodem pijaków, inni piją więcej. Niemniej alkoholizm jest ciągle zjawiskiem niejako dziedziczonym, powstaje w rodzinie, a do niej najtrudniej dotrzeć. W dużej mierze wszystkie wymienione wyżej formy zapobiegania temu zjawisku są działaniami łagodzącymi jego skutki. Niestety alkoholizm jest u nas ciągle zjawiskiem, którego źródłem jest bieda. Najłatwiej zagłuszyć alkoholem wynikające z niej frustracje i lęki. Niepokoi również to, że nie maleje, a nawet zwiększa się obyczaj sięgania przez młodzież po alkohol.
Mylące jest pocieszanie się faktem, że inni, jacyś tam Szwedzi, Duńczycy czy Finowie piją więcej - ich frustracje mają inne źródła. Dopiero obliczenie tego, jaki jest udział wydatków na alkohol w ich budżetach domowych (kilkakrotnie mniejszy) w porównaniu z polskimi czy naszymi, gminnymi, pokazuje, jakim nieszczęściem rujnującym życie wielu rodzin jest u nas ciągle alkoholizm. RED.

Bardzo ważna wiadomość


Szanowny Panie Redaktorze! Proszę o zamieszczenie informacji, że w moim Biurze Poselskim w Stargardzie znajduje się do wglądu "Informacja Ministra Edukacji Narodowej" dotycząca zasad uruchamiania rezerw celowych państwa dla oświaty i wychowania w roku 2000.
Informacja określa zasady i kryteria składania wniosków przez gminy w zakresie:
1. Rezerwa nr 19 "Środki na ograniczenie ubóstwa wśród dzieci i młodzieży".
2. Rezerwa 19 i 21 "Dofinansowanie podręczników dla dzieci ze środowisk najuboższych w związku z reformą oświaty".
3. Rezerwa 21 "Wsparcie doradztwa przedmiotowo-metodycznego w jednostkach samorządu terytorialnego".
4. Rezerwa 22 "Zakup autobusów szkolnych".
5. Rezerwa 25 "Pozyskanie kadry nauczycielskiej na obszarach wiejskich".
6. Rezerwa 25 "Wyrównanie szans edukacyjnych młodzieży wiejskiej" (remonty szkół i stypendia dla dzieci wiejskich).
7. Rezerwa 21, 25, 22 "Inwestycje oświatowe, modernizacja i doposażenie gimnazjów".
8. Rezerwa 68 "Pracownia internetowa w gimnazjum".
Informację tę dla Sejmowej Komisji Edukacji na mój wniosek przygotowano w MEN 29.02.2000. Ze względu na krótki termin składania wniosków (kwiecień) proszę o upowszechnienie tej wiadomości.
Poseł na Sejm RP - Stanisław Kopeć

Handlówka w ofercie szkół łobeskich


We wrześniu 2000r. w Zespole Szkół im. T. Kościuszki w Łobzie rozpocznie działalność:
· trzyletnie liceum handlowe, które będzie kontynuacją nauki dla absolwentów szkoły zawodowej w zawodzie sprzedawca,
· dwuletnie studium policealne w zawodzie technik handlowiec.
Szkoły będą działały w formie zaocznej dla dorosłych.

Specyficzne wymagania zawodu
Kształcenie w zawodzie technik handlowiec ma na celu przygotowanie absolwentów do sprawnego i fachowego wykonywania zadań zawodowych w warunkach gospodarki rynkowej. Zakłada opanowanie szeregu niezbędnych umiejętności zawodowych, przedstawionych w opisie kwalifikacji absolwenta. Opis kwalifikacji absolwenta w zawodzie "technik handlowiec" wynika z opisu zawodu przedłożonego przez Ministra Przemysłu i Handlu.
Technik handlowiec należy do zawodów typowo usługowych. Dominującym typem relacji jest człowiek - człowiek, człowiek - dokument, dlatego w procesie kształcenia należy zwracać uwagę na znaczenie istotnych dla przyszłego handlowca postaw i cech jak m. in.: komunikatywność, uczciwość (w tym kupiecką), rzetelność, zamiłowanie do porządku, odpowiedzialność, dokładność, systematyczność w działaniu. Ważną cechą handlowca jest odpowiednia prezencja oraz chęć ciągłego aktualizowania wiedzy i doskonalenia swoich umiejętności.
W wyniku kształcenia absolwent szkoły handlowej powinien otrzymać odpowiedni zasób wiedzy ogólnokształcącej i zawodowej, która dawałaby podstawę do podjęcia pracy jak również możliwość szybkiego przekwalifikowania się w różnych sytuacjach życiowych. Absolwent szkoły handlowej powinien być przygotowany do:
· podjęcia pracy na średnim szczeblu zarządzania w przedsiębiorstwach o różnych formach własności,
· realizowania podstawowych funkcji handlowych w punktach sprzedaży detalicznej, hurtowniach, magazynach itp.
· uruchomienia, zorganizowania i prowadzenia działalności własnej firmy handlowej.
Szeroki zakres funkcji zawodowych oraz odpowiedzialne zadania, jakie stawia gospodarka rynkowa, wymagają od absolwenta szkoły handlowej także specyficznych umiejętności zawodowych. Technik handlowiec powinien posiadać wiedzę z zakresu rynku, potrzeb konsumentów, towaroznawstwa, działań marketingowych, technik informatycznych, organizacji pracy w punktach sprzedaży, nowoczesnej rachunkowości, prawa (cywilnego i handlowego) oraz reguł współpracy z kontrahentami.
Ukształtowanie i opanowanie umiejętności, stanowiących kwalifikacje w zawodzie technika handlowca, wymaga kształcenia szerokoprofilowego w takim zakresie, aby absolwent uzyskał podbudowę zarówno teoretyczną jak i praktyczną, dającą dobre przygotowanie zawodowe. W wyniku analizy umiejętności zawodowych technika handlowca wyodrębnione zostały cztery bloki programowe charakteryzujące pewne obszary zawodowe. Są to:
I. Funkcjonowanie podmiotu gospodarczego,
II. Finansowo-księgowy,
III. Ogólno-ekonomiczny,
IV. Informacja w przedsiębiorstwie.
Plan nauczania liceum handlowego przewiduje następujące przedmioty zawodowe: podstawy ekonomii, technika biurowa, statystyka, zasady rachunkowości, marketing, elementy prawa, ekonomika handlu, rachunkowość handlowa, towaroznawstwo, reklama, język obcy zawodowy, kultura zawodu, pracownia ekonomiczno-nformatyczna. W studium policealnym nie ma przedmiotów ogólnokształcących. Praktyka zawodowa przewidziana jest w klasie drugiej. /bm

Dyżury radnych powiatowych


Podaje się do wiadomości, że radni powiatowi z terenu gminy Łobez w II kwartale 2000 r. pełnią dyżury w Urzędzie Gminy i Miasta w godz. 1500 - 1600.
10.04.2000 Antoni Gutkowski
08.05 - " - Zofia Krupa
22.05 - " - Jan Paszkiewicz
05.06 - " - Ryszard Sola
19.06 - " - Ewa Augustjańska-Szulc (rs)

Gospodarka łowiecka w naszej gminie


W gminie łobeskiej działają cztery koła łowieckie:
· Koło Łowieckie "Lis" obejmujące Łobez i tereny sołectw Niegrzebia, Grabowo, Suliszewice, Tarnowo, Rynowo, Wysiedle, Zagórzyce, Zajezierze I Rożnowo;
· Wojskowe Koło Łowieckie "Cyranka" ze Szczecina działające na terenach sołectw Unimie, Dobieszewo, Karwowo, Dalno, Przyborze, Klępnica, Poradz. Worowo, Prusinowo, Łobżany i Świętoborzec; koło to ma swoje tereny także w Radowie, Strzmielach, Resku, Naćmierzu, Przemysławie, Węgorzynie, Lesięcinie i Kąkolewicach;
· Koło Łowieckie "Rogacz" z Węgorzyna, które ma swoje tereny w naszej gminie w Boninie, Budziszczu i części Zajezierza;
· Koło Łowieckie "Jeleń" z Łobza obejmuje sołectwo w Karwowie, a większość jego terenów znajduje się w gminach Węgorzyno, Resko i Radowo Małe.
Podziały te mogą się wydawać dziwne, ale powstały one dawno, przed 1970 rokiem, jeszcze wtedy, kiedy Łobez był powiatem i nie miało znaczenia to, czy jakiś teren należy np. do Reska czy do Węgorzyna.
Te cztery koła łowieckie gospodarują na powierzchni 42 tys. hektarów użytków, z tego na naszą gminę przypada 22 768 ha, a w tym grunty orne stanowią 10 304 ha, lasy i zadrzewienia 7597 ha, zaś łąki, pastwiska, wody oraz pozostałe grunty - 2639 ha. Pozostałe grunty to tereny zabudowane i ciągi komunikacyjne. Działające w gminie koła łowieckie zrzeszają 226 członków, którzy prowadzą w swoich obwodach planową gospodarkę łowiecką. Tereny wokół Łobza są zasobne w zwierzynę, zwłaszcza grubą, taką jak jelenie szlachetne, dziki i sarny oraz ptactwo wodne, a szczególnie kaczki krzyżówki i łyski. W okresie jesiennym, w czasie przelotów, obserwuje się u nas duże ilości gęsi gęgawy, gęsi białoczelnej oraz gęsi zbożowej. W ostatnim okresie można zauważyć, że gęsi dzikie (szczególnie gęsi gęgawy) zaczynają u nas gniazdować i wyprowadzać młode. Z drapieżników (w nadmiarze - szkodników) występują w naszym rejonie lis i borsuk. Borsuk żyje w małych ilościach i można go uznać za naturalnego stymulatora innych populacji, natomiast populacja lisa wzrosła w ostatnich latach gwałtownie. Prawdopodobnie spowodowane to jest tym, że lisy otrzymują szczepionkę przeciwko wściekliźnie, zrzucaną corocznie z małymi porcjami mięsa z samolotów rolniczych. Lisy stały się zagrożeniem dla zająca szaraka, który i tak występuje u nas w małych ilościach (praktycznie już go prawie nie ma), a także dla ptactwa wodnego i lądowego. W ostatnim okresie obserwuje się u nas napływ turystów ze wschodu - jenota i norki amerykańskiej. Zadomawiają się one u nas, jakby tu od zawsze przebywały. Ten pierwszy jest konkurentem dla naszego lisa, natomiast norka amerykańska czyni szkody w stawach hodowlanych, bo żywi się rybami i wypiera z naszych łowisk roślinożernego piżmaka, którego pogłowie w ostatnich latach gwałtownie maleje.

Na zakończenie podaję ciekawostkę - w pobliżu Łobza gnieździ się rodzina bobrów, których tu bodaj nie było od kilkuset lat. Gdzie, tajemnicy nie zdradzę, mogę jedynie stwierdzić, że mają się dobrze. Warto przy tej okazji zauważyć, że niepostrzeżenie w naszej faunie zachodzą zmiany, np. kiedyś występującą u nas wydrę zastępuje norka amerykańska, lisowi przybył silniejszy konkurent - jenot, natomiast znika zając.
Mieczysław Foina

I Maraton Doliną rzeki Regi (Bieg Towarzyski)


Na trasie Łobez, Unimie, Dobieszewo 26 marca o godz. 10oo odbył się I Maraton Doliną Regi. Wzięło w nim udział 10 zawodników. Dystans 42 km 195 m ukończyło 6 zawodników. Zwycięzcą biegu został Zbigniew Bogdanowicz, II był Andrzej Burek, III - Marian Wiśniewski, IV - Andrzej Gumienny, V Stanisław Zięba (najstarszy zawodnik), VI - Mieczysław Janiszewski - wszyscy ze Szczecina. Dystans półmaratonu ukończyła Marianna Janiszewska ze Szczecina, a ćwierćmaraton - Elżbieta Wiśniewska i Tadeusz Szuba - oboje z Łobza. Mateusz Witas najmłodszy uczestnik - uczeń SP nr 3 w Łobzie ukończył bieg na dystansie 7 km. Organizatorką tej imprezy była Elżbieta Wiśniewska z Łobza. W organizacji biegu pomogli dobrodzieje - Państwo: Z. Tokarski "Caro", N. Szubina "Nina", J. Urbański, Z. Wójcik, A. Marszałek, S. Bober , sklep "Atlas", sklep "Eurodom", p. Wijatyk (sklep sportowy), pp. Kamiński, Łabaziewicz i Wieczorek - hurtownia owoców, p. Winiarski - hurtownia napojów, którym tą drogą składam serdeczne podziękowania. 17 czerwca planuję zorganizowanie otwartego biegu dla chętnych z całej Polski, zaś w roku przyszłym kolejnego II już maratonu "Doliną Regi".
Ze sportowym pozdrowieniem - Elżbieta Wiśniewska

Jak się gospodaruje tym, co zostało z pegeerów?


Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa jest, jak wiadomo, instytucją, która została onegdaj powołana do dysponowania olbrzymim majątkiem, jaki pozostał po likwidacji pegeerów. O tym, co się z tym majątkiem dzieje dzisiaj, a raczej o tym, co z niego pozostało, mówił w dniu 24 lutego dyrektor szczecińskiego oddziału Agencji - Stanisław Zimnicki na spotkaniu w naszym domu kultury. Zaproszono na nie miejscowe władze samorządowe i ludzi, którzy w naszej gminie związani są z rolnictwem (rolników prywatnych, dzierżawców, przedstawicieli instytucji i zakładów obsługujących rolnictwo). Spotkanie to było o tyle ważne i ciekawe, że jego tematyka dotyczyła także i nas, zwykłych łobeziaków. Likwidacja pegeerów ciąży w tej chwili na sytuacji, w jakiej się znajdujemy, a to, co się będzie działo dalej z miejscowym rolnictwem, zadecyduje o przyszłości Łobza. Niestety, nie zanosi się u nas na jakieś wielkie inwestycje, nafta nie chciała u nas siknąć. Jedynym bogactwem, jeśli można tak nazwać to, co nas otacza i na razie nie przynosi profitów - jest ziemia.

Dyrektor Zimnicki przede wszystkim chwalił się osiągnięciami Agencji, jakie ma ona od momentu, kiedy zaczął on nią zarządzać. Mówił o zmianach organizacyjnych, jakie wprowadził w tej instytucji i o jej nowej strukturze. Jest to, jak się okazuje, duża machina. I tak, żeby ją usprawnić, a było w niej wiele zaniedbań - zwolniono w Szczecinie 50 i w Koszalinie 30 osób (z terenem 200 osób). Osiągnięto w ten sposób kilkanaście milionów zł oszczędności. Po raz pierwszy w czasie swego istnienia Agencja osiągnęła zysk (20 milionów zł) i spłaciła swoje długi. Czyli (nasz komentarz) do likwidacji pegeerów i utrzymywania armii urzędników trzeba było dopłacać! Teraz będzie lepiej, bo tworzy się dla wygody interesantów Agencji - dzierżawców i kupujących ziemię - 17 nowych terenowych oddziałów Agencji w nowych powiatach, w których znajdzie zatrudnienie od kilku do kilkunastu "swoich" pracowników. Czyli (znowu nasz niegrzeczny komentarz) - wyjdzie na to samo, tylko "nieco" drożej, bo te nowe oddziały trzeba będzie wyremontować i wyposażyć - to się nazywa naukowo działaniem prawa Parkinsona czyli instytucja pączkuje nowymi biurami i tak udowadnia sens i potrzebę swojego istnienia.

Zadania Agencji są ogromne. Wprawdzie rozdysponowała ona już 50 tys. mieszkań, ale do sprywatyzowania zostało ich jeszcze 5 tysięcy; zaś na prywatyzację i zagospodarowanie czeka jeszcze 70 tysięcy budynków (ruin? - red.). Dopiero 18% ziemi popegeerowskiej znalazło nabywców. Duże dzierżawione od Agencji gospodarstwa mają kłopoty z płatnościami, ich dzierżawcy rezygnują z działalności, zdają majątek. Spółki zagraniczne z kolei wywiązują się z płatności, ale nie kwapią się do produkcji, nie zwiększają zatrudnienia. Trochę podań napływa od tych dzierżawców i rolników indywidualnych, którzy pragną powiększać swoje gospodarstwa do 100 hektarów. Uproszczono procedury w tych przypadkach, łatwiej jest obecnie kupić ziemię i inny majątek. Mówiąc krótko (znowu nasz komentarz) - z pegeerów została już tylko goła ziemia i ruiny, z czym są przede wszystkim kłopoty i jest to miara tego, co zostało z pegeerów. Tak naprawdę to Agencja większość swoich dochodów czerpie nie z dzierżawienia ziemi, jej sprzedaży, nie z rolnictwa, a przede wszystkim z dysponowania ziemią nierolniczą w Szczecinie i pasie nadmorskim.

Trzeba sobie zdać nareszcie sprawę z tego - mówił dyrektor Zimnicki - że zadaniem Agencji nie jest działalność dobroczynna, ale przede wszystkim finansowa i w związku z tym dąży ona do oddzielenia działalności gospodarczej od socjalnej. Co oznacza, że nie może ona zajmować się byłymi pracownikami pegeerów, bezrobociem, zapomogami, szkołami itp., bo są to dziedziny, za które odpowiadają inne agendy państwowe. Czyli (znowu nasz komentarz) - majątek został rozdysponowany, a ludzie zostali na lodzie, mimo że go w końcu przez kilkadziesiąt lat tworzyli. Za to Łobez, który dostaje właśnie od Agencji prezent w postaci budowanego obecnie na ul. Bema archiwum, w którym zgromadzone zostaną dokumenty byłych pracowników pegeerów, będzie miał niejako korzyść z likwidacji pegeerów. Zostaną do tego archiwum przeniesione materiały z dotychczasowych trzech likwidowanych terenowych archiwów w Małkocinie, Żabowie i Dobrej. To będzie nowoczesna, skomputeryzowana placówka, będzie w niej 12 kilometrów akt i ekologiczna gazowa kotłownia. Podniesie ona rangę Łobza, będzie go promowała na całe województwo. Staniemy się sławni, a w ogóle to dobrodziejstwo. Dzięki temu biuru ograniczone zostanie w Łobzie bezrobocie, a pusta hala fabryczna zostanie zagospodarowana. Tu dyrektor Zimnicki dla spotęgowania efektu zawiesił głos - czy wiemy, ile to będzie kosztowało? 4 miliony złotych czyli 40 dawnych miliardów, a on, dyrektor już wie, że pewnie ktoś z obecnych na zebraniu będzie szefem tej placówki.

Tu nasz dłuższy komentarz, bo szczęka nam opadła na tę wiadomość. Po opublikowaniu tego, co powiemy poniżej, dowiemy się od niektórych "ważnych" albo za takie się uważających, osób, że w tej sprawie to mamy prawo tylko do tego, żeby włożyć przysłowiową m... w kubeł i siedzieć cicho. Po pierwsze nie nasze pieniądze idą na tę budowę tylko agencyjne, po drugie od myślenia są inni, po trzecie za mali jesteśmy, żeby podskakiwać.

Otóż nie i jeszcze raz nie. Pieniądze są nasze. Choćby z tego powodu, że pewnie by się ich więcej zebrało z ogołocenia ościennych pegeerów, to znaczy ogołocenia z nich także naszej gminy
- gdzie się one podziały? Jeśli się jakimś cudem znalazły, to my powinniśmy decydować, co się z nimi stanie! Poza tym są to polskie pieniądze i mamy prawo głośno pytać, co się z nimi robi. Co to znaczy agencyjne? Z nieba spadły?
4 miliony złotych to 1/3 rocznego budżetu naszej gminy. Dla faktycznego ożywienia naszej gminy rozsądne ich wydanie miałoby znaczenie nieporównanie donioślejsze dzisiaj i w czasowej perspektywie i wynagrodziło by naszemu środowisku to, co straciło ono i ciągle traci po zrujnowaniu pegeerów. Załóżmy, że archiwum gromadzące dokumentu po pegeerach jest potrzebne, a nawet nieodzowne. Skądinąd wiemy jednak, że dotychczasowe trzy likwidowane archiwa terenowe były dobrze zorganizowane i mogły sobie istnieć aż do wieczności. Byli pegeerowcy mieli do nich blisko, teraz będą się tułać do Łobza po sto kilometrów i dalej i nieraz dosadnie powiedzą, co myślą o takiej jego promocji, będzie im się on kojarzył raczej z drogą przez mękę.
A przecież 4 dodatkowe miliony zł w budżecie gminy to modernizacja naszej drogiej i ledwo już dyszącej centralnej ciepłowni (koszt jej przebudowy to 3,2 - 4 miliony zł), to znaczne obniżenie cen za coraz droższe ciepło dla co najmniej półtora tysiąca mieszkań na wiele lat! 4 dodatkowe miliony zł w budżecie gminy to duże remonty we wszystkich łobeskich szkołach, które ich na gwałt wymagają.

4 miliony zł to nowoczesne wyposażenie łobeskich szkół w elektronikę, jeśli w ogóle myślimy o jakimś awansie cywilizacyjnym dla dzieci z naszego biednego środowiska. 4 miliony zł to budowa pełno wymiarowej nowoczesnej (dla wszystkich szkół) hali sportowej. 4 miliony zł to kilkadziesiąt nisko oprocentowanych kredytów lub w ogóle nie oprocentowanych na poziomie inflacji, w dodatku ściągalnych, dla drobnych przedsiębiorców, suma, którą można by uruchamiać przez kilka lat dla kolejnych chętnych. To bodaj ponad setka, jeśli nie więcej, nowych i stałych miejsc pracy.
4 miliony zł to spory nowy zakład produkcyjny, to kilka (2 - 4 mniejsze) zakładów dających stałe zatrudnienie kilka razy większe niż w archiwum.
4 miliony wydane na kredyty pozwalające na zakup ziemi dla powiększenia gospodarstw to podniesienie z upadku kilkudziesięciu okolicznych rolników.
4 miliony zł to wreszcie wybudowanie kilkudziesięciu nisko standardowych mieszkań dla ludzi, którym nie wystarcza na opłacanie coraz wyższych czynszów.
Za tę sumę rozwala się obecnie właściwie do fundamentów funkcjonalną halę fabryczną (zostały tylko ściany), w której bez żadnych nakładów mógł sobie działać (działał zresztą, ale go wyrzucono) normalny zakład produkcyjny, a gdyby "wrzucić" tam te 4 miliony zł, to mielibyśmy tam fabrykę z prawdziwego zdarzenia. Za tę sumę można by wreszcie, tak mówią fachowcy, wybudować od fundamentów normalne archiwum. Czyżby w tym całym interesie działała ciągle jeszcze stara komunistyczna zasada tzw. "remontu kapitalnego".

W archiwum znajdzie zatrudnienie na razie kilkanaście, potem kilka osób. Zysku z tego interesu nie będzie miasto miało praktycznie żadnego prócz "promocji". Kogo? Będzie to swoisty pomnik przeszłości. Kogo? Czy nie można było tych pieniędzy, jeśli się już miało takie "dojścia", wycyganić na którykolwiek z wymienionych powyżej celów?
Ale wspomniane zebranie nie skończyło się tylko na tej optymistycznej zapowiedzi zbudowania w Łobzie archiwum. Do optymizmu namawiali także obecni na spotkaniu - dyrektor Agencji Rynku Rolnego i dyrektor Banku Gospodarki Żywnościowej. Mamy, mówili, dobrego ministra rolnictwa i sprawnie działającą koalicję. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. To tylko z winy SLD szerzy się czarnowidztwo. Niemniej na pytanie znanego miejscowego rolnika J. Sierpińskiego dyrektor ARR nie mógł odpowiedzieć, jak będą się kształtowały ceny zbóż w tegorocznym skupie, bo decyzji rząd w tej sprawie jeszcze nie podjął. Być może będą one korzystne - stwierdził. Dyrektor BGŻ-etu z kolei przekonywał, że kredyty dla rolników w jego banku są korzystne, rolnicy powinni po nie sięgać. Rolnictwo się opłaci pod warunkiem, że rolnicy zintensyfikują produkcję, osiągając np. plony 2,5 q rzepaku z hektara czy podobne jęczmienia. Ludzie muszą wykazać inicjatywę, zrozumieć, że nikt za nich nie napali w przysłowiowym piecu.

Dyrektor łobeskiej Central-Soyi zwrócił uwagę na konieczność ustabilizowania rynku rolnego. Na razie - mówił - hodowcy nie wiedzą, a powinni to wiedzieć, co i ile mają siać. Także powinien to wiedzieć każdy pojedynczy rolnik. Np. w latach ubiegłych było za dużo żyta, teraz jest go za mało. Producenci inwentarza też nigdy nie są pewni, ile dostaną w skupie np. za swój drób czy wieprzowinę, które w tej chwili są tanie, a pasza jest droga. Znowu działają nożyce cen, ludzie przestaną produkować drób, co zresztą już sygnalizują.
Właściwie uczestnicząc w tym spotkaniu trudno było sobie odpowiedzieć na zasadnicze pytanie, które zawsze się pojawia, kiedy mowa jest o rolnictwie, szczególnie tym łobeskim, które mamy obok, w zasięgu ręki - dlaczego jest w nim tak źle, skoro podobno jest tak dobrze? RED.

Z OSTATNIEJ CHWILI
W nawiązaniu do tego, co mówił na wspomnianym spotkaniu dyrektor AWRSP ze Szczecina St. Zimnicki o tym, że Agencja będzie "schodzić" z zadań socjalnych, dostaliśmy w ostatniej chwili od posła Stanisława Kopcia współautora i sprawozdawcy uchwalonej zmiany ustawy zmieniającej w 1999r. ustawę "o gospodarowaniu nieruchomościami Skarbu Państwa" tekst pt. "Zarządzenie nr 1/2000 z 3 stycznia 2000 r." (czyli obowiązujące już od 01.03 br.) prezesa AWRSP A. Tańskiego, w którym zarządza on, co następuje:
"AWRSP realizuje zadania wynikające z polityki państwa w zakresie:
1. tworzenia miejsc pracy w związku z restrukturyzacją państwowej gospodarki rolnej poprzez:
a/ aktywizację zawodową bezrobotnych byłych pracowników państwowych przedsiębiorstw gospodarki rolne i członków ich rodzin,
b/ pracodawców, którzy tworzą nowe miejsca pracy i zatrudniają bezrobotnych byłych pracowników pegeerów lub członków ich rodzin,
2. udzielania pomocy byłym pracownikom pegeerów i członkom ich rodzin w przezwyciężaniu trudnych sytuacji życiowych, spowodowanych np. ubóstwem, bezrobociem, niepełnosprawnością, długotrwałą chorobą, bezradnością w sprawach opiekuńczo-wychowawczych, alkoholizmem, wspiera działania mające w szczególności na celu: kształcenia dzieci, wypoczynek letni i zimowy dzieci, dożywianie dzieci w szkołach, dowożenie dzieci do szkół, leczenie sanatoryjne dzieci z opiekunami, remonty i wyposażanie w podstawowy sprzęt pomieszczeń szkolnych, w tym stołówek i sal gimnastycznych."
Po czym następuje szereg wytycznych, jak to wszystko robić nawet w tak drobnych szczegółach jak np.: zakup odzieży, obuwia, podręczników czy przejęcia przez Agencję zobowiązań finansowych z tytułu czynszu najmu, nie mówiąc o takiej pomocy jak udzielanie pożyczek, subwencji czy poręczeń bezrobotnym na podjęcie działalności gospodarczej. Co z tego było realizowane - możemy sprawdzić sami, jak słyszymy - nie zanosi się na zmianę kursu. Kto więc ma rację, kto tym wszystkim rządzi, co warte są tego typu deklaracje, gdzie się podziewa resztówka po pegeerach?
RED.

Łobeziak w Internecie


1. Tym razem dostaliśmy wiadomość ze słonecznej Grecji treści następujacej:

This greeting is from:
Janina Milos-Tsekouris (tsekuras@hol.gr).

Gratulujemy internetowego wydania "Łobeziaka". Dzięki temu łobeziacy czytają was w Grecji i w Afryce! (w Ghanie). Mimo że żyjemy z dala od kraju, interesujemy się tym, co się dzieje w naszym rodzinnym mieście. Cieszymy się z waszych osiągnięć, z działalności kulturalno-oświatowej i sportowej, z troski, którą otaczacie Łobez. Zdajemy sobie sprawę z problemów, które was nurtują. Jesteśmy przekonani, że dzięki działalności lokalnej prasy przynajmniej część z nich uda się rozwiązać.
Pozdrawiamy ze słonecznej Grecji - Janina Milos-Tsekouris z rodziną.

PS. W pełni podzielamy oburzenie p. Bajerowicza z powodu szkód wyrządzonych w łobeskim parku. Wielka szkoda, że nie udało się temu zapobiec.
Ateny 25/02/2000

Serdecznie dziękuję za ten list tym bardziej, że napisała go jedna z najlepszych swego czasu absolwentek łobeskiego liceum (i najładniejszych). Bardzo by mi było miło, gdyby p. Janka (przepraszam za poufałość, ale chyba jako były belfer mam do niej prawo) nawiązała z nami dalszą korespondencję przez Internet. W.Bajerowicz

2. Dotarła do nas także wiadomość z Ghany:
Arek Piotrowski awamil@africaonline.com.gh

Pozdrowienia z afrykańskiego buszu. 17marca 2000 18:21
Z upalnej Ghany gorące pozdrowienia i podziękowania za urocze chwile spędzone tutaj, w afrykańskim buszu, przy czytaniu wiadomości z mojego home town przesyła całej redakcji "Łobeziaka" Daria Renata Piotrowska. Wprawdzie Łobez to głównie miasto mojego dzieciństwa, ale to bardzo ważne miejsce, bo to tak, jak u Różewicza: "ojczyzna to kraj dzieciństwato miejsce urodzenia to jest ta mała najbliższa ojczyzna miasto miasteczko wieś ulica dom podwórko pierwsza miłość las na horyzoncie groby..." Mieszkając wiele miesięcy w Afryce, gdzie wszystko jest tak inne, klimat, kultura - ze wzruszeniem i ogromną sympatią wspominam Łobez: koleżanki i kolegów z tamtych lat, sąsiadów i nauczycieli (sz. p. Dubicką, p. Krysztofiak, p. Milę, p. Koryzmę).
Jednocześnie jestem dumna i szczęśliwa, że tak wiele dobrego dzieje się w Łobzie, a o tym, że mam na bieżąco informacje z mojego miasteczka, wie już cala Polonia w Ghanie...Jeszcze raz serdecznie dziękuję za ciekawe artykuły i dobry zapis w Internecie, dzięki czemu jesteście co miesiąc z niecierpliwością oczekiwani na całym świecie. Żyjąc dłużej w Afryce, człowiek tym bardziej tęskni do "nudnej normalności" w małym miasteczku w Polsce, bo Ghana to kraj wielu kontrastów. Z jednej strony są tu ekskluzywne rezydencje białych i bogaczy ghańskich, przepiękne hotele z basenami i sklepy - z drugiej slumsy i wioski z lepiankami, gdzie mieszkańcy za jedyny posiłek na dobę mają garść ryżu czy kukurydzy. Są tu nowoczesne szpitale, apteki, uniwersytet, telewizja, ale jeszcze lepiej funkcjonuje tu dzu-dzu (czarownik). Nadal zdarzają się "tajemnicze zniknięcia" ludzi po śmierci czifa (są potajemnie zabijani, by służyć po śmierci czifowi w zaświatach). Plagą są tu sekty i ich rytualne mordy. Islamiści, choć są na szczęście mniejszością, też ciągle wszczynają walki. Dobrze jest więc popływać w cieplutkim basenie, poznając ciekawą florę i faunę afrykańskiej "pustyni i puszczy", kulturę i mentalność tutejszej ludności, by tym bardziej docenić Polskę i Polaków, stęsknionym wrócić do kraju i zawsze pamiętać, że Polska i bez wstąpienia do Unii Europejskiej jest wspaniałym miejscem na Ziemi. Przesyłam więc wszystkim łobeziakom serdeczne życzenia zdrowia i szczęścia oraz wiarę, że Łobez znów będzie powiatem.
D. A. Piotrowska

Co tu dodać? Dziękować i prosić o kolejne ciekawe korespondencje, co właśnie robimy. RED.

Medale, puchary, dyplomy


W ostatnią, zimową sobotę odbyła się w Nowogardzie prawdziwa frajda sportowa dla amatorów rekreacji i aktywnego wypoczynku połączona ze współzawodnictwem miast i gmin całego województwa . Do zachodniopomorskich igrzysk sportowo-rekreacyjnych samorządów gminnych zgłosiło się aż 16 ekip, w tym 42-osobowa reprezentacja Łobza.
Program igrzysk obejmował 12 konkurencji rozgrywanych w 3 pełno wymiarowych halach sportowych z balkonami. Tu króciutka dygresja: powierzchnia 1 sali sportowej w Nowogardzie wynosi 900 m2 , a wszystkie 4 sale gimnastyczne w Łobzie mają raptem też 900 m2. Łobzianie wzięli udział we wszystkicvh dyscyplinach. Efektem bardzo radosnego, a zarazem ambitnego udziału naszej ekipy było zajęcie w punktacji globalnej III miejsca i zdobycie pucharu ufundowanego prze Urząd Marszałkowski w Szczecinie. A więc - BRAWO ŁOBEZ! Dla reporterskiej zasady podajemy: I miejsce Nowogard, II - Gryfino, III - nasz Łobez, IV - Choszczno, V - Kołobrzeg, VI - Pyrzyce. Reprezentacja Łobza stanowiła mieszankę młodości i rutyny, lecz efekt sportowy był imponujący. Oprócz wspomnianego pucharu sportowcy łobescy przywieźli z igrzysk: 2 pucharki (siatkówka kobiet i radny w wieloboju sprawnościowym) oraz 9 medali różnego koloru. Jednak bohaterką sportowych zmagań na nowogardzkich arenach okazała się p. Elżbieta Romej, nauczycielka SP nr 2 w Łobzie. Wykazała ona świetną formę i duże umiejętności techniczne. Zdobyła I miejsce i złoty medal w konkurencji rzutu piłką lekarską, następnie zdobywała punkty w sprawnościowym torze przeszkód, zajmując IV miejsce, a w biegu przełajowym na 1000 m uplasowała się na wysokim miejscu. Taka postawa p. Eli przyczyniła się do pełnej mobilizacji sportowej pozostałych, młodszych zawodników naszej ekipy.

Prezentujemy łobeskich medalistów igrzysk wojewódzkich: złoty medal i puchar:
· Elżbieta Romej (rzut piłką lekarską na odległość); srebrny medal i puchar:
· drużyna siatkówki kobiet w składzie: Ewa Woźniak, Ewa Kutynia, Ilona Bukato, Małgorzata Więckowska, Małgorzata Witczak; srebrny medal:
· Zdzisław Bogdanowicz (wielobój sprawnościowy dla radnych),
· Joanna Wolniak (szachy kobiet),
· Gabriel Bieńkowski (szachy mężczyzn); brązowy medal:
· Magda Skólmowska (tenis stołowy),
· Justyna Lech (bieg przełajowy 1000 m),
· Kamila Fiszer (rzut lotką),
· Łukasz Bobko (skok w dal z miejsca).
Puchary, medale i dyplomy wręczali honorowi goście imprezy, między innymi poseł na sejm St. Kopeć, wicemarszałek zachodniopomorski, burmistrzowie wielu miast i gmin naszego województwa.
Zdzisław Bogdanowicz

Kronika policyjna


Kronika policyjna
· Między 01 - 17.02 nieznany sprawca po wyważeniu drzwi w piwnicy budynku mieszkalnego na ul. Kraszewskiego ukradł z niej umywalkę, zlewozmywak, spłuczkę, deskę sedesową wart. 500 zł na szkodę St. M.;
· 18.02 na drodze Bełczna - Łobez kierujący osobową skodą potrącił pieszego Piotra Ch. z Łobza, który doznał złamania ręki;
· 20.02 o godz. 455 na ul. Orzeszkowej policjanci zatrzymali Macieja A. z Wołkowa na gorącym uczynku usiłowania kradzieży poloneza Tracka własn. Eugeniusza N.;
· 20.02 w nocy po pościgu policjanci ujęli żołnierza służby zasadniczej i mieszkańca Łobza, którzy wybili szybę w sklepie spożywczym własn. Marka K. i ukradli towary wart. 600 zł;
· W nocy z 23 - 24.02 nieznany sprawca po wybiciu szyby w drzwiach balkonowych w przedszkolu, włamał się do środka i z pomieszczenia intendentki ukradł 20 zł;
· 26.02 w nocy nieznany sprawca po wybiciu szyby w oknie na parterze domku jednorodzinnego włamał się do wnętrza i ukradł różny sprzęt wart. 4965 zł na szkodę Erwina N.; część skradzionych przedmiotów ukrył w ogródku w sąsiedztwie - znaleziono je podczas penetracji terenu;
· w nocy z 25 - 26.02 nieznany sprawca ukręcił kłódkę w drzwiach garażu na ul. Siewnej i ukradł z niego motorower romet Kadet, 2 kanistry i 15 l benzyny wart. 3700 zł na szkodę Mariana W.;
· 26.02 na ul. Głowackiego nieznany sprawca włamał się do malucha i ukradł radioodtwarzacz i głośnik wart. 350 zł na szkodę Krzysztofa Z.;
· 26 - 27.02 nieznany sprawca włamał się do forda Escorta i ukradł radioodtwarzacz wart. 170 zł na szkodę Mieczysława W.; prawdopodobnie ten sam sprawca tej samej nocy włamał się do toyoty Corroli na ul. Niepodległości kradnąc telefon komórkowy wart 540 zł na szkodę Krzysztofa T. z Głębokiego, gm. Recz;
· 27.02 w Prusinowie złodzieje przecięli skobel i łańcuch mocujący kłódkę i ukradli z pomieszczenia gospodarczego wiertarkę i używany sprzęt gospodarstwa domowego; sprawców ustalono - są nimi 2 mieszkańcy Łobza i Węgorzyna; udowodniono im także wycięcie przewodów linii telefonicznej w Węgorzynie, kradzież paliwa w Sielsku i 2 akumulatorów tamże;
· 27 - 28.02 na ul. Drawskiej nieznany złodziej rozciął siatkę ogrodzeniową w gospodarstwie rolnym Zenona B. i ukradł kury oraz części samochodowe wart. 1100 zł.
· 27.02 na ul. Kraszewskiego nieletni Marcin N. włamał się do sklepu własn. Waldemara G. kradnąc sprzęt rtv;
· 29.02 na stacji PKP w Worowie nieznani sprawcy ukradli elektromagnes z urządzenia samoczynnego hamowania pociągów wart. 2000 zł;
· 29.02 przed południem na ul. Kościelnej 3 jeden z trzech nieustalonych sprawców narodowości cygańskiej (wpuszczono ich do korytarza), wykorzystując nieuwagę domowników, włamał się do szafki w przedpokoju i ukradł z niej wyroby ze złota wart. 1250 zł na szkodę Piotra M;
· 3 - 4.03 nieznany sprawca urwał kłódkę w garażu na ul. Bocznej i ukradł mienie wart. 1094 zł na szkodę Mariana O.;
· 4 - 5.03 nie ustalony złodziej włamał się na ul. Kraszewskiego do samochodu renault kradnąc radioodtwarzacz Blaupunkt wart. 500 zł na szkodę Stanisława T. oraz do volkswagena Polo kradnąc kasetę magnetofonową wart. 10 zł.;
· 06.03 w sklepie Sławomira Sz. na ul. Kościuszki Krzysztof T. z Łobza kupił na raty wieżę Panasonic wart. 1290 zł; zawierając umowę ratalną przedstawił fałszywe zaświadczenie o zarobkach i zatrudnieniu; następnie wieżę tę sprzedał natychmiast za niższą cenę; nie mając zamiaru spłacenia kredytu; policja odzyskała sprzęt; sprawa w toku;
· 9 - 10.03 w nocy w Łobzie na ul. Niepodległości nieznani sprawcy (w -godzinach 2400 - 300) wyważyli drzwi na zapleczu Sądu Rejonowego, weszli do środka i dokonali włamań do poszczególnych pomieszczeń, kradnąc z nich sprzęt komputerowy, znaki opłat sądowych, radia marki Philips; rozpruli też elektryczną spawarką kasę pancerną; szkody wyniosły 30 tys. zł; sprawcy byli zawodowcami, działali w rękawiczkach, a wychodząc spryskali gruntownie pomieszczenia sądowe gaśnicami proszkowymi dla zatarcia śladów. Komendant Wojewódzki Policji w Szczecinie wyznaczył nagrodę pieniężną za informacje mogące się przyczynić do wykrycia sprawców. Informacje można zgłaszać osobiście w Komendzie łobeskiej na numer tel. 74051 albo w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Szczecinie na telefon zaufania nr 0800-156-032
Komisarz Wiktor Mazan

Odrodzenie w drezynach


Odwiedziła naszą redakcję grupa młodych łobeskich patriotów zainteresowanych promocją miasta i gminy, a w ogóle pełna dobrych chęci, by coś robić dla naszego środowiska, by je rozruszać, by - jak to określił jeden z nich - nie zapyzieć. Przyszli oni z ciekawym pomysłem, bardzo oryginalnym, na który bodaj w Polsce nikt jeszcze nie wpadł, a który bardzo nam się spodobał. Poprosili oni nas o popularyzację swojej idei, co robimy z przyjemnością, bo to, co proponują, może przyczynić się do ożywienia ruchu rekreacyjnego na świeżym powietrzu i sportu masowego, a ze względu na oryginalność pomysłu może zwabić wielu turystów i ludzi spragnionych wysiłku fizycznego nie tylko z naszej gminy ale i z kraju.

Otóż ci młodzi ludzie proponują uruchomienie na nieczynnej trasie kolejowej z Łobza do Reska (a nawet do Płotów) i z powrotem wycieczek ....drezynami. Tak, właśnie tymi klasycznymi ręcznymi drezynami, jakimi kiedyś poruszali się po torach robotnicy PKP dojeżdżający do pracy przy konserwacji torowisk i innych kolejowych urządzeń. Pojazdy te, ciągle jeszcze sprawne - mówią młodzi entuzjaści - poniewierają się jeszcze w zakamarkach magazynów PKP, można je mieć za darmo, ich konstrukcja jest bardzo prosta, a równocześnie trwała. Wystarczy je po prostu postawić na tory, posmarować co trzeba towotem, ująć w ręce drążki napędowe, naprężyć mięśnie i ..."moje - twoje, moje - twoje" ruszyć z wiatrem w zawody w dal. Zalety jazdy drezyną są nie do przecenienia, organizm człowieka przy jej napędzaniu pracuje tak samo intensywnie, a może nawet bardziej, jak przy wiosłowaniu na łodzi sportowej, napinają się i wzmacniają dosłownie wszystkie mięśnie nóg, brzucha, klatki piersiowej, rąk i pleców. W naszych warunkach, kiedy nie mamy odpowiednich akwenów do uprawiania kosztownego wioślarstwa, drezyna to cudowne odkrycie. Może nią podróżować po kilka osób. Można się nią poruszać bez względu na wiek: pomału, majestatycznie, turystycznie lub też wyczynowo, sportowo, młodzieżowo. Można na niej urządzać zawody na czas, wypuszczając kolejne pojazdy na trasę jak to się robi np. w saneczkarstwie. A przy okazji jakiż to komfort - żadnych spalin, szumią tylko koła po szynach, wokół piękne, zielone widoki. Nie krępują nas znaki drogowe, nie grożą nam kolizje z innymi pojazdami, nie musimy manipulować kierownicą, nikt nam nie robi uwag na temat naszych szoferskich umiejętności i nie martwimy się podwyżkami cen paliwa. Nawet na towot nie musimy wydawać pieniędzy - zostaje nam z kolacji kawałek tłustego boczku lub szynki i mamy smarowanie do Reska i z powrotem. Ciało i psychika regenerują się na drezynie błyskawicznie. Po drodze można się zatrzymać byle gdzie, zrobić sobie majówkę z rodziną czy przyjaciółmi albo też wstąpić w mijanej miejscowości do sklepu, do kawiarni tak regionalnej i niezwykłej jak ta, którą ktoś podobno urządza w prawdziwym wiatraku w Poradzu (kilka kroków od toru). Wyobraźmy sobie, jaką przyjemną niespodziankę możemy zrobić odwiedzającym nas gościom z innych stron zawożąc ich drezyną do tego wiatraka. Możemy sobie nawet pozwolić tam na kulturalne "spożycie", bo jeśli w tym stanie możemy być niebezpieczni pieszo, nie mówiąc o poruszaniu się samochodem (a kary wzrastają), to gdzie niby skręcimy, komu zagrozimy jadąc drezyną? Zresztą nie ma kodeksu dla drezyny - pojazd ten sam się dyscyplinuje.

Kupujemy ten pomysł, jest świetny. Równocześnie zachęcamy do kontaktów z naszymi entuzjastami. Uważamy, że warto by szybko powołać odpowiednią komisję społeczną i założyć Łobeskie Towarzystwo Entuzjastów Drezyny. Czas nagli, mamy już wiosnę, kwiecień, szkoda sezonu. To nie przesada - z tą chwilą stajemy się znani na całym świecie, ponieważ notatka ta pojawi się przecież także w internecie.
Redakcja

Relaks w 'Relaksie'


W ładnym Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowym Inawlidów "Relaks" w Międzwodziu na wyspie Wolin, położonym w pięknym sosnowym lesie w odległości 200 m od brzegu Bałtyku przebywała w dniach od 29 stycznia do 12 lutego bieżącego roku grupa 70 osób z naszego miasta i gminy. 30 z nich wysłał do tego ośrodka łobeski oddział Polskiego Związku Emerytów i Rencistów (swoich członków), a 20 matek z dziećmi niepełnosprawnymi Towarzystwo Walki z Kalectwem. Okazało się, że zimowy pobyt nad morzem w czystym i zdrowym powietrzu jest doskonałym sposobem na poprawienie zdrowia i kondycji właśnie tych osób, które z niego skorzystały w tym roku. W sezonie zimowym jest nad Bałtykiem równie przyjemnie jak w lecie, a o połowę taniej, zaś gospodarze robią wszystko, żeby gościom pobyt u siebie w zimie uprzyjemnić. Różne formy zajęć rehabilitacyjnych prowadziła z łobeskimi dziećmi nauczycielka z SP 2 Henryka Lach. Było dużo zajęć ruchowych, zabaw i wycieczek. Oczywiście trzeba było za tę przyjemności zapłacić. Dzięki staraniom nauczyciela z SP nr 2 Romana Witulskiego, wiceprezesa TWK w Łobzie, a równocześnie terenowego przedstawiciela Ośrodka z Międzywodzia, udało się prywatne koszty tej wyprawy zmniejszyć, bo uzyskał on dla wszystkich 70 osób dofinansowanie z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Stargardzie, któremu tą drogą w imieniu uczestników - dziękuje. (RED.)

Serdecznie dziękuję....


Serdecznie dziękuję Państwu Sabinie Bilowej, Wincentemu Nowikowi, Czesławowi Szawielowi i Lidii Lalak oraz młodym recytatorom za wzruszającą niespodziankę, jaką sprawili mi zapraszając mnie w dniu 16 marca br. na mój wieczór autorski w Klubie Nauczyciela. Szczególnie jednak czuję się zaszczycony obecnością na tym spotkaniu bardzo licznych mieszkańców naszego miasta i ciepłym przyjęciem z ich strony mnie i moich wypowiedzi.
Wojciech Bajerowicz

Sto numerów 'Łobeziaka'. Kilka uwag


Na początku lat pięćdziesiątych, za zezwoleniem miejscowych władz politycznych (takie wtedy panowały zwyczaje), zaczęto w Łobzie wydawanie pisma noszącego nazwę "Głos Łobeski". Pismo to miało zasięg powiatowy. Drukarnia działająca wtedy przy ulicy Rapackiego 5 ułatwiała realizację pomysłu. Po krótkim czasie pismo przestało się ukazywać - wyszło go zaledwie kilka numerów. Jeszcze jeden numer okazjonalnego "Głosu Łobeskiego" wydano w roku 1970 z okazji wyzwolenia miasta. Dopiero w listopadzie 1991 roku Łobez doczekał się własnego pisma, miesięcznika "Łobeziak". Pierwszy numer był "chudy", miał zaledwie 8 stron. Pismo się rozwijało. Drugi numer miał już 10, kolejny 12, a numer czwarty liczył 14 stron. Przy wzroście objętości cena długo pozostawała w wysokości ówczesnych 3.000 zł. Pierwsze numery drukowano na nieznacznie cieńszym papierze oraz innym krojem pisma i mniejszymi czcionkami. Winieta tytułowa autorstwa Elżbiety Kamińskiej pozostała bez zmian od pierwszego numeru, co uznać należy za wierność tradycji. Współpracowników wykazano w stopce redakcyjnej 6, byli to Elżbieta Kamińska, Grzegorz Bajerowicz, Henryk Musiał, Czesław Skoworodko, Zdzisław Bogdanowicz i Stanisław Banach. Ukazujący się obecnie kolejny kwietniowy numer "Łobeziaka" ma numer setny. Tak, to już sto numerów, które ukazały się w przeciągu 102 miesięcy. Pismo ukazywało się regularnie. Rozbieżność między ilością numerów a miesiącami wynika z faktu, iż wyszły dwa numery "dwumiesięczne". Sądzę, że miesięcznik Łobeziak" odzwierciedlał w minionym okresie na swoich łamach wszystkie ważniejsze wydarzenia z życia naszego miasta i gminy.
Zbigniew Harbuz

Śladami Inków


We wspaniałą wycieczkę śladami starożytnych Indian Inków wybrał się p. Dariusz Piszewski w dniach między 6 a 24 listopada 1999 roku. Samolotem via Amsterdam, wyspę Aruba w Antylach Holenderskich, doleciał do stolicy Peru Limy. Z Limy wędrował autobusem przez założone przez Inków historyczne ich siedziby - miasta Arequipę, Juliacę do Puno położonego obok niezwykłego wielkiego jeziora wysokogórskiego Titicaca. Zwiedził także stolicę Boliwii - La Paz. Stamtąd jechał do Cuzco, miasta, w którego pobliżu znajduje się dobrze zachowana starodawna siedziba Inków - Machu Picchu, a następnie znowu do Limy, skąd już było pewnie tylko z dziesięć tysięcy kilometrów do Łobza.

Plonem tej podróży, oprócz niezapomnianych "naocznych" wrażeń, jest wiele pięknych zdjęć, na których p. Dariusz utrwalał to, co wydawało mu się godne uwagi, podziwu i pamięci. 25 lutego wystawił on część swoich kolorowych fotogramów (w formacie 30 x 20 cm) w Bibliotece Miejskiej. Zamieszczamy dwa z nich. Na jednym łobeski podróżnik uwiecznił się na przełęczy Abra La Raya na wysokości 4338 metrów nad poziomem morza, na drugim widzimy go na tle niebotycznych Andów (wznoszących się w pobliżu La Paz na wysokość 7014 m.np.) w towarzystwie małych potomków dawnych Inków, występujących dzisiaj bodaj w charakterze maskotek turystycznych. Te dwa zdjęcia mają charakter osobisty, na wystawie oglądaliśmy natomiast naprawdę dużej klasy obrazy egzotycznego i pięknego kraju.

Turniej 'Przyjaciele teatru'


Teatrzyk ze Szkoły Podstawowej nr 3 (Dorota Skomorkiewicz, Piotrek Zarecki, Grzesiek Górny, opiekunka Teresa Wasilewska) zwyciężył w kategorii młodszej (klasy I IV) w finałach szesnastej edycji dorocznego konkursu "Przyjaciele teatru". Finał turnieju odbył się w dniu 21 stycznia br. w Szkole Podstawowej nr 43 na osiedlu Zawadzkiego w Szczecinie. Organizatorem konkursu był Oddział Szczecińskiego Towarzystwa Kultury Teatralnej przy współpracy z TVP i redakcją "Kuriera Szczecińskiego" Nagrodą jest wycieczka promem do Ystad. Jest to kolejny sukces p. Teresy Wasilewskiej i jej podopiecznych, którzy rozsławili Łobez.
Serdeczne gratulacje.
(według "Kuriera Szczecińskiego" z dnia 24.01.2000r. - Cz. B.)

Umiarkowana nadzieja


Umiarkowana nadzieja - tak można określić klimat, jaki panował na zorganizowanym w łobeskiej Krochmalni w dniu 22 lutego br. walnym zebraniu Zachodniopomorskiego Oddziału Krajowego Związku Plantatorów Ziemniaka Skrobiowego "Plantator" z ościennych wobec Krochmalni powiatów województwa zachodniopomorskiego. Łobeski oddział zrzesza 670 plantatorów, a jego duszą i motorem działania jest znany łobeski rolnik p. Julian Sierpiński (ma gospodarstwo na ul. Bema w kierunku na Resko), który równocześnie pełni odpowiedzialną funkcję prezesa zarządu krajowego tegoż "Plantatora", mającego siedzibę w Poznaniu. Powierzono p. Julianowi tę funkcję, ponieważ uparcie od kilku lat zabiegał o utworzenie Związku widząc w nim ratunek dla rolników-hodowców ziemniaków, a równocześnie sposób na wsparcie i utrzymanie przy życiu krochmalni, co się udało, ku - na razie umiarkowanemu - zadowoleniu obu stron. "Plantator" jest przykładem tego, co można zrobić, mimo trudnych warunków, w jakich znalazło się rolnictwo, jeśli się zjednoczy wysiłki.
Powstał - mówił otwierając obrady prezes Sierpiński - "lobbing ziemniaczany", udało się uświadomić wielu ludziom (posłom w sejmie, wsparł starania także wojewoda Lisewski), że hodowla ziemniaka ma w Polsce, a szczególnie na Pomorzu, ciągle przyszłość i może być konkurencyjna wobec rolnictwa Unii Europejskiej. Uzyskano w roku ubiegłym dopłaty do eksportu skrobi, w sejmie jest zgłoszona "Ustawa skrobiowa", która ma regulować między innymi obowiązki państwa wobec hodowców ziemniaka i polskiego przemysłu ziemniaczanego oraz sposoby jego ochrony i promocji. Ustawa ta powinna "przejść", bo ma ona w parlamencie wielu zwolenników. Hodowcy opodatkowali się 0,4% składką od sprzedaży ziemniaków na fundusz funkcjonowania Stowarzyszenia.
Miarą tego, że także władze państwowe zaczynają poważnie traktować ten dział rolnictwa i przetwórstwa rolnego był udział w zebraniu wicewojewody zachodniopomorskiego Husejki, zjawili się na nim także zawodowo zainteresowani problemem - prezes Związku Producentów Skrobi Kierończyk, prezes Izby Rolniczej ze Szczecina Sadłowski oraz prezes Zarz. Woj. PSL-u Durka.

Prezes Spółki "Nowamyl" L. Kaczmarek zapoznał zebranych z bieżącą sytuacją gospodarczą krochmalni. Pisaliśmy o tym w grudniu, dlatego notujemy w skrócie: Po raz pierwszy od kilku lat udało się zakładowi osiągnąć zysk, spłacono wierzycieli. Jesienią zapłacono rolnikom za dostarczone ziemniaki. Atmosfera we wzajemnych stosunkach rolnik - zakład poprawiła się. Niestety z powodu suszy skupiono tylko 70% surowca. Skrobię sprzedawano ciągle poniżej kosztów wytwarzania. Jednak dzięki lobby ziemniaczanemu (między innym "Plantatora" i zabiegom prezesa Sierpińskiego u wojewody Lisewskiego) uzyskano wspomniane dopłaty do eksportu, wprowadzono cło na skrobię. Granica jest w tej chwili dość szczelna, niemniej nie ograniczono jeszcze importu przetworów z udziałem skrobi. Wyeksportowano z Łobza 6 tys. ton mączki do Azji dzięki dopłatom z Agencji Rynku Rolnego. Obecnie okazało się, że w Polsce jest obecnie za mało skrobi, co dobrze wróży hodowcom ziemniaka w roku bieżącym. Jeśli w ubiegłym roku cena za tonę mączki kształtowała się na poziomie 1000 - 1200 zł, to w tej chwili wynosi ona już 2000 zł/t. Krochmalnia rozpoczyna kontraktację na bieżący rok. Warunkiem dla rolnika jest założenie plantacji o powierzchni około 2 hektarów, bo to pozwoli na zakontraktowanie przez niego wymaganych minimum 40 ton ziemniaków. Zakład może rolnika kredytować 1300 złotymi na hektar. Planuje się przerobić 60 tys. ton surowca i wytworzyć 12 tys. ton skrobi. Wobec przetwarzanych w latach siedemdziesiątych 160 tys. ton ziemniaków i osiąganiu 30 tys. ton mączki nie jest to może wiele, jednak rzeczywiście można żywić co do przyszłości branży ziemniaczanej umiarkowany optymizm - mówił prezes Kaczmarek - i jest nadzieja, że będzie można terminowo płacić rolnikom za dostawy surowca. Trzeba będzie jednak w roku bieżącym przestrzegać umów kontraktacyjnych. Zakład w roku ubiegłym odszedł od kar umownych, bo rozumiano kłopoty plantatorów spowodowane suszą - dobre handlowe obyczaje muszą obowiązywać obie strony.

Wicewojewoda Husejko gratulował delegatom "Plantatora" pierwszych sukcesów i wyraził przyjemne zdziwienie z tego powodu, że może brać udział w pierwszym spotkaniu środowiska rolniczego, na którym mówi się o osiągnięciach. Zapewnił zebranych, że, przynajmniej w branży ziemniaczanej, rynek ulegnie stabilizacji. Również prezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej Sadłowski chwalił zebranych za pionierską i skuteczną próbę jednoczenia się w branżową organizację i za jej współpracę z Krochmalnią. Większość rolników jeszcze tego nie rozumie i działa w rozbiciu. Nie potrafią się oni jednoczyć, tworzyć związków i zjednoczeń np. Takich jak "Plantator". Tymczasem opłacalność produkcji rolnej ciągle spada, rolnictwo nie ma wystarczającej reprezentacji w sejmie, gdzie jest tylko 9 rolników. W związku z tym budżet dla rolnictwa na rok 2000 nie jest wystarczający. Rolnictwo powinno nie tylko wegetować, ale stać się opłacalne w momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Panowie z góry jakby tego nie rozumieli. Rolnikom chodzi o ekonomikę i dobra traktowanie.

Liberalna doktryna państwowa wobec rolnictwa polega dzisiaj na ograniczaniu zatrudnienia w rolnictwie - mówił prezes PSL-u Durka - rzeczywiście bezrobocie w województwie zwiększyło się już do 17%. W ogóle w państwie panuje kryzys finansowy, są kłopoty ze ściąganiem podatków. Niemniej w strategii rozwoju gospodarczego województwa rolnictwo zajmuje pierwsze miejsce, dlatego bardzo cenna jest inicjatywa miejscowych rolników próbujących na własną rękę coś robić. Szkoda, że przy rozdziale środków na rolnictwo rząd nie pyta rolników i organizacji rolniczych o sposób rozdzielania należnych mu funduszy, a na dodatek rozbudowuje w każdym województwie instytucje zajmujące rozdziałem tych pieniędzy. Można postawić pytanie - ile tych środków dociera potem naprawdę do rolników?

W ogóle obecni na zebraniu delegaci mocno narzekali na to wszystko, co skutecznie utrudnia im życie - na drożejące środki do produkcji rolnej, rosnące ceny paliwa, brak stabilinych cen, a także na niskie ceny, jakie osiągają za ziemniaki. Tu dyrektor Kaczmarek zapewnił zebranych, że kontraktowa cena 75 zł za tonę ziemniaków w roku 2000 będzie mogła być zwiększona np. do 80 zł w warunkach, kiedy inni odbiorcy też podniosą ceny, prosił też zebranych o zrozumienie dla swojej firmy, która też potrzebuje nakładów na modernizacje, a może je uzyskać tylko z własnej działalności.

Jedno było bardzo pocieszające w tym spotkaniu - że zarówno rolnicy jak i przedstawiciele Krochmalni, przynajmniej przed nową kampanią ziemniaczaną, wiedzą, co ich czeka i że trzeba się teraz po prostu zabrać do roboty.
W.Bajerowicz

Tu 'Łobeziak' nr 74296. Słucham....?


1. "Tak narzekacie na obecne władze państwowe, na wicepremiera Komołowskiego, dogryzacie im, obrażacie je; do naszych władz gminnych też macie pretensje z tego powodu, że ich znajomi z wyższych szczebli nie zapewnili nam powiatu. A zastanowiliście się, jak będziecie wyglądać, jak wam będzie łyso, kiedy wkrótce zapadnie u góry słuszna i rozumna decyzja, żeby jednak powiat Łobzowi zwrócić? Sumienia nie macie tak się pastwiąc nad naszymi demokratycznymi władzami państwowymi. Czyście pomyśleli chociaż o tym, że swoim głupim gadaniem szkodzicie sprawie Łobza, że możecie zrazić władze do nas i te ukarzą nas wszystkich za waszą złośliwość? Więc zamknijcie się!"
Łobeski patriota

Nie da się ukryć, że nasz tok myślenia jest inny, przyznajemy się do tego, że działamy z premedytacją. Tacy jesteśmy wredni! Oczywiście chcielibyśmy, żeby władze państwowe się na nas obraziły tak mocno, żeby właśnie na złość nam zrobiły prezent naszym obecnym władzom gminnym, wracając powiat do Łobza i wzmacniając tym samym ich autorytet. To byłby przecież najlepszy sposób ukarania właśnie nas, pokazania, jacy jesteśmy podli, a one jakże sprawiedliwe. Pisaliśmy już kiedyś o tym, że jeśli tak się stanie, to publicznie na placu 3 Marca odszczekamy to wszystko, cośmy nieprzyjemnego o nich powiedzieli. Naprawdę kilkadziesiąt razy w różnych tonacjach zaszczekamy "hau, hau, hau...ale mimo wszystko nie uznamy tego za ich żaden wspaniały wyczyn, a jedynie za przyznanie się do winy, że zrobiły fatalnie. RED.

2. "Pisząc o tym, co się stało z popegeerowskim majątkiem, nie wspomnieliście ani słowem o tym, co się w ciągu tych ostatnich lat od momentu upadku PGR-ów porobiło z systemem melioracyjnym na ich ziemiach. Przez kilkadziesiąt powojennych lat wyjątkowo solidne państwowe służby melioracyjne starały się utrzymać stan stosunków wodnych na ziemiach pegeerowskich prawie na tym poziomie, na jakim je zostawili Niemcy. Miało to duże znaczenie, bo dużo u nas jest tzw. użytków zielonych i hodowla była jedną z tradycyjnych gałęzi np. łobeskiej gospodarki rolnej od wieków zresztą. Pomorze było tzw. zagłębiem mleczarskim Berlina. Teraz wszystko, co tu robiono dla rozsądnego uregulowania stosunków wodnych, idzie w ruinę. Praktycznie hodowla u nas upadła. Nie meliorowane, nie wapnowane łąki zamieniły się w kwaśne mokradła; zarastają rowy odwadniające, systemy melioracyjne zamuliły się; na polach w mokre lata powstają zastoiska wodne, nie konserwowane zastawki do podnoszenia poziomu wody w czasie suszy zeżarła rdza. Cała wielka żyzna łąkowa dolina Regi od jej źródeł do morza zamieniła się na naszych oczach w wielkie nieużytki".
Bezrobotny meliorant

3. "Muszę zareagować na wadliwe stosowanie w miesięczniku "Łobeziak" nazwy Stadnina Koni w Łobzie. Miało to już miejsce w jednym z poprzednich numerów "Łobeziaka". Tym razem nastąpiło to w ostatnim numerze (99) w artykule "Łobeziak w Internecie". W Łobzie istnieje Stado Ogierów.
Zgodnie z książką pt. "Hodowla koni" autorstwa prof. dr hab. Jerzego Zwolińskiego , zadaniem stadnin jest dostarczać dla państwowych stad ogierów pełnowartościowych młodych ogierów jako koniecznego remontu. Prowadzi się w nich pracę hodowlaną mającą za zadanie stałe doskonalenie materiału hodowlanego, dostosowywanie go do aktualnych potrzeb, ewentualnie nawet tworzenie nowych ras i typów koni szczególnie przydatnych do obecnego rodzaju użytkowania. Inne jest zadanie stada, które istnieje w Łobzie od 1876 r. Podam kolejny przykład stosowania złej nazwy w estetycznie wydanym informatorze "Łobez miasto i okolice". Pod jednym zdjęciem widnieje napis "Budynek Stada Ogierów", a nad drugim "Stadnina Ogierów w Łobzie" Podobnie w zamieszczonym tekście. Jest to swoiste kuriozum. Trudno się dziwić osobie, która nie jest mieszkańcem Łobza i stosuje mylnie nazwę, skoro tu, na miejscu, sami nie potrafimy tego prawidłowo określić. Na zakończenie mojego sprostowania składam serdeczne życzenia z okazji zbliżającego się wydania 100 nr "Łobeziaka". Z zamieszczonych artykułów między innymi uzyskałem dużo informacji na temat historii Ziemi Łobeskiej. Życzę dalszych sukcesów. Tadeusz Korzeniewski"
Przyjmujemy ze skruchą upomnienie ze strony p. Tadeusz Korzeniewskiego, bo ma słuszność. Postaramy się na przyszłość unikać tego rodzaju pomyłek w nazwie tak szacownej instytucji, jaką jest Łobeskie Stado Ogierów. RED.

4. "Gorące pozdrowienia dla Redakcji "Łobeziaka" z 2-tygodniowego pobytu w Szkocji przesyła wierny czytelnik czasopisma Grzegorz Olchowik. Zwiedziłem Perth, Dundee, Glasgow, Aberdeen i Edinburgh. Czasopismo dociera do mnie (do Londynu) regularnie dzięki moim rodzicom. Tak trzymać!" G. Olchowik

Turniej 'Przyjaciele teatru'


Teatrzyk ze Szkoły Podstawowej nr 3 (Dorota Skomorkiewicz, Piotrek Zarecki, Grzesiek Górny, opiekunka Teresa Wasilewska) zwyciężył w kategorii młodszej (klasy I IV) w finałach szesnastej edycji dorocznego konkursu "Przyjaciele teatru". Finał turnieju odbył się w dniu 21 stycznia br. w Szkole Podstawowej nr 43 na osiedlu Zawadzkiego w Szczecinie. Organizatorem konkursu był Oddział Szczecińskiego Towarzystwa Kultury Teatralnej przy współpracy z TVP i redakcją "Kuriera Szczecińskiego" Nagrodą jest wycieczka promem do Ystad.
Jest to kolejny sukces p. Teresy Wasilewskiej i jej podopiecznych, którzy rozsławili Łobez.
Serdeczne gratulacje.
(według "Kuriera Szczecińskiego" z dnia 24.01.2000r. - Cz. B.)

Wiadomości wędkarskie


WIOSENNE PORZĄDKI
Tradycją się stało, nie tylko wędkarzy, wiosenne porządkowanie swojego otoczenia. To, co przez prawie całą zimę skrywało się pod czyściutką, bialutką kołderką, z dnia na dzień wychynęło na wierzch i straszy nas zewsząd swoją ohydą. Gdzie się nie obejrzeć, z każdego zagajnika, z każdego przydrożnego rowu, zewsząd wyzierają sterty puszek po piwie, wszelkiego rodzaju plastikowe pojemniki i torby, butelki i tym podobne "ozdóbki". Każdy rasowy wędkarz ceni sobie przede wszystkim nieskalaną naturę i czystość w miejscu swojego ulubionego łowiska. Większość tzw. "ekologów" bardzo pięknie umie mówić o ochronie przyrody i o zagrożeniach, jakie czyhają na nią z każdej strony - i to jest zwykle wszystko, co w jej obronie robią. My, wędkarze swoje słowa obracamy w czyn. Wzorem lat ubiegłych rozpoczynamy swój sezon wędkarski od gruntownego uporządkowania terenów wokół swoich łowisk. Tego roku ogólne wędkarskie sprzątanie ma się odbyć 9 kwietnia nad Brzeźniacką Węgorzą (bardziej znaną jako Kanał Brzeźniacki). Wszystkim tym, którzy nie mają czym tam dojechać, zarząd "Karasia" zapewnia transport na miejsce akcji. Zbiórka chętnych o godzinie1000 na placu 3 Marca. Gospodarz koła przyrzekł mi, że żaden z uczestników sprzątania nie odjedzie do domu "głodno i chłodno". Po pracy zaplanowano ognisko i pieczenie kiełbasek, a i dla ochłody też się pewnie coś znajdzie. Zapraszamy serdecznie wszystkich wędkarzy, a jak się trafią i "niewędkarze", to z pewnością powitamy ich z radością.

ZAWODY
Wiosna zawitała do nas w pełni. Czas w końcu otrząsnąć się z zimowego odrętwienia i ruszyć raźno na rybki, nad wodę. Wszem i wobec ogłaszam zatem otwarcie Wędkarskiego Sezonu Sportowego!!! Tak, jak już od wielu lat się w naszym kole dzieje, pierwszymi zawodami sezonu będą Spławikowe Drużynowe Zawody Wędkarskie o Puchar Prezesa Koła. Odbędą się one 16 kwietnia o godzinie 800, tradycyjnie nad Brzeźniacką Węgorzą. W zawodach mogą brać udział trzyosobowe drużyny, reprezentacje zakładów pracy, prywatnych i państwowych, grup koleżeńskich i klubów sportowych. Zapraszamy wszystkich. Jedynym wymogiem jest posiadanie karty wędkarskiej i wykupionych, aktualnych opłat. Szczególnie serdecznie zapraszamy juniorów, dla nich jedynym warunkiem uczestnictwa jest to, aby byli w stanie utrzymać wędkę przez co najmniej dwie godziny. Zapisy przyjmuje skarbnik koła, kol. Ewa Marszałek, która urzęduje w sklepie wędkarskim przy ulicy Kościelnej. Opłata startowa dla członków koła (od drużyny) wynosi 18 zł dla seniorów i 9 zł dla juniorów. Opłata dla seniorów z innych kół jest nieco wyższa i wynosi 25 zł od drużyny. Juniorzy gości płacą to samo co nasi. Drużyny złożone z samych kobiet i juniorek są zwolnione z wszelkich opłat. Wszystkim firmom wystawiamy pokwitowania na życzenie. Zawody będą przeprowadzone zgodnie z zasadami Regulaminu Sportowego Połowu Ryb. Przypomnę tylko jeszcze o obowiązku posiadania wypychacza do haczyków i regulaminowej siatki (przetrzymywanie ryb w wiaderkach i metalowych sadzykach jest zakazane). Zwycięzcy będą nagrodzeni pucharami, dyplomami nagrodami rzeczowymi. Dla wszystkich uczestników imprezy gospodarz koła zapewnia gorącą "wedkarską grochówkę, a nasza orkiestra - odrobinę kultury. Jeszcze raz zapraszając wszystkich - życzę TAAA....KIEJ RYBY i połamania kijów.
Andrzej Marszałek

Wieści z 2-ki


Często w życiu radość ze smutkiem się plecie i w naszym szkolnym bytowaniu doświadczamy jednego i drugiego uczucia.
Radością napawa nas fakt, że wreszcie po 13 latach ekipy budowlane opuściły teren naszej szkoły. Mogłyśmy rozpocząć zajęcia w nowo postawionej części. Przestronne korytarze, duże sale cieszą, ale smuci fakt, że musiałyśmy trzy z nich wyposażyć w stare meble, ławki, zwożone z różnych szkół. Takie zestawienie nowego ze starym nie tworzy najlepszej harmonii. Inne pomieszczenia (pokój nauczycielski, trzy sale) stoją puste. Chciałybyśmy też, by w części piwnicznej mogło "zatętnić życie". Młodzież znalazłaby tam miejsce do ćwiczeń gimnastycznych, świetlicę może sklepik.

Woda to życie i cieszymy się, kiedy jest czysta, smaczna i jest jej dużo. Pojawienie się jednak wody w pomieszczeniach szkolnych, niemożność usunięcia jej stamtąd, szkody przez nią czynione - to nasza troska. Kiedy przestanie spędzać nam sen z powiek? Cieszy nas zainteresowanie społeczeństwa otoczeniem budynku szkolnego. Same starałyśmy się, by było ono w miarę możliwości estetyczne. Chciałyśmy by dzieci miały wygodną, ładną drogę do szkoły. Jesienią zostały wyremontowane chodniki, zmieniona ich nawierzchnia, ułożone nowe płytki . Trochę wiosennych porządków, zasianie trawy i byłoby przed szkołą przyzwoicie. Ale nie do końca tak się stanie. Zakupione staraniem dzieci i nauczycieli krzewy ozdobne "ktoś" wykopał z klombów, a śmieci z własnych ogródków wyrzucił na naszą działkę. Niech u innych będzie wojna, byle moja głowa była spokojna. Ale czy to w porządku?

W wielu sprawach zwracamy się o pomoc do łobeskich zakładów pracy, osób prywatnych. Pewnie niejednokrotnie myślano o nas przy tej okazji mało życzliwie. A co myśleć o tych, którzy z równą częstotliwością nas okradają, niszczą naszą pracę? Nie chciałybyśmy, by nasze starania stały się "syzyfową pracą" Zwłaszcza, że możemy zaobserwować wiele tych starań. Nauczyciele pracują dodatkowo (i za darmo) z uczniami, by ci mogli odnosić sukcesy w różnych dziedzinach (w sporcie, w konkursach przedmiotowych, artystycznych). I mamy się czym pochwalić.
Psycholodzy starają się, by zmiany, jakie niesie ze sobą reforma wpłynęły jak najlepiej na wychowanków, by ci, którzy zmuszeni są zmienić szkołę, mogli się w naszym otoczeniu poczuć jak u siebie. Sami też się dokształcają, poświęcając swój czas i pieniądze. Robią wszystko, by swą służbę wypełniać jak najlepiej. Wierzą, że ich praca przyniesie kiedyś efekty. Może wtedy nie będziemy narzekać na niewłaściwe zachowanie dorosłych.
Elżbieta Mazur

Wiosna w lesie


Astronomiczna wiosna w przyrodzie przyszła do nas o jeden dzień wcześniej z uwagi na rok przestępny. Nie ma to istotnego znaczenia, gdyż okres ten w tym roku jak dotychczas pokrywa się ściśle z wiosną klimatyczną ze względu na ładną pogodę. A jak wiosna w lesie, to też dużo pracy. Leśnicy Nadleśnictwa Łobez w bieżącym roku jak zwykle od wielu lat mają wiele roboty. Zaczęły się właśnie "hodowlane żniwa". Mamy do zalesień i odnowień sporą powierzchnię liczącą prawie 500 ha. Wysadzimy w tym roku około 5 mln sadzonek - głównie dębu, buka, świerka, modrzewia, sosny, ale także innych gatunków. Główne prace zalesieniowe koncentrują się w br. w leśnictwie Unimie w okolicach Dalna, leśnictwie Łobżany w pobliżu Łobza i dalej pod Prusinowem, a także w leśnictwie Węgorzyno przy drodze w kierunku na Szczecin. Odnowienia odbywają się równomiernie we wszystkich naszych 13 leśnictwach. Bardzo wiele pracy mamy w szkółkach leśnych położonych za Łobzem przy szosie do Drawska. Musimy przygotować w nich do nasadzeń nie tylko wspomnianych 5 mln sadzonek, ale także zasiać na 22 ha nasiona drzew i krzewów pod nową produkcję materiału sadzeniowego na przyszły rok i lata następne. I tak dzieje się już od kilku lat. W ostatnim okresie zalesiono u nas ponad 1000 ha przekazanych nam przez AWRSP odłogowanych gruntów po byłych pegeerach. Powstają w naszym nadleśnictwie nowe kompleksy leśne, które w przyszłości tworzyć będą ładne sosnowo-bukowo-dębowe lasy, w których zaroi się od zwierzyny i grzybów. Tworzą się w wyniku zalesień ważne dla środowiska połacie młodego lasu koło Dalna i Łobza, które spełniać będą funkcję zielonych płuc dla naszego miasta. Działania te podejmowane są przez leśników nie tylko z przyrodniczego powodu, ale także ze względów społecznych dla zapobieżenia bezrobociu na wsi, a szczególnie tej pegeerowskiej. Przyjęliśmy w tym roku trudne wyzwanie - zaplanowaliśmy na ten cel ponad 2 miliony zł. Prawdą jest, że znaczącą część tych pieniędzy zrefunduje nam budżet państwa, ale nastąpi to, jak to jest praktykowane, w listopadzie - grudniu. Wyznawana jest "na górze" zasada, że wpierw trzeba mieć własne pieniądze, żeby je później wieloma skomplikowanymi sposobami odzyskiwać. Ale i z tego się cieszymy, bo nasze prace leśne będą dawały pożytek przyszłym pokoleniom, a ludzie będą mieli pracę i na razie jedyne źródło utrzymania. Będziemy nasze dzieło kontynuować, bo podaż gruntów po byłych pegeerach jest ogromna. W 200r. przejmiemy około 800 ha tych niechcianych gruntów, a docelowo do roku 2020 aż 7000 ha. W związku z tym leśnicy z Łobza nie będą mieli czasu na nudy. Dodajmy, że Regionalna Dyrekcja L. P. w Szczecinie (35 nadleśnictw) prowadzić będzie w br. zalesienia na powierzchni około 6000 ha. Z tych wielkości widać, jak my tu na miejscu jesteśmy obciążeni. Jednak ładna pogoda, budząca się do życia przyroda eliminuje zmęczenie, rozładowuje stresy, napawa optymizmem i przekonaniem, że wykonujemy dobrą robotę. I jeśli jeszcze zobaczymy wdzięczność ludzi, dla których praca w lesie okazała się ostatnią deską ratunku, to nie żal trudu i starań. Ale co tam - przyleciały już żurawie i słychać ich piękny pierwszy klangor, pojawiają się pierwsze bociany, lecą z zimowych żerowisk z południa Europy dalej na północ do Skandynawii klucze dzikich gęsi. Zaczyna się ruch w lesie. Jest już wiosna - przyroda rodzi się do życia. Martwi mnie tylko jedno - że zaczynają się już pożary wywoływane przez kilku nieroztropnych, nie myślących osobników niby też z gatunku homo sapiens, że podpalane są ścierniska, trawy i łąki. Odpukać, nie daj Boże, gdyby przez taki wybryk spłonął nam na przykład tworzony wielką pracą przepiękny kompleks leśny tuż za rozdzielnią elektryczną w kierunku na Łobżany i dalej do Prusinowa. Wierzę jednak w tę dobrą, rozsądną i przeważającą część społeczeństwa naszego regionu, że na to nie pozwoli. Warto naszemu społeczeństwu uzmysłowić fakt, że oprócz bardzo ciężkiej pracy ludzi przeznaczamy na nasze podstawowe zadania w tym roku aż 12 milionów złotych, to jest prawie tyle, ile wynosi budżet całej gminy. Wiesław Rymszewicz - nadleśniczy

W Urzędzie Stanu Cywilnego


W łobeskim Urzędzie Stanu Cywilnego w grudniu 1999 r. i w styczniu 2000 zarejestrowali lub zawarli związki małżeńskie:
25 grudnia 1999 roku:
- Bernadeta Grzegorczyk i Zbigniew Baka
- Eryka Cierpikowska i Andrzej Wierzbicki
- Adriana Wolek i Ireneusz Mahoń
- Danuta Gikiewicz i Mirosław Rzeszuto
- Agnieszka Pietrzak i Ryszard Cupryś
- Małgorzata Kardaś i Wiktor Niewiadomski
- Dorota Antosik i Artur Lis
- Andżelika Bielaj i Artur Witosławski
31 grudnia 1999 roku:
- Marzena Dybowska i Maciej Kwiatkowski
- Sylwia Kuzko i Krzysztof Sulejewski
8 stycznia 2000 roku:
- Jolanta Stefaniuk i Daniel Falkiewicz
15 stycznia 2000 roku:
- Renata Kaźmierczak i Daniel Siejko.
Grażyna Załucka-Blachura

Ze starej książki dochodzeń


Kontynuujemy druk notatek w milicyjnej książce dochodzeń z roku 1945. Poprzednio pisaliśmy o dużej ilości kradzionych wtedy samochodów. Jak się domyśla nadkomisarz L. Olizarczyk - nie chodziło w tych przypadkach o pojazdy kradzione wyłącznie w okolicach Łobza, a były swego rodzaju listy gończe (okólniki), które podawano także z ościennych powiatów do wiadomości miejscowej milicji - "drogówki". Niemniej był to proceder masowy. Ciekawostka: brakowało wtedy wszystkiego - książka dochodzeń, z której czerpiemy te dane, zapisywana jest na kartach poniemieckiej, zdaje się - księgi kasowej. Zapiski polskiego milicjanta przeplatają się z kolumnami cyfr i niemieckim zdaniami. Była to z konieczności praktyka stosowana także np. w biurach: polskie dokumenty wypisywano na odwrocie niemieckich. Ale wróćmy do historii:
· 11.10. 1945. Sprawa motocykla dkw oddanego do reperacji Kazimierza S., który to ten motocykl sprzedał. Pokrzywdzona fabryka Perun.
· 20.10.1945. Sprawa Kazimierza M., który w celu przywłaszczenia zabrał 3 kury od Pawła S. sołtysa wsi Labun (Łabuń?).
· 22.11.45. Popełnienie samobójstwa przez powieszenie się Ukrainca Stefana R. w majątku Heffchen(?)
· 02.11.45. Sprawa Zdzisława K., który nieprawnie naszył sobie kaprala.
· 07.11.45. Sprawa Jerzego K. podejrzanego o szpiegostwo na rzecz Niemców.
· 07.11.45. Sprawa Niemca Willego L. podejrzanego jako gnębiciela Polaków. Zgłosili Kazimierz P., Stanisław M. i Czesław J.
· 08.11.45. Józef M. i Ignacy D. są podejrzani o kradzież przekazanych im sieci z obwodu rybackiego. Zbiegli w niewiadomym kierunku. Rozesłano listy gończe.
· 08.11.45. Zabójstwo Anieli N. przez jej męża Jana we wsi Nowy Wićmic (?).
· 10.11.45. Najście dokonane przez żołnierzy polskich na obywatelu Franciszku T.
· 11.11.45. Napad rabunkowy przez bandę na mieszkańców wsi i majątku Daberków (Dobrkowo).
· 12.11.45. Wypadek w Sillingsdorfie (Zajezierze?). Zastrzelenie się milicjanta Zenona Ch.
· 19.11.45. Zastrzelenie przez żołnierza Wojsk Polskich obywatela Piotra M.. Sprawę tę zabrały do prowadzenia władze wojskowe.
· 21.11.45. Podczas przeprowadzania rewizji u Niemców pracujących w majątku Ribkau (?) milicja zabrała niektóre rzeczy administratora tego majątku Władysława M. Przez obydwie strony sprawa została załatwiona polubownie.
· 22.11.45. Sprawa postrzelenia Pantaleona P. przez żołnierza sowieckiego. Sprawca wraz z całą jednostką wojskową wyjechał w nieznanym kierunku.
· 26.11.45. Zaginięcie dwóch koni u sołtysa wsi Abbano - Wangerin(?). Z powodu braku cech przestępstwa jest niemożliwe przeprowadzenie dochodzenia. Konie odnaleziono.
Ciekawe byłoby skonfrontowanie tych lakonicznych zapisów z dokumentami sądowymi, o ile takie jeszcze istnieją. Za niejedną z tych spraw kryją się wielkie dramaty - bezprawie i śmierć grasowały tu często. RED.

Z żałobnej karty


1. Józef Sola 16.03.1912 - 23.02.2000
2. Kazimiera Janina Daszkiewicz 26.06 - 25.02 - " -
3. Józef Halecki 13.03.1914 - 26.01 - " -
4. Władysław Hamadyk 21.08.1910 - 29.02 - " -
5. Helena Trabszo 06.04.1914 - 01.03. - " -
6. Elżbieta Lont 11.10.1954 - 03.03 - " -
7. Lucyna Zamiatowska 04.02.1954 - 06.03 - " -
8. Mirosław Jarząb 17.07.1966 - 06.03 - " - (WB)
Do Łobeziaka można pisać tutaj: